Reklama

Polskie parafie w Nowym Jorku

Niedziela Ogólnopolska 29/2009, str. 18-19

Kościół św. Stanisława Biskupa i Męczennika na Manhattanie

Kościół św. Stanisława Biskupa i Męczennika na Manhattanie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O. Michał Czyżewski OSPPE: - Jak powstawały polskie parafie w Stanach Zjednoczonych?

Reklama

Dr Danuta Piątkowska: - Biorąc pod uwagę aktywność i motywację erygowania parafii, polska grupa etniczna w USA nie różniła się od przykładowo - Irlandczyków, Niemców, Włochów czy Słowaków. Wszyscy, wyrwani z rodzinnego i sąsiedzkiego „gniazda”, zaczynali życie w Nowym Świecie od zakładania „swojej” parafii i budowania „swojego” kościoła. Najwięcej polskich parafii rzymskokatolickich powstawało tam, gdzie były największe skupiska polskich imigrantów, czyli w pasie stanów północnych - wzdłuż Wielkich Jezior oraz między Atlantykiem na wschodzie a rzeką Missisipi na zachodzie, z centrami w stanach: Illinois, Wisconsin, Michigan, Ohio, Nowy Jork, New Jersey, Pensylwania, a także Massachusetts i Connecticut. Motywy powstawania polskich parafii były wszędzie takie same. Własny kościół zaspokajał potrzebę utrzymania kontaktu ze „swoimi”, zwiększoną w obcych i nieprzewidywalnie trudnych warunkach życia. Stwarzał poczucie bezpieczeństwa. Zapewniał opiekę polskiego kapłana, a ten, nie tylko jako przewodnik duchowy, ale także spowiednik, nauczyciel, terapeuta, powiernik osobistych spraw, lider patriotyczny, organizator życia społecznego, kreator życia kulturalnego, jeden z nielicznych w owym czasie - a mówimy o końcu XIX i początku XX stulecia - znający język angielski, pomagał w troskach codziennego życia. Nie dziwi nas zatem fakt pokonywania dużych odległości, by dojechać do polskiego kościoła i modlić się w polskim języku.

- Z jakimi trudnościami borykali się rodacy przy budowie kościoła?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Gdy w danym miejscu rosła liczba polskich imigrantów, podejmowali decyzję budowy własnego kościoła, z pełną świadomością czekającego ich wysiłku i kosztów, i najczęściej także innych budynków: plebanii, szkoły, czasem domu narodowego - czasem to on właśnie wyprzedzał budowę kościoła. Było to nie tylko ogromne jednorazowe obciążenie finansowe, ale zobowiązanie do utrzymania kościoła i towarzyszących mu budynków, pokrywania kosztów remontów, finansowania bieżących potrzeb.

- Jaką rolę spełniały parafie powstające na terenie Nowego Jorku?

Reklama

- Na terenie metropolii nowojorskiej było 19 polskich kościołów (i parafii) rzymskokatolickich (pomijam narodowe). Wyjaśnię, że za zasadnicze kryterium w pojęciu „polski kościół” przyjmuję historyczny fakt zbudowania świątyni przez polskich imigrantów. (W szerokim kontekście wyjaśniam te sprawy w mojej książce pt. „Polskie kościoły w Nowym Jorku”, Nowy Jork - Opole, 2002). Niektóre z tych kościołów zostały zburzone, inne utraciły swój pierwotny charakter - nie ma w nich polskich księży, nie modlą się tam Polacy, a tylko liczne pozostałości w inskrypcjach, witrażach, księgach parafialnych itd. wskazują na polskie korzenie. Można przyjąć, że 11 spośród tych 19 ciągle zachowuje, w mniejszym lub większym stopniu, polską tradycję. Powstawały tam, gdzie istniały możliwości pracy i dogodnej komunikacji, czasem w sąsiedztwie Słowaków (św. Antoniego z Padwy na Staten Island) lub Ukraińców i Niemców (św. Stanisława Biskupa i Męczennika na Manhattanie). O wyborze miejsca decydowało też bezpieczeństwo okolicy i cena mieszkań. Nowi przybysze lgnęli do już istniejących parafii lub zakładali własne. Społeczności parafialne to małe miasteczka; największe parafie w Nowym Jorku liczyły kilka tysięcy wiernych (nawet do 10 tys.). Nowy Jork ustępował jednak pod tym względem Chicago, gdzie liczebność niektórych parafii sięgała nawet 50 tys.

- Która z polskich parafii w Nowym Jorku jest najstarsza?

- Większość polskich parafii rzymskokatolickich w Nowym Jorku powstała w końcu XIX i na początku XX stulecia. Liczą sobie zatem ponad 100 lat. Najstarszą spośród nich jest parafia św. Stanisława Biskupa i Męczennika na Manhattanie. Decyzja o jej utworzeniu zapadła w 1872 r. Pierwszy drewniany kościółek zbudowano w 1875 r. przy ulicy Henry 318, w dolnej części Manhattanu. Trzy lata później przeniesiono się do dużo większego budynku zboru poprezbiteriańskiego przy ulicy Stanton 47, a w 1901 r. do nowo wybudowanego kościoła przy 7 Ulicy między 1 Aleją i Aleją A. Ten kościół służy Polakom (i nie tylko) do dziś. Parafia pozostała w 90 proc. polska; 10 proc. stanowią gorliwie wspierający ją Włosi, Irlandczycy, Ukraińcy, Hindusi, Chińczycy i ludność hiszpańskojęzyczna. Pod względem administracyjnym określa się ją jako personalną, co znaczy, że parafianie mieszkają nie tylko w jej sąsiedztwie, ale także w innych dzielnicach miasta, częściach stanu lub innych, nawet odległych stanach. Na niedzielne Msze św. przychodzi do kościoła łącznie ok. 1000 wiernych; w okresach świątecznych - więcej. Znaczną grupę stanowią ludzie młodzi. Od 1 lipca 1986 r. posługują w niej ojcowie paulini.

Reklama

- Co wiemy o pierwszych misjonarzach, kapłanach, siostrach zakonnych, którzy zapewniali formację i trwanie w wierze ojców w metropolii nowojorskiej?

Reklama

- Wiemy dużo, choć ciągle za mało. Nikt do tej pory bowiem nie podjął tematu pracy sióstr zakonnych w polskich szkołach parafialnych. Ciężar edukacji dzieci polskich imigrantów spoczywał przecież na parafiach, gdzie księżom pomagały zakonnice. Pracowały w trudnych warunkach, z wielkim poświęceniem i bez wynagrodzenia. W kościele przy 7 Ulicy np. szkołę prowadziły felicjanki, które do Stanów Zjednoczonych sprowadził ks. Józef Dąbrowski. W 1946 r. felicjanki prowadziły 206 polskich szkół parafialnych na terenie USA. Dla porównania, nazaretanki nauczały w 67 szkołach. Siostry obu zakonów pracowały w szkołach polskich parafii w Nowym Jorku. W fazie założycielskiej parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika na Manhattanie znamienną rolę odegrali jezuici, wśród nich ks. T. J. Szulak. Natomiast franciszkanie konwentualni cieszą się wielką estymą wśród Polaków na Elmhurst, w Queensie, dzielnicy nowojorskiej, gdzie od 1906 r. do dzisiaj opiekują się pięknym kościołem pw. św. Wojciecha. Największa polska parafia św. Stanisława Kostki w polskiej części Brooklynu, na Greenpoincie, już w 1922 r. została powierzona księżom misjonarzom ze Zgromadzenia św. Wincentego ŕ Paulo. Są jej gospodarzami do dzisiaj. Dodajmy, że księża tego zgromadzenia pracują również, wszakże od niedawna, w parafii Świętych Cyryla i Metodego na Greenpoincie. Ponieważ brakuje księży diecezjalnych, dziś w sukurs polskim parafiom przychodzą zakonnicy; salwatorianie są od 1992 r. w parafii św. Józefa w Jamajce (Queens, NY) oraz od 1993 r. - w parafii Matki Bożej Pocieszenia w Williamsburgu (Brooklyn, NY).

- Przenieśmy się teraz na południe od Nowego Jorku, do Pensylwanii, gdzie jaśnieje duchowa stolica Polonii Amerykańskiej. Proszę powiedzieć, w czym, patrząc od strony historycznej, tkwi fenomen tego miejsca?

- Wyjaśniam to ciekawe zjawisko w mojej ostatniej książce pt. „Od Polskiej do Amerykańskiej Częstochowy, 50 lat misji paulina o. Lucjusza Tyrasińskiego” (Nowy Jork - Opole 2006). W największym skrócie mogę wskazać tutaj kilka czynników. Założone 50 lat temu przez zakonników św. Pawła Pierwszego Pustelnika sanktuarium maryjne w Doylestown, PA, mogło rozwijać się głównie dlatego, że jest miejscem kultu, a nie parafią ograniczaną przepisami administracyjnymi. Kult Matki Bożej Częstochowskiej jest głęboko zakorzeniony w historii Polski, a z nim splata się wyjątkowy szacunek, jakim Polacy darzą paulinów. Ich obecność w tym zakątku Ameryki została zauważona i stopniowo nabierała coraz większego rozgłosu. Polacy chcieli mieć blisko „swoją” Częstochowę. Nieprzypadkowo więc tak szybko przyjęła się nazwa Amerykańska Częstochowa. Dodajmy do tego charakterystyczną cechę religijności Polaków, którą jest szczególna atencja, jaką darzą Matkę Bożą. Przeniesiona przez polskich emigrantów na kontynent północnoamerykański, zauważalna jest w wezwaniach aż w 145 polskich kościołach, z tego 28 świątyń powierzono patronatowi Matki Bożej Częstochowskiej. Ponieważ kościoły dotyka często, szczególnie w ostatnich latach, los likwidacji, sanktuarium maryjne, jako miejsce kultu, ma większe szanse trwania. Tu Polacy modlą się do znanego im tak dobrze i drogiego ich sercu wizerunku Czarnej Madonny, ale tutaj także mogli manifestować swoją postawę wobec niesprawiedliwości minionego reżimu władzy komunistycznej w Polsce. Tak było we wrześniu 1984 r., gdy Amerykańską Częstochowę odwiedził prezydent Ronald Reagan. Ściany przedsionka maryjnej świątyni zapełniają się tablicami pamiątkowymi, w których odczytujemy polską historię, a ta jest wszechobecna, także na coraz większym cmentarzu - nekropolia Amerykańskiej Częstochowy liczy blisko 6 tys. grobów. Rocznie do sanktuarium przybywa kilkaset tysięcy pielgrzymów różnych nacji, nie tylko Polaków. Duchowe centrum Polonii zyskało ponadlokalny wymiar.

Dr Danuta Piątkowska -
historyk amerykańskiej Polonii, dwukrotna stypendystka nowojorskiej Fundacji Kościuszkowskiej (1986-1987; 1991), autorka 5 książek, 40 artykułów naukowych i recenzji, ponad 100 tekstów publicystycznych i popularyzatorskich, kilku biogramów w „Polskim Słowniku Biograficznym”. Członek Polsko-Amerykańskiego Towarzystwa Historycznego (Polish American Historical Association), Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku (J. Pilsudski Institute in New York), Polskiego Instytutu Naukowego w Nowym Jorku (The Polish Institute of Arts and Sciences of America). Do 1992 r. adiunkt w Instytucie Historii Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. Jest absolwentką tej uczelni. Od 1992 r. mieszka w Nowym Jorku.

2009-12-31 00:00

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Duch Święty jest światłem, które rozjaśnia ludzkie mroki

2025-05-21 08:48

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Działanie Ducha Świętego w Kościele jest wielostronne. Nie sposób go wyliczyć ani nawet sobie wyobrazić. Próbuje to robić teologia, lecz bez większych sukcesów. Odkrywają je natomiast dusze mistyczne. Uczą one, że działanie Ducha Świętego polega najpierw na usuwaniu wszelkich ograniczeń w myśleniu wierzących.

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy. Kto nie miłuje Mnie, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca. To wam powiedziałem, przebywając wśród was. A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem. Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie».
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV odwiedzi Białoruś? Właśnie dostał zaproszenie

2025-05-24 15:21

[ TEMATY ]

episkopat

Białoruś

Papież Leon XIV

abp Józef Staniewski

PAP/EPA

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Przewodniczący katolickiego episkopatu Białorusi, abp Józef Staniewski przekazał papieżowi Leonowi XIV w imieniu Kościoła katolickiego w tym kraju oficjalne zaproszenie do odwiedzenia Białorusi w imieniu lokalnego Kościoła - czytamy na stronie archidiecezji mińsko-mohylewskiej.

Przedstawiciele białoruskiego Kościoła katolickiego wzięli udział w audiencji ogólnej w środę 21 maja, a po niej mieli możliwość rozmowy z Ojcem Świętym. Abp Staniewskiemu towarzyszył wikariusz generalny archidiecezji mińsko-mohylewskiej biskup Aleksander Jaszewski SDB.
CZYTAJ DALEJ

Biograf: Leon XIV nie pozwala ludziom tak łatwo zaglądać w swoje karty

2025-05-24 19:12

[ TEMATY ]

biografia

Papież Leon XIV

Stefan von Kempis

PAP/EPA

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

„Wszyscy zgadzają się, że jest doskonałym słuchaczem, ale nie jest tak łatwo powiedzieć, co ma na myśli” - uważa Stefan von Kempis. Redaktor naczelny niemieckojęzycznych redakcji Radia Watykańskiego/Vatican News w krótkim czasie napisał jedną z pierwszych biografii nowego papieża Leona XIV. W wywiadzie dla niemieckiej agencji katolickiej KNA zdradza, jak było to możliwe.

"Musi zrobić wszystko, co w ludzkiej mocy, aby zapobiec schizmie i przynajmniej stworzyć wyobrażoną, postrzeganą jedność”, napisał von Kempis w swojej książce pt. "Papież Leon XIV - kim jest - jak myśli - co czeka jego i nas". Książka została opublikowana 24 maja przez nimieckie wydawnictwo Patmos-Verlag.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję