Reklama

Kat Wrocławia

Wrocław, przełom stycznia i lutego 1945 r., Armia Czerwona domyka pierścień wokół stolicy Dolnego Śląska. Jednak zamienione w twierdzę miasto nie poddaje się. Nie może. Jego władze zamierzają walczyć, nawet kosztem zagłady mieszkańców i unicestwienia 1000-letniego grodu. Za decyzjami podszytymi obłąkaną ideologią stoi Karl Hanke. Kim był człowiek, który unicestwił Wrocław?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Syn maszynisty z Lubania

1903 r. Lubań. Wówczas się urodził. Jego rodzina mieszkała niedaleko dworca, po drugiej stronie torów kolejowych przy ul. Warszawskiej. Jako młody chłopiec Karol uwielbiał patrzeć, jak jego ojciec, kolejowy maszynista, prowadzi wielkie lokomotywy na okresowe przeglądy do tutejszego zakładu naprawczego. Znał tam wszystkie kąty. Początkowo nic nie zapowiadało jego późniejszej, okrutnej kariery. Ukończył Technikum Budowy Młynów i Zawodowy Instytut Pedagogiczny, a następnie został nauczycielem w szkole rzemieślniczej w Berlinie. W 1928 r. zafascynowany narodowo-socjalistycznym ruchem wstąpił do nazistowskiej partii i wkrótce został szefem niewielkiej komórki w zamożnej dzielnicy Berlina. Ten młody, dwudziestokilkuletni mężczyzna o mocnej posturze szybko piął się po szczeblach partyjnej kariery. Wkrótce był już szefem wydziału organizacyjnego berlińskiej NSDAP, następnie posłem pruskiego sejmu krajowego, a w końcu parlamentu Rzeszy. W końcu jako rzeczowy i kompetentny organizator stał się jednym z najważniejszym młodych jastrzębi wszechwładnego ministra propagandy Josepha Goebbelsa.

Minister i szeregowy żołnierz

W berlińskich urzędach i salonach jego kariera rozwijała się błyskawicznie. W krótkim czasie stał nie tylko prawą ręką swego szefa, ale także jego powiernikiem. Goebbels obdarzył go ogromnym zaufaniem. Miał wgląd w sprawy podatkowe ministra oraz w jego prywatną korespondencję. Do czasu jednak. Widząc krzywdę żony Goebbelsa, który niszczył swoje małżeństwo licznymi zdradami, stanął po jej stronie. Wspólnie oskarżyli go przed samym führerem. W rezultacie Hanke musiał jednak opuścić swoje dotychczasowe, intratne funkcje, w tym stanowisko sekretarza stanu w ministerstwie swego dotychczasowego protektora. Czyżby więc Hanke miał się okazać pozytywnym bohaterem? Bynajmniej. Był człowiekiem bez reszty oddanym partii i owładniętym jej ideologią. Póki co, w 1939 r. jako zwykły żołnierz sił pancernych wziął udział w napaści na Polskę, a następnie rok później w ataku na Belgię i Francję.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Władca Wrocławia

Zima 1941 r. - wnętrze Hali Stulecia. Jedna z dostępnych na YouTube niemieckich kronik filmowych pokazuje obchodzoną z wielką pompą uroczystość. Jej bohaterami są berliński dygnitarz, zastępca führera, Rudolf Hees oraz nowy gauleiter Dolnego Śląska, Karl Hanke. Niespełna czterdziestoletni namiestnik przejmuje - jak przystało na system totalitarny - niekwestionowaną władzę w nowo utworzonej z podziału Śląska prowincji. Władzę totalną. Jako gauleiter jest nie tylko zwierzchnikiem partyjnym, ale w pewnej mierze posiada także władzę nad samorządem, policją i wojskiem. W tym czasie położony na uboczu wojennych zmagań Dolny Śląsk nadal się rozwija, m.in. dzięki niewolniczej pracy jeńców wojennych, przymusowych robotników i więźniów obozów koncentracyjnych z wielu krajów. Wśród nich największą grupę stanowią Polacy. Znanego z upodobania do luksusów i towarzystwa Hankego często odwiedzają wysocy urzędnicy hitlerowskiej elity, m.in. jego bliski przyjaciel, nadworny architekt Hitlera, Albert Speer oraz wrocławski kolega i zarazem następca w ministerstwie propagandy Werner Nauman. Hanke chwali się bogactwem i urządza wystawne przyjęcia. Nie tylko wówczas, ale nawet w trakcie działań wojennych na początku 1945 r. Sławne były wówczas suto zakrapiane alkoholem towarzyskie przyjęcia w schronie gauleitera, które odbywały się pod pałacem Hatzfeldów (dziś Galeria BWA przy ul. Wita Stwosza).

Kłamca

Pod koniec 1944 r. działania wojenne nieuchronnie zbliżały się do Wrocławia. Wśród mieszkańców wyczuwało się rosnące napięcie. Kiedy w grudniu tego roku ówczesny komendant wojskowy Wrocławia gen. Krause proponował ewakuację 200 tys. mieszkańców, przede wszystkim matek z dziećmi i starców, Hanke odmówił. Nie chciał - jak mówił - siania wśród wrocławian defetyzmu. A czego chciał? Bezwzględny wykonawca rozkazów Hitlera zmierzał do lansowanej przez swoich berlińskich mocodawców wojny totalnej. Fanatyczne decyzje Hankego wzmacniały komunikaty płynące od samego Hitlera i Goebbelsa zachęcające do „wytrwania aż do ostatecznego zwycięstwa”. A wobec takiego wsparcia dolnośląski gauleiter nie mógł przejść obojetnie. Jednocześnie, gdy ów zdolny uczeń Goebbelsa okłamywał rodaków, zapewniając, że sowieci „granic Śląska nie przekroczą nigdy!”, wokół Wrocławia rozbudowywano na niespotykaną skalę system umocnień. Inna sprawa, że pod koniec 1944 r. wielu mieszkańców wierzyło, że Wrocław podobnie jak wiele innych miejscowości zostanie ogłoszony „miastem otwartym”. Większość mieszkańców posiadała zapasy żywności i była przygotowana, aby w miarę spokojnie przeczekać zbliżający się front. Tak się jednak nie stało.

Reklama

Morderca

19 stycznia 1945 r. Tego dnia dla tysięcy wrocławian rozpoczęło się prawdziwe piekło. Jego bezpośrednią przyczyną nie były bomby sowietów, ale rozkaz niemieckich władz o bezwzględnym i natychmiastowym opuszczeniu miasta. We Wrocławiu przebywało wówczas ok. miliona osób, w tym uciekinierzy ze wschodu, a także jeńcy i przymusowi robotnicy z całej Europy. Z polecenia gauleitera rozpoczął się masowy exodus ludności. Karmieni propagandą o okrutnych bolszewikach cywile często pod lufami karabinów i wbrew sobie opuszczali swoje mieszkania. Ponieważ nieprzygotowane władze nie mogły zapewnić ludziom wystarczającej liczby pociągów, wrocławskie dworce zalał niezliczony tłum, czekający na jakikolwiek transport. Tylko nielicznym udawało się znaleźć miejsce w wagonie. „Dworce kolejowe są całymi dniami tak przepełnione, że przebrniecie przez tłumy jest prawie niemożliwością - pisał w swojej parafialnej kronice ks. Paul Peikert. - Wszystko tłoczy się do pociągów, które mogą przyjąć tylko ograniczoną liczbę uciekinierów, największa część musi pozostać i próbować następnym razem”. W powstałym ścisku i chaosie rozgrywały się dantejskie sceny. „Trafiało się, że na dworcach kobiety rodziły przedwcześnie z przestrachu i podniecenia wywołanego ucieczką. W potwornym tłoku, obładowane licznymi bagażami, gubiły często swe dzieci, których nieraz nigdy już nie odnajdywano”. Miejsce w pociągu nie zawsze gwarantowało ewakuacje. Zdarzało się, że pociągi zatrzymywały się w szczerym polu kilkadziesiąt kilometrów za Wrocławiem, a ludzie wypędzani byli na zewnątrz. 19 styczeń 1945 r. na zawsze zapisze się w historii miasta. Podobnie jak kolejne, jeszcze straszliwsze dni… Nazajutrz ludzie usłyszeli kolejny rozkaz: „Opuścić miasto na piechotę!”. Setki tysięcy nieprzygotowanych do długotrwałego marszu ludzi skierowało się na południowy zachód. Rzeka ludzi, w dochodzącym do - 20°C mrozie, wylała się w kierunku podnóża Sudetów. Ks. Peikert: „Nieopisana była tragedia zmuszonych do ucieczki szosą. Nieprzejrzane szeregi kobiet i dzieci z wózkami dziecięcymi lub małymi wózkami ręcznymi przeciągały ulicą. Skutkiem ostrej zimy ulice pokrywa śnieg i lód (…) Wiele dzieci i dorosłych zamarzło w przejmującym zimnie i legło w rowach przydrożnych”. Pochody śmierci zebrały bogate żniwo. Dziesiątki tysięcy niewinnych ludzi zamarzło w drodze, a drogi na południe od Wrocławia stały się niemymi świadkami ich tragedii. Szacuje się, że w marszach śmierci zginęło ok. 90 000 osób. Wielu zaś z tych, którzy opuścili Wrocław, nie mając szans na przeżycie poza miastem, powróciło… Nie wiedzieli, że wracają po śmierć. W wyniku rozpoczętych niedługo później we Wrocławiu działań wojennych zginęło kolejnych kilkadziesiąt tysięcy cywilów, a samobójstwa popełniło ok. ok. 3 000 osób.

Reklama

Destruktor

Wrocław jako twierdza stał się odtąd wielką instalacją wojskową. Obowiązywało w nim m.in. rygorystyczne prawo wojenne, przepustki, karty pracy, poszczególne dzielnice pozostawały zamknięte dla cywilów. Pozostałą w mieście ludność cywilną, ok. 200 000 najczęściej starszych osób z opiekunami, wykorzystywano do różnych prac fizycznych, zwłaszcza po 8 marca 1945 r., kiedy to zarządzono przymusową pracę dla wszystkich osób w wieku od 12 do 60 lat. W oblężonym mieście Karl Hanke wprowadził prawdziwy terror. Każdy najdrobniejszy „nieprawowierny” komentarz mógł zakończyć się śmiercią, podobnie jak brak pieczątki potwierdzającej w danym dniu pracę. Tym sposobem życie straciło wiele osób (np. wiceburmistrz Spielhagen), a ostatnie wyroki wykonywano na dziedzińcu wiezienia przy ul. Kleczkowskiej jeszcze w dniu kapitulacji, rankiem 6 maja 1945 r. W wyniku działań wojennych zniszczone zostało ok. 70% zabudowy miasta. Choć po wojnie dwaj wojskowi komendanci Wrocławia, generałowie von Ahlfen i Niehoff, bronili się, że były one konsekwencją działań wojennych, trudno części zniszczeń nie przypisać stosowanej przez niemieckie władze tzw. polityce spalonej ziemi. Na terenie miasta działały tzw. Brandkommanda, czyli specjalne oddziały wysadzające i wypalające w „celach obronnych” całe kwartały ulic (szczególnie w zachodniej i południowej części miasta), a które z równym zaangażowaniem niszczyły obiekty zabytkowe, m.in. przepiękny kościół św. Pawła, który stał w miejscu dzisiejszego Dolmedu. Ideologia nie liczyła się z nikim i z niczym. Pod budowane naprędce lądowisko samolotów przy pl. Grunwaldzkim (podczas budowy zginęło tam ok. 13 tys. osób) wyburzono m.in. gęsto zabudowaną dzielnicę akademicką. Ryzykując zniszczenie zabytków w centrum miasta, świadomie lokowano tam dowództwo i zespoły bojowe.

Posłowie

Oprawca nie doczekał kary. Nie dlatego, że poległ w walce lub popełnił honorowe samobójstwo. Hanke 5 maja zwyczajnie uciekł z miasta. Niepotwierdzone są jego dalsze losy.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Jędraszewski: usiłuje się niedobre ideologie wprowadzać do szkół, a nawet do serc małych dzieci

2024-04-27 09:57

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski

- Nie możemy dopuścić do tego, by żyć bez Chrystusa. Nie możemy pozwalać obojętnie na to, by Chrystusa wyrywać z naszych sumień w imię nowych ideologii i „postępowej wizji świata” - mówił abp Marek Jędraszewski 26 kwietnia podczas 40-lecia parafii i 30-lecia konsekracji kościoła św. Jana Chrzciciela w Pyzówce.

Na początku Mszy św. proboszcz, ks. Andrzej Wiktor, przypomniał historię powstania tej wspólnoty i świątyni. - Dwa pokolenia chrześcijan wyrosły z tej świątyni. I w tej niewielkiej wspólnocie, która, jak czytamy w Dziejach Apostolskich, „Trwa na modlitwie, Eucharystii, łamaniu chleba i w nauce apostołów” - zaznaczył.

CZYTAJ DALEJ

Czego uczy nas świętość Jana Pawła II? Msza św. z okazji obchodów 10. rocznicy kanonizacji papieża

2024-04-27 17:55

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

@VaticanNewsPL

Odważny, zdecydowany, konsekwentny, człowiek pokoju, obrońca rodziny, godności każdego ludzkiego życia, prawdziwy i szczery przyjaciel młodych oraz wielka pobożność Maryjna - tak scharakteryzował św. Jana Pawła II kard. Angelo Comastri. Emerytowany archiprezbiter bazyliki watykańskiej w homilii podczas Mszy św. w Bazylice św. Piotra z okazji obchodów 10. rocznicy kanonizacji papieża Polaka starał się odpowiedzieć na pytanie: Czego uczy nas świętość Jana Pawła II - niezwykłego ucznia Jezusa w XX wieku?

Hierarcha nawiązał do dnia pogrzebu Jana Pawła II, 8 kwietnia 2005 roku na Placu Świętego Piotra, wspominając księgę Ewangelii, której strony zaczął przewracać wiatr. "W tym momencie wszyscy zadaliśmy sobie pytanie: `Kim był Jan Paweł II? Dlaczego tak bardzo go kochaliśmy?`" - powiedział kardynał i dodał: "Niewidzialna ręka przewracająca Ewangeliarz zdawała się mówić nam: `Odpowiedź jest w Ewangelii! Życie Jana Pawła II było nieustannym posłuszeństwem Ewangelii Jezusa, i z tego powodu - mówił nam wiatr! - z tego powodu go umiłowaliście!`"

CZYTAJ DALEJ

Papież w Wenecji: paradoksalnie, pobyt w więzieniu może oznaczać nowy początek

2024-04-28 09:16

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA

Paradoksalnie, pobyt w zakładzie karnym może oznaczać początek czegoś nowego, poprzez ponowne odkrycie nieoczekiwanego piękna w nas samych i w innych, czego symbolem jest wydarzenie artystyczne, które gościcie i do którego projektu aktywnie wnosicie swój wkład" - powiedział Franciszek do kobiet osadzonych w Zakładzie Karnym Wenecja-Giudecca. W nim znajduje się Pawilon Stolicy Apostolskiej na 60. Międzynarodowej Wystawie Sztuki - La Biennale w Wenecji.

Papież zapewnił kobiety, osadzone w Zakładzie Karnym w Giudecca, że zajmują one szczególne miejsce w jego sercu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję