Dlaczego choroba, dlaczego cierpienie?”. Pytania te stawia sobie każdy, kto doświadczył choroby, szczególnie takiej, wobec której ludzka mądrość zawodzi zupełnie. Każdego dnia obserwujemy wokół nas przedwczesne odejścia, bezsensowne wypadki, kalectwo i nieuleczalne schorzenia. Chorzy ludzie czują się niepotrzebnym ciężarem dla innych. Mają poczucie, że życie rzuciło ich gdzieś na ubocze, z dala od tych, którzy pracują i idą naprzód. Oni też najczęściej stawiają sobie pytania: Dlaczego właśnie ja? Czy to przypadek?
Pytanie o cierpienie jest pytaniem egzystencjalnym. Nie ma charakteru medycznego, tym bardziej naukowego. Problem przyczyny i celu spotykających nas cierpień pozostaje dla umysłów i serc jedną z najbardziej niepokojących tajemnic. Pod ciosami tego rodzaju doświadczeń wielu ludzi nie potrafi się dźwignąć i pójść w określonym kierunku, giną lub tragicznie maleją. Czy więc jest możliwe, aby te doświadczenia, naznaczone piętnem śmierci, stały dla nas dobrem?
Pewien chory misjonarz napisał kiedyś w swoim pamiętniku: „Cierpienie, ból, choroba są nieracjonalne, nie można ich zrozumieć, ani wytłumaczyć czy uzasadnić. Można ich tylko doświadczyć i zostać przezeń zmiażdżonym albo... uświęconym. Tak jak absolutnie nieracjonalne jest cierpienie i śmierć Chrystusa na krzyżu, tak irracjonalne jest każde cierpienie chorego człowieka. Tak jak nie można zrozumieć zła, bo zło jest poza wszelkim rozumem, bo zło jest absurdem i bezsensem, tak nie można zrozumieć cierpienia, bólu i choroby! Można je tylko przeżyć, można je tylko przeżywać, co godzina, co dzień, tygodniami i latami … bez odpowiedzi na racjonalne pytanie: dlaczego choroba, dlaczego cierpienie? Można zostać przez nie zmiażdżonym lub… uświęconym!”.
Życie obfituje w postaci i przypadki, w których z próby i ciężkiego doświadczenia człowiek wychodzi silny, zahartowany i odnowiony. Tak się również przedstawia historia biblijnego Hioba, w której na nowo odzyskane szczęście przewyższało dawne. Wierzymy, że Bóg może przeobrazić i nasze cierpienia w narzędzie doskonalenia naszego człowieczeństwa. Więcej, dzięki Bożej łasce nasze doświadczenie, pojmowane jako klęska życiowa, staje się bezpośrednim czynnikiem zjednoczenia z Nim. Każdy cierpiący ma więc do spełnienia szczególną misję: może przyczynić się do przetworzenia ludzkiego cierpienia. Cierpienie oczyszcza duszę, pobudza ją, ułatwia oderwanie od materialnego świata. Na koniec, niby sakrament, przynosi zjednoczenie z umęczonym Zbawicielem. Bo przecież Chrystus jako pierwszy pokonał cierpienie… na krzyżu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu