Taniec to modlitwa
Reklama
S. Donata ze Zgromadzenia Sióstr Benedyktynek Misjonarek (od 6 lat posługującego w Miechowie) nie ukrywa, że zawsze lubiła i ceniła taniec. Uznała, że może stać się on czytelnym i estetycznym nośnikiem treści duchowych, religijnych. Zapytana o ostateczną inspirację, wskazuje na trzy czynniki: po pierwsze to biblijna scena - król Dawid tańczący przed Arką Przymierza, po drugie obejrzany niegdyś w Częstochowie hinduski taniec, przygotowany przez werbistę z Indii, wreszcie 6-letnie doświadczenia wyniesione z misji na Ekwadorze. Siostra wyjaśnia, że w przypadku ludności zamieszkałej w tamtych rejonach Ameryki Południowej, ekspresję w tańcu wykazuje ludność pochodzenia afrykańskiego, bo Indianie bywają raczej powściągliwi...
S. Donata, pracująca jako katechetka w Zespole Szkół nr 1 w Miechowie (uczy się tam ok. 800 młodych ludzi), trafiła na podatny grunt. Był tam już prężny zespół „Miechowianie”, specjalizujący się w tańcach narodowych i charakterystycznych, było zrozumienie dyrekcji i była prof. Jolanta Wojtuk, kompetentna w zakresie przygotowania choreografii. Siostra przełożona Angelika Szymańska zaakceptowała pomysł, którego geneza jest bardzo klarowna. - To nie może być tylko uzupełnienie, czy nawet dopełnienie liturgii - wyjaśnia, czy raczej zastrzega s. Donata. - Taniec ma być modlitwą, a nie jakąś kościelną prezentacją.
Modlitwa tańcem to włączony w układ taneczny splot gestów modlitewnych, które sprzyjają obcowaniu z Bogiem, dziękczynieniu. To także odpowiedź na obserwowany dzisiaj kryzys słowa.
Zatańczyć przed Maryją
Wszystko zaczęło się mniej więcej rok temu. Na bazie choreografii żydowskiej przygotowano inscenizację ślubu Józefa i Maryi do melodii „Święty Bóg i Król”. Dziewczęta występowały w albach. Okazją do kolejnego spektaklu tańca była rocznica święceń ks. prał. Jerzego Gredki, proboszcza miechowskiej parafii, i innych księży, jego rocznikowych kolegów. Podobało się.
Wreszcie nadszedł 26 października 2007 r. - ważne wydarzenie w życiu szkolnej społeczności. Do szkoły uroczyście sprowadzono na powrót figurkę Matki Bożej Niepokalanie Poczętej, usuniętą 40 lat temu przez władze. Figurę „przytuliła na wygnaniu” bazylika Grobu Bożego, niemniej dyr. Szkoły Marzena Samborska postawiła sobie za zadanie sprowadzić Matkę Bożą do młodzieży. Była to duża uroczystość w Miechowie. - Wówczas zrodził się zamysł tanecznego układu przed Maryją - wspomina Jolanta Wojtuk. - W rytm walca angielskiego przygotowałyśmy czteroipółminutowy układ na osiem dziewcząt, tańczących w sukniach do walca.
Zachęceni i ośmieleni pochwałami, przygotowali taniec na kolejne ważne wydarzenie w życiu miechowskiej wspólnoty - peregrynację ikony Matki Bożej Częstochowskiej w listopadzie 2007 r. A gdy parafia w duchu dziękczynienia za dar peregrynacji pojechała na Jasną Górę - taniec został powtórzony w Kaplicy Cudownego Obrazu.
- S. Donata nas rozkręciła - przyznaje młodzież. A Siostra wyjaśnia, że „bierze zamach na to”, żeby młodzież przygotowała taniec w oczekiwaniu na zesłanie Ducha Świętego. I może jeszcze taniec adoracyjny przed Najświętszym Sakramentem, i układ na cześć Trójcy Świętej...
Kto tańczy, trzy razy się modli
Mają 17-18 lat. Cenią sobie przychylność dyrekcji i nauczycieli, piękne stroje miechowsko-proszowickie i inne, jakie szkoła zapewnia dla zespołu, możliwość poznawania tańców narodowych, charakterystycznych, wreszcie teraz i to: okazję do modlitewnego tańca w kościele. Przekonują, że taniec to nie tylko dyskoteka, pub, szalony rytm techno. Dla nich piękno tańca oznacza już coś innego, ekspresja wyrażana ruchem uległa przeobrażeniu, wysubtelniała.
Iwona Micyk tańczy od dziecka. Taniec kojarzy jej się z radością, uśmiechem, wyrażaniem swojego wnętrza. - Byłam zaskoczona tym, jak ludzie odbierali nasz taniec w kościele. Przytulano nas, gratulowano, płynęły łzy - mówi. Karolina Kozendra: - Są różne formy modlitwy. We wspólnym tańcu jest jakby zwielokrotniona nasza wiara, a gestem nieraz lepiej umiem ją wyrazić niż słowami. Nie ma we mnie barier (byłam już trochę przygotowana do publicznych występów w moim dawnym gimnazjum w Kozłowie).
Joanna Skóra: - Taniec-modlitwa wyraża naszą relację z Bogiem i mnie samą pokazuje od tej lepszej strony. W tańcu rodzą się tylko dobre uczucia. Grzegorz Kawa: - Na razie tańczę tylko w szkolnym zespole, ale byłby to dla mnie zaszczyt zatańczyć w kościele. Może i był we mnie pewien opór przed tańcem w zespole - bo jak zareagują np. koledzy? Ale bardzo się cieszę, że się przełamałem. Mało który współczesny taniec nazwałbym tańcem. A w kościele? Mówią, że dwa razy modli się ten, kto śpiewa. A ja myślę, że kto tańczy, to trzy razy się modli!
Pomóż w rozwoju naszego portalu