Reklama

O powołaniu do kapłaństwa i miłości do gór...

Niedziela sosnowiecka 28/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agnieszka Lorek: - „Kraj lat dziecinnych zawsze pozostanie święty i czysty, jak pierwsze kochanie…” - pisze poeta. A wszystko zaczęło się w Przemyślu… Prawda Ekscelencjo?

Bp Adam Śmigielski: - Pochodzę z rodziny, której korzenie tkwią w Przemyślu. Tam moi rodzice - Piotr i Józefa z domu Tracz doczekali się ośmiorga dzieci. Troje z nich wcześnie zmarło, a ja jestem najmłodszym, ósmym dzieckiem. W Przemyślu przebywałem do 18. roku życia. Tam ukończyłem Szkołę Podstawową im. św. Jana Kantego oraz Gimnazjum im. prof. Kazimierza Morawskiego. W 1951 r. zdałam egzamin dojrzałości. Atmosfera domu rodzinnego, bliskie kontakty z przemyską wspólnotą parafialną zrodziły myśl o powołaniu kapłańskim; potem kilka miesięcy służyłem w formacji Służba Polsce w Warszawie, po czym wstąpiłem do nowicjatu.

- Jakim był Ksiądz Biskup dzieckiem?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Byłem bardzo niesfornym chłopcem. Nikt nie posądzał, że zostanę księdzem. Prędzej do takiej roli przymierzano mojego brata, który był bardzo ułożony, spokojny i pobożny. Gdy zdałem maturę oznajmiłem rodzicom swoje plany: idę do Nowicjatu Salezjańskiego w Kopcu koło Częstochowy. Byli bardzo zaskoczeni, ale i bardzo szczęśliwi z tego powodu, zwłaszcza, że cała rodzina była głęboko wierząca, bogobojna, pobożna. Mama codziennie o 6 rano szła do kościoła na Mszę św. Nie było dnia żeby nie odmówiła Różańca. Ojciec nawet dwukrotnie w ciągu dnia uczestniczył w Eucharystii. Mimo sporej gromadki dzieci, wszystkich obowiązków związanych z prowadzeniem domu, rodzice nigdy nie zaniedbywali życia religijnego.

- Co wynosi się na zawsze z rodzinnego gniazda?

- Byliśmy rodziną wielodzietną, biedną, skromną, czasem brakowało na chleb, na ubranie, nie mieliśmy czym zapalić w piecu, uczyliśmy się przy kagankach, ale byliśmy wspólnotą - wspólnotą, którą łączył Bóg. Mogliśmy liczyć tylko na siebie, dlatego ta więź rodzinna miedzy nami była niezwykle silna. Dzięki niej przetrwaliśmy najcięższe, najtrudniejsze chwile. Pamiętam wieczerzę wigilijną, bardzo ubogą, ale radosną, rozśpiewaną kolędami, rozmodloną, której apogeum stanowiła wspólna Pasterka. Nie było świąt bez Pasterki, razem szliśmy do kościoła, mimo że mróz sięgał 30 stopni. Codziennie też chodziliśmy na Roraty na godz. 6. rano. Ta wspólna modlitwa całą rodzinę mocno łączyła, scalała, konsolidowała.

- Co zadecydowało o tym, że wstąpił Ksiądz Biskup do Zgromadzenia Salezjańskiego?

Reklama

- Przynależeliśmy do parafii prowadzonej przez salezjanów, którzy bardzo mocno angażowali się w życie swoich wiernych. A mnie niezwykle to imponowało. Księża tam pracujący byli niezwykle otwarci, życzliwi, kontaktowi, zajmowali nasz czas, graliśmy razem mecze, chodziliśmy na wycieczki, w podziemiach przygotowywaliśmy sztuki teatralne. Zauroczony byłem także założycielem Zgromadzenia Salezjańskiego - św. Janem Bosko, którego system wychowawczy opiera się w całości na rozumie, religii i miłości wychowawczej.

- Czy często bywa Ksiądz Biskup w rodzinnych stronach?

- Niestety, bardzo rzadko, mam wyrzuty sumienia, że nie mogę odwiedzić rodzinnych stron, ale po prostu brakuje na to czasu. Może na emeryturze nadrobię zaległości.

- A jak przyjął Ksiądz Biskup nominację na biskupa ordynariusza diecezji sosnowieckiej?

Reklama

- Przyjąłem to jako coś zupełnie nieoczekiwanego. Po 40 latach pracy w Zgromadzeniu Salezjańskim nagle znalazłem się w nowych strukturach, stanąłem przed nowym zadaniem. Zaczęło się bardzo prozaicznie. 12 marca 1992 r. Nuncjusz Apostolski zaprosił nas, jako wizytatorów w seminariach duchownych w Polsce, do swojej siedziby - do nuncjatury w Warszawie. Byłem z ramienia Watykanu jednym z wizytatorów. W naszej ekipie był m.in. bp Wojciech Ziemba, ówczesny sufragan olsztyński. Po tej odprawie, po 2-3 godzinach, kiedy zbliżyłem się do Nuncjusza aby się pożegnać, Arcybiskup Nuncjusz powiedział: „Niech ksiądz zaczeka”. Ja czując, że ma mi coś do zaproponowania powiedziałem: „Księże Arcybiskupie, przepraszam, ale nie mam czasu, muszę jechać do Wrocławia”. Nuncjusz odparł: „To niech ksiądz powróci 14 marca”. I wróciłem wówczas do Warszawy. Ksiądz Arcybiskup zaczął mi mówić o nowej diecezji katowickiej, kiedy ks. August Hlond obejmował tę diecezję jako administrator - i w pewnym momencie wyjął pismo i zwrócił się do mnie oficjalnie: „Księże Prowincjale, Ojciec Święty Jan Paweł II powierza Księdzu nową diecezję sosnowiecką (...)”.
W drodze powrotnej do Wrocławia uświadamiałem sobie, że za kilka dni jako prowincjał muszę zdać wszystkie agendy mojemu następcy. Jednocześnie byłem zobowiązany tajemnicą do 25 marca do godz. 12. To był wielki, jednocześnie bardzo trudny moment w moim życiu.

- Czy spodziewał się Ksiądz Biskup takiego biegu wydarzeń?

- Nigdy nie spodziewałem się, że będę biskupem diecezjalnym nowej diecezji sosnowieckiej. Czasem snuto domysły, że mogę być sufraganem w diecezji legnickiej - tam było stosunkowo dużo salezjanów i placówek salezjańskich. Miałem już wtedy prawie 58 lat życia, za sobą wiele doświadczeń duszpasterskich i prac w Zgromadzeniu, najpierw jako rektor seminarium, później dyrektor wielkiego dzieła salezjańskiego w Oświęcimiu, następnie jako inspektor, czyli prowincjał prowincji wrocławskiej. Myślałem, żeby z czasem spokojnie gdzieś osiąść i ewentualnie jeszcze popracować nad habilitacją. Takie były moje osobiste pragnienia, ale nigdy nie brałem pod uwagę, że mogę zostać biskupem.

- Czy Ksiądz Biskup znał ziemię zagłębiowską?

Reklama

- Nigdy nie znałem tej ziemi, owszem, przyjeżdżałem od czasu do czasu do placówki salezjańskiej, którą ówczesny biskup częstochowski powierzył salezjanom - ks. Kazimierzowi Puczyńskiemu na osiedlu Piastów w Sosnowcu. Jako prowincjał byłem zobowiązany raz - dwa razy do roku przyjechać, by spotkać się ze współbraćmi. Ale Sosnowca nie znałem. Bliższy był mi bowiem Kraków, czy później Wrocław aniżeli Sosnowiec. Postrzegałem to miasto jako oddalone ode mnie kulturowo. Nigdy nie miałem żadnych kontaktów z duchowieństwem sosnowieckim, czyli z duchowieństwem tej części diecezji częstochowskiej. I nigdy nie myślałem, że Sosnowiec stanie się moim miastem. Cóż było robić? Papieżowi się nie odmawia… Tutejsi księża na pewno byli zaskoczeni, myślę, że nikt nie przypuszczał, ze ktoś obcy tutaj przyjdzie. I tak upłynęło15 lat.

- Co Ksiądz Biskup myśli o tej diecezji po 15 latach?

- Teraz mogę śmiało powiedzieć, ze jest to moja trzecia rodzina, po naturalnej i salezjańskiej.

- Które wydarzenie, według Księdza Biskupa, w historii diecezji sosnowieckiej było najbardziej znaczące?

Reklama

- Historiozbawczym wydarzeniem była wizyta Ojca Świętego Jana Pawła II w stolicy diecezji. Muszę powiedzieć, że to nie ja zaprosiłem Ojca Świętego do naszej diecezji. Podczas sesji plenarnych w różnych miejscach biskupi wystosowywali zaproszenia do Ojca Świętego i było ich bardzo dużo. Właściwie nie śmiałem Ojca Świętego trudzić ewentualnym pobytem w naszej diecezji, zwłaszcza, że wówczas miał być w pobliskich miastach - Częstochowie oraz w Krakowie. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności był pobyt w moim domu salezjanina abp. Bertone, późniejszego arcybiskupa i sekretarza kard. Josepha Ratzingera, obecnego Ojca Świętego Benedykta XVI. Podczas jego pobytu w Sosnowcu odbywało się zebranie duszpasterzy młodzieży w sali obok. Wówczas zapytałem, czy przypadkiem Ksiądz Arcybiskup nie zechciałby podejść do duszpasterzy młodzieżowych i spotkać się z nimi. Abp Bertone nie spodziewał się, że coś takiego, jak duszpasterstwo młodzieży istnieje już w młodej diecezji. Był zdumiony, że są duszpasterze diecezjalni, że planują akcje młodzieżowe, że podejmują najróżniejsze inicjatywy. Wówczas też wygłosił słowo do naszych księży. Powiedziałem mu wówczas: „Księże Arcybiskupie, Ojciec Święty z tego pięknego portretu patrzy na Księdza Arcybiskupa i uważnie słucha”. On odpowiedział: „Będę u Ojca Świętego w piątek”. Jestem pewien, że kiedy powrócił do Rzymu i zdawał sprawozdanie ze swojej kilkudniowej podróży po Polsce, powiedział Janowi Pawłowi II także o tym, co dzieje się w diecezji sosnowieckiej. Papież interesował się nią bardzo i nie ma wątpliwości, że Ojciec Święty powziął wówczas zamiar, ażeby być w stolicy Zagłębia. Po kilku dniach zadzwonił do mnie telefon z nuncjatury apostolskiej. Ksiądz Arcybiskup Nuncjusz powiedział: „Księże Biskupie Adamie, życzeniem Ojca Świętego jest odwiedzić diecezję sosnowiecką, ale proszę na ten temat na razie wiele nie mówić. Dopiero kiedy Księdzu Biskupowi wyraźnie potwierdzę, że tak będzie”. Kolejny telefon zatwierdził plany, które stały się rzeczywistością.

- Znana jest miłość Księdza Biskupa do gór… A jakie jest najukochańsze miejsce?

Reklama

- Kocham Bieszczady, Tatry, Sudety - góry są dla mnie bardzo drogie, piękne o każdej porze roku. Moim umiłowanym zakątkiem jest Przyłęków, miejscowość na Żywiecczyźnie, a w niej sanktuarium Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych. Miejscowość słynie z objawień, jakie tu miały miejsce przed 120 laty. Widzącym był Wojciech Stefko, tutejszy pasterz. Miał on jedyną córkę Marysię, która była niewidoma. Modlił się o jej zdrowie. W pewnym momencie zasnął. I wtedy ukazała mu się Matka Boska i poleciła zbudowanie kaplicy, obiecując w zamian uzdrowienie córki. Wieść o widzeniu rozeszła się szybko. Ale budowa kaplicy napotykała na trudności. Najpierw więc Stefko przy pomocy sąsiadów postawił małą, prostą kapliczkę. Rankiem ludzie ujrzeli opodal obszar pokryty białym puchem jakby śniegiem, a był wtedy lipiec. Uwierzyli więc, że Matka Boża życzy sobie, by na tym miejscu powstało sanktuarium ku Jej czci. A kiedy wkopano słup do ziemi, pojawiło się źródełko, z którego trysnęła woda. Nie było jej tam wcześniej! Marysia, obmyta w tej wodzie, odzyskała wzrok. Woda ta przywróciła zdrowie także proboszczowi żywieckiemu. Ludność miejscowa, a także pobożni pielgrzymi nie skąpili ofiar na wzniesienie świątyni ku chwale Bogarodzicy. Od 30 lat nawiedzam to miejsce, aby przekazać Matce Bożej to, co mam najważniejszego, aby powierzyć swoje radości i troski duszpasterskiej posługi, a także osobiste refleksje.

- W niedzielę 24 czerwca bieżącego roku podczas uroczystej Eucharystii pod przewodnictwem Księdza Biskupa, ofiarował Ksiądz Biskup Przyłękowskiej Pani swój pastorał. Co oznacza ten gest?

- Ponad 15 lat temu pojechałem do Matki Bożej Przyłękowskiej i powiedziałem: „Ja osobiście nie wiem jak się rządzi, Ty sprawuj rządy, oddaję Ci całą diecezję sosnowiecką”. W 15-lecie istnienia diecezji i w 50. rocznicę moich kapłańskich święceń postanowiłem podziękować Maryi za te rządy i prosić o nie na kolejne lata. Pastorał jest symbolem władzy biskupa w diecezji. Niedługo kończę swoją misję w Kościele sosnowieckim, nie wiadomo, kto zajmie moje miejsce. Ktokolwiek by to był pragnę, by Przyłękowska Matka nadal opiekowała się Kościołem sosnowieckim. Stąd ten gest.

- Rok 2007 jest dla Księdza Biskupa rokiem znaczących jubileuszy. Jak je Ksiądz Biskup przeżywa?

- Bardzo skromnie, nie wpadam w euforię i uniesienia, choć oczywiście wszystkie gesty serdeczności w parafiach i nie tylko, dowody pamięci, bardzo radują.

- Jak będzie wyglądał tegoroczny urlop Jego Ekscelencji?

Reklama

- W ogóle nie będzie wyglądał. Tak jak matka związana jest ze swoimi dziećmi i nigdzie ich nie opuszcza, tak i ja nie mogę oddalić się na dłużej od mojej rodziny diecezjalnej. Gdy skończę urzędowanie, to może pozwolę sobie na jakiś wyjazd, choć tak naprawdę wcale mnie gdzieś daleko nie ciągnie, może więc dłużej pobędę w Przyłękowie.

- Co Ksiądz Biskup będzie robił na emeryturze?

- Uporządkuje różne sprawy, jak choćby 94-tomowy diariusz, który prowadzę każdego dnia od ponad 15 lat. Moim pragnieniem jest poświęcić się zwykłej pracy kapłańskiej: służyć w konfesjonale, głosić słowo Boże czy prowadzić rekolekcje. Chciałbym, jeśli Bóg pozwoli, wszystkie te czynności związane z misją kapłańską móc jeszcze sprawować i cieszyć się zdrowiem.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Norweska wyspa staje miejscem duchowego przebudzenia

2025-07-11 14:53

[ TEMATY ]

Skandynawia

norweska wyspa

duchowe przebudzenie

Selja

Adobe Stock

Ruiny pierwszego klasztoru w Norwegii znów rozbrzmiewają modlitwą. W ten sposób przybywający na wyspę Selja doznają przemiany swojego życia i walczą o powrót katolicyzmu w to miejsce.

Legenda św. Sunnivy
CZYTAJ DALEJ

Przesłanie, które płynie z dzisiejszej Ewangelii mówi, że nie wystarcza sama chęć pomagania

2025-07-10 21:29

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Czytamy następnie, że Samarytanin: „Podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem”. To również ważne przesłanie, które płynie do nas z dzisiejszej Ewangelii. Mówi ono, że nie wystarcza tylko sama chęć pomagania. Ważne jest, aby pomagać mądrze, aby pomoc, którą chcemy nieść, była dostosowana do warunków, sytuacji i potrzeb osoby pokrzywdzonej.

Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?» On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego». Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył». Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?» Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź i ty czyń podobnie!»
CZYTAJ DALEJ

Bp Długosz: miłosierdzie nie oznacza, że mamy otwierać drzwi przed wszystkimi nielegalnymi emigrantami

2025-07-12 14:50

[ TEMATY ]

bp Antoni Długosz

Ruch Obrony Granic

yt.com/zrzut ekranu

Bp Antoni Długosz podczas Apelu Jasnogórskiego 11 lipca 2025 r.

Bp Antoni Długosz podczas Apelu Jasnogórskiego 11 lipca 2025 r.

„Matko Boża, Ty wiesz, że Polacy zdali egzamin, kiedy trzeba było otworzyć drzwi dla milionów uciekających Ukraińców. A w imię miłości bliźniego potrafili zapłacić najwyższą cenę za pomoc Żydom” – powiedział biskup Antoni Długosz podczas Apelu Jasnogórskiego 11 lipca 2025.

"Kochana Matko, jak co wieczór przechodzimy do Ciebie, by powiedzieć Ci nasze małe prywatne troski, ale też i ukazać wielkie narodowe problemy. Przychodzimy, by prosić Ciebie o wstawiennictwo za nami u Twojego Syna. Dziś chcemy modlić się za obrońców naszych granic tych w mundurach strażników granicznych, żołnierzy, policjantów, celników, Wojska Obrony Terytorialnej, ale również wolontariuszy z Ruchu Obrony Granic tych, którzy bezinteresownie organizują patrole" – mówił.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję