Ten holenderski duchowny, duszpasterz, lekarz, bioetyk, arcybiskup Utrechtu, prymas Holandii, nazywany bywa współczesnym świadkiem Chrystusa, bo upomina się o prawdę płynącą z Ewangelii. Mogli się o tym przekonać uczestnicy III Międzynarodowego Kongresu dla Małżeństwa i Rodziny. W wykładzie wprowadzającym w tematykę spotkania kard. Eijk zwrócił uwagę m.in. na teologię ciała św. Jana Pawła II. Zaznaczył, że ma ona ważne znaczenie dla podstaw i doświadczenia katolickiej moralności małżeńskiej i etyki seksualnej i że powinna być upowszechniana i pogłębiana.
Próbę dostosowywania nauki Kościoła na temat moralności małżeńskiej i etyki seksualnej do obecnych postaw społecznych, potrzebę uczynienia ich akceptowalnymi, co miałoby rzekomo pomóc zatrzymać odchodzących z Kościoła, kard. Eijk nazwał iluzją. – Nie powinniśmy pozbawiać wiedzy o teologii ciała ludzi, którzy świadomie wybierają małżeństwo kościelne i są otwarci na naukę Kościoła o małżeństwie i seksualności – przekonywał w Krakowie i wyjaśniał, że znajomość tej tematyki zachęca do przeżywania małżeństwa i seksualności zgodnie z zamierzeniem Boga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Konsekwencje zmian
Reklama
W wykładzie na temat zmian w postrzeganiu małżeństwa i rodzicielstwa oraz ich konsekwencji prymas Niderlandów zauważył, że Kościół katolicki jest dziś praktycznie jedyną instytucją na świecie podtrzymującą i przekazującą klasyczną koncepcję małżeństwa oraz wartości i normy w dziedzinie seksualności. Przypominając, że istnieje ścisły związek między małżeństwem, współżyciem seksualnym i prokreacją, kard. Eijk powiedział: – Realizujemy współżycie seksualne dopiero po zawarciu związku małżeńskiego. Małżeństwo i akt seksualny mają na celu prokreację. Przyznał, że dzisiaj dla wielu osób jest to niezrozumiałe. Wyjaśnił: – Od czasu wprowadzenia hormonalnych środków antykoncepcyjnych rozdzielenie małżeństwa, aktu płciowego i prokreacji stało się zjawiskiem masowym.
Zwrócił też uwagę na sekularyzację. Wskazując kolejne jej fale (m.in. reformację, filozofię oświeceniową), hierarcha tłumaczył: – Kiedy znaczenie Boga w codziennym życiu człowieka, ludzkich relacjach społecznych i organizacji społeczeństwa się zmniejsza, małżeństwo jest postrzegane coraz mniej jako instytucja ustanowiona przez Boga. Wtedy wartości i normy dotyczące doświadczania seksualności i prokreacji również ulegają zanikowi.
Przekonywał, że także rosnący dobrobyt ma wpływ na zmianę postrzegania małżeństwa i seksualności oraz wartości i norm z nimi związanych. Stwierdził, że od lat 60. ubiegłego wieku żyjemy w indywidualistycznej kulturze. – Indywidualista stawia siebie na scenie i postrzega innych jako widzów, wybiera własną filozofię życia oraz własne wartości i normy – powiedział holenderski hierarcha i zauważył, że ta postawa sprawia, iż człowiek staje się własnym „papieżem”. Dodał, że także takie czynniki, jak wzrost średniej długości życia człowieka, rozwój technologii, zmiany miejsc pracy mężczyzny, podejmowanie pracy zarobkowej przez kobiety, ich emancypacja, wpłynęły na zmianę postrzegania małżeństwa i rodzicielstwa.
Reklama
Kardynał Eijk zwrócił też uwagę na radykalny feminizm, w tym postulat umożliwiający kobietom i dzieciom dokonywanie wyborów związanych z seksualnością, co doprowadziło do powstania teorii zakładającej, że płeć, społeczna rola mężczyzn i kobiet mogą być całkowicie odłączone od biologicznej seksualności. – Oznacza to najbardziej radykalne oddzielenie małżeństwa, pożycia płciowego i prokreacji – stwierdził. Przypomniał też, że zgodnie z teorią płci, niezależnie od płci biologicznej, każdy ma swobodę wyboru tożsamości płciowej w zależności od własnej orientacji seksualnej lub osobistych preferencji. Przyznał, że to utrudnia głoszenie nauk Kościołowi na temat moralności małżeńskiej i etyki seksualnej: – Teoria płci ma daleko idące implikacje dla głoszenia wiary chrześcijańskiej jako takiej. Teoria płci zaciera pojęcia mężczyzny i kobiety.
Nadzieja
– Cóż ma teraz zrobić Kościół? – pytał kard. Eijk, stwierdzając, że także w Kościele wielu uważało i nadal uważa, iż nadszedł czas, aby w tej materii dostosować się do obecnych postaw społecznych. Ale odwołując się do doświadczeń Kościoła w Holandii, duchowny zapewnił, że to nie działa. – Kościół musi nadal głosić swoje nauczanie na temat moralności małżeńskiej i etyki seksualnej. Szczerze i swobodnie! – przekonywał.
Kardynał przypomniał, że każda kultura ma swój wzrost, wzlot, a potem upada. – Jestem przekonany, że również obecna kultura daleko posuniętego indywidualizmu, a także sekularyzacji kiedyś doświadczy upadku – stwierdził. Przyznał, że nie wie, kiedy to nastąpi, ale powołując się na rady Benedykta XVI, zachęcił, aby się do tego przygotowywać w Kościele. – Jeśli będzie wówczas gotowa twórcza mniejszość przekonanych chrześcijan, będzie ona w stanie pokierować powstaniem nowej kultury – zapewnił i podkreślił: – Naszym dzisiejszym zadaniem jest pełne głoszenie wiary katolickiej, w tym jej nauczania o moralności małżeńskiej i etyce seksualnej, i przekazywanie jej młodszym pokoleniom. W ten sposób możemy się przyczynić do powstania nowej kultury, w której istnieje zasadniczy związek między małżeństwem, aktem płciowym i prokreacją.