Staś Skiba i Gabrysia Bryk, to dwójka dzieci z powiatu tomaszowskiego, którzy cierpieli z powodu wrodzonej wady serca. Saturacja krwi u obu maluchów spadała każdego dnia, a ratunkiem były wyłącznie kosztowne operacje. Staś na ratunek w Genewie potrzebował ponad miliona złotych, Gabrysia ponad dwóch milionów na leczenie w Stanach Zjednoczonych. Dramat tych dzieci (Gabrysia 9 lat, Staś 3 lata), poruszył serca mieszkańców miasta Tomaszów Lubelski, powiatu tomaszowskiego, województwa lubelskiego, a na koniec całej Polski. Najbliższe otoczenie, przyjaciele, dyrektorzy szkół w jednej chwili zaczęli organizować zbiórki pieniędzy dla potrzebujących dzieci. Zbiórki odbywały się niezależnie od siebie jednak zebranie ponad trzech milionów złotych graniczyło z cudem. Lawinowo organizowano kiermasze ciast, loterie fantowe, licytacje internetowe, zbiórki pieniędzy na konto fundacji lub przez stronę pomagam.pl, a nawet koncerty.
Pomoc będąca cudem
Reklama
Mieszkańcy stosunkowo niewielkiego powiatu tomaszowskiego oraz powiatów sąsiednich musieli stanąć na wysokości zadania. Zorganizowane Koła Gospodyń Wiejskich piekły ciasta i sprzedawały je, można powiedzieć, że „po domach”, zespoły muzyczne podczas występów zbierały datki na rzecz dzieci, sportowcy organizowali turnieje i zawody, i w ten sposób na konta fundacji spływały coraz większe kwoty. Mama Stasia Skiby spodziewała się narodzin dziecka. Wiedziała, że pieniądze na leczenie jej synka, potrzebne są niemal natychmiast, a termin ewentualnej operacji bliski był terminowi porodu. I tym razem dokonała się rzecz niezwykła. Wierzący mówią wprost: to był cud. Ogromna kwota kilkuset tysięcy złotych potrzebna do zapełnienia „paska zbiórki” trafiła na konto... w dniu narodzin braciszka Stasia. Mama nie kryła wzruszenia. Łzy płynęły nie tylko jej i jej najbliższym, ale tego dnia wzruszenie dotknęło wszystkich zaangażowanych w zbiórkę. Milion złotych na leczenie Stasia został zebrany. Była to jedyna szansa, by uratować chłopca, który będąc dzieckiem z Zespołem Downa nie mógł liczyć na jakiekolwiek dofinansowanie z NFZ. Ku radości wszystkich, nagle okazało się, że o dzieci z wadami wrodzonymi warto walczyć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po nowe serduszko
Gabrysia Bryk potrzebowała dwa razy tyle pieniędzy co Staś, ponieważ jej operacja miała odbyć się w Bostonie. W Polsce nikt nie odważyłby się wykonać tak skomplikowanego zabiegu. Jedynym „leczeniem”, mogło być leczenie paliatywne. Gdy pojawiła się szansa na operację w Stanach Zjednoczonych, pani Joanna, mama Gabrysi, powiedziała córeczce: „Kochanie zdobędziemy te pieniądze. Obiecuję ci. Pojedziemy do Bostonu i będziesz zdrowa.”. Liczne zbiórki pieniędzy pozwoliły zebrać około miliona złotych. Wsparciem była fundacja „Parasol Roztocza”. Niestety potrzebna była kwota dwukrotnie wyższa, a serce Gabrysi gasło z każdą chwilą. Dziewczynka traciła oddech, szybko się męczyła, musiała przejść poważny zabieg dentystyczny, a nade wszystko traciła siły, cierpliwość i radość ducha. Jednak obietnica mamy motywowała rodziców do nieustającej walki. I w tym przypadku dokonał się cud, w który wierzyć bali się najbliżsi: operacja Gabrysi została zrefundowana przez NFZ. Gdy rozmawiałam z rodzicami dziewczynki nie mogli opanować łez szczęścia płynących z powodu decyzji NFZ. Stało się pewne, że Gabrysia pojedzie do USA po nowe serduszko.
Te dwie historie, ukazały wielkie serca tych, którzy podjęli się walki o dwoje dzieci powiatu tomaszowskiego. Pokazały także, czym jest miłość rodzicielska, która nie tylko przenosi góry, ale i przemierza oceany.