Reklama

Polska

Mocne wezwanie Prymasa o obronę małżeństwa

„Trudno zaprzeczyć, że dla niektórych osób rodzina zdaje się nie przystawać do współczesnej kultury i dlatego coraz częściej próbuje się ją zepchnąć na margines społeczeństwa. Odbiera się jej własne miejsce” – mówił abp Wojciech Polak podczas VIII Święta Dziękczynienia w Warszawie.

[ TEMATY ]

Święto Dziękczynienia

abp Mieczysław Mokrzycki

Archiwum Parafia Cielądz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Publikujemy tekst homilii Prymasa Polski:

Przeżywając dziś VIII Święto Dziękczynienia, tutaj, razem, przed piękniejącą Świątynią Opatrzności Bożej, wobec pielgrzymującego Cudownego Obrazu Jasnogórskiego, przyzywamy wstawiennictwa Maryi, Królowej Rodzin – Jej dziękując za ten dar matczynej obecności pośród nas i zawierzając siebie samych, nasze rodziny, nasz Kościół święty i Ojczyznę. W jednym ze swoich kazań św. Jan Paweł II, jeszcze jako arcybiskup metropolita krakowski, mówiąc o jasnogórskiej ikonie Czarnej Madonny podkreślał, że ten wizerunek stał się nam – od stuleci – szczególnym znakiem nadziei. Dlatego też w nim nie tylko czcimy Maryję, ale w nim pokładamy szczególne zawierzenie. A dalej wyjaśniając na czym polega to zawierzenie – a wypowiadał te słowa w szczególnym kontekście peregrynacji kopii jasnogórskiego obrazu po Polsce i konkretnych trudności stwarzanych przez ówczesne władze komunistyczne – dodawał: zwyciężyła żywa wiara ludu Bożego i okazała się właściwa tej wiary treść. Okazało się, że wiara szuka swojego właściwego przedmiotu kultu w Osobie. Jeżeli czci obraz, to jest to tylko „cultus relativus”; a nade wszystko czci Osobę, z Osobą się spotyka, z Osobą Maryi obcuje. I my, dziś, tutaj zgromadzeni, spotykamy się z Maryją spoglądającą na nas z cudownego, jasnogórskiego wizerunku. To spojrzenie pomaga nam jak najgłębiej przeżyć spotkanie z Jej Synem, Jezusem Chrystusem, który w Eucharystii karmi nas swoim Słowem i Ciałem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

A słowo dzisiejszej Ewangelii zarówno nas przestrzega, jak i wlewa w nasze serca nadzieję i otuchę. Ostrzeżenie dotyczy naszego sposobu postrzegania Jezusa i tego wszystkiego, co On, Syn Boży, nam głosi. Ukazuje, że może zrodzić się w nas niekiedy pokusa, aby ocenzurować to, co On do nas mówi, czego od nas się domaga, przed czym nas stawia, o co nas prosi i czego od nas oczekuje. Skłonni wówczas jesteśmy dołączyć się do chóru Jego bliskich, którzy – jak mówi nam dziś Ewangelia – widząc, że jest tak zajęty, że tłum wokół Niego znów się zbiera, że nie ma nawet czasu, by się posilić – wybrali się, żeby Go powstrzymać. U nas się tak nie myśli. U nas się czegoś takiego nie mówi. U nas tak się nie postępuje – słychać rozchodzące się głosy. I chociaż w tej scenie jeszcze jakimś motywem jest troska o Jezusa i Jego uczniów, to już za chwilę, w wersji bardziej zdecydowanej, prezentowanej przez jerozolimskich uczonych w Piśmie, sprzeciw przybierze rozmiary otwartego buntu. Z jednej strony dotknie bardzo wrażliwej nuty i przybierze postać pytania z podtekstem: skąd to wszystko pochodzi, z drugiej obnaży serce całkowicie zamknięte na Jezusa i Jego słowo. Z jednej więc strony wyrazi się wprost w demonizowaniu tego i tych, co w imię Boże starają się poruszyć ludzkie serca, z drugiej, natomiast, odsłoni konkretną postawę tych, którzy mimo jasnej wiedzy wewnętrznej nie godzą się przyjąć nowiny Bożej. I jedna, i druga postawa ucina dialog. Pozostaje Chrystusowa przestroga. Ale ponad wszystkim góruje jednak – jak słyszymy – cierpliwość Boga. To naprawdę fascynujące, że On, nawet w tak dramatycznej sytuacji, nie zrywa nici porozumienia. Próbuje więc tłumaczyć brak logiki w pozornie poprawnym rozumowaniu: jak może szatan wyrzucać szatana. Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. Jeśli więc szatan powstał przeciw sobie i wewnętrznie jest skłócony, to nie może się ostać, lecz koniec z nim. Przyznajmy, że to ma sens. Warto przynajmniej ten argument rozważyć. Warto może się nad tym zastanowić. Warto więc w to, co Jezus mówi, się wsłuchać. Warto przynajmniej spróbować to usłyszeć.

Reklama

Drodzy Siostry i Bracia! Jest jeszcze w tej dzisiejszej Ewangelii światełko nadziei. Zaczyna się ono przebijać w obecności Matki Jezusa. Pojawia się bowiem właśnie wtedy, gdy Ona i bracia na dworze pytają się o Niego. Nadzieja ma zawsze w tle Matkę. Tak będzie przecież i w Kanie Galilejskiej, i pod krzyżem, i tak też będzie w Wieczerniku, gdzie na modlitwie, razem z uczniami, i Ona oczekiwać będzie na dar Ducha Świętego. Dlatego nie odczytujemy i nie możemy nigdy odczytywać odpowiedzi Jezusa jako zaprzeczenia tego, kim jest i co czyni Jego Matka. Gdy bowiem mówi: oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten mi jest bratem, siostrą i matką, intuicyjnie już na Nią wskazuje. Przecież o tej kobiecie trzeba powiedzieć, że owszem, dorastając i dojrzewając do pełni boskiej tajemnicy swego Syna – jak to trafnie ujął papież Benedykt XVI – była kobietą wiary, to znaczy Jej myśli pozostawały zawsze w syntonii z myślami Bożymi, a Jej wola szła w parze z wolą Boga. Wiara i nadzieja mają więc w tle Matkę, a wraz z Nią wszystkich, którzy pełnią wolę Bożą. Nie łączą ich bowiem wspólne interesy czy dobre samopoczucie, ale właśnie umiłowanie woli Bożej. I łączy konieczność, łączy trud odczytywania tego, co jest wolą Boga i wiara, że Pan sam daje łaskę, aby dobrze odczytać i ostatecznie się nie pomylić, i aby to, co się odkryje, odważnie podjąć i wypełnić, aby po prostu tym żyć, ażeby – jak pisał Koryntianom Apostoł Paweł – w pełni obfitująca łaska zwiększyła chwałę Bożą przez dziękczynienie wielu.

Reklama

Z dzisiejszej Ewangelii płynie więc dla nas przestroga i nadzieja. A my, dziś zgromadzeni wokół Matki, przy tej ostatniej stacji w archidiecezji warszawskiej pielgrzymującego Obrazu Jasnogórskiego, przy Królowej Rodzin, dopowiadamy jeszcze, że w Dobrą Nowinę wpisane jest również nasze dziękczynienie i zawierzenie. Dziękujemy więc Jezusowi za Jego Matkę, Maryję. Dziękujemy za każdy etap Jej pielgrzymowania. Dziękujemy, bo w Niej, Królowej Rodzin możemy odkrywać przekonujące piękno, do jakiego są zaproszone nasze chrześcijańskie rodziny. Zaproszone są z całą prostotą a zarazem ze wszystkimi ważnymi wyzwaniami, przed jakimi dziś stają. W prostotę tego piękna wpisują się najpierw te najbardziej oczywiste, a może już dziś właśnie nieoczywiste, postawy. Dlatego mając przed oczyma Świętą Rodzinę z Nazaretu, tak o nich mówił papież Franciszek: kiedy w jakieś rodzinie nie jesteśmy natrętni i prosimy o pozwolenie, kiedy w jakiejś rodzinie nie jesteśmy egoistyczni i uczymy się mówić „dziękuję” i kiedy w jakiejś rodzinie ktoś zdaje sobie sprawę, że uczynił coś złego i umie prosić o przebaczenie, to w takiej rodzinie jest pokój i radość. Pamiętajmy te trzy słowa, by żyć w rodzinie w pokoju i radości. Przekonujące piękno chrześcijańskiej rodziny, to piękno życia otwartego na życie i chroniącego życie, bo przecież – jak przypomniał nam papież Franciszek – obrona rodzącego się życia jest ściśle związana z obroną jakiegokolwiek prawa człowieka. Zakłada bowiem przekonanie, że każda istota ludzka jest zawsze święta i nienaruszalna w jakiejkolwiek sytuacji i w każdej fazie swego rozwoju. Przekonujące piękno chrześcijańskiej rodziny to piękno wspólnego małżeńskiego życia, opartego na miłości i wierności mężczyzny i kobiety, zdolnych do całkowitego i wyłącznego daru z siebie samych - jeden dla drugiej, jedna dla drugiego. Nie pozwólmy, aby ta rzeczywistość została zawłaszczona czy też – mówię za papieżem Franciszkiem – ideologicznie skolonizowana, również poprzez ustawodawcze próby zrównujące małżeństwo i rodzinę z formami, z takimi sposobami wspólnego życia, które nimi przecież nie są.

Reklama

Umiłowani! Wobec Królowej Rodzin pragniemy dziś w modlitwie dziękować za rodziny i Jej zawierzyć nasze ogniska domowe. Owszem, trudno zaprzeczyć, że dla niektórych osób rodzina zdaje się nie przystawać do współczesnej kultury i dlatego coraz częściej próbuje się ją zepchnąć na margines społeczeństwa. Odbiera się jej własne miejsce. Czasem ciężko oprzeć się wrażeniu, że życie publiczne i ekonomia idą jakby swoim własnym rytmem, podczas gdy więzy rodzinne przywołuje się co najwyżej jako sentymentalne wspomnienie. Niewielu decyduje się dzisiaj na głośne mówienie o trwałości, nierozerwalności i wierności w małżeństwie, a coraz więcej się mówi, że to nie jest możliwe. Wobec Królowej Rodzin dziękujemy więc za rodzinę, która nie jest wyłącznie niedościgłym ideałem, ale pomimo całej swej kruchości pozostaje jednym z największych skarbów ludzkości. To w niej przecież na wyciągnięcie ręki spotykamy człowieka, który nie jest sam. Jako dziecko, rodzeństwo, małżonek i rodzic, bez żadnej zasługi, przychodzi na świat z miłości i do niej dorasta. Jest w stanie na nią odpowiedzieć i wziąć za nią odpowiedzialność. Wyraża ją w swojej cielesności, aż do przekazania życia. Dziękujemy za rodzinę, która jest skarbem przez swoją zdolność budowania trwałych więzi społecznych. Bez niej nie można liczyć na zaufanie, wychowanie i oddanie siebie do końca. To ona jest szkołą i gwarancją dobra wspólnego – czyli dobra każdej ludzkiej osoby, każdej kobiety i każdego mężczyzny, bez wyjątku. Gdy wszystko wokół zawodzi, ona jest dowodem na to, że sens życia polega na obietnicy, do której trzeba powracać i którą, zawierzając Bogu, można wypełnić.

W drodze powrotnej z ubiegłorocznej pielgrzymki do Ziemi Świętej, papież Franciszek w jednym zdaniu zawarł istotę duszpasterskiej troski o rodzinę. Zapytał wówczas: co wnosi Chrystus do rodziny? Największą tragedią małżeństw i rodzin nie są bowiem problemy, które napotykają. One były, są i będą. Prawdziwy dramat zaczyna się wtedy, gdy we wspólnocie Kościoła i w Kościołach domowych gubimy z oczu Chrystusa i to, do czego On sam nas zaprasza. Może właśnie dlatego w dzisiejszej Ewangelii właśnie Jezus i nas przestrzega, abyśmy nie ulegali pokusie budowania naszego życia bez Niego. Przestrzegając zaś przypomina i daje nadzieję, że kto pełni wolę Bożą, ten Mu jest bratem, siostrą i matką. Za św. Janem Pawłem II, Papieżem Rodziny, wołamy: Boże, od którego pochodzi wszelkie ojcostwo w niebie i na ziemi, Ojcze, który jesteś Miłością i Życiem, spraw, aby każda ludzka rodzina przez Twojego Syna, Jezusa Chrystusa, narodzonego z Niewiasty przez Ducha Świętego, stawała się prawdziwym przybytkiem życia i miłości dla coraz to nowych pokoleń. Spraw, aby Twoja łaska kierowała myśli i uczynki małżonków ku dobru ich własnych rodzin i wszystkich rodzin na świecie. Spraw, aby młode pokolenie znajdowało w rodzinach mocne oparcie dla swego człowieczeństwa i jego rozwoju w prawdzie i miłości. Spraw, aby miłość umacniana łaską Sakramentu Małżeństwa okazywała się mocniejsza od wszelkich słabości i kryzysów, przez jakie nieraz przechodzą nasze rodziny. Spraw wreszcie - błagamy Cię o to za pośrednictwem Maryi, Królowej Rodzin - ażeby Kościół w naszej Ojczyźnie i wśród wszystkich narodów ziemi mógł owocnie spełniać swe posłannictwo w rodzinach i poprzez rodziny. Ty, który jesteś Życiem, Prawdą i Miłością w jedności Syna i Ducha Świętego. Amen.

2015-06-07 14:48

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prymas Polski: nawrócenie schodzi z serca do życia

[ TEMATY ]

nawrócenie

abp Mieczysław Mokrzycki

Archiwum Parafia Cielądz

„Nawrócenie powinno być przemianą życia zgodnie z przemianą serca. Ono schodzi niejako z serca do życia. Ma się zatem wyrażać w życiu zgodnym z Ewangelią” – mówił 25 stycznia w Słupcy abp Wojciech Polak. Prymas Polski przewodniczył w tamtejszym kościele pw. bł. Michała Kozala Mszy św. z okazji przypadającej 26 stycznia rocznicy śmierci biskupa-męczennika.

Przypominając w homilii jego postać abp Polak przywołał myśl, którą bł. Michał Kozal wypowiedział w jednym ze swoich kazań, że „prawdziwą wielkość człowieka mierzy się miarą jego zjednoczenia z Bogiem, mierzy się umiejętnością i gorliwością wykonywania planów Bożych”.

CZYTAJ DALEJ

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Papież w Wenecji: paradoksalnie, pobyt w więzieniu może oznaczać nowy początek

2024-04-28 09:16

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA

Paradoksalnie, pobyt w zakładzie karnym może oznaczać początek czegoś nowego, poprzez ponowne odkrycie nieoczekiwanego piękna w nas samych i w innych, czego symbolem jest wydarzenie artystyczne, które gościcie i do którego projektu aktywnie wnosicie swój wkład" - powiedział Franciszek do kobiet osadzonych w Zakładzie Karnym Wenecja-Giudecca. W nim znajduje się Pawilon Stolicy Apostolskiej na 60. Międzynarodowej Wystawie Sztuki - La Biennale w Wenecji.

Papież zapewnił kobiety, osadzone w Zakładzie Karnym w Giudecca, że zajmują one szczególne miejsce w jego sercu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję