W latach powojennych pokazywano w Polsce film „Nikt nic nie wie”, którego tytuł stał się krótkim opisem nie tylko nielubianych w Polsce czeskich (i słowackich) obrazów.
Po latach ten opis wciąż pasuje do niektórych filmów znad Wełtawy. Na pewno do „Muzykantów”, którego autorzy – z reżyserem Dušanem Rapošem na czele – postarali się, by stać się faworytami w rywalizacji o tytuł najgorszego filmu roku. Nie są bez szans, bo skoro robi się film w zasadzie bez scenariusza i fabuły, a komedię bez humoru, to sukces murowany. Bohaterem filmu jest wokalista Robin, którego kapela może się rozpaść. Gdy młodzi muzycy są o krok od machnięcia ręką na ekspresję dźwiękową, pomaga im dawny gwiazdor i szansonista Majkl Boss, zachęcając do wspólnego muzykowania. Przeczuwa, że przeboje młodzieniaszków pomogą mu w powrocie na szczyty show-biznesu... Ta pozorna fabuła jest przeplatana wstawkami muzycznymi, co daje oczekiwany efekt. Nikt nic nie wie (jak w czeskim filmie), bo i po co.
Pomóż w rozwoju naszego portalu