Reklama

Rolnicy i prokuratura

Znaleźli się za kratkami, bo kupili polską ziemię

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Z całą bezwzględnością – czyli z użyciem kajdanków, często w domach, na oczach przerażonych rodzin, albo znienacka, przy pracy w polu – aresztowano 11 rolników z Pyrzyc w Szczecińskiem. Prokuratura zarzuca mężczyznom ustawianie przetargów na kupno ziemi z zasobów ANR, czyli oszukiwanie Skarbu Państwa, który mógł ową ziemię sprzedać znacznie drożej i więcej zarobić. W dokumentach nazwano rolników „grupą przestępczą”, a wobec 5 z nich zastosowano środek zapobiegawczy w postaci aresztu tymczasowego. Zarzut jest poważny, ale zdaniem wielu – pozbawiony racji. Za aresztowanymi stanęli murem koledzy, w tym zrzeszeni w NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”, przekonani o ich niewinności.Prokuratura ripostuje, że ma solidne dowody winy, a niezawisły sąd bez cienia wątpliwości przychyla się do ich wniosku. Mężczyźni zostali za kratami, a na ulicach Szczecina, gdzie mieści się areszt, pojawili się rolnicy – pieszo i na potężnych maszynach – którzy manifestowali swój sprzeciw wobec takiego potraktowania obywateli RP. Pod gmachy Urzędu Wojewódzkiego i Prokuratury przyszły także rodziny zatrzymanych. Wszyscy oni mówili o jawnej krzywdzie, politycznej grze, której ofiarą padli rolnicy. Pojawiał się też argument, że chodzi o zniechęcanie polskich rolników do kupowania ziemi, co spowoduje, że nabywać ją będą ludzie podstawieni dla zagranicznych inwestorów. Pamiętajmy, że chodzi o ziemię na tzw. ziemiach odzyskanych. A wielu z oskarżanych przez prokuraturę rolników angażowało się wcześniej w obronę polskiej ziemi.

Po stronie aresztowanych stanął metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga. Powołał nawet specjalny komitet, który ma wspierać rodziny aresztowanych. O zwolnienie rolników z aresztu i możliwość odpowiadania z wolnej stopy apelował w specjalnym liście eurodeputowany Janusz Wojciechowski. W swoim liście do Prokuratora Generalnego zaapelował, aby w jakiś sposób wpłynął na swoich podwładnych i spowodował natychmiastowe zwolnienie rolników. Bo nie bez racji Polacy mówią, że wymiar sprawiedliwości pozwala bandytom z pistoletami chodzić na wolności, a spracowanych niewinnych ludzi wsadza do więzienia. Za aresztowanych publicznie poręczył minister rolnictwa Marek Sawicki, sprawie obiecała przyjrzeć się premier Ewa Kopacz, która, niestety, dość szybko przyznała rację prokuraturze.

16 października br. rolnicy zostali wypuszczeni za kaucją. Rzeczniczka szczecińskiej prokuratury tłumaczyła, że aresztowani mogli wyjść na wolność, bo prokurator ma już wszystkie dowody i zeznania świadków, nie ma więc obawy utrudniania śledztwa. Poręczenia majątkowe zgodnie z wnioskami obrońców zostały ustalone na poziomie od 50 tys. zł do 120 tys. zł.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2015-10-21 08:50

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kolejne zmiany personalne w archidiecezji katowickiej

2025-05-30 09:21

[ TEMATY ]

zmiany personalne

archidiecezja katowicka

Karol Porwich/Niedziela

Publikujemy listę zmian personalnych.

ks. Paweł Dąbrowski, parafia Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła w Jastrzębiu-Zdroju
CZYTAJ DALEJ

Symbol łez i krwi. Relikwiarz sióstr katarzynek

2025-05-30 08:34

[ TEMATY ]

beatyfikacja

relikwiarz

siostry katarzynki

©niedziela.pl

Relikwiarz, stworzony przez Andrzeja Adamskiego, znanego złotnika z Braniewa

Relikwiarz, stworzony przez Andrzeja Adamskiego, znanego złotnika z Braniewa

Już 31 maja 2025 roku Braniewo stanie się miejscem szczególnej duchowej uroczystości. Po dwudziestu latach procesu beatyfikacyjnego, Kościół wyniesie na ołtarze piętnaście sióstr katarzynek, które oddały życie, trwając przy swoich podopiecznych w ostatnich miesiącach II wojny światowej. Zginęły z rąk żołnierzy Armii Czerwonej, nie opuszczając szpitali, przytułków i domów opieki – miejsc, gdzie były najbardziej potrzebne.

Braniewska beatyfikacja to nie tylko akt wyniesienia do chwały ołtarzy, ale również głęboka lekcja wiary, odwagi i bezgranicznego oddania drugiemu człowiekowi. Męczeństwo sióstr długo nie było historią znaną powszechnie. Dziś mówi się o niej coraz głośniej. W lutym i marcu 1945 roku braniewskie zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr św. Katarzyny wybrały pozostanie w mieście, przez które przetaczała się ofensywa Armii Czerwonej. Były świadome zagrożenia, jakie niosło ze sobą nadejście wojsk sowieckich, ale postanowiły zostać. Ich ofiara była cicha, lecz ogromna w znaczeniu. Wyniesienie ich na ołtarze to przypomnienie, że świętość rodzi się często z codziennej służby i z heroizmu w najtrudniejszych chwilach.
CZYTAJ DALEJ

Błogosławione w Braniewie – bolesne męczennice komunizmu

2025-05-30 19:30

[ TEMATY ]

Braniewo

siostry katarzynki

beatyfikacjia

Red

Miały od 26 do 64 lat. Ginęły po kolei – w ciągu kilku miesięcy 1945 roku. Dlatego, że do końca pozostały z dziećmi - sierotami, z pacjentami w szpitalu, z osobami starszymi, które nie miały rodzin ani opieki. Z tymi wszystkimi, którzy nie byli w stanie się bronić ani uciekać przed Armią Czerwoną, która brutalnie wkroczyła wtedy na Ziemię Warmińską. Czy można zrozumieć postępowanie sióstr katarzynek?

Pracowały na całej Warmii, w różnych domach zakonnych i w różnych miejscach: domach dziecka, szpitalach, ośrodkach opieki. Gdy żołnierze sowieccy zaczęli zajmować te ziemie, ludzie zaczęli się masowo ewakuować. Nie mogło być na tych ziemiach dzieci, które nie miały rodziców, chorych bez własnych rodzin czy najstarszych mieszkańców. Takich osób nie opuściły jednak siostry katarzynki. Mimo że były przez czerwonoarmistów bite, gwałcone, torturowane – na przykład w szpitalnej piwnicy, gdzie szukały schronienia wraz ze swymi podopiecznymi. Te, które zostały wtedy z pacjentami, były wielokrotnie wykorzystywane przez Sowietów. Niektóre więziono, a potem zesłano w głąb ZSRR. Pracowały w łagrach, zmarły z wycieńczenia. Siostra, która zorganizowała ewakuację dzieci – zgromadziła je w grupie na dworcu kolejowym, sama zaś poszła szukać dla nich wody i pożywienia. Żołnierz Armii Czerwonej zastrzelił ją, gdy tylko wyszła na zewnątrz. Były siostry, które zginęły wskutek ciągnięcia ich za samochodem po ulicach Kętrzyna. Po zajęciu Gdańska przez Sowietów pod koniec marca 1945 r. rozpoczęły się mordy, grabieże i gwałty na miejscowej ludności. Ofiarą napaści padły też siostry katarzynki, które znalazły się w mieście po przymusowej ewakuacji macierzystego domu w Braniewie. Jak podaje KAI, 58-letnia siostra Caritina Fahl, nauczycielka i ówczesna wikaria generalna Zgromadzenia, ze wszystkich sił starała się bronić młodsze siostry przed gwałtem. Została straszliwie pobita, zmarła po kilku dniach. Takie były ich losy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję