W 2012 r. miało miejsce ważne wydarzenie związane z życiem rodzinnym. W Mediolanie odbyło się VIII Światowe Spotkanie Rodzin. Na zakończenie spotkania Ojciec Święty Benedykt XVI przypomniał, że rodzina jest powołana, by stawać się obrazem Boga w świecie. Natomiast na pierwszej audiencji, po powrocie z Mediolanu, Papież zwrócił uwagę, że ludzkość nie ma przyszłości bez rodziny. Rodzina potrzebuje wsparcia i należy czynić wszystko, by ukazywać jej wartość, która dziś jest znieważana i zagrożona. W tej sytuacji Kościół nie może pozostać bezczynny.
Kongres Rodzin w Krzeszowie 18 maja 2013 r.
Jako odpowiedź na słowa Ojca Świętego i zaistniałą sytuację w świecie, a także w Polsce, Duszpasterstwo Rodzin Diecezji Legnickiej postanowiło zorganizować Kongres Rodzin w Krzeszowie 18 maja 2013 r. Celem kongresu jest: promocja życia rodzinnego, głębsze związanie rodziny z Bogiem, wyrażenie jedności rodzin diecezji legnickiej, wspólny apel o wsparcie rodziny i ukazanie, że rodzina jest drogą Kościoła. Jako przygotowanie do tego wydarzenia zapraszamy do lektury cyklu refleksji poświęconych rodzinie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wartość szczęśliwego dzieciństwa (cz. 1)
Reklama
Dzieciństwo - myślę, że gdy to słowo jest wypowiadane, to niejednej osobie płynie łza z oka. W większości przypadków z wielkim sentymentem wracamy do wydarzeń, gdy mieliśmy kilka lub kilkanaście lat. Człowiek żył beztrosko, czuł się bezpiecznie, wpatrzony w zatroskanych rodziców, którzy poświęcali mnóstwo czasu, by dobrze wychować skarby swojego życia. Niejednokrotnie rezygnowali z różnych przyjemności, by poświęcić się dzieciom. Czy można wymarzyć sobie lepszą inwestycję życia niż potomstwo, w dodatku dobrze i mądrze wychowane? Cóż możemy pamiętać z dzieciństwa? Zapewne wspólne chwile z rodzicami i rodzeństwem. Przed laty w domach nie było komputerów, a w telewizji nie było za wiele do oglądania. Karmiono w niej propagandą, ale nie wszyscy mieli ochotę na taki posiłek. Dlatego sporo było wspólnych spacerów, chętnie zasiadano do wspólnych gier, które uczyły myśleć. Któż jak nie tata mógł zaprowadzić swojego syna na stadion, by obejrzeć mecz ligowy lub też razem emocjonować się podczas transmisji? Były łzy porażki, ale także radość awansu, zwycięstwa.
Przyjemność sprawiało też wspólne sprzątanie, bo trudno było na niedzielę pozostać w nieuporządkowanym mieszkaniu. W dni świąteczne musiało pachnieć, bo to pozwalało oderwać się od dnia powszedniego. A ileż radości sprawiały spotkania z babciami i dziadkami. Na żywo, bo o Skype czy e-mailach nikt jeszcze wtedy nie słyszał.
Jakże ważna była pierwsza modlitwa, zazwyczaj ta - do Anioła Stróża… Można by jeszcze godzinami wspominać. To już nie wróci, bo człowiek postępuje w latach. Jednak tamte przeżycia pozostały w nas. Wszystko, co przeżyliśmy, choć w trudnych czasach, rzutuje na całe życie. Obraz domu rodzinnego jest jak film, bardzo długi film. Można go oglądać w dorosłym człowieku, bo jego dom widać w słowach, zachowaniach i czynach. Ileż mądrości jest w powiedzeniu „czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał”. Zgodzimy się, że gdy brakuje dobrej atmosfery w domu, to człowiekowi przez całe życie czegoś brakuje. Jeśli nie ma tego ciepła, to trudno wymagać od dzieci dobrego, oczekiwanego zachowania. Bo czegoś ważnego nie otrzymali, choć wydaje się, że mają tak wiele…
Pamiętamy zapewne, z jakim sentymentem wracał do czasów młodości bł. Jan Paweł II podczas spotkania z mieszkańcami Wadowic w 1999 r. Wszystkim zapadło w pamięć opowiadanie o kremówkach, ale także o domu rodzinnym, wycieczkach w góry czy teatrze szkolnym. Wadowickie doświadczenia ukształtowały jego dorosłe życie i doprowadziły go do nieba.
Piękne świadectwo o dzieciństwie przeżytym w domu rodzinnym dał również papież Benedykt XVI podczas Światowego Spotkania Rodzin w Mediolanie (30 maja - 3 czerwca 2012 r.). W wieczór poprzedzający zakończenie spotkania, miało miejsce tzw. Święto Świadectw. Wybrane rodziny z różnych krajów świata stawiały Papieżowi pytania, na które Ojciec Święty udzielał odpowiedzi. Jako pierwsza zadała pytanie siedmioletnia dziewczynka z Wietnamu, która przybyła do Mediolanu wraz z rodzicami i bratem. Zapytała Papieża, co najmilej i najchętniej wspomina z okresu swojego dzieciństwa. Benedykt XVI odpowiedział: „Zasadniczą sprawą dla naszej rodziny zawsze była niedziela. Niedziela zaczynała się już w sobotę po południu. Ojciec czytał nam niedzielne teksty liturgiczne z popularnej w Niemczech książki, gdzie były one także wyjaśniane. Tak rozpoczynała się niedziela: wchodziliśmy w Liturgię w atmosferze radości. Następnego dnia szliśmy na Mszę św… A później w domu ważny był, oczywiście, wielki wspólny obiad. Dużo też razem śpiewaliśmy… Mój tata grał na cytrze i śpiewał. To niezapomniane chwile. Później wspólnie odbywaliśmy podróże, długie spacery. Mieszkaliśmy blisko lasu i spacery po lesie były bardzo piękne - przygody, gry itp. Jednym słowem, łączyło nas jedno serce i jedna myśl, wiele wspólnych doświadczeń, nawet w czasach bardzo trudnych, gdyż był to okres wojny, wcześniej dyktatury, a później biedy. Ale panowała między nami ta wzajemna miłość, radość również z rzeczy prostych i dlatego mogliśmy wytrzymać i pokonać także i tamte trudności. Dorastaliśmy w przekonaniu, że dobrze być człowiekiem, bo widzieliśmy, że dobroć Boga znajdowała odzwierciedlenie w rodzicach i rodzeństwie. I, prawdę mówiąc, gdy próbuję sobie trochę wyobrazić, jak to będzie w raju, przychodzi mi na myśl okres mojej młodości, mojego dzieciństwa. Tak więc w tej atmosferze zaufania, radości i miłości byliśmy szczęśliwi i myślę, że w niebie powinno być podobnie, jak za czasów mojej młodości. W tym sensie mam nadzieję, że przechodząc na «tamten świat», pójdę «do Domu». Jakże ważne jest dzieciństwo, a tak trudno wyobrazić sobie je bez rodziny”.