Reklama

Jak dożyć emerytury

Nazywanie zmian w ustawach emerytalnych reformami jest sporą przesadą.
Jedyne, co zostało załatwione - i to w ogromnym pośpiechu, bez prawdziwych konsultacji społecznych - to podniesienie wieku emerytalnego. O to rządzącym chodziło

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zmiany w powszechnym systemie emerytalnym i emeryturach mundurowych następowały błyskawicznie, ale po długim majowym weekendzie jeszcze przyśpieszyły. 10 maja posłowie koalicji odbyli tzw. drugie czytanie, by nazajutrz w trzecim czytaniu, czyli głosowaniu, przeforsować zmiany. Poszło migiem, bez dłuższego celebrowania, choć zmiany są kluczowe dla milionów Polaków. Tych, którzy dziś pracują, i tych, którzy dopiero wejdą w wiek aktywności zawodowej.
- Jedyna merytoryczna debata nad zmianami odbyła się na posiedzeniu sejmowej komisji ds. zmian w systemie emerytalnym, a było to podczas długiego majowego weekendu - zwraca uwagę Stanisław Szwed, poseł PiS związany z „Solidarnością”. Tzw. partnerzy społeczni, w tym związkowcy, mogli wtedy zabrać głos. Jednak potem koalicyjna machina już ani na chwilę nie zatrzymała się; na zgłoszenie poprawek zostawiono kolejny, już krótki weekend, do poniedziałku rano, a i tak komisja wszystkie sugestie opozycji odrzuciła.
- Takie mechaniczne wydłużanie wieku emerytalnego jest dla nas nie do przyjęcia - podkreśla Stanisław Szwed. Złej woli rządzących dowodzi, jego zdaniem, dodatkowo to, że wydłużeniu czasu pracy nie towarzyszyły żadne propozycje zmiany sytuacji na rynku pracy czy polityki rodzinnej. Rządzący napomykają tylko, że w dalszej przyszłości przygotują projekt aktywizacji osób powyżej 60. roku życia. A to o wiele za mało.

Przepchnięta ustawa

Po co był ten pośpiech, który z miejsca rodził podejrzenia o złą wolę rządzących? Zdaniem ekonomistki prof. Grażyny Ancyparowicz, polski rząd znalazł się w dramatycznej sytuacji: Ecofin (Rada do spraw Gospodarczych i Finansowych, złożona z ministrów finansów Unii Europejskiej) nałożył na Polskę procedurę nadmiernego deficytu. Oznacza to, że do 2013 r. musimy zmniejszyć deficyt, który w ubiegłym roku wynosił 5 proc., do 3 proc.
- Rząd stara się łatać tę dziurę wszelkimi sposobami, podnosząc akcyzę, VAT, ograniczając ulgi - podkreślała prof. Ancyparowicz podczas niedawnej debaty emerytalnej zorganizowanej przez „Solidarność”. - Teraz nam powiedziano: dostaniecie o kilka lat później emerytury, a my przez ten czas sporo oszczędzimy. Z moich szacunków wynika, że ok. 1 mld zł, czyli nie tak dużą kwotę. Ale dla tego celu minister finansów przepycha ustawę emerytalną.
Choć prof. Jerzy Wratny z Uczelni Łazarskiego i Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych przyznaje, że wprawdzie UE i tzw. rynki finansowe mocno naciskają na podwyższenie wieku emerytalnego, to jednak trzeba mieć na uwadze wskaźniki społeczne i gospodarcze Polski.
- Są one niewspółmierne z krajami starej Unii, gdzie ustalono wyższy wiek emerytalny. Wskaźnik bezrobocia w Polsce jest na poziomie 13 proc., a zjawisko to dotyka szczególnie ludzi młodych i tych w wieku przedemerytalnym - mówi prof. Wratny. - Do zmian nie zachęca też głęboki kryzys opieki zdrowotnej. Bo czy ludzie, którym wydłuży się wiek pracy, będą w stanie z uwagi na stan zdrowia przepracować kolejne lata do emerytury? W Polsce żyjemy o wiele krócej niż w rozwiniętych krajach zachodnich.
Obie płcie będą podobnie poszkodowane. Podwyższenie wieku emerytalnego tylko pozornie bardziej bije w kobiety (podnosi ten wiek o siedem lat, a w przypadku kobiet zatrudnionych w rolnictwie aż o dwanaście!). Bo ilu mężczyzn będzie pracować do 67. roku życia - nie wiadomo. Wiadomo, że spora grupa przejdzie na renty z uwagi na stan zdrowia. Kolejna grupa znajdzie się na bezrobociu, a poważny odsetek mężczyzn nie dożyje emerytury. Przecież 40 proc. mężczyzn nie dożywa 65 lat. - Mężczyźni - przypomina prof. Wratny - tylko przez średnio pięć, a nie siedem lat pobieraliby emeryturę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Na straconej pozycji

Dr. Markowi Leszczyńskiemu z Instytutu Ekonomii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach w rządowym projekcie brakowało myślenia systemowego, strategicznego. Bo skoro nie ma w Polsce pracy dla osób powyżej 40. roku życia, to tym bardziej nie będzie jej po podwyższeniu wieku emerytalnego… - Nie ma pomysłu na aktywizację ludzi młodych, tym bardziej jest ona trudna w przypadku osób powyżej 60. roku życia. Jakie są to kłopoty, pokazuje fiasko programów aktywizacji osób powyżej 55 lat. Jak to robić, rządzący nie mają pomysłu. Jak można mówić, że wzrośnie pula pieniędzy na emerytury, gdy jedna trzecia osób powyżej 34. roku życia jest zatrudniona na umowy śmieciowe? Oni są poza systemem emerytalnym. A co będzie za 20-30 lat?!
Rozwiązania przeforsowane przez rządzących powodują, zdaniem dr. Leszczyńskiego, że duża grupa ludzi jest stawiana na straconej pozycji. - Zmuszanie coraz starszych ludzi, których będzie jeszcze więcej, by coraz dłużej pracowali, to zły pomysł - podkreśla. - Chodzi o to, żeby młode, rozwojowe rodziny miały możliwość posiadania większej liczby dzieci.
Jak mają myśleć o dużej rodzinie młodzi ludzie zatrudniani na umowach śmieciowych? Decyduje też o tym brak infrastruktury potrzebnej rodzicom - przedszkoli, żłobków, które raczej się zamyka, niż otwiera nowe. - Jak rodziny mają się decydować na kolejne dzieci, skoro nie mają w tym względzie żadnego wsparcia? Babcia, która mogłaby pomagać w wychowaniu wnuków, teraz będzie musiała pracować, bo tak wymyślili rządzący - dodaje dr Leszczyński.

Reklama

System nieprzewidywalny

Prof. Ryszard Bugaj, ekonomista z PAN, dostrzega konieczność reformy ubezpieczeń z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że obecny system jest wybitnie niesprawiedliwy. Są w nim grupy uprzywilejowane i poszkodowane. Fryzjer w małym miasteczku płaci taką samą składkę jak największy biznesmen. Robotnik, który zarabia 4 tys. zł, płaci składkę od całych 4 tys. Menedżer, który zarabia 100 tys. zł, płaci tylko od małej części swoich zarobków.
- Kolejny powód - obecny system jest nieprzewidywalny. Mówi się, że im kto dłużej oszczędza w II filarze, tym większą będzie miał emeryturę. Nieprawda. Jeśli rynki finansowe padną, to człowiek, który zgromadzi w OFE dużo pieniędzy, nic z tego nie będzie miał - mówi prof. Bugaj.
Tymczasem przeforsowane zmiany nie likwidują niewydolności obecnego systemu, co najwyżej przesuwają w czasie jego załamanie. I system, i polskich emerytów może uratować tylko wzrost gospodarczy. Podwyższenie wieku emerytalnego nie wywoła - co sugerują niektórzy - wzrostu gospodarczego. Nie zwiększy też liczby miejsc pracy ani liczby osób płacących składki. Przeciwnie.
- Czy wzrost gospodarczy można opierać na ludziach starych, których wydajność spada? Trzeba młodym, myślącym o emigracji zarobkowej, stwarzać miejsca pracy, a nie trzymać na siłę w pracy tych, których wydajność jest już niższa - mówił w czasie niedawnej debaty, zorganizowanej przez „Solidarność”, prof. Jerzy Żyżyński, ekonomista z Uniwersytetu Warszawskiego. - Skutkiem podwyższenia wieku emerytalnego, właśnie z powodu niższej efektywności osób starszych, których zmusza się do maksymalnie długiej pracy, będzie obniżenie wzrostu gospodarczego. Ten rząd jest bierny, pozwala na emigrację tysięcy młodych ludzi. Polska traci świeżą krew, ludzi dobrze wykształconych, pomysłowych. Politykę gospodarczą trzeba nastawić na wzrost gospodarczy, a ten jest w głównej mierze efektem aktywności młodych.
Politykom PO, według których wiek emerytalny trzeba podnieść, bo demografia jest dla nas bezlitosna, prof. Żyżyński podpowiada, żeby zmienili trendy demograficzne, bo to jest możliwe. - Są instrumenty polityki społecznej, które powodują, że ludziom łatwiej jest podjąć decyzję o założeniu rodziny i posiadaniu potomstwa - podkreśla profesor.

Teraz Trybunał, potem wybory

Czy utyskiwania na sposób przeforsowania zmian mają jeszcze sens, skoro za chwilę ustawę podpisze prezydent i regulacja wejdzie w życie? Podniesienie wieku emerytalnego nie jest jeszcze przesądzone. - Sprawę dotyczącą sposobu procedowania tej ustawy, jak również kwestie związane z samym wydłużaniem wieku emerytalnego klub PiS na pewno zaskarży do Trybunału Konstytucyjnego - mówi poseł Szwed. Jego zdaniem, naruszenia prawa, do jakich doszło w tym przypadku, są ewidentne.
Dr Zbigniew Kuźmiuk, poseł i ekonomista, radzi też pamiętać, że uchwalone właśnie zmiany będą obowiązywać tylko do… najbliższych wyborów parlamentarnych, a więc najpóźniej do końca 2015 r. Jak to możliwe? - Po zdobyciu władzy przez PiS zwyczajnie wyrzucimy ją do kosza. W Polsce w tej dziedzinie istnieje odpowiedzialna alternatywa - twierdzi dr Kuźmiuk.
Jest kilka warunków. Jeden z nich to wprowadzenie pełnego wymiaru składki ubezpieczeniowej, także od wynagrodzeń przekraczających 2,5 średniego wynagrodzenia oraz od umów śmieciowych, od których obecnie nie są pobierane składki albo są pobierane tylko częściowo. Jednak najważniejszym elementem tej alternatywy powinna być odpowiednia polityka rodzinna, w tym m.in. poważne ulgi w podatkach o progresywnym charakterze, związane z liczbą dzieci.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Wojownicy Maryi w Rzeszowie

2024-04-28 22:14

Mariusz Barnaś

Wojownicy Maryi na ulicach Rzeszowa

Wojownicy Maryi na ulicach Rzeszowa

W sobotę 20 kwietnia 2024 roku miało miejsce kolejne ogólne spotkanie Wojowników Maryi, które tym razem odbyło się w Rzeszowie w Parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa. Poświęcone było przede wszystkim ojcom oraz synom, którzy licznie dotarli do stolicy Podkarpacia. W spotkaniu wzięło udział ponad 7000 uczestników z całe Polski, ale też z Europy.

Tradycyjnie już spotkanie rozpoczęło się od procesji różańcowej ulicami miasta, następnie odbyła się Msza święta pod przewodnictwem ks. biskupa Jana Wątroby, podczas której kazanie wygłosił ks. Dominik Chmielewski SDB, który zwrócił naszą uwagę na następujące kwestie:

CZYTAJ DALEJ

Bp Piotrowski: duchowni byli ostoją polskości

2024-04-29 11:42

[ TEMATY ]

bp Jan Piotrowski

duchowni

archiwum Ryszard Wyszyński

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Duchowni byli ostoją polskości, co uniemożliwiało skuteczne wyniszczenie narodu, zgodnie z niemieckim planem - mówił dzisiaj w kieleckiej bazylice bp Jan Piotrowski, sprawując Mszę św. przy ołtarzu Matki Bożej Łaskawej, z okazji Narodowego Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego.

- To duchowni, według Niemców, byli grupą niezwykle niebezpieczną, ponieważ poprzez swoją pracę duszpasterską wspierali wszystkich Polaków - podkreślał biskup w homilii. - Od początku wojny byli wyłapywani, torturowani, niszczeni i mordowani - dodał. Jak zauważył, „sakramentalne kapłaństwo było dla Niemców, Rosjan, a potem komunistów znakiem sprzeciwu”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję