Reklama

Białoruś bez walut

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rzeczywisty kurs dolara na Białorusi różni się o ponad 30 proc. od oficjalnego. Zwykli obywatele nie mogą wymienić miejscowych rubli, a przedsiębiorstwa kupujące elementy do produkcji za granicą mają przydzielane limity. Rozkwitł czarny rynek handlu zagranicznymi, wymienialnymi walutami. Na Białorusi od kilku miesięcy narasta kryzys finansowy. Wynika on z sytuacji politycznej po grudniowych wyborach. Wobec konfliktu z USA i UE władze w Mińsku skazane są na Rosję. A ta uzależnia nowe kredyty od przeprowadzenia korzystnej dla kapitału rosyjskiego prywatyzacji i dewaluacji białoruskiego rubla.

Euro i dolary potrzebne od zaraz

Białoruska gospodarka w ostatnich dziesięciu latach rozwijała się w tempie 7-9 proc. rocznie. Te bardzo dobre wyniki były możliwe głównie dzięki zakupowi w Rosji po niskich cenach ropy i gazu. Skończyło się to w 2007 r. Od tego roku bowiem Moskwa konsekwentnie dąży do objęcia Białorusi takimi samymi stawkami, po jakich sprzedaje surowce do Unii Europejskiej. I powoli jej się to udaje. W wymuszaniu wyższych cen pomaga budowa Gazociągu Północnego, który położony na dnie Bałtyku, prowadzący bezpośrednio do Niemiec, uniezależnia Rosję od tranzytu przez Białoruś. Mimo to ubiegły rok przyniósł ponownie 7,9 proc. wzrostu produktu krajowego brutto. Dane te zostały potwierdzone przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, a więc można je uznać za wiarygodne. Również informacje o produkcji z pierwszych miesięcy tego roku pokazują jej wysoki poziom. Kłopoty finansowe nie wynikają więc z realnej gospodarki, ale są rezultatem różnych decyzji politycznych, przede wszystkim międzynarodowych.
Podstawowym partnerem handlowym jest Rosja. Na ten rynek sprzedaje się zdecydowana większość białoruskiej produkcji, ale import, głównie surowców, jest jeszcze większy. W ubiegłym roku deficyt w tej wymianie wyniósł 8,3 mld dolarów, w sytuacji gdy ujemne saldo całego białoruskiego handlu zagranicznego wyniosło 9,6 mld dolarów. Pierwszym bardzo dużym ustępstwem prezydenta Aleksandra Łukaszenki na rzecz Rosji była podjęta ostatecznie w 2010 r. decyzja o przystąpieniu do wspólnej unii celnej. Był to m.in. jeden z najważniejszych warunków poparcia przez Kreml prezydenta Białorusi w grudniowych wyborach. Przy tak daleko idącym powiązaniu gospodarczym trudno się dziwić tej decyzji, ale bardzo duże różnice w potencjałach oznaczają dalsze uzależnienie.
Skutkiem utworzenia wspólnej przestrzeni wolnego handlu było wprowadzenie bardzo wysokich ceł na importowane z UE samochody, nowe i używane. W negocjacjach Rosja zadbała o ochronę swojego przemysłu motoryzacyjnego i skorzystała z okazji, aby zaporowe cła objęły także Białoruś. I tak od 1 lipca br. wzrosną one kilkakrotnie. Za używane auto osobowe średniej klasy, kosztujące w Polsce od 10 do 20 tys. zł, trzeba było dotąd zapłacić ok. 800 euro cła. Teraz ta kwota wzrośnie do kilku tysięcy euro. Reakcja na taką decyzję była łatwa do przewidzenia. Każdy mieszkaniec Białorusi, który ma jakiekolwiek oszczędności, postanowił jak najszybciej sprowadzić samochód z Zachodu. Wzmożony ruch widać na wszystkich przejściach granicznych. Niektórzy przywożą po kilka sztuk - na własny użytek albo na sprzedaż, gdyż jasne jest, że wartość takiego pojazdu za kilka miesięcy znacznie wzrośnie. A ponieważ transakcji tych dokonuje się najczęściej w euro lub w dolarach, popyt na te waluty gwałtownie wzrósł i do końca czerwca jeszcze się nasili.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Rosja stawia dalsze warunki

Sytuację skomplikowały wcześniejsze decyzje władz białoruskich. Przed grudniowymi wyborami Łukaszenko zdecydował o podwyżce płac w sferze budżetowej ze średniej ok. 370 dolarów do poziomu ok. 500 dolarów. Na rynek wylał się strumień dodatkowych pieniędzy, które zdecydowana większość ludzi chciała jak najszybciej zamienić na twarde waluty. Rezerwy państwowe zaczęły topnieć w oczach. W ciągu tylko dwóch pierwszych miesięcy 2011 r. zapasy walut w banku centralnym spadły o 20 proc., czyli o okrągły 1 mld dolarów. A braki zaczęły dokuczać przedsiębiorstwom. Jeden z opozycyjnych portali ekonomicznych podał, że ze względu na niemożność kupna w banku zagranicznych pieniędzy i zapłaty za sprowadzane towary bankructwo ogłosiło ponad 600 tys. małych i średnich firm. Nawet jeśli dane te są przesadzone, pokazują powagę sytuacji. Tym bardziej że w sklepach zaczęło brakować importowanych produktów pierwszej potrzeby.
Wobec ostrego konfliktu politycznego z Zachodem, wywołanego wyborami grudniowymi i represjami wobec opozycji, rząd w Mińsku nie miał innego manewru i wystąpił do Rosji o nowe kredyty. 2 mld dolarów chce pożyczyć z funduszu antykryzysowego Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej, gdzie głos Moskwy jest decydujący, a 1 mld - bezpośrednio z rosyjskich banków. Ale w odpowiedzi rząd usłyszał, że warunkiem otrzymania tych środków jest przeprowadzenie strukturalnych reform gospodarczych. Chodzi o prywatyzację i obniżenie wartości białoruskiego rubla. Czyli dokładnie o to samo, co postulował MFW, ale teraz według rosyjskiego scenariusza.

Kontrola nad bliską zagranicą

Kapitał ze Wschodu od dawna zabiegał o przejęcie kontroli nad najbardziej dochodowymi gałęziami białoruskiej gospodarki. Mowa o rafineriach i zakładach maszynowych. Do tej pory Łukaszenko, balansując między UE a Rosją oraz pozyskując dalekich sojuszników, jak Chiny czy Wenezuela, potrafił unikać takiego uzależnienia. Budziło to coraz większą irytację na Kremlu. Tym razem może jednak się to nie udać. Ostatnie decyzje białoruskiego Banku Centralnego z przełomu kwietnia i maja o zniesieniu ograniczeń kursowych pokazują, że de facto zgodzono się już na dewaluację własnego pieniądza.
W kwestiach własnościowych obrona będzie bardziej zdecydowana, ale wobec groźby przeniesienia się kryzysu walutowego na realną gospodarkę zapewne i tutaj ostatecznie Mińsk ustąpi. Rosyjska polityka zagraniczna traktuje kraje byłego ZSRR jako bliską zagranicę, czyli swoją strefę dominujących wpływów. I tę politykę konsekwentnie i coraz bardziej skutecznie realizuje także na płaszczyźnie gospodarczej.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wy jesteście przyjaciółmi moimi

2024-04-26 13:42

Niedziela Ogólnopolska 18/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

o. Waldemar Pastusiak

Adobe Stock

Trwamy wciąż w radości paschalnej powoli zbliżając się do uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Chcemy otworzyć nasze serca na Jego działanie. Zarówno teksty z Dziejów Apostolskich, jak i cuda czynione przez posługę Apostołów budują nas świadectwem pierwszych chrześcijan. W pochylaniu się nad tajemnicą wiary ważnym, a właściwie najważniejszym wyznacznikiem naszej relacji z Bogiem jest nic innego jak tylko miłość. Ona nadaje żywotność i autentyczność naszej wierze. O niej także przypominają dzisiejsze czytania. Miłość nie tylko odnosi się do naszej relacji z Bogiem, ale promieniuje także na drugiego człowieka. Wśród wielu czynników, którymi próbujemy „mierzyć” czyjąś wiarę, czy chrześcijaństwo, miłość pozostaje jedynym „wskaźnikiem”. Brak miłości do drugiego człowieka oznacza brak znajomości przez nas Boga. Trudne to nasze chrześcijaństwo, kiedy musimy kochać bliźniego swego. „Musimy” determinuje nas tak długo, jak długo pozostajemy w niedojrzałej miłości do Boga. Może pamiętamy słowa wypowiedziane przez kard. Stefana Wyszyńskiego o komunistach: „Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził”. To nic innego jak niezwykła relacja z Bogiem, która pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na drugiego człowieka. W miłości, zarówno tej ludzkiej, jak i tej Bożej, obowiązują zasady; tymi danymi od Boga są, oczywiście, przykazania. Pytanie: czy kochasz Boga?, jest takim samym pytaniem jak to: czy przestrzegasz Bożych przykazań? Jeśli je zachowujesz – trwasz w miłości Boga. W parze z miłością „idzie” radość. Radość, która promieniuje z naszej twarzy, wyraża obecność Boga. Kiedy spotykamy człowieka radosnego, mamy nadzieję, że jego wnętrze jest pełne życzliwości i dobroci. I gdy zapytalibyśmy go, czy radość, uśmiech i miłość to jest chrześcijaństwo, to w odpowiedzi usłyszelibyśmy: tak. Pełna życzliwości miłość w codziennej relacji z ludźmi jest uobecnianiem samego Boga. Ostatecznym dopełnieniem Dekalogu jest nasza wzajemna miłość. Wiemy o tym, bo kiedy przygotowywaliśmy się do I Komunii św., uczyliśmy się przykazania miłości. Może nawet katecheta powiedział, że choćbyśmy o wszystkim zapomnieli, zawsze ma pozostać miłość – ta do Boga i ta do drugiego człowieka. Przypomniał o tym również św. Paweł Apostoł w Liście do Koryntian: „Trwają te trzy: wiara, nadzieja i miłość, z nich zaś największa jest miłość”(por. 13, 13).

CZYTAJ DALEJ

Czy mam w sobie radość Jezusa?

2024-04-15 13:37

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 15, 9-17.

Niedziela, 5 maja. VI niedziela wielkanocna

CZYTAJ DALEJ

Papież: nie dla wojny, tak dla dialogu

2024-05-05 13:05

[ TEMATY ]

papież Franciszek

VaticanNews

"Nie dla wojny, tak dla dialogu" - powiedział papież Franciszek podczas spotkania z wiernymi w niedzielę na modlitwie Regina Coeli w Watykanie. Wezwał do modlitwy za Ukrainę, Izrael i Palestynę.

Zwracając się do tysięcy wiernych przybyłych na plac Świętego Piotra na południową modlitwę papież powiedział: "Proszę, módlmy się dalej za umęczoną Ukrainę; bardzo cierpi, a także za Palestynę i Izrael".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję