Reklama

Z nikim się tak nie śmiałem!

Nigdy Jan Paweł II nie wskazywał, jakie informacje Navarro-Valls ma oficjalnie przekazać, a jakie zostawić dla siebie. To rzecznik rozsądzał, co może ujawnić światu. Joaquin Navarro-Valls był rzecznikiem prasowym Jana Pawła II w latach 1984-2005. Po śmierci Papieża kontynuował pracę na stanowisku szefa watykańskiego Biura Prasowego przy Benedykcie XVI. Obecnie jest prezesem Rady Nadzorczej Campusu Biomedycznego w Rzymie

Niedziela Ogólnopolska 17/2011, str. 22-23

Milena Kindziuk

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Uniwersytet Santa Croce w Rzymie prowadzony przez Opus Dei. To właśnie tutaj Katolicka Agencja Informacyjna zorganizowała przed beatyfikacją spotkanie Joaquina Navarro-Vallsa z polskimi dziennikarzami. Ale gdy tylko rozeszła się o tym wieść, zbiegli się przedstawiciele mediów z różnych państw świata. Bo rzecznik Jana Pawła II jest jedną z niewielu osób, która na co dzień miała bezpośredni dostęp do Ojca Świętego i która chętnie o tym opowiada, spłacając tym samym dług wdzięczności i dając świadectwo życia świętego.
Gdy Joaquin Navarro-Valls, jak zawsze w śnieżnobiałej koszuli i dobrze skrojonym garniturze, usiadł w auli przy stole prezydialnym, a wokoło zaczęły błyskać flesze aparatów fotograficznych, było zupełnie jak dawniej. Jak za życia Papieża - choćby w czasie jego pielgrzymek do Ojczyzny. Tylko szpakowate włosy i poorana zmarszczkami twarz Navarro-Vallsa zdawały się przypominać, że od tamtych chwil upłynęło już wiele lat…

Świętych łączy humor

Reklama

Co najbardziej utkwiło mu w pamięci ze spotkań z Papieżem? - pytam rzecznika.
- Poczucie humoru Ojca Świętego. Z nikim się tak nie śmiałem, jak z nim! - odpowiada bez namysłu. - Papież potrafił rozładować każdą sytuację. Do dziś pamiętam zdenerwowanego Gorbaczowa, który czekał na audiencję w jednym z watykańskich saloników. Gdy tylko zjawił się Ojciec Święty, powiedział ze śmiechem do przywódcy Związku Radzieckiego: „Chciałbym pozdrowić pańską małżonkę!”. Gorbaczow natychmiast otworzył drzwi i zawołał: „Raisa, chodź tu!”. I od razu spotkanie przybrało inny charakter.
Jak twierdzi rzecznik, wraz z upływem lat Papież nie tracił poczucia humoru. Należało ono do jego sposobu bycia. - Umiał zachować optymizm nawet wtedy, gdy nie mógł już chodzić i mówić - podkreśla Navarro-Valls i wraca pamięcią do zdarzenia, kiedy jeden z kardynałów usiłował podnieść na duchu schorowanego już, siedzącego na wózku Papieża, i powiedział: „Widzę, że Wasza Świątobliwość wygląda bardzo dobrze!”. A Papież na to: „Myśli ksiądz kardynał, że ja siebie nie widzę w telewizji?!”. I się roześmiał!
- Poznałem trzech świętych w życiu - konstatuje Navarro-Valls. - Byli to: Josemaría Escrivá de Balaguer, Matka Teresa z Kalkuty i Jan Paweł II. Zastanawiałem się, co łączy tę trójkę i doszedłem do wniosku, że jest to poczucie humoru! Co więcej - wszyscy oni umieli się śmiać nawet w takich okolicznościach, w których zdecydowanie łatwiej byłoby płakać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

To pan decyduje

Navarro-Valls, jak mało kto, miał nieograniczony dostęp do Ojca Świętego. Przez cały pontyfikat minimum dwie, trzy godziny dziennie spędzał z Janem Pawłem II. W każdej chwili mógł też do następcy św. Piotra zadzwonić - i niekiedy z tego przywileju korzystał. Zwłaszcza gdy chciał poprosić o wyjaśnienie jakiejś kwestii, którą miał za chwilę przekazać dziennikarzom.
Nie zdarzyło się, by Papież „cenzurował” swojego rzecznika.
- Nigdy nie mówił mi, co mam powiedzieć, a co zostawić dla siebie - opowiada Navarro-Valls. I wspomina takie zdarzenie: - Kiedy w lipcu 1991 r. Ojciec Święty dowiedział się, że ma nowotwór złośliwy, zaprosił mnie do siebie i oznajmił, że w najbliższą niedzielę planuje ogłosić światu, że idzie do szpitala i że chce poprosić o modlitwę za siebie. Dodał jednak od razu: „Ale proszę powiedzieć to, co sam uzna pan za stosowne. To pan decyduje, to nie jest moja rola”.
I tak było za każdym razem. To rzecznik rozsądzał, jakie informacje może ujawnić światu.

Żadnych rad strategicznych

Reklama

Towarzyszył Papieżowi także w przygotowaniach do pielgrzymek.
- Z podziwem patrzyłem, jak Ojciec Święty dbał o to, aby przemówienie wygłosić zawsze w języku danego kraju. Pamiętam, kiedy przed podróżą do Japonii Papież uczył się czytać kazania po japońsku. Miał je napisane fonetycznie. Słuchał też japońskich nagrań, by uchwycić melodykę języka. Był to ogromny wysiłek. Ale potem wielka radość, gdy okazało się, że Japończycy wszystko zrozumieli! - wspomina rzecznik Stolicy Apostolskiej. I dodaje: - Nie wiem, kiedy Papież tracił więcej energii: na przygotowanie podróży czy w jej trakcie.
Navarro-Valls odwiedził z Papieżem 160 krajów. Zdumiewał go fakt, że Papież wszędzie, gdzie się pojawiał, przypominał sobą, że nie można w życiu pominąć pytania o Boga. I że człowiek nie znajdzie ostatecznego sensu istnienia w tym świecie.
- Stąd tak mocne było dla mnie papieskie wołanie: „Nie lękajcie się”. On zachęcał w ten sposób świat do pokonania lęku i do zwrócenia się ku Chrystusowi.
To, co mówił Jan Paweł II - tłumaczy rzecznik - pochodziło prosto z serca, nie z ust. Widać było całkowite oddanie się temu, w co wierzył Papież. - W komunikacji ze światem doskonale umiał wykorzystać gest, był świetnym aktorem, co pomagało mu w ewangelizacji. Stąd też Papieżowi nie trzeba było udzielać żadnych rad strategicznych.

Silna była więź

Reklama

Wśród wielu podróży rzecznik doskonale pamięta pielgrzymki do Polski.
- Do dziś mam przed oczami młodego Jana Pawła II, który w 1979 r. stoi na placu Zwycięstwa w Warszawie i mówi, że oderwanie Chrystusa od historii jest ciężkim grzechem przeciw człowiekowi. My oczekiwaliśmy wtedy, że Papież powie, iż jest to grzech przeciw Bogu, tymczasem on wyraźnie zaznaczył, że to grzech przeciw człowiekowi. Zrozumiałem wtedy, jak ważna dla Papieża jest ludzka godność - opowiada Navarro-Valls.
Do dziś mocno utkwiło mu w pamięci pożegnanie Papieża z Polską w 2002 r. A zwłaszcza rozmowa w krakowskiej Kurii.
- Gdy wszedłem do jednego z pomieszczeń przy Franciszkańskiej, zobaczyłem Ojca Świętego. Był sam. Siedział na wózku, nie mógł już chodzić. Odczytałem na jego twarzy wielkie wzruszenie i spontanicznie zapytałem, czy przypomina sobie, że w tym właśnie pokoju został wyświęcony na księdza. „Tak, o tym myślałem w tym momencie!” - odparł Papież.
To pokazuje, jak dobrze się rozumieli. I jak silna była więź między Papieżem a jego rzecznikiem. Widać to było również w czasie innych pielgrzymek. Kiedy w 1999 r. Papież zachorował i nie zjawił się na Mszy św. w Krakowie, Navarro-Valls był blady jak ściana i jak nigdy bardzo poważny. Podszedł do grupy dziennikarzy i poprosił, by przygotować komunikat o nagłej chorobie Papieża. Nie wypowiedział wtedy ani jednego słowa więcej. Przez całą Mszę św. natomiast (przewodniczył jej kard. Sodano) Navarro-Valls przesuwał paciorki małego różańca, który miał na palcu lewej ręki. A dziennikarze z podziwem patrzyli, jak bardzo rzecznik jest oddany Ojcu Świętemu.

„Pan będzie moim rzecznikiem, dobrze?”

Navarro-Valls chętnie wraca pamięcią do chwili, w której zaczęła się jego największa życiowa przygoda: - Był rok 1984. Jan Paweł II zaprosił mnie na obiad i oznajmił tak po prostu, z uśmiechem: „Pan będzie moim rzecznikiem, dobrze?”. Czułem, że to pytanie retoryczne. Pomyślałem więc tylko: „Bądź wola Twoja…”.
Miał wiele obaw. Tym bardziej że rozumiał, iż Papieżowi niezmiernie zależało na tym, aby poprawić relacje Watykanu z mediami. I że Jan Paweł II szukał nowego sposobu komunikowania ze światem, a to dla rzecznika była wielka odpowiedzialność. Ale przecież „Ojcu Świętemu się nie odmawia” - pomyślał. I w ten sposób Joaquin Navarro-Valls, rocznik 1936, z pochodzenia Hiszpan, lekarz psychiatra i wykładowca na Uniwersytecie w Madrycie, stał się jednym z najbliższych współpracowników Papieża. Nie wrócił już do swojej pierwszej miłości: do medycyny. Porzucił pracę zawodową i oddał swe życie Ojcu Świętemu. To pierwsza w historii osoba świecka w roli papieskiego rzecznika. Członek Opus Dei, numerariusz.
Kontakt z Janem Pawłem II nieco ułatwiał mu fakt, że przez wiele lat pracował w Polsce jako dziennikarz - korespondent madryckiego dziennika „ABC”. Było to w latach osiemdziesiątych, w czasie gdy rodziła się „Solidarność”. Stąd znał wielu Polaków, po trosze także naszą mentalność i kraj. To wszystko pomagało mu w porozumieniu - także duchowym - z Ojcem Świętym (chociaż jest poliglotą, nie nauczył się jednak języka polskiego).

Łzy zamieniły się w uśmiech

Rzecznik Stolicy Apostolskiej niestrudzenie towarzyszył Janowi Pawłowi II w jego chorobie i cierpieniu. „To wspaniały człowiek, nawet nie pamięta, że niesie krzyż” - powiedział kiedyś o Papieżu.
Był przy nim do końca. Poraził dziennikarzy na jednej z ostatnich konferencji prasowych, kiedy to łamiącym się głosem oznajmił: „Papież umiera, proszę państwa” - i się rozpłakał.
Po raz ostatni widział się z Ojcem Świętym dzień przed jego śmiercią.
- Gdy wszedłem do pokoju, Papież był świadomy. Bardzo cierpiał. Widziałem, że mnie poznał. Żadne słowa nie były potrzebne. Pocałowałem go w rękę. Była to zimna dłoń. Miał już bardzo niskie ciśnienie. Siostra Tobiana podała wtedy Papieżowi czystą kartkę i flamaster. Napisał na niej: „Jest piątek. Proszę, by ktoś przeczytał mi tekst Drogi Krzyżowej…”. Zobaczyłem wówczas bogactwo życia, które zdążało do kulminacyjnego punktu istnienia…
- Łzy zamieniły się zatem w uśmiech? - pytam Navarro-Vallsa.
- Zdecydowanie tak! Nie mówię o Papieżu jako o kimś, kto był. Mówię i myślę o nim jako o kimś, kto jest.
- Czy nie brakuje panu Jana Pawła II?
- Nie! Kiedy żył, miałem do niego ograniczony dostęp. A teraz mogę z nim przebywać 24 godziny na dobę! Dla mnie on wciąż jest! Święci to przecież istoty żyjące, które są blisko mnie i które mogą mi pomóc. I tylko ode mnie zależy, ile będę chciał z tej świętości zaczerpnąć.
Zdaniem Navarro-Vallsa, wielką stratą byłoby przeżywanie beatyfikacji jako uroczystości dotyczącej postaci historycznej. - Nie można traktować Jana Pawła II tak, jak się traktuje Napoleona czy waszego wielkiego rodaka - Sienkiewicza. Papież to człowiek święty, który jest wśród nas.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kult Niepokalanego Serca Maryi

Niedziela Ogólnopolska 25/2004

[ TEMATY ]

Matka Boża

BOŻENA SZTAJNER/ NIEDZIELA

Do ogłoszenia przez Piusa IX 8 grudnia 1854 r. dogmatu o Niepokalanym Poczęciu przyczynił się niewątpliwie kult Serca Najświętszej Maryi Panny. Rozwijał się równolegle z kultem Najświętszego Serca Jezusa, a swymi początkami sięgał czasów średniowiecza. Już w XIV wieku pojawiły się obrazy i rzeźby przebitego siedmioma mieczami serca Bolesnej Matki Zbawiciela. W połowie XVII wieku św. Jan Eudes rozpowszechniał obrazy Matki Bożej, ukazującej - na podobieństwo Jezusa - swe Serce. Na „cudownym medaliku”, rozpowszechnianym po objawieniach, jakie w 1830 r. miała św. Katarzyna Laboure, pod monogramem „M” widnieją dwa serca: Jezusa i Maryi. Także założone w Paryżu w 1836 r. Bractwo Matki Bożej Zwycięskiej szerzyło cześć Serca Maryi. W XIX wieku powstały liczne zgromadzenia zakonne pod wezwaniem Serca Maryi lub Serc Jezusa i Maryi. Do zaistnienia kultu i nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi najbardziej przyczyniły się objawienia, jakie miały miejsce w 1917 r. w Portugalii. Kiedy 13 maja troje dzieci: Łucja (lat 10), jej brat cioteczny Franciszek (lat 9) i jego siostra Hiacynta (lat 8) pasły niedaleko od Fatimy owce, ujrzały w południe silny błysk jakby potężnej błyskawicy, który powtórzył się dwa razy. Zaniepokojone dzieci zaczęły zbierać się do domu, gdy ujrzały na dębie postać Matki Bożej i usłyszały Jej głos: „Nie bójcie się, przychodzę z nieba. Czy jesteście gotowe na cierpienia i pokutę, aby sprawiedliwości Bożej zadośćuczynić za grzechy, jakie Jego majestat obrażają? Czy jesteście gotowe nieść pociechę memu Niepokalanemu Sercu?”. Matka Boża poleciła dzieciom, aby przychodziły na to miejsce 13. dnia każdego miesiąca. W trzecim objawieniu, 13 lipca, prosiła, aby w każdą pierwszą sobotę miesiąca była przyjmowana Komunia św. wynagradzająca. Podczas tych objawień Matka Boża wielokrotnie sama nazwała swe serce „niepokalanym”. W piątym objawieniu, 13 września, poleciła dzieciom, aby często odmawiały Różaniec w intencji zakończenia wojny. Ostatnie zjawienie się Matki Bożej - 13 października oglądało ok. 70 tys. ludzi. Od samego rana padał deszcz. Nagle rozsunęły się chmury i ukazało się słońce. Z tłumu dały się słyszeć okrzyki przerażenia: bowiem słońce zaczęło zataczać koła po niebie i rzucać strumienie barwnych promieni... Objawienia fatimskie stawały się coraz bardziej sławne i wywoływały coraz żywsze zainteresowanie, m.in. ze względu na zapowiedziane w nich wydarzenia, a zwłaszcza na tzw. tajemnicę, która została przekazana wyłącznie do wiadomości papieża. Dziś znamy jej treść. Matka Boża zapowiadała nadejście jeszcze straszliwszych wojen niż ta, która się kończyła. Zapowiadała nowe prześladowanie Kościoła, zamach na papieża, rewolucję w Rosji. Prosiła, aby Jej Niepokalanemu Sercu poświęcić cały świat, a zwłaszcza Rosję. Krwawa bolszewicka rewolucja wybuchła, kiedy jeszcze trwały objawienia. Jej ofiarą stał się również Kościół w Meksyku (1925 r.) oraz w Hiszpanii (1936 r.). A mimo to ostatnie z fatimskich poleceń Maryi nie zostało szybko spełnione. Dopiero kiedy wybuchła II wojna światowa, przypomniano sobie „tajemnicę fatimską” i 13 października 1942 r., w 15-lecie objawień, papież Pius XII drogą radiową ogłosił całemu światu, że poświęcił rodzaj ludzki Niepokalanemu Sercu Maryi. Pius XII polecił, aby aktu poświęcenia dokonały poszczególne kraje. Pierwsza, z udziałem prezydenta państwa, uczyniła to Portugalia. 4 maja 1944 r. papież ustanowił dzień 22 sierpnia świętem Niepokalanego Serca Maryi. W Polsce zawierzenia naszego narodu Niepokalanemu Sercu Maryi dokonał dopiero po zakończeniu wojny - 8 września 1946 r. - Prymas Polski kard. August Hlond w obecności całego Episkopatu i około miliona pielgrzymów zgromadzonych na Jasnej Górze przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej. Do tego zawierzenia nawiązał kard. Stefan Wyszyński, kiedy w latach 1956, 1966 i 1971 oddawał naród polski w macierzyńską niewolę Maryi za wolność Kościoła w ojczyźnie i na całym świecie. W następnych latach akty te były ponawiane. Kościół w Polsce zawierzał także Maryi Jan Paweł II za każdym swym pobytem na Jasnej Górze. Niby życzeniu Matki Bożej stało się zadość, ale trudno w akcie papieża Piusa XII dopatrzyć się wyraźnego zawierzenia Niepokalanemu Sercu Maryi Rosji. Niebawem też czerwony smok rozciągnął panowanie nad wieloma krajami, a na jego krwiożerczą służbę oddało się wielu intelektualistów całego świata. Wydawało się, że wkrótce rzuci do swych stóp całą ludzkość. Wobec wciąż szalejącego bezbożnictwa wielu biskupów postulowało dokładne spełnienie prośby Fatimskiej Pani. W latach 1950-55 figura Matki Bożej Fatimskiej pielgrzymowała po wielu krajach. Wprawdzie na zakończenie Soboru Watykańskiego II (1964 r.) Paweł VI ogłosił Matkę Jezusa Matką Kościoła i posłał do Fatimy złotą różę, nie doszło jednak do postulowanego zawierzenia świata i Rosji Jej Niepokalanemu Sercu. Dopiero wydarzenia z 13 maja 1981 r. - zamach na Papieża na Placu św. Piotra - przypomniały fatimską przepowiednię. Ojciec Święty Jan Paweł II spełnia wreszcie prośbę Matki Najświętszej i 7 czerwca 1981 r. zawierza ponownie całą ludzką rodzinę i Rosję Jej Niepokalanemu Sercu. Na owoce tego zawierzenia nie trzeba było długo czekać. Jesteśmy zobowiązani dawać świadectwo faktom, które dokonały się na naszych oczach. Reforma liturgii w 1969 r. przeniosła święto Niepokalanego Serca Maryi na pierwszą sobotę po uroczystości Serca Pana Jezusa. W tym roku przypadnie ono 19 czerwca. Odprawiane zaś we wszystkie pierwsze soboty miesiąca nabożeństwa wynagradzające przypominają nam obowiązek podejmowania pokuty i zadośćuczynienia za grzechy współczesnego nam świata i za nasze grzechy.
CZYTAJ DALEJ

Ukraina/ Zełenski odznaczył prezydenta Dudę Orderem Wolności

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odznaczył prezydenta Polski Andrzeja Dudę Orderem Wolności za zasługi w umacnianiu dwustronnej współpracy międzynarodowej - wynika z treści dekretu opublikowanego w sobotę na stronie internetowej Kancelarii Prezydenta Ukrainy.

"Za wybitne osobiste zasługi w umacnianiu ukraińsko-polskiej współpracy międzynarodowej, wspieranie suwerenności państwowej i integralności terytorialnej Ukrainy niniejszym postanawiam nadać Order Wolności Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej Andrzejowi Dudzie" - zaznaczono w komunikacie.
CZYTAJ DALEJ

Katechetyczne zakończenie roku szkolnego w archidiecezji częstochowskiej

2025-06-29 00:19

[ TEMATY ]

katecheci

lekcje religii

Karol Porwich / Niedziela

– Bez Was misja Kościoła po prostu nie mogłaby się zrealizować – zwrócił się do katechetów bp Andrzej Przybylski.

W sobotę, 28 czerwca katecheci z archidiecezji częstochowskiej przybyli do Sanktuarium Matki Bożej Mrzygłodzkiej w Myszkowie - Mrzygłodzie na katechetyczne zakończenie roku szkolnego 2024/2025. Po rozpoczęciu spotkania, zaproszona Patrycja Hurlak wygłosiła bardzo osobiste świadectwo zakończone adoracją Najświętszego Sakramentu. Po krótkiej przerwie, biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej Andrzej Przybylski przewodniczył Mszy św. Spotkanie zwieńczające roczną pracę katechetów zakończył koncert uwielbienia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję