Reklama

Polska gospodarka oczami zagranicy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rząd Donalda Tuska skutecznie utrwala w oczach Polaków obraz naszej gospodarki jako zielonej wyspy na czerwonym morzu Europy ogarniętej kryzysem. Celem tego zabiegu jest oddziaływanie na podświadomość odbiorców, którzy mają być przekonani, że autorem tego cudu jest premier ze swoimi ministrami, w tym ministrem finansów Jackiem Rostowskim na czele. A opozycja, kierując się niskimi pobudkami, ze swoją krytyką to nieodpowiedzialni szkodnicy, którzy próbują przeszkadzać mężom opatrznościowym. Prawda jest jednak inna, a w sprawach gospodarczych o wiele bardziej złożona. Można się o tym przekonać, chociażby czytając to, co na ten temat pisze wpływowa prasa zagraniczna.

To, że nie jesteście w strefie euro, działa na waszą korzyść

Na potrzeby tej krótkiej analizy posłużę się artykułami omawiającymi stan polskiej gospodarki, które ukazały się w ostatnim czasie w amerykańskiej i angielskiej prasie: „New York Times”, „Washington Post” i „The Economist”. Są to uznane tytuły, którym trudno odmówić kompetencji w sprawach ekonomicznych. Znajdujemy tam słowa uznania dla polskiej gospodarki za to, że stosunkowo dobrze przeszła przez lata kryzysu na świecie. Wszyscy jako główną przyczynę tego stanu rzeczy wskazują to, że Polska nie tylko nie jest w strefie euro, tak jak np. Słowacja, ale też nie jest w okresie przygotowawczym do przyjęcia wspólnej waluty tak jak kraje nadbałtyckie. A komentator „New York Timesa” pisze wprost: „Od 2009 r. złoty stracił do euro 18 proc. wartości. To spowodowało, że polskie produkty były bardziej konkurencyjne i chętniej kupowane za granicą. To, że nie jesteście w strefie euro, działa tylko na waszą korzyść”.
Donald Tusk już w swoim exposé wygłoszonym w Sejmie w listopadzie 2007 r. mówił, że głównym celem rządu PO-PSL będzie przyjęcie euro. I ostro krytykował PiS, że gdy sprawował władzę, nie zrobił nic w tym kierunku. A we wrześniu 2008 r., gdy w USA rozpoczynał się już kryzys finansowy, stanowczo oświadczył: „Chcę sformułować precyzyjnie jeden z głównych celów naszych działań, czyli wstąpienie Polski do strefy euro. Dzisiaj możemy odpowiedzialnie powiedzieć, że naszym celem jest rok 2011. Jest to zadanie trudne, ale oceniamy, że możliwe”. Wtórował mu minister Rostowski, zapowiadając wejście do systemu ERM2, czyli okresu przygotowawczego, w którym kurs złotówki byłby sztywno związany z kursem euro już w 2009 r.
Na szczęście nic takiego się nie stało, a Polska została zieloną wyspą. Ale czy w świetle tych faktów premier i jego minister mogą o tym mówić z podniesioną głową, przypisując sobie zasługi? Co więcej - nadal głoszą, że wejdziemy do strefy euro w 2015 r. Czyli chcą podciąć gałąź, na której sami siedzą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Obniżenie składki rentowej pobudziło konsumpcję

Studiując zagraniczne analizy i komentarze, dowiadujemy się też, że drugą podstawową przyczyną polskiego sukcesu było obniżenie składki rentowej. Przypomnijmy, że reformę tę przeprowadził rząd Jarosława Kaczyńskiego. W jej wyniku wszystkie pensje oficjalnie zatrudnionych wzrosły od kilkudziesięciu do kilkuset złotych miesięcznie. To podniosło poziom życia Polaków i jednocześnie zwiększyło konsumpcję. Każdy w swoim gospodarstwie domowym te dodatkowe pieniądze zainwestował. A to w potrzebne wyposażenie, a to w naukę dzieci, a to w spłatę wcześniej zaciągniętych kredytów. I gdy dwa lata po tej operacji przyszedł kryzys, okazało się, że polskie rodziny są stosunkowo mało zadłużone w bankach na tle USA i innych krajów UE. Dlatego perturbacje na rynkach finansowych dotknęły nas w niewielkim stopniu. Dodatkowo, oprócz eksportu, który dzięki posiadaniu własnej waluty mógł się obronić, polską gospodarkę podtrzymywała wysoka konsumpcja wewnętrzna. A to dlatego, że Polacy mając więcej pieniędzy w portfelach po obniżeniu składki rentowej, więcej też wydawali na zakup różnych produktów i usług. Jaka w tym zasługa obecnego rządu?
Dodajmy, że obniżenie składki rentowej przez rząd PiS było drugim zmniejszeniem obciążeń fiskalnych w Polsce w mijającym dziesięcioleciu. Pierwszego - dokonał rząd SLD w 2001 r., zmniejszając podatek dochodowy od przedsiębiorstw. Obecna ekipa, wbrew obietnicom wyborczym, nie tylko podatków nie zmniejsza, ale je systematycznie podnosi.

Obniżyć zadłużenie i zmniejszyć zależność od Niemiec

Zachodni eksperci nie tylko Polskę chwalą, ale też zwracają uwagę na zagrożenia. Ich zdaniem, nasza gospodarka w najbliższym czasie przestanie się rozwijać, jeśli nie zostaną przeprowadzone niezbędne reformy. Największe zagrożenie, ich zdaniem, to gwałtownie narastające zadłużenie państwa. Pozytywne tendencje w realnej gospodarce nie pomogą, jeśli nastąpi załamanie finansów publicznych. Rosnący dług pociąga za sobą coraz większe koszty jego obsługi. Na ten cel w najbliższych latach będziemy wydawać coraz więcej, osłabiając możliwości inwestycyjne. A bez nich nie będzie rozwoju.
Na tym tle niepokoi niezdolność rządu do podjęcia reformy systemu emerytalnego, a zwłaszcza Otwartych Funduszy Emerytalnych. Ministrowie kłócą się w tej sprawie, decyzji nie ma, a czas ucieka. To, że Komisja Europejska zgodziła się na niewliczanie do długu publicznego pieniędzy przekazywanych przez państwo do OFE, niczego nie rozwiązuje. Jest to bowiem zabieg statystyczny, niezmieniający realiów. Osłabia on jedynie presję na rząd, aby jak najszybciej dokonał zmian.
Bardzo ciekawym zagrożeniem dla nas, zdaniem zachodnich analityków, zupełnie w polskich mediach niedostrzeganym, jest uzależnienie od niemieckiej gospodarki. Prawie połowa polskiego eksportu i importu dokonuje się w ramach wymiany z naszym zachodnim sąsiadem. Wystarczy, że na tamtejszym rynku jest dekoniunktura, to natychmiast przenosi się nad Wisłę. Przypomina to trochę dawną zależność Polski Ludowej od ZSRR. Czy rząd robi coś w tej sprawie?
Propaganda sukcesu uprawiana przez ekipę Tuska wygląda zupełnie inaczej w świetle tego, co pisze o naszej gospodarce zachodnia prasa. Dlaczego wobec oczywistych faktów większości polskich mediów nie stać na taki obiektywizm?

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość + Litania Loretańska

[ TEMATY ]

Matka Boża

Maryja

nabożeństwo majowe

loretańska

Majowe

nabożeństwa majowe

litania loretańska

Karol Porwich/Niedziela

Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Maryi. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, niezwykle popularne są w tym czasie nabożeństwa majowe. [Treść Litanii Loretańskiej na końcu artykułu]

W tym miesiącu przyroda budzi się z zimowego snu do życia. Maj to miesiąc świeżych kwiatów i śpiewu ptaków. Wszystko w nim wiosenne, umajone, pachnące, czyste. Ten właśnie wiosenny miesiąc jest poświęcony Matce Bożej.

CZYTAJ DALEJ

O Świętogórska Panno z Gostynia, módl się za nami...

2024-05-04 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Piąty dzień naszego majowego pielgrzymowania pozwala nam stanąć na gościnnej ziemi Archidiecezji Poznańskiej. Wśród wielu świątyń, znajduje się Świętogórskie Sanktuarium, którego sercem i duszą jest umieszczony w głównym ołtarzu obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem i kwiatem róży w dłoni.

Rozważanie 5

CZYTAJ DALEJ

Abp Jędraszewski: tylko budowanie na Chrystusie pozwoli ocalić siebie i swoją tożsamość

2024-05-05 18:59

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

Karol Porwich/Niedziela

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski

I dawne, i niezbyt odległe, i współczesne pokolenia, jeśli chcą ocalić siebie i swoją tożsamość, muszą nieustannie zwracać się do Chrystusa, który jest naszą skałą, kamieniem węgielnym, na którym budujemy wszystko - mówił abp Marek Jędraszewski w czasie wizytacji kanonicznej w parafii św. Sebastiana w Skomielnej Białej.

W czasie pierwszej Mszy św. proboszcz ks. Ryszard Pawluś przedstawił historię parafii w Skomielnej Białej. Sięga ona przełomu XV i XVI w. Pierwsza kaplica pod wezwaniem św. Sebastiana i św. Floriana powstała w 1550 r., a w XVIII w. przebudowano ją na kościół. Drewnianą budowlę wojska niemieckie spaliły w 1939 r. a już dwa lata później poświęcono tymczasowy barokowy kościół, a proboszczem został ks. Władysław Bodzek, który w 1966 r. został oficjalnie potwierdzony, gdy kard. Karol Wojtyła ustanowił w Skomielnej Białej parafię. Nowy kościół oddano do użytku w 1971 r., a konsekrowano w 1985 r. - Postawa wiary łączy się z zatroskaniem o kościół widzialny - mówił ksiądz proboszcz, podsumowując zarówno duchowy, jak i materialny wymiar życia wspólnoty parafialnej w Skomielnej Białej. Witając abp. Marka Jędraszewskiego, przekazał mu ciupagę.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję