Reklama

Spadkobiercy doktor Błeńskiej

Pomagali już polskim księżom w Kazachstanie i ewangelizowali Afrykańczyków na Wyspach Zielonego Przylądka. W tym roku pracowali w domu dla arabskich sierot w Jerozolimie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Prawie dwa tysiące godzin. Tyle przepracowali latem studenci z Akademickiego Koła Misjologicznego przy poznańskim Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Ziemi Świętej. Piętnastu młodych ludzi pomagało przez miesiąc polskim elżbietankom w Jerozolimie. Pracowali w sierocińcu, który siostry założyły dla arabskich sierot.
- Dzięki takim akcjom jak wasza tutejsi chrześcijanie nie czują się osamotnieni - powiedział im abp Fouad Twal, łaciński patriarcha Jerozolimy.

Alae, Michaela i Rut

Reklama

Dzień wyglądał tak: rano Msza św., śniadanie i praca do obiadu. Potem dwie godziny sjesty i znowu praca. Tylko weekendy mieli wolne. Zwiedzali wtedy miejsca związane z ziemskim życiem Chrystusa. Oprócz Jerozolimy, byli w Betlejem, Kafarnaum, Kanie Galilejskiej, Nazarecie. Pobyt w Domu Pokoju - jak nazywa się założony przez elżbietanki sierociniec - zaczęli od zdrapania farby z metalowych drzwi, krat w oknach, bramy i balustrad. - Było ich chyba z milion - wspomina Joanna, jedna z uczestniczek wyprawy. Potem wszystko malowali.
Uszczelniali też przeciekający dach, pracowali w ogrodzie, malowali ściany w pokojach dzieci, odnawiali drewniane łóżka. Do tego pranie, zszywanie i cerowanie dziecięcych ubrań. - A ja podłączałem jeszcze komputery - chwali się Damian, świeżo upieczony absolwent informatyki. Nie wszystkie dzieci wyjechały na wakacje. Joanna miała pod opieką dwie kilkuletnie dziewczynki: Michaelę i Rut. - Straszne urwiski - mówi. Powtarza, że mniej się zmęczyła, zdzierając stary lakier z łóżek, niż gdy się nimi zajmowała. - Ale miały tak rozbrajający uśmiech, że cała złość mi przechodziła - dodaje Joanna.
W domu była jeszcze Alae - czternastoletnia Palestynka, która nie ma nikogo z bliskich. Przez jakiś czas w sierocińcu odwiedzała ją mama, ale któregoś dnia się nie pojawiła. Nikt nie wie, co się z nią stało. - To było kilka lat temu - opowiada Joanna. Mówi, że żal jej było młodej dziewczyny.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kieszonkowe dla afrykańskich dzieci

Reklama

Akademickie Koło Misjologiczne w Poznaniu działa ponad 80 lat - prawie tyle samo co Uniwersytet Adama Mickiewicza. - To dobrze świadczy o poznańskich studentach, którzy zawsze byli wyczuleni na sprawy misji - mówi ks. Szymon Stułkowski.
To nie jest kurtuazja. Przed wojną do AKM należała studentka medycyny Wanda Błeńska. Później przez 42 lata leczyła w Ugandzie chorych na trąd. - Wspólnie z przyjaciółmi pakowaliśmy i wysyłaliśmy książki, leki i opatrunki do placówek prowadzonych przez polskich misjonarzy. A w parafiach opowiadaliśmy o misjach - wspomina sędziwa misjonarka.
Koło skupia dziś studentów i absolwentów różnych poznańskich uczelni. Łączy ich jedna pasja - misje. Spotykają się często w domu Sióstr Klawerianek, które zajmują się opieką duchową i materialną nad misjami - zwłaszcza w Afryce.
Joanna (absolwentka biologii, kończy ochronę środowiska) jest w Kole od trzech lat. Wciągnęła ją koleżanka z farmacji. Jednak do zaangażowania w misje Joannę od najmłodszych lat zaprawiała mama. Namawiała, by oddawała część kieszonkowego dla dzieci z Afryki. Odłożone pieniądze jej ciocia wysyłała potem misjonarzom. - Było mi trochę żal, ale zawsze umiałam się przełamać - wspomina Joanna.
Podobnie jak za studenckich czasów dr Błeńskiej, wolontariusze odwiedzają parafie i opowiadają o pracy misjonarzy, a przy okazji zbierają pieniądze na misje. Jedną z form zdobycia finansów jest sprzedaż butelek na wodę święconą, które młodzież własnoręcznie maluje.
Za pozyskane pieniądze zaangażowali się w akcję „Adopcja Serca”. To pomoc materialna dla konkretnego dziecka z kraju misyjnego. Polega na wpłacaniu co miesiąc 60 zł, aby zapewnić godne warunki życia i wykształcenie adoptowanemu w ten sposób dziecku.
Poznańscy studenci „adoptowali” dwoje dzieci z Wysp Zielonego Przylądka - Cheilę i Dawida.

Gdzie jest Cabo Verde?

Latem 2007 r. grupa AKM-owiczów wyruszyła z Poznania do odległego o pięć tysięcy kilometrów Kazachstanu. Była to pierwsza wyprawa z cyklu „Doświadczenie misyjne”.
Tak poznańscy studenci nazywają wyjazdy do krajów misyjnych, najlepiej odległych od Polski. - Chcemy sprawdzić się w konkretnym działaniu na terenie misyjnym, innym kulturowo od tego, w którym żyje się na co dzień - mówi ks. Szymon Stułkowski, opiekun Koła.
Do Kazachstanu młodych wolontariuszy zaprosił arcybiskup Astany - Tomasz Peta. Sam 20 lat temu jako kapłan archidiecezji gnieźnieńskiej wyjechał głosić Ewangelię mieszkającym w tym środkowoazjatyckim kraju rodakom. Młodzież z Poznania przez kilka tygodni pomagała pracującym tam kapłanom.
- Wydawało nam się, że Kazachstan leży na końcu świata. I że dalej już nie pojedziemy - opowiadają poznańscy studenci.

Mylili się

Reklama

Jeszcze przed wyjazdem do Azji Środkowej s. Elżbieta ze Zgromadzenia Klawerianek spotkała się z s. Reginą, klawerianką z Wysp Zielonego Przylądka. - Pochwaliłam się, że jedziemy z młodzieżą do Kazachstanu - wspomina tamto spotkanie s. Elżbieta.
S. Regina zaproponowała, by w następnym roku młodzi Polacy przyjechali na Cabo Verde (tak brzmi nazwa kraju w języku portugalskim). - Przyjęliśmy to jako dobry żart - opowiada ks. Stułkowski. - Niełatwo było wyekspediować grupę do Kazachstanu, a co dopiero do Afryki. Nie wiedzieliśmy nawet, gdzie leży Cabo Verde - dodaje.
Do wyprawy przygotowywali się cały rok. Uczyli się nawet portugalskiego, żeby łatwiej porozumieć się z mieszkańcami Wysp Zielonego Przylądka. Na Cabo Verde spędzili sześć tygodni. Uczestniczyli w rekolekcjach, odwiedzali chorych, więźniów, uczyli miejscowych udzielania pierwszej pomocy i sprzątali wybudowany przez siostry akademik.
Rok temu zaprosili grupę Kabowerdeńczyków do Polski. Pokazali im Poznań, Kraków, Łagiewniki, Wieliczkę, Warszawę i były niemiecki obóz zagłady w Auschwitz. Pielgrzymowali z nimi w Dominikańskiej Pieszej Pielgrzymce z Krakowa na Jasną Górę. Przez siedem dni pokonali prawie 200 km. Dla Afrykańczyków była to pierwsza w życiu pielgrzymka. - Byłam zaskoczona, że tylu młodych ludzi chciało iść i śpiewać - opowiadała potem Maria do Rosario.
- Po dwóch latach od wyprawy do Afryki sami zatęskniliśmy za kolejnym wyjazdem - mówią studenci.
Myśleli o Ameryce Południowej, ale wspierający misyjne zaangażowanie studentów abp Stanisław Gądecki doradził im Jerozolimę.

Z ziemi polskiej do Ziemi Świętej

Polskie elżbietanki wysłał do Ziemi Świętej kard. August Hlond. W 1931 r. powierzył im opiekę nad domem dla polskich pielgrzymów w starej części Jerozolimy. Istniejąca od początku stulecia placówka okazała się za ciasna i siostry zaczęły myśleć o kolejnej siedzibie. Kupiły działkę i zaczęły budowę. W 1941 r. nowy dom pielgrzyma był już gotowy. Stary Dom Polski i Nowy Dom Polski istnieją w Jerozolimie do dziś. W obu zatrzymują się Polacy z całego świata, którzy pielgrzymują do miejsc związanych z ziemskim życiem Chrystusa.
Gdy w 1967 r. wybuchła wojna izraelsko-arabska, elżbietanki wzięły na swoje barki nowe wyzwanie. Wojna trwała zaledwie sześć dni, ale kosztowała mnóstwo ofiar, zwłaszcza po stronie arabskiej. Po ulicach Jerozolimy wałęsało się sporo opuszczonych i bezdomnych sierot palestyńskich. Siostry zaczęły je przygarniać. Tak na zboczu Góry Oliwnej powstał Dom Pokoju. Mieszka w nim ponad 20 nieletnich chrześcijan i muzułmanów.
Niedawno elżbietanki zbudowały dla arabskich dzieci kolejny sierociniec. Tym razem w Betlejem. Miejsce narodzin Chrystusa kilka lat temu władze Izraela otoczyły ośmiometrowym murem zakończonym drutem kolczastym - co pogorszyło jeszcze bardziej trudny los tamtejszej ludności.
Właśnie przy wykończeniu sierocińca w Betlejem mieli pomagać studenci z Poznania. Na miejscu okazało się, że do specjalistycznych prac potrzeba budowlanych fachowców. Dlatego wolontariusze pracowali w Domu Pokoju. - Ale mieliśmy co robić - zapewnia Damian.

Patriarcha prosi o modlitwę

- W Jerozolimie żyje prawie pół miliona żydów, ćwierć miliona muzułmanów i tylko dziesięć tysięcy chrześcijan - opowiadał im abp Twal.
Zwierzchnik katolików obrządku łacińskiego w Ziemi Świętej przyjął studentów z Poznania w swojej rezydencji. - Mówił o ciężkiej sytuacji tutejszych chrześcijan i dziękował za pomoc, jaka do nich płynie także z Polski - opowiadają uczestnicy wyprawy.
- Ale najbardziej potrzebujemy pokoju. Módlcie się o pokój dla nas - apelował do gości z Polski patriarcha Twal.
Poznańscy studenci pamiętają o jego prośbie w modlitwach. I myślą już o kolejnej wyprawie.
Ksiądz Szymon mówi, że misyjna tradycja zobowiązuje. Oprócz dr Błeńskiej z Poznaniem związany był też zmarły przed pięcioma laty o. Marian Żelazek - opiekun trędowatych w Indiach.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Oman otwiera się na katolików, powstało centrum duszpasterskie

2025-07-08 12:47

[ TEMATY ]

Oman

Vatican Media

Biskup Paolo Martinell

Biskup Paolo Martinell

Zdaniem wielu, to wydarzenie historyczne – w Omanie uroczyście otwarto nowe centrum duszpasterskie dla katolików. To miejsce, położone przy parafii Ducha Świętego w Ghala, części stolicy kraju – Maskatu - ma służyć formacji chrześcijańskiej, katechezie oraz jako dom dla kapłanów. Inicjatywa ta została zrealizowana dzięki zaangażowaniu lokalnej wspólnoty i duchowieństwa z Wikariatu Apostolskiego Arabii Południowej.

„Otwarcie tego centrum to wydarzenie historyczne, które rozpoczyna nowy rozdział – powiedział biskup Paolo Martinelli, wikariusz apostolski Arabii Południowej, franciszkanin kapucyn. Jak zaznaczył, budowa była tego miejsca, przy kościele Ducha Świętego, była odpowiedzią na długo wyczekiwane pragnienie wiernych z Ghala i całego wikariatu.
CZYTAJ DALEJ

109 lat temu urodziła się Olga Maria Wojtyła – siostra przyszłego Papieża

2025-07-08 07:25

[ TEMATY ]

Karol Wojtyła

św. Jan Paweł II

Vatican Media

109 lat temu urodziła się Olga Maria Wojtyła – siostra, przyszłego Papieża Jana Pawła II. Jednak Karol Wojtyla nigdy nie poznał swej starszej siostry. Olga Maria Wojtyła urodziła się i zmarła tego samego dnia – 7 lipca 1916 roku w Białej, obecnie części Bielska-Białej. Choć dziewczynka żyła zaledwie kilkanaście godzin, jej obecność na zawsze zapisała się w historii rodziny Wojtyłów.

Olga Maria była upragnionym dzieckiem Emilii i Karola Wojtyłów. Urodziła się w samym środku zawieruchy I wojny światowej – 7 lipca 1916 roku. Niestety, zmarła tego samego dnia, zaledwie kilkanaście godzin po przyjściu na świat. W zapisach wojskowych Karola Wojtyły seniora, służącego w armii austro-węgierskiej, odnaleziono po latach adnotację w języku niemieckim: „Tochter Olga Maria, geboren und gestorben 7 VII 1916”. (Córka Olga Maria, urodzona i zmarła 7 lipca 1916 roku). Podano również przyczynę śmierci: zachłyśnięcie się wodami płodowymi.
CZYTAJ DALEJ

Cztery spotkania dzieci i młodzieży z astronautą na ISS

2025-07-08 16:35

[ TEMATY ]

kosmos

spotkania

astronauta

dzieci i młodzież

PAP/Albert Zawada

Mimo trwających wakacji ponad 2 tysiące osób – uczniów i nauczycieli – wzięło udział w piknikach i całodniowych wydarzeniach towarzyszących czterem połączeniom z Międzynarodową Stacją Kosmiczną (ISS). Podczas spotkań astronauta Sławosz Uznański-Wiśniewski odpowiadał na pytania dzieci i młodzieży.

We wtorek w warszawskim Centrum Nauki Kopernik odbyło się ostatnie z serii czterech edukacyjnych spotkań na żywo z ISS. Astronauta połączył się z uczestnikami wydarzenia bezpośrednio z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Poprzednie spotkania zorganizowano w Łodzi, Wrocławiu i Rzeszowie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję