Reklama

Dominikanki

Nadzieja mimo wszystko

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Próbuję wyobrazić sobie ten dzień przeprowadzki - 140 lat temu. Niecałe 80 km dzielące Piotrków Trybunalski od miejscowości Święta Anna siostry dominikanki mogły przebyć w ciągu kilku godzin. Rzecz w tym, że nie była to podróż dobrowolna. W całym Królestwie szalał terror. Konfiskaty majątków, wywózki na Sybir, kasaty zakonów stanowiły odwet za powstanie styczniowe i miały zapobiec na przyszłość zrywom niepodległościowym.

Z rozkazu cara

Reklama

Klasztor Sióstr Dominikanek Klauzurowych w Piotrkowie Trybunalskim znjadował się przy kościele Matki Bożej Śnieżnej. Pierwsze kary za wspieranie powstańców spadły na mniszki już w 1864 r. Zaborca zamknął prowadzoną przez nie szkołę dla dziewcząt, skonfiskował część dóbr klasztornych, wydał zakaz przyjmowania nowicjuszek i dokwaterował wypędzone z Częstochowy siostry mariawitki. 28 sierpnia 1869 r. dominikankom wręczono pismo generała gubernatora, który nakazywał, by natychmiast opuściły piotrkowski klasztor i zamieszkały na peryferiach guberni w miejscowości Święta Anna, w pobliżu Przyrowa. Przyjechały z tym, co zdołały w pośpiechu spakować - trochę sprzętów, obrazów i rzeczy osobiste. Nowa siedziba - klasztor opuszczony przez ojców bernardynów w równie dramatycznych okolicznościach - była w żałosnym stanie. Wcześniej, przez ponad dwa i pół wieku, był to jeden ze znaczniejszych klasztorów bernardyńskich i ważny ośrodek intelektualny, tutaj m.in. powstały dzieła na temat filozofii Jana Dunsa Szkota. Niestety, zakonnicy znaleźli się na czarnej liście zaborcy, ich zakon podlegał kasacie. Klasztor zajęło wojsko, żołdacy demolowali, co się dało, książki z biblioteki, intarsjowane drzwi, boazerie szły na podpałkę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pod wiatr historii

Reklama

Zapiski z kroniki wiele mówią o trudzie i biedzie, jakiej zaznały siostry w nowym miejscu. Kiedy w zdewastowanym klasztorze wprawiły okna, przyszła wichura, która zniszczyła te prace. W 1881 r. wybuchł pożar, spaliło się jedno skrzydło, ucierpiał kościół i inne budynki. Klasztor był w tak złym stanie, że na czas remontu siostry musiały zamieszkać u okolicznych mieszkańców.
Przyszedł rok 1905, kiedy zniesiony został zakaz przyjmowania nowicjuszek. W samą porę, w klasztorze bowiem mieszkało już tylko pięć sióstr i trzy kandydatki przyjęte w sposób tajny. W oficjalnych dokumentach figurowały one jako osoby zatrudnione do prac pomocniczych. Klasztor zaczął się odradzać, zgłaszały się kolejne kandydatki, z krakowskiego Gródka przybyły dwie dominikanki, by wzmocnić wspólnotę. Czas I wojny światowej siostry przeżyły we względnym spokoju, a po niej żyły tak, jak większość mieszkańców tego ubogiego skraju Kielecczyzny, czyli, mówiąc potocznie, klepały biedę.
Całą brutalność II wojny światowej odczuły już w pierwszych jej dniach. 4 września na pobliskim polu niemieccy żołnierze zastrzelili dwudziestu dziewięciu cywilów uciekających na wschód. Zbiorowa mogiła znajduje się obecnie w obrębie klasztornych murów, często są na niej kwiaty, palą się znicze. Jakiś czas później niemiecki sztab chciał zagarnąć klasztor na swoją siedzibę. Dzięki mediacji kapelana - o. Piotra Żaczka udało się uchronić siostry przed eksmisją. Wojskowi zajęli domek kapelana i budynki gospodarcze. Jednak, w myśl zasady: „pod latarnią jest najciemniej”, dominikanki ukrywały partyzantów, a po upadku Powstania Warszawskiego udzieliły dachu nad głową sporej grupie wysiedlonych mieszkańców Warszawy.
Jednym z utrudnień wymyślonych w czasach PRL-u było włączenie klasztoru do miejscowości Aleksandrówka, a miejscowości Święta Anna - w której klasztor był od zawsze - do innej gminy. Do dziś budynki na wprost klasztoru, ale za szosą, są już po drugiej stronie administracyjnej granicy.
Chociaż do klasztoru nie było łatwo dojechać, do furty często pukały kandydatki. Siostry, które wstąpiły w latach 40. i 50. XX wieku, dziś są seniorkami dominikańskiej wspólnoty. W latach 80. tutejszy nowicjat pękał w szwach i trzeba było dobudować nowe pomieszczenia. W latach 90. liczba sióstr pozwoliła na realizację ambitnego zamierzenia. Mniszki ze Świętej Anny podjęły fundację trzeciego klasztoru Dominikanek Klauzurowych w Polsce. Znajduje się on w Radoniach koło Grodziska Mazowieckiego i cztery lata temu stał się samodzielną wspólnotą.
Tak wygląda dzisiejsza rzeczywistość klasztoru, na który kiedyś wydano wyrok skazujący. S. Zdzisława, która dobrze zna historię tego miejsca, mówi: - Zawsze przyświecała nam wielka nadzieja i ufność w Bogu. Bo chociaż ludzie czasem myślą, że mają taką władzę, by zniszczyć życie zakonne i duchowe, niewiele mogą zrobić. Bóg prowadzi swoje dzieło przez zawieruchy historii. Nasz klasztor jest świadectwem tej prawdy.

Modlitewny dyżur

Każdy może zwrócić się do sióstr z prośbą o modlitwę. Intencjami wpisywanymi w różnych językach szybko zapełniają się grube bruliony wykładane w kościelnej kruchcie. Pokaźną porcję informacji o ludzkich radościach i dramatach przynosi codzienna poczta, zarówno ta tradycyjna, jak i e-mailowa. Wśród spraw powierzanych Panu Bogu za pośrednictwem sióstr dominują są problemy rodzinne: o nawrócenie, ratunek w chorobie, wyjście z nałogu, zgodę i porozumienie, potomstwo. Zwłaszcza ta ostatnia sprawa z biegiem czasu stała się nieoficjalną „specjalizacją” sióstr. - Nie wiemy, jak te informacje się rozchodzą - mówi s. Agnieszka, przełożona wspólnoty w Świętej Annie. - Prawdopodobnie ludzie przekazują sobie nawzajem radę: jeżeli pragniecie mieć dzieci, a są z tym problemy, jedźcie do dominikanek, poproście siostry o modlitwę. I przyjeżdżają. Z dalszej korespondencji, osobistych wizyt wiemy, że jest wiele małżeństw, które ten dar otrzymują. Są też małżeństwa, które przez modlitwę, rozmowę dojrzewają do adopcji. Bywa i tak, że dzięki otwarciu się na adopcję mają później własne dzieci. To świadczy, że procesy wewnętrzne wyzwalające człowieka do nowego zadania też się tą drogą dokonują.
Są inne świadectwa pomocy uzyskanej w trudnych, nawet beznadziejnych sprawach. Krystyna dziękuje za ocalenie życia dwuletniej córeczki, która wpadła do beczki z wodą. Anonimowy, wdzięczny pielgrzym informuje, że lekarze nie wiedzą, w jaki sposób został uzdrowiony, przypuszczają, że zaszła pomyłka, że wyniki ze śmiertelną diagnozą należały do kogoś innego. Beata dziękuje za uzdrowienia męża oraz syna z nałogu alkoholowego. - Sytuacje życiowe są różne, ale wspólny mianownik tych próśb to wielka wiara, która także nas podbudowuje do jeszcze głębszej wiary - mówi s. Zdzisława. - W ten sposób razem stajemy przed Bogiem, dodajemy sobie nadziei, nawzajem budujemy naszą wiarę.

Mieszkać w zabytku

Kościół i klasztor są wiekowe. Siostry - z konieczności - muszą się znać na remontach i naprawach, pracach budowlanych i konserwatorskich. Prace te są kosztowne, dlatego muszą się znać też na ekonomii, która jest pełna nieoczekiwanych zwrotów. Przykład: 10 lat temu klasztorna instalacja grzewcza była w fatalnym stanie, pękały rury i w środku zimy trzeba było ją wyłączyć. Ponieważ najtańsze było wówczas paliwo olejowe, siostry zaciągnęły kredyt i zainstalowały olejak. Niestety, zmieniła się koniunktura i ogrzewanie stawało się coraz trudniejszą pozycją w budżecie. - Zaczęłyśmy ostro oszczędzać ciepło - s. Agnieszka uchyla rąbka klasztornej codzienności. - W końcu postanowiłyśmy zainwestować w nowy piec na tzw. ekogroszek. Dotąd spłacamy kredyt i z niepokojem obserwujemy, że olej opałowy tanieje, a ekogroszek zaczyna drożeć.
Takich dylematów spotykamy więcej, chociażby wilgoć obecna w budynkach. Konieczna jest wymiana rynien, poprawienie systemu odprowadzania wody deszczowej, z czym wiąże się z kolei zmiana ukształtowania terenu. Palącymi potrzebami są parkingi i zaplecze sanitarne dla pielgrzymów. Niewykluczone, że przy niektórych inwestycjach można by skorzystać z programów pomocowych, ale zawsze niezbędny jest wkład własny, o który siostrom jest trudno.
Do pilnych spraw należy wydanie albumu o historii i zabytkach sanktuarium, które dotąd nie ma takiego wydawnictwa. Okazja jest idealna, bo obecny rok łączy dwa jubileusze: 400-lecie przybycia ojców bernardynów i rozpoczęcia budowy kościoła oraz 140-lecie osiedlenia się sióstr dominikanek. Książka niedługo będzie przygotowana do druku, ale potrzebne są fundusze na sfinalizowanie dzieła.
Piękno i świętość tego miejsca od czterech wieków zachwycają pielgrzymów. Warto je nawiedzić, warto o nim pamiętać.
Dla osób, które chciałyby udać się do Świętej Anny lub wesprzeć dzieło sióstr dominikanek klauzurowych, podajemy adres i numer konta: Mniszki Zakonu Kaznodziejskiego - Dominikanki, Aleksandrówka 42, 42-248 Przyrów, PKO Bank Polski S.A. II O/Częstochowa 23 1020 1664 0000 3302 0159 8358.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Jędraszewski: miłość Ojczyzny polega na pragnieniu posiadania dzieci

2025-05-03 15:19

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

Archidiecezja Krakowska

Miłość Polski, naszej ojczyzny, polega na pragnieniu posiadania dzieci i na szczyceniu się, że jest ich dużo, i że są prawdziwą nadzieją naszego narodu. To jest nasz patriotyzm dzisiaj, najbardziej fundamentalny - dzieci wychowane w chrześcijańskiej wierze - mówił abp Marek Jędraszewski w czasie Mszy św. sprawowanej w uroczystość Matki Bożej Królowej Polski i 234. rocznicę ustanowienia Konstytucji 3 Maja.

W liturgii na Wawelu wzięli udział wojewoda, marszałek województwa i przewodniczący sejmiku małopolskiego, parlamentarzyści, przedstawiciele korpusu dyplomatycznego i oficerowie Wojska Polskiego.
CZYTAJ DALEJ

Zakazane majowe święto

Niedziela Ogólnopolska 18/2020, str. 26-27

[ TEMATY ]

3 Maja

Archiwum Instytutu Prymasowskiego Stefana Kardynała Wyszyńskiego

3 maja 1966 r. – w dniu kulminacji obchodów milenium chrztu Polski na Jasnej Górze zgromadziła się katolicka Polska, by ponowić akt oddania się narodu w macierzyńską niewolę Maryi. Dla ówczesnej władzy było to święto zakazane.

W maju 1966 r., tak jak w 1791 r., chodziło o wolność narodu. W ten sposób tradycje trzeciomajowe po raz kolejny splotły ze sobą losy narodu i Kościoła.
CZYTAJ DALEJ

Przewodniczący KEP zachęcił do podjęcia Nowenny w intencji pokoju i Ojczyzny za wstawiennictwem św. Andrzeja Boboli

2025-05-03 18:21

[ TEMATY ]

abp Tadeusz Wojda SAC

Episkopat Flickr

Potrzebujemy mocnej i autentycznej wiary, płynącej z zażyłości z Twoim Synem, opartej na Jego nauczaniu, a nie wiary ckliwej, emocjonalnej, czy też selektywnej według własnych potrzeb i przekonań. Potrzebujemy tej wiary, aby stać się pielgrzymami nadziei również dla innych – mówił przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC w rozważaniu podczas Apelu Jasnogórskiego 2 maja br.

Episkopat News
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję