Opowiadał mi mój przyjaciel swoją historię:,,Zakończył się rok akademicki. Zabiegany, zmęczony nie potrafiłem złapać dystansu. Niby koniec - ale we mnie jeszcze wszystko w ruchu.
Wreszcie wakacje. Leciałem do Hiszpanii. W samolocie też byłem niespokojny - stres, myśli biegły do spraw rozpoczętych. Wakacje - ale spokoju we mnie nie było.
Wreszcie na miejscu. Pokój, cisza. Nikt nic nie chciał ode mnie. Nie miałem co robić. Na dodatek nie zabrałem ze sobą żadnej książki. Hiszpańskiego nie znam.
Odmówiłem wszystkie modlitwy, a w środku dalej biegnę. Co tu robić, jak nie ma co robić?
Aż dwa tygodnie potrzebowałem, aby poczuć siebie; poczuć, jak smakuje życie; poczuć, kim jestem, i odczuć, co we mnie jest.
Życie w ciszy, w wolności od telefonu, komputera, próśb i spraw.
Cisza, szum morza, ciepło, słońce, piasek plaży i długa modlitwa.
Tak odzyskałem siebie”.
Pobyć ze sobą, z myślami, z bólem, z lękami i radością.
Nauczyć się cieszyć, umieć przeżywać żal i osamotnienie.
Odważyć się czuć siebie.
Nie znieczulać dyskomfortu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Cisza - daje komfort pobycia z samym sobą.
Kiedy świadomie zabija się ciszę, to tak, jakby trochę zabijało się także siebie.
A my boimy się ciszy w życiu. Wchodzimy do domu, nastawiamy radio albo telewizor, żeby coś się działo.
Nie umiemy być sami. Nie umiemy być w ciszy. Boimy się, kiedy siedzimy z drugą osobą i milczymy, bo wydaje się nam, że nie mamy sobie nic do powiedzenia.
Szybko, szybciej - to przenosi się na nasze charaktery, nerwowość i sposób mówienia.
Piszemy SMS-y.
Dzwonimy w pośpiechu do innych. Biegniemy - ale ciągle nie zdążamy.
Bóg przybliża się do człowieka, żeby człowiek mógł się przybliżyć do siebie samego.
On mówi do nas: Dokąd tak biegniesz, człowieku? Zwolnij - bo inaczej nie dogoni cię szczęście.
I mówi: Ciszej, człowieku, w tym hałasie nie możesz usłyszeć bicia własnego serca.
A ten, kto nie słyszy własnego serca, nigdy nie dowie się, po co żyje.