Reklama

Papież najbardziej maryjny

Niedziela Ogólnopolska 46/2008, str. 27

Ewa Polak-Pałkiewicz
Publicystka, autorka wywiadu rzeki z Janem Olszewskim pt. „Prosto w oczy” oraz tomu publicystyki „Kobieta z twarzą”

Ewa Polak-Pałkiewicz<br>Publicystka, autorka wywiadu rzeki z Janem Olszewskim pt. „Prosto w oczy” oraz tomu publicystyki „Kobieta z twarzą”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ktoś zauważył niedawno, że pojedynczemu człowiekowi życia nie starczy, by choćby z uwagą przeczytać te tysiące stron zapisanych ręką Jana Pawła II w czasie jego pontyfikatu. A co dopiero wszystko to przemyśleć... I jak to jest możliwe, by pośród niezliczonych zajęć Ojciec Święty miał czas, by tak wiele tworzyć, a każda z jego myśli swym ciężarem gatunkowym „przebija” najtęższe umysły swojej epoki, bez reszty poświęcające się pracy twórczej i naukowej? Ta banalna myśl o jakiejś niepojętej potędze umysłu Papieża Polaka zmusza do zastanowienia się nad tajemnicą, jaką kryje jego życie. Tajemnicą - bo wiele elementów pozornie tu do siebie nie pasuje. Niewątpliwy geniusz, a zarazem człowiek wielkiej prostoty. Przemyślał tak wiele wątków dotyczących najważniejszych dla człowieka spraw, ale najbardziej zachwycał swoją pokorą. Naznaczony cierpieniem, jak mało który człowiek na ziemi, do końca zachował uśmiech i ciepło otwartych ramion. Jak zrozumieć ma te zagadki współczesny człowiek, przyzwyczajony przez dziwactwa swego wieku, by większość spraw widzieć osobno?
Autor ostatnio wydanej książki o cudach Maryi w życiu Jana Pawła II - Wincenty Łaszewski dodaje do tej pobieżnej charakterystyki jeszcze inne, mało znane informacje. Pisze na przykład o „Traktacie o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” św. Ludwika Marii Gringnion de Montfort, którym Karol Wojtyła zachwycił się jako chłopiec, biorąc go do ręki w czasie wojny, podczas przerw w pracy w fabryce sody Solvay - i czytał bez końca, wciąż od nowa. I o szkaplerzu, który osłaniał jego ciało od dzieciństwa - nie był to medalik, lecz dwa kawałki płótna - „takie, jakie tysiące świętych nosiło od czasów średniowiecza”. O tym, że zawsze przed położeniem się spać Papież całował dłonie i stopy stojącej przy łóżku Matki Bożej Fatimskiej. Że po odmówieniu przed snem modlitwy różańcowej nakładał różaniec na szyję i zasypiał z nim. Ranek zaczynał od Godzinek. Każda ze stron zapisanych przez niego w lewym górnym rogu miała jego znak - „Totus Tuus”. I każdy, kto spotykał się z nim, pozostawał z włożonym do ręki przez Papieża różańcem. Na swym szlaku Pielgrzyma nigdy nie ominął żadnego sanktuarium maryjnego, gdzie zawierzał Matce Najświętszej ludy i narody. I jeszcze coś, co mogło umknąć najbardziej wnikliwym obserwatorom jego maryjnej drogi - w czasie procesji z figurą fatimską nigdy nie szedł na przedzie. Ona prowadziła, Papież był na końcu.
Te fakty, obok tych najbardziej znanych, o nieustającej modlitwie do Matki Bożej tuż po postrzeleniu go na Placu św. Piotra, o zawierzeniu Rosji i wielu innych, widocznych „gołym okiem”, układają się w zastanawiającą sekwencję. Nawet patrząc powierzchownie, nie sposób wrzucić tego wszystkiego do worka z napisem: „pobożność ludowa”,„tradycyjne praktyki”, które, zdaniem wielu, nie pasują do tak wyjątkowego człowieka, filozofa, uczonego, proroka, mistyka.
Wincenty Łaszewski składa te i wiele innych dowodów nadzwyczajnego przywiązania Karola Wojtyły do Matki Najświętszej - tych dziecinnych i czułych oraz tych o fundamentalnym dla Kościoła i świata znaczeniu, a także śladów prowadzących odwrotnym szlakiem - z nieba ku osobie Karola Wojtyły - by stworzyć przejmujący do głębi obraz Matki i dziecka, Maryi i Jej syna, polskiego Papieża, połączonych ścisłą więzią, która zaznaczyła się we wszystkich węzłowych momentach jego pontyfikatu. Cały problem to ich odczytanie. A więc uznanie, że istnieją, że nie można ich lekceważyć. Obecność Matki Bożej w wydarzeniach tego pontyfikatu jest niezwykle żywa, wręcz dominująca, a zarazem w przedziwny sposób ukryta. Ukryta przede wszystkim przed spojrzeniami zbyt zainteresowanymi spektakularnością i prostą „logiką”, odmawiającą Bogu prawa do interwencji w dzieje świata. Ta prosta logika całkowicie zawodzi, gdy chcemy odnaleźć sens. Gdy staramy się choćby zrozumieć współzależność między zamachem na Papieża, zawierzeniem przez niego Rosji Bogu a późniejszymi wypadkami, które rozegrały się w Europie. Gdy bez jednego wystrzału rozpadły się kordony, pękły mury dzielące kontynent, oddalona została groźba wojny atomowej, a najeżone rakietami, przywalone czołgami platformy odjechały z terenów Polski. Są na to wszystko potwierdzenia historyków, są jednoznaczne analizy politologów, a jednak tak często umyka podstawowy związek między przyczyną a skutkiem. Historia ma swoje „drugie dno”, ma swój tajemniczy nerw, który daje się rozpoznać, gdy spojrzy się na nią, wychodząc od jej początku, od Księgi Rodzaju.
Wincenty Łaszewski, bliski współpracownik śp. ks. Mirosława Drozdka w Sekretariacie Fatimskim, zbiera te wszystkie fakty, pozornie drobne i te najbardziej spektakularne, prosi, byśmy zastanowili się nad przyczyną. Jeszcze raz spojrzeli na krzyż, na którym umiera Zbawiciel: „Niewiasto, oto syn Twój. Oto Matka twoja...”. To nie literacka przenośnia ani obietnica dana na wyrost. Wiedzą o tym święci i dzieci. W książce Wincentego Łaszewskiego warto odnaleźć początek tej wielkiej przyjaźni i zaufania, która potem przerodziła się w całkowite oddanie i zawierzenie: Po śmierci swojej mamy „dziewięcioletni chłopiec wspina się na krzesło, aby być blisko wizerunku Madonny i wypowiedzieć słowa dziecięce, ale nieodwołalne, już jak wykute w granicie: «Teraz Ty będziesz moją Matką!»”.

Wincenty Łaszewski, „Cuda Maryi w życiu Jana Pawła II”, Polwen, Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne, Radom 2008.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Podpalono kościół na ukraińskim Zakarpaciu; antywęgierskie graffiti na ścianach

2025-07-17 13:07

[ TEMATY ]

Ukraina

Węgry

Karol Porwich/Niedziela

ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE

ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE

Katolicki kościół we wsi na ukraińskim Zakarpaciu został podpalony, a na jego ścianach umieszczono antywęgierskie graffiti - poinformował w czwartek węgierski tygodnik „Mandiner”. W komentarzu do incydentu premier Viktor Orban zapewnił Węgrów mieszkających na Ukrainie o wsparciu władz w Budapeszcie.

Kościół został podpalony w środę wieczorem, a na jego ścianach napisano „Węgrzy, wyp*****lać” oraz „Węgrów na noże”. Węgierski tygodnik powiadomił, że ogień został szybko ugaszony dzięki sprawnej interwencji straży pożarnej i nie rozprzestrzenił się na inne obiekty.
CZYTAJ DALEJ

Sąd: lekarze skazani w związku ze śmiercią Izabeli z Pszczyny

2025-07-17 12:55

[ TEMATY ]

ciąża

Pszczyna

PAP/Jarek Praszkiewicz

Jeden ze skazanych lekarzy

Jeden ze skazanych lekarzy

Sąd Rejonowy w Pszczynie uznał za winnych trzech lekarzy oskarżonych w związku ze śmiercią ciężarnej Izabeli. Dwóch lekarzy zostało skazanych na bezwzględne więzienie i zakaz wykonywania zawodu na sześć lat, jeden usłyszał wyrok więzienia w zawieszeniu i został zawieszony w zawodzie na cztery lata.

Prokuratura oskarżyła lekarzy: Andrzeja P., Krzysztofa P. i Michała M. o narażenie Izabeli na niebezpieczeństwo, a pierwszego z nich również o nieumyślne spowodowanie jej śmierci. Rodzina zmarłej uważa, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co przyczyniło się do śmierci 30-latki. Izabela zmarła w 2021 r. w pszczyńskim szpitalu wskutek wstrząsu septycznego.
CZYTAJ DALEJ

Cieszę się, że ta książka ujrzała światło dzienne! Czy obecny redaktor naczelny „Niedzieli” też zdecyduje się na wywiad-rzekę?

Gdy zagłębiłam się w treść wydanego właśnie wywiadu-rzeki z księdzem Ireneuszem Skubisiem, miałam przed oczami wszystko, co działo się od początku mojej pracy w „Niedzieli”, czyli od roku 1998.

Zapamiętałam ks. infułata właśnie takiego, jaki wyłania się z najnowszej książki Czesława Ryszki: uśmiechniętego, zatroskanego o Kościół i Polskę, z pasją powtarzającego, że media katolickie mają do spełnienia ważną misję ewangelizacyjną. Kochającego „Niedzielę” najmocniej na świecie, doceniającego jej pracowników i dziennikarzy, a także najbardziej znamienitych autorów, którzy na przestrzeni lat gościli na łamach. Ta książka to wspaniała panorama nie tylko dziejów „Niedzieli”, ale także historii Kościoła i historii Polski. Opowieść o czasach, w jakich żyliśmy – m.in. w stanie wojennym, kiedy to ks. Skubiś nawet kilka razy w tygodniu musiał jeździć z Częstochowy do warszawskich urzędów, bo pismo podlegało ingerencjom cenzury, albo w czasach transformacji ustrojowej, gdy po roku 1989 w tygodniku podejmowano kwestie związane z życiem publicznym, m.in. z walką o życie dzieci poczętych. „Lata 90. to niekwestionowany sukces „Niedzieli”. Wybudowano nowy gmach redakcji, ruszyły edycje diecezjalne, powstały studia radiowe i telewizyjne „Niedzieli”, nakład sięgnął 300 tys. egzemplarzy, niektórzy nazywali nawet jej naczelnego „magnatem prasowym” – pisze Czesław Ryszka.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję