Jak trudno jest - kochając - zgodzić się na samotność kochanego, na brak prawa do głębi jego serca i na to, że można wziąć od niego tylko to, co jest wolnym darem.
W niedojrzałej miłości zawsze jest zbyt dużo chęci zawłaszczenia, zawładnięcia drugim, choć mówi się o pragnieniu dobra i szczęścia kochanego…
*
Młody sułtan Sulejman, jak każdy władca, miał harem, a w nim ileś tam najpiękniejszych w państwie kobiet. Jednak jakby wciąż oczekiwał na jeszcze piękniejszą, którą pokocha całym sercem i która mu wystarczy. I któregoś rana ujrzał na dziedzińcu nową służącą, młodziutką niewolnicę - tak piękną, że nie mógł oderwać od niej oczu i serca. Zapłonęła w nim ku niej iście wschodnia namiętność. Kazał ją sprowadzić nie do haremu, lecz do swoich komnat i zapewnić jej wszystko, czego tylko zapragnie. Pragnął jak najszybciej ją poślubić i uczynić królową. Jednak dziewczyna w tym samym dniu zapadła na jakąś dziwną chorobę i mimo najlepszych medyków i luksusu, jaki ją otaczał, marniała w oczach. Po paru dniach znalazła się na granicy życia i śmierci. Skarbiec sułtana stał otworem przed tym, kto mógłby ją wybawić od śmierci i uleczyć. Jednak najlepsi medycy i mułłowie odchodzili od jej łoża, bezradnie rozkładając ręce. Sulejman chodził jak obłąkany. Nigdy żadnej tak mocno nie kochał i nie był tak bezsilny, gdy wymykała się z jego rąk chyba na zawsze. I wtedy przyprowadzono z pustelni jakiegoś na poły maga, na poły derwisza, który poprosił, by go zamknięto sam na sam z umierającą. Rozmawiał z nią bodaj godzinę, a gdy wyszedł i stanął przed sułtanem, rzekł: „Władco, wiem, co jej jest, i znam sposób na jej uleczenie. Sposób tak skuteczny, że ręczę za niego swoją głową”. Sulejman zerwał się, przypadł do niego i krzyknął: „Dam ci wszystko i zrobię wszystko, by ona żyła i wróciła do zdrowia”. Derwisz dziwnie się uśmiechnął i powiedział: „Nie wiem, czy naprawdę wszystko zrobisz dla niej…”. „Ależ tak! Nawet nie wiesz, jak ją kocham!”. Wtedy tamten powiedział cicho: „Ta niewolnica jest zakochana w jednym z tutejszych sług, także niewolniku. Chcieli się pobrać. Jeśli więc tak naprawdę ją kochasz, pozwól na ich ślub, a zapewniam cię, że wyzdrowieje natychmiast”. Sułtan stał jak rażony czymś, a potem w swojej komnacie rzucił się na łoże, klnąc i płacząc. Poczuł się jak biedak w tym rozdarciu. Zbyt mocno bowiem pragnął tej niewolnicy, by pozwolić jej odejść i wyjść za innego, i zbyt mocno ją pokochał, by zgodzić się, by cierpiała i umarła…
*
Ponoć miłość rodzi się wtedy, gdy serce umiera z miłości. Czyli umiera w nim pragnienie posiadania drugiego tylko dla siebie. Rzadko kto zgodzi się z tym, że kochany człowiek może być szczęśliwy bez zakochanego w nim. W niedojrzałej miłości bowiem czy w namiętności jest zbyt dużo żądzy, by ten drugi nie był „mój”, ale „swój” lub tego, komu odda siebie bez przymusu czy zniewolenia.
I dlatego tak mądre jest Przykazanie Miłości wzywające do kochania przede wszystkim Boga, bo On kocha potem w człowieku tego drugiego bez żądzy posiadania. „Zwiąż sobie ręce, gdy kochasz za bardzo”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu