W sercu człowieka tkwi tęsknota za nieskończonością. Mimo problemów dnia codziennego, trudności, zmęczenia, a także w chwilach szczęścia i radości człowiek wznosi oczy ku temu, co jest w górze, ku niebu. W serce człowiecze niejako wpisane jest pielgrzymowanie. Ludzie - dzieci Boga, podejmują więc trud pielgrzymowania do miejsc, gdzie mocniej bije źródło wody życia, gdzie obficiej wylewa się łaska. Idą w słońcu, czasem w deszczu, w duchu umartwienia, wyrzeczenia, wdzięczności, pokonując własne słabości, odnajdując się we wspólnocie.
W tym duchu 78 parafian ze Smoszewa w deszczowy poranek, 14 sierpnia 2002 r., podjęła trud pielgrzymi. To dzień śmierci - ofiary z życia naszego patrona, św. Maksymiliana. Najmłodsza uczestniczka, Agatka, ma 4 lata, najstarsza, pani Czesława - 80. Przed nami przeprawa przez Wisłę. Jak zwykle życzliwie nam służą panowie przewoźnicy - Roman Krajewski i Zenon Żuławnik. Część pielgrzymów, na prośbę księdza proboszcza, decyduje się na jazdę przez Zakroczym samochodami, których dzięki życzliwości właścicieli mamy 8. Obie grupy połączyły się w Wilkowie Polskim.
Przez Górki Kampinoskie, Kampinos, docieramy do Niepokalanowa. Tu już oczekuje nas dobrze nam znany z ubiegłorocznego odpustu parafialnego o. Ołówek. Zatrzymujemy się na chwilę w kaplicy i celi o. Maksymiliana, potem zwiedzamy muzeum. Bierzemy udział w procesji z relikwiami Świętego, a później Msza św., którą celebruje bp Błażej Kruszyłowicz. Był tutaj kiedyś gwardianem. Kazanie Księdza Biskupa jest apelem do współczesnej rodziny o powrót do źródeł jej mocy - miłości do Boga, do wspólnej modlitwy, do gotowości poświęcenia czasu dla siebie wzajemnie. W piękny sposób przybliżył nam rodziców św. Maksymiliana - rozmodlonych, przepełnionych miłością, szanujących dzień święty, odpowiedzialnych ludzi pracy i pracodawców. Potrzeba nam takich wzorów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu