Reklama

Wiadomości

Danuta Dworakowska, sanitariuszka w Powstaniu: w sierpniu 1944 r. naszym marzeniem było wyzwolić Warszawę

Powstaniem Warszawskim chcieliśmy po prostu stolicę wyzwolić. Naszym marzeniem było wetknięcie w Warszawie biało-czerwonej flagi – mówi PAP Danuta Dworakowska ps. Lena, sanitariuszka z 2. kompanii „Szturmowa”, batalion „Gozdawa”.

[ TEMATY ]

Powstanie Warszawskie

Marcin Żegliński

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Polska Agencja Prasowa: W jakich okolicznościach trafiła pani do Powstania Warszawskiego? Czy już wcześniej należała pani do konspiracji?

Danuta Dworakowska: Kiedy powstanie wybuchło, miałam 16 lat. Z konspiracją nie miałam wcześniej za wiele do czynienia, choć oczywiście słyszałam i wiedziałam o działaniach jej członków. W Warszawie wszyscy spodziewali się, że powstanie kiedyś wybuchnie, ale ponieważ nie wiedziałam, kiedy może się to stać, nie było okoliczności, aby zaangażować się w działania o charakterze konspiracyjnym.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ponadto pochodzę z rodziny muzyków od pokoleń, więc czułam, że należę do trochę innego świata niż działania wojenne. Oczywiście moja rodzina była bardzo patriotyczna i zaangażowana w sprawy Polski, jednak nigdy nie przyszło mi do głowy, że będę mogła brać czynny udział w walce.

Kiedy jednak powstanie wybuchło, oczywiście moją wolą było dołączenie do walki. Jednak jak to w życiu zazwyczaj bywa, także tym razem zadecydował przypadek. Mieszkałam na Starówce, na ul. Hipotecznej, w Domu pod Królami. Był 2 lub 3 sierpnia, kiedy wyglądałam przez okno, zobaczyłam chłopaka z biało-czerwoną opaską na ramieniu. Powiedziałam mu, że wiem, że powstanie wybuchło, i zapytałam go, gdzie mogę się zgłosić, aby włączyć się do walki. Ten chłopak skierował mnie na ul. Długą. Poszłam tam i zgłosiłam się, a przy okazji wzięłam z sobą moją koleżankę, która mieszkała w tym samym domu, co ja.

Działałam w powstaniu całe dwa miesiące, tak jak parę tysięcy innych młodych ludzi. Przeszłam nawet kanałami ze Starego Miasta do Śródmieścia. Te dwa miesiące to była prawdziwa walka, choć w moim przypadku było to ratowanie ludzi, a nie walka z bronią w ręku.

PAP: Podczas Powstania była pani sanitariuszką.

Danuta Dworakowska: To prawda, głównie byłam sanitariuszką. Jednak kiedy było trzeba, biegałam również z rozkazami albo nosiłam zapasy jedzenia, zwłaszcza chleba, którego z czasem na Starówce zaczęło brakować.

Reklama

PAP: Co było pani motywacją do walki?

Danuta Dworakowska: Chodziło o to, aby wykurzyć Niemców ze stolicy. Pamiętajmy, że był to 1944 r., zatem losy wojny były już właściwie przesądzone. My chcieliśmy po prostu Warszawę wyzwolić. Naszym marzeniem było wetknięcie w Warszawie biało-czerwonej flagi.

PAP: Który moment podczas Powstania był dla pani najtrudniejszy?

Danuta Dworakowska: Można powiedzieć, że właściwie wszystko w tym czasie było trudne. Bardzo trudne było ciągłe poczucie niebezpieczeństwa. Byliśmy cały czas ostrzeliwani przez Niemców w różny sposób. Wielkie zagrożenie stwarzali tzw. gołębiarze, czyli niemieccy strzelcy wyborowi. Muszę jednak powiedzieć, że podczas powstania nie bałam się, zresztą nikt się chyba nie bał. O tym się w ogóle nie myślało. Poza tym byliśmy bardzo młodymi ludźmi, nastolatkami, którzy uważali, że im nic złego nie może się przecież stać.

Z czasem dramatycznych przeżyć było coraz więcej. Byłam świadkiem, jak ginęli obok mnie ludzie. Pierwszą osobą, której śmierć widziałam, był chłopiec, który zginął 10 lub 11 sierpnia. To okropne doświadczenie, bo przed chwilą z kimś rozmawiałam, a raptem tej osoby już nie ma. Nie da się zapomnieć widoku człowieka, który już nie żyje. Nie da się również zapomnieć ani tego bólu, ani przerażenia. Zresztą mam wrażenie, że w żadnym języku nie ma właściwego słowa, aby to określić.

Ponadto straciłam swój rodzinny dom, choć na szczęście nikt z moich bliskich nie był wówczas w mieszkaniu. Okropnym przeżyciem było zobaczenie, że z mojego domu, mieszkania już nic nie zostało. Jestem warszawianką z urodzenia, kochałam Warszawę, byłam do niej przywiązana. Na moich oczach to miasto było przez Niemców niszczone, a potem wręcz dożynane.

Reklama

Te przeżycia zostaną w pamięci do końca mojej bytności na tym świecie. Nawet wrogowi nie życzę, żeby musiał przeżyć coś podobnego. To był horror. Te makabryczne przeżycia zostawiają bardzo poważną skazę na psychice, ale na to nie ma już rady.

PAP: Powiedziała pani, że pochodzi z rodziny muzyków. Czy podczas Powstania miała pani okazję uczestniczyć w artystycznych wydarzeniach bądź sama występować?

Danuta Dworakowska: „Występować” to może za duże słowo, ale owszem, zdarzało mi się grać na fortepianie. Kiedy byłam na ul. Długiej – na której właściwie każdy dom był zajęty przez powstańców, a w piwnicach mieścił się również powstańczy szpital – w jednej z piwnic stał stary, rozklekotany fortepian, na którym mogłam grać. Zdarzało mi się nawet zagrać podczas mszy! Oczywiście zupełnie nie znałam się na liturgii, ale przynajmniej znałam ze słyszenia pieśni, które można wykonać w czasie mszy.

Jednym z moich szczególnych wspomnień powstańczych był ślub pary, który był zaplanowany na początek sierpnia. Młodzi błagali księdza, żeby tego ślubu im mimo wszystko udzielił, chociaż warunki są inne, niż powinny być. Kapłan próbował im wytłumaczyć, że może to jednak nie jest dobry moment, ale w końcu ślub się odbył. Na tym ślubie ja specjalnie dla nich grałam. Kiedy zagrałam Marsza weselnego, wszyscy płakali. Zresztą do tej pory, jak o tym mówię, też płaczę. Niestety dwa dni później ta młoda para zginęła w Pasażu Simonsa.

: Co chciałaby pani przekazać współczesnym młodym ludziom? Jaką lekcję dla nich może nieść Powstanie Warszawskie?

Danuta Dworakowska: Myślę, że dzisiaj słowo „patriotyzm” jest odbierane inaczej niż za czasów mojej młodości. Mam dorastające prawnuczęta. Mimo że wiele czytają, oglądają filmy czy dokumenty, to dla nich Powstanie Warszawskie jest już tylko historią, podobnie jak bitwa pod Grunwaldem. To po prostu o jedno powstanie więcej w dziejach Polski. Tłumaczę swoim wnukom, że my, Polacy, jesteśmy specjalistami od powstań, jednak to warszawskie pod wieloma względami było wyjątkowe, m.in. przez to, że została zniszczona stolica kraju, trwało ponad dwa miesiące i zginęły w nim tysiące najwartościowszych młodych ludzi i niewinnych mieszkańców.

Reklama

Dzisiejsza młodzież - abstrahując od tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą - nie ma żadnego poczucia niebezpieczeństwa. Urodzili się w pokoju, w większym lub mniejszym dobrobycie, nie znają jednak niebezpieczeństwa. Ja natomiast miałam 11 lat, kiedy wybuchła wojna. Przez cały czas okupacji poznawałam, co to jest strach.

Inaczej rozumiane jest też słowo „ojczyzna”. Jest ono wyjaśniane od lat przez bardzo światłych ludzi, ale każdy to słowo rozumie trochę inaczej. Dla mnie ojczyzna to po pierwsze miejsce, gdzie się urodziłam, spędziłam dzieciństwo, gdzie był mój dom i najbardziej znane ulice czy zakątki. Jednak ojczyzna to także coś więcej niż dom, rodzina.

Obecnie młodzi ludzie patrzą w przyszłość, świat dla nich jest otwarty, mogą studiować za granicą. Dla nich ojczyzna jest tam, gdzie w danym momencie się uczą, mieszkają, żyją. Tak mi się przynajmniej wydaje. Dla mnie jest jednak inaczej. Dzisiaj młodzi są praktyczni, a ja należę do generacji romantyków. Dla mnie ojczyzną jest Polska.

Rozmawiała Anna Kruszyńska (PAP)

2022-07-31 08:47

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Msza św. w intencji Ojczyzny w przeddzień 75. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego

[ TEMATY ]

Warszawa

Powstanie Warszawskie

bp Józef Guzdek

Jakub Szymczuk/KPRP

– Żołnierze Armii Krajowej heroicznym czynem zaświadczyli wobec całego świata, że godność Polaka i prawo do poszanowania wolności narodu są wartościami nadrzędnymi – mówił podczas Mszy św. na Placu Krasińskich biskup polowy WP Józef Guzdek. Ordynariusz Wojskowy podkreślił w kazaniu wkład kapelanów w duchowe umacnianie walczących powstańców. Sprawowaną pod Pomnikiem Powstania Warszawskiego Eucharystią uczczono pamięć uczestników zrywu w przeddzień 75. rocznicy jego wybuchu. Po Mszy św. odbył się apel pamięci i ceremonia złożenia kwiatów pod pomnikiem.

Eucharystię koncelebrowali abp Wojciech Polak, Prymas Polski, metropolita gnieźnieński, bp Romuald Kamiński, ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej, bp Michał Janocha, biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej, bp Wiesław Lechowicz, przewodniczący Komisji KEP ds. Polonii i Polaków za Granicą, kapelani wojska, harcerzy i skautów oraz duchowni obydwu warszawskich diecezji.

CZYTAJ DALEJ

Wchodzi w życie rozporządzenie w sprawie pigułki "dzień po"

2024-05-01 06:56

[ TEMATY ]

Pigułka „dzień po”

Adobe Stock

W środę wchodzi w życie rozporządzenie, na podstawie którego apteki mogą podpisywać umowy umożliwiające sprzedaż tzw. pigułki "dzień po" dla osób od 15. roku życia. Sami farmaceuci nie są jednak pewni, czy mogą sprzedawać pigułki tak młodym pacjentkom bez zgody rodzica.

Rozporządzenie w sprawie programu pilotażowego w zakresie usług farmaceuty dotyczących zdrowia reprodukcyjnego to dla Ministerstwa Zdrowia realizacja planu B na zwiększenie dostępności do "antykoncepcji awaryjnej".

CZYTAJ DALEJ

Uroczystość poświęcenia kamienia węgielnego pod kościół św. Jana Pawła II w Villaricca

2024-05-01 15:49

[ TEMATY ]

Włochy

św. Jan Paweł II

Portret Jana Pawła II (aut. Zbigniew Kotyłło), fot. wikimedia / CC BY-SA 3.0

We Włoszech powstaje nowy kościół dedykowany św. Janowi Pawłowi II i kompleks parafialny pod wezwaniem polskiego Papieża. We wtorek 30 kwietnia w Villaricca w diecezji Neapolu poświęcono i położono kamień węgielny pod nową świątynię.

W skład nowego kompleksu parafialnego wejdą: sala liturgiczna, kaplica, muzeum poświęcone św. Janowi Pawłowi II, plac kościelny, sale katechetyczne, a także amfiteatr na świeżym powietrzu, sala wielofunkcyjna (teatr), place zabaw, tereny zielone i miejsca parkingowe, służące również miejscowej szkole. Inicjatywa jest swoistym wotum wdzięczności emerytowanego metropolity Neapolu kard. Crescenzio Sepe, wieloletniego współpracownika św. Jana Pawła II.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję