Reklama

Pierwszy dominikanin w Polsce

Habit przyjął z rąk samego św. Dominika. Podróżował po całym świecie i głosił wszystkim Ewangelię. Założył wiele dominikańskich klasztorów, w tym krakowski - dla polskich dominikanów najważniejszy. Mija właśnie 750 lat od śmierci św. Jacka

Niedziela Ogólnopolska 33/2007, str. 16-17

Ołtarz św. Jacka w Kamieniu Śląskim - miejscu jego urodzin
Ks. Piotr Nowosielski

Ołtarz św. Jacka w Kamieniu Śląskim - miejscu jego urodzin<br>Ks. Piotr Nowosielski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Na Kijów napadli Tatarzy. Dominikanie z miejscowego klasztoru wpadli w popłoch. Przerażeni pobiegli do kościoła, gdzie modlił się św. Jacek, który założył ten klasztor i był dla nich wielkim autorytetem. - To już po nas, błogosławiony ojcze, uciekajmy co prędzej, może jeszcze uda nam się wymknąć z rąk niewiernych Tatarów! Oni już zbrojną ręką włamują się do bramy klasztoru! - przekrzykiwali się wzajemnie dominikanie.
Św. Jacek odprawiał akurat Mszę św. Ubrany w szaty liturgiczne, chwycił Najświętszy Sakrament i zaczął uciekać razem z braćmi. Kiedy był już na środku kościoła, usłyszał następujące słowa: - Synu Jacku, dlaczego sam uciekasz, a Mnie razem z moim Synem zostawiasz, aby Tatarzy rozbili ten posąg i go podeptali? Weź Mnie ze sobą!
Zaskoczony Jacek spostrzegł, że mówił do niego ciężki, wykonany z alabastrowego kamienia posąg Najświętszej Maryi Panny. Początkowo zawahał się, czy spełnić prośbę, bo posąg był naprawdę ciężki. Ale Maryja przekonała go słowami: - Weź go, Syn mój uczyni go lekkim.
Jacek wziął więc w jedną rękę Ciało Chrystusa, w drugą - posąg Maryi i wraz z braćmi uciekł przed Tatarami, którzy właśnie pustoszyli klasztor. Do dzisiaj, zgodnie z tą starą legendą, na różnych obrazach tak właśnie św. Jacek najczęściej jest przedstawiany: w biało-czarnym habicie, w jednej ręce trzyma Najświętszy Sakrament, a w drugiej figurkę Maryi.
Legenda podaje, że uciekając z Kijowa, Jacek rozłożył nad Dnieprem swój płaszcz i wraz z braćmi przeszedł przez rzekę suchą nogą. W końcu uciekinierzy dotarli do Krakowa, gdzie figurka Maryi odzyskała swój pierwotny ciężar właściwy kamieniowi.
Ta piękna legenda, której jednak brak podstaw historycznych, pokazuje, że osoba św. Jacka od wieków kojarzyła się wiernym z kultem Matki Bożej. Kultem, który dominikanie rozszerzyli na całą Polskę.

W środku codziennych spraw

Z osobą św. Jacka wiąże się też jeszcze inna opowieść. Za życia Jacka w okolicach Krakowa przed żniwami spadł niezwykle obfity grad. Zniszczył całe zboże. Ludzie prosili usilnie o. Jacka o modlitwę do Boga o pomoc w tym wielkim nieszczęściu. Jacek żarliwie się modlił i następnego ranka jego modlitwy zostały wysłuchane - zboże na polach powstało. Na pamiątkę tego cudu w dominikańskich kościołach w Polsce 17 sierpnia, w dzień św. Jacka, święci się kłosy pszenicy i rozdaje wiernym.
- Po św. Jacku pozostały jeszcze inne legendy, wskazujące, że w pamięci Kościoła zachował się żywy obraz tego Świętego, który żył w środku zwyczajnych, powszednich spraw. Natomiast, niestety, nie zachowały się po nim żadne pisma ani cytaty. O tyle jesteśmy ubożsi - mówi o. Tomasz Zamorski, dominikanin, przeor klasztoru św. Jacka w Warszawie.
Św. Jacek, pierwszy polski dominikanin, urodził się na Śląsku Opolskim w możnym rodzie Odrowążów. Kształcił się w krakowskiej szkole katedralnej. Tam wielki wpływ wywarł na niego jego krewny Iwo Odrowąż, kanonik krakowski, kanclerz księcia Leszka Białego, a w końcu biskup krakowski. To on ufundował klasztor Dominikanów w Krakowie, gdzie też został pochowany po śmierci w 1229 r.
To chyba właśnie Iwo sprawił, że Jacek zaczął odczytywać w sobie powołanie do nowo powstającego zakonu. I tak się złożyło, że obaj trafili do Rzymu. W najstarszej biografii św. Jacka - „De vita s. Hyacinthi” czytamy: „Kiedy więc czcigodny ojciec Iwo, biskup krakowski, wyruszył w drogę do kurii rzymskiej do papieża Honoriusza, w celu załatwienia licznych spraw dotyczących swego kościoła, zabrał ze sobą świętego Jacka. Tam też natrafił na świętego Dominika, starającego się o zatwierdzenie swego zakonu w roku Pańskim 1216, w którym to czasie wskrzesił bratanka kardynała. Widząc ten cud, wspomniany pan biskup zwrócił się do świętego Dominika i poprosił o braci dla Polski. Dominik życzliwie mu odpowiedział: «Zrobiłbym to, gdybym miał braci. I gdybyście mieli takich, którzy byliby mili Bogu i chcieli wstąpić do zakonu, to ich przyjmę». Wtedy Iwo z wielkim oddaniem ofiarował mu trzech, należących do jego orszaku: świętego Jacka, świętego Czesława i Hermana Niemca. Przyjął ich zatem święty Dominik, oblókł w habit swego zakonu i przez cały rok zatrzymał przy sobie”.
Pierwsi polscy dominikanie nie zagrzali zbyt długo miejsca w Rzymie. Postanowili wracać do Polski, żeby - zgodnie z charyzmatem zakonu - głosić Chrystusa rodakom. Do Krakowa dotarli w 1221 r. Tam przyjął ich Iwo Odrowąż. Najpierw gościł ich w swojej kurii biskupiej, a następnie podarował im drewniany kościółek Świętej Trójcy. Jacek od razu zabrał się do pracy, aby zbudować nowy, duży kościół i klasztor. W 1227 r. nowa fundacja otrzymała ostateczne zatwierdzenie Stolicy Apostolskiej i biskupa krakowskiego.

Na krańce świata

Św. Jacek był misjonarzem w dosłownym tego słowa znaczeniu. Wyprawiał się na krańce świata, aby wszystkim, wszędzie i na wszelkie sposoby przepowiadać Ewangelię. W swoich wyprawach misyjnych dotarł na Ruś i do Prus, gdzie nawrócił wielu ludzi. Ostatnie lata życia spędził w Krakowie. Dokładnie 750 lat temu, zmęczony trudami życia i ogromnie tęskniący za Bogiem, zmarł.
Pochowany jest w bazylice Świętej Trójcy w Krakowie, w kaplicy swojego imienia, która - według najstarszej tradycji - znajduje się w miejscu, w którym kiedyś była jego cela. Na środku kaplicy ustawiony jest sarkofag św. Jacka z wyobrażeniem Świętego w glorii. - To serce naszej polskiej prowincji zakonu. A klasztor krakowski jest klasztorem matką, w którym kształcą się i formują młodzi dominikanie - podkreśla o. Zamorski.
Codziennie po Nieszporach w krakowskiej bazylice Świętej Trójcy formuje się niezwykła procesja, w której idzie setka dominikanów. W różnym wieku, z różnym doświadczeniem, na różnych etapach życia zakonnego. Wszyscy kierują się do lewej nawy i tam, po schodach, zdążają w kierunku grobu św. Jacka. Niektórzy całują lub dotykają relikwiarz, czyniąc znak krzyża.
- Chociaż, oczywiście, swoich świętych kochamy, to jednak nie miłością wylewną. To jest taka miłość powściągliwa. Ale jest! Św. Jacka mamy ciągle niejako za plecami, czujemy, że jest obecny i nas wspiera - mówi o. Zamorski.
Kult św. Jacka rozpoczął się natychmiast po jego śmierci. I to kult przekraczający granice Polski. W zapisach Kapituły Generalnej Zakonu Dominikanów z 1277 r. czytamy: „W klasztorze krakowskim leży brat Jacek, mocen wskrzeszać zmarłych”. Z powodu różnych uwarunkowań kanonizacja św. Jacka odbyła się dopiero w 1594 r. w Rzymie.

Więcej informacji o św. Jacku można znaleźć na stronie internetowej, która powstała z okazji jubileuszu: www.750jacek.pl

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jutro finał kampanii „Dzieciństwo bez Przemocy” - Kościół włącza się po raz drugi

2025-11-18 14:20

[ TEMATY ]

Dzieciństwo bez przemocy

Adobe Stock

Już jutro w całej Polsce rozbłyśnie czerwone światło — symbol sprzeciwu wobec krzywdzenia najmłodszych. Wydarzenie to zakończy drugą edycję ogólnopolskiej kampanii „Dzieciństwo bez Przemocy”, realizowanej przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę (FDDS) oraz Krajową Koalicję na Rzecz Ochrony Dzieci. Po raz kolejny jej partnerem jest Kościół katolicki w Polsce, który, jak podkreślają organizatorzy, wnosi do wspólnych działań ważny i donośny głos w obronie dzieci.

- Partnerstwo Kościoła i Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę jest bardzo cenne, nawet jeśli nie we wszystkim myślimy i działamy tak samo. Ważne, że potrafimy się spotkać tam, gdzie różnic nie ma - w trosce o dziecko, które jest naczelną wartością - powiedziała w rozmowie z KAI Monika Sajkowska, przewodnicząca Krajowej Koalicji na Rzecz Ochrony Dzieci.
CZYTAJ DALEJ

Czy chcę iść za Jezusem?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Łk 19, 1-10.

Wtorek, 18 listopada. Wspomnienie bł. Karoliny Kózkówny, dziewicy i męczennicy.
CZYTAJ DALEJ

Odwaga wyciągniętych rąk

2025-11-18 17:34

[ TEMATY ]

Wrocław

Magdalena Lewandowska

Przewodniczący Polskiego i Niemieckiego Episkopatu podpisali wspólnie oświadczenie "Odwaga wyciągniętych rąk", nawiązujące do Orędzia Pojednania z 1965 roku.

Przewodniczący Polskiego i Niemieckiego Episkopatu podpisali wspólnie oświadczenie Odwaga wyciągniętych rąk, nawiązujące do Orędzia Pojednania z 1965 roku.

– Odwaga do ryzykownego gestu pojednania w 1965 roku zrodziła się z głębi chrześcijańskiego, ale jednocześnie bardzo ludzkiego ducha – mówią polscy i niemieccy biskupi.

W 60. rocznicę Orędzia Pojednania Eucharystii w katedrze wrocławskiej przewodniczył abp Tadeusz Wojda, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, a koncelebrowali ją biskupi i kardynałowie z Polski i Niemiec wraz z Nuncjuszem Apostolskim abp. Antonio Filipazzi. Przewodniczący Polskiego i Niemieckiego Episkopatu podpisali wspólnie oświadczenie "Odwaga wyciągniętych rąk", nawiązujące do Orędzia. Podkreślają w nim, że listy wymienione między biskupami Polski i Niemiec w 1965 roku były punktem zwrotnym nie tylko dla Kościoła, ale także dla relacji między narodami. „Gotowość Polskiego Episkopatu do wyjścia w 1965 r. myślą poza głębokie historyczne rany i lęki była w najlepszym tego słowa znaczeniu rewolucyjna i otworzyła nowe perspektywy. Pamiętne słowa „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” były wyrazem prorockiego rozeznania, które odrzucało zgodę na sytuację naznaczoną strachem, krzywdą i przemocą. Odwaga do tego ryzykownego gestu pojednania zrodziła się z głębi chrześcijańskiego, ale jednocześnie bardzo ludzkiego ducha. Chrystus zaprasza wszystkich, którzy za Nim idą, niezależnie od przynależności narodowej, do przebaczenia i miłości nieprzyjaciół” – czytamy w dokumencie. Biskupi zwracają uwagę, że mimo iż na drodze pojednania polsko-niemieckiego udało się osiągnąć wiele, znacznie więcej niż ludzie mogli sobie wyobrazić w 1945 r., historyczne krzywdy nadal wpływają na naszą teraźniejszość. – „Prośba o przebaczenie nie oznacza, że niemieckie zbrodnie, wojna przeciwko Polsce, holokaust i wszystkie skutki panowania narodowych socjalistów mogą zostać zapomniane. Również wysiedlenie najpierw Polaków, a następnie Niemców z ich ojczyzny nie mogą popaść w zapomnienie. To właśnie ze wspólnej pamięci może wyrastać siła pojednania i odwaga do budowania bardziej pokojowej przyszłości w Europie – przekonują hierarchowie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję