Reklama

Czy Polacy to anarchiści?

Niedziela Ogólnopolska 17/2007, str. 31

Archiwum

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Leszek Cichobłaziński: - Jakie były problemy przeciętnego Polaka pod zaborami - takiego ówczesnego Kowalskiego?

Prof. dr hab. Andrzej Chwalba: - Przeciętny Polak tamtych czasów to szlachcic, ewentualnie mieszczanin. W polskiej historii 80% polskojęzycznej ludności udziału nie brało. Ona była poza nimi. Ich problemem był dziedzic. Chłop mówił wówczas, że obok niego we dworze mieszka Polak. Polak był synonimem szlachcica.

- No właśnie, jak polska szlachta wtedy żyła? Chodzi np. o kariery robione w zaborczych armiach, administracji, sądownictwie, szkolnictwie itp. Romuald Traugutt np. zanim został dyktatorem powstania styczniowego, miał za sobą udaną karierę w armii carskiej. Czy takie kariery w strukturach państw zaborczych można by nazwać kolaboracją?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Bałbym się tego określenia. To jest przeniesienie terminu całkowicie pejoratywnego z zupełnie innej, okupacyjnej epoki II wojny światowej, kiedy to pojęcie odnosiło się do współpracy z okupantem hitlerowskim lub sowieckim. Zabory natomiast to są zupełnie inne realia. Szlachcic dysponował daleko idącymi swobodami w zakresie swoich spraw, np. majątkowych odnoszących się do jego folwarku. On sądził swoich chłopów w zaborze rosyjskim. On wskazywał, który chłop pójdzie do wojska. On decydował często o małżeństwach chłopskich poddanych. On ściągał podatki, które przekazywał dalej państwu. Taki był zakres jego praw. On był lokalnym podmiotem.
Uważano, że jeśli jest możliwość służby w aparacie wojskowym lub cywilnym państwa zaborczego, to należy z niej skorzystać. To jest znak, że nie traktowaliśmy zaborców w XIX wieku jak okupantów w latach 1939-45. Pamiętajmy, że u nas istniała tradycja obcych panujących. Tak więc generalnie kariery Polaków w zaborczych instytucjach nie były jakimś problemem. Tylko w zaborze pruskim, później niemieckim, Polacy mieli utrudniony dostęp do karier w służbie publicznej. Słusznie przywołano w rozmowie Romualda Traugutta. Ale większość oficerów powstania styczniowego to byli carscy oficerowie, którzy pewnego dnia złożyli u swojego dowódcy dymisję lub podanie o urlop i mówili: „Jedziemy na pole walki i będziemy do was strzelać”. I jechali, żeby walczyć w powstaniu, bo to była narodowa powinność. Ale później, po klęsce, wracali często do szeregów armii carskiej. Z czegoś trzeba było żyć. Ponadto nie było takiego konfliktu sumienia w przypadku zaborców. Tak więc słowo „kolaboracja” tutaj nie pasuje.

- Jaki był wpływ zaborów na naszą mentalność? Spotyka się opinie, że rzekomo wrodzona polska skłonność do anarchii jest spowodowana brakiem posiadania własnej państwowości przez ponad sto lat.

- Propagandowy aparat państw zaborczych robił wszystko, żeby uzasadnić za pomocą argumentów moralnych i ideologicznych fakt zaborów. Jednym z argumentów było to, że zaborcy ratują Polaków przed nimi samymi. Przed ich złymi skłonnościami. Negatywna ocena Polaków formułowana przez silne aparaty propagandowe państw zaborczych docierała przez media, czyli prasę, do wielu ludzi w ówczesnej Europie, którzy zaczęli bezkrytycznie te sądy powtarzać, gdyż nie mieliśmy żadnych możliwości przeciwdziałania. Ten stereotyp Polaka nieudacznika zaczął w końcu żyć własnym życiem. Mało tego, on wracał do Polaków, np. przez szkoły austriackie, i nasza dusza nim przesiąkła. Podobnie krakowska szkoła historyczna wskazywała na nasze błędy, które doprowadziły do rozbiorów. To wynikało z układu, jaki polskie elity zawarły z Habsburgami. Skoro mamy autonomię, to musimy o Habsburgach wyrażać się pozytywnie, zatem musimy dyskredytować ofiary Habsburgów, czyli Polaków, oraz ich dziadów i pradziadów. Będąc w Krakowie, mówię trochę inaczej, niż powinienem, ale tak mi podpowiada sumienie i moje doświadczenie historyka.

- Czy były różnice w mentalności między Polakami z różnych zaborów?

- Dam taki przykład. W 1920 r. wojska polskie sformowane na Wschodzie z gen. Józefem Dowbór-Muśnickim na czele zajęły Pomorze. Tam byli oficerowie uformowani w szkołach rosyjskich. W miasteczku Brodnica (były zabór pruski) prawie codziennie organizowali libacje, które - zgodnie z wzorem rosyjskim - kończyły się tłuczeniem zastawy. Każdego kolejnego dnia była nowa zastawa i szkło. Po paru tygodniach dowódca garnizonu otrzymał protest polskich radnych i burmistrza Brodnicy, nawet nie dlatego, że piją, tylko dlatego, że dopuścili się grzechu ciężkiego zwanego marnotrawstwem. Wyliczono, że za te stłuczone zastawy można było wybudować dwie ochronki i zrobić w mieście kilka innych pożytecznych rzeczy. Ten przykład pokazuje, że spotkali się Polacy mówiący tym samym językiem, ale zupełnie się nierozumiejący. Jest to też przykład konsekwencji, jakie miały zabory dla powstania różnych typów polskiej mentalności.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Trwają przygotowania Kaplicy Sykstyńskiej do konklawe

2025-05-03 11:04

[ TEMATY ]

konklawe

Vatican News

Kaplica Sykstyńska została w ubiegłym tygodniu zamknięta dla zwiedzających. To tutaj odbędzie się wybór nowego papieża na konklawe, które rozpocznie się 7 maja. Pracownicy ekip technicznych przygotowują to miejsce na potrzeby kardynałów, którzy wybiorą nowego Biskupa Rzymu.

W Kaplicy Sykstyńskiej ustawiane są stoły, podesty, przygotowywane miejsce, gdzie stanie urna, do której kardynałowie wrzucać będą głosy. Posadzkę przykryto drewnianą podłogą.
CZYTAJ DALEJ

Salus Populi Romani – ikona ukochana przez Franciszka

2025-05-03 20:10

[ TEMATY ]

Franciszek

VATICAN NEWS

Agata Kowalska

Matka Boża Śnieżna

Matka Boża Śnieżna

Papież Franciszek w swoim testamencie poprosił, aby został pochowany w ziemi obok ukochanej przez niego ikony maryjnej Salus Populi Romani. Przechowywana w Kaplicy Paolińskiej bazyliki Santa Maria Maggiore (Matki Bożej Większej), otoczona wystawnym marmurem i pozłacanym brązem ikona od pierwszych wieków splata się z dziejami Rzymu.

Od czasu założenia za pontyfikatu papieża Liberiusza między 352 a 366 rokiem bazylika papieska Santa Maria Maggiore z biegiem wieków była coraz bardziej wzbogacana. Wchodząc do tej wielkiej świątyni i przechodząc przez nawy, odczuwa się złote światło, które skupia się w mozaikach apsydy i łuku triumfalnego. Wszystko tchnie imieniem Maryi, Jej boskim macierzyństwem, płaczem Dzieciątka, którego życie opowiadane jest tu od Narodzenia po dzieciństwo.
CZYTAJ DALEJ

Odznaczenie dla ks. Sławomira Kurca

2025-05-04 12:40

Archiwum ks. S. Kurca

Ks. Sławomir Kurs wśród swoich wiernych

Ks. Sławomir Kurs wśród swoich wiernych

Ks. Sławomir Kurc urodził się w Ropczycach. Po maturze wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu. Studia Seminaryjne zwieńczył obroną pracy magisterskiej na KUL-u, na wydziale z psychologii. Święcenia kapłańskie przyjął w Katedrze Rzeszowskiej z rąk Ks. Bpa Kazimierza Górnego w 1994 r.

Po święceniach posługiwał jako kapelan szpitala w Gorlicach, później wikariusz w Tarnowcu, Kolbuszowej, Gorlicach i dwa lata jako dyrektor Katolickiego Radia Via oraz Kapelan Policji Podkarpackiej. W 2004 r. wyjechał do Stanów.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję