Reklama

W poszukiwaniu Judymów

Ujawniony niedawno skandal korupcyjny w warszawskim szpitalu MSWiA wstrząsnął polską opinią publiczną. Prokuratura bada teraz szpital MON, skąd również nadchodziły sygnały o łapówkarstwie personelu medycznego.
Polska jest postrzegana jako najbardziej skorumpowane państwo Unii Europejskiej. Nasz kraj ma znacząco gorszy wskaźnik percepcji korupcji nie tylko w stosunku do członków „starej” Unii, ale również w odniesieniu do ośmiu nowych państw członkowskich z Europy Środkowo-Wschodniej. Jednak w przeciwieństwie do kilku poprzednich lat Polska nie wyróżnia się już w tej grupie jako jedyne państwo, w którym wskaźnik ten sukcesywnie się zmniejsza. Najniższa korupcja w tej grupie państw występuje w Estonii, Słowenii i na Węgrzech. Ale również Litwa, Czechy, Łotwa i Słowacja to państwa znacznie bardziej „czyste” niż Polska.

Niedziela Ogólnopolska 10/2007, str. 16-17

Fot. GRAZIAKO

Fot. GRAZIAKO

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Padł na pacjentów blady strach. Spekuluje się, iż w grę może wchodzić nawet zabójstwo chorego. Po aferze „łowców skór”, w którą zamieszani byli pracownicy łódzkiego pogotowia ratunkowego, to kolejne ujawnione przykłady patologii w publicznej służbie zdrowia. Wszyscy wiemy, że jest ich więcej.
Choć istnieje w Polsce powiedzenie, że tylko ryba nie bierze, dla wielu lekarzy i pielęgniarek wyciąganie pieniędzy od pacjentów za świadczenia medyczne należne choremu w ramach składki ubezpieczenia zdrowotnego czy finansowane ze środków budżetu państwa jest nie do pomyślenia ze względów etycznych. Takie postępowanie uważają za naganne, przestępcze z punktu widzenia prawa i naruszające ich autorytet. Niektórzy wręcz powiadają, że zachwianie zaufania chorego do lekarza jest zbrodnią. Kolegów po fachu, którzy wikłają się w korupcję, nazywają „czarnymi owcami”. Mimo że w dzisiejszych czasach królowania pieniądza nad wartościami humanistycznymi doktor Judym z powieści Żeromskiego byłby przez wielu nazywany frajerem, znam lekarzy, którzy swój wolny czas bezinteresownie poświęcają np. chorym w hospicjum czy nieuleczalnie chorym dzieciom. Są i tacy. Szkoda, że w mniejszości. Niestety, w gorączce skandalu - lekarze twierdzą nawet, że „nagonki” - zapominamy o tych ludziach, sprowadzając całe środowisko medyczne do wspólnego mianownika skorumpowanych białych fartuchów. A „czarne owce” są przecież w każdym środowisku.
Z badań socjologicznych wynika, że Polacy wydali na łapówki w ciągu ostatniego roku 5 mld złotych! Tradycyjnie najwięcej od lat stwierdzanych przypadków korupcji występuje w sądownictwie, samorządach i służbie zdrowia. Ale nie są to też zjawiska odosobnione w ministerstwach i w policji. - Ryba psuje się od głowy - mówią Polacy. Spektakularne zatrzymania urzędników Ministerstwa Finansów, którzy za łapówkę uznaniowo umarzali podatki opłacających się biznesmenów, a kazali karać grzywną tych, co spóźniali się ze złożeniem PIT-u, pokazują, że najciemniej jest pod latarnią.

Serce jak towar

Reklama

Już pięćdziesiąt osób złożyło zeznania w sprawie afery korupcyjnej w szpitalu MSWiA. Byli pacjenci oraz ich rodziny opowiedzieli śledczym o łapówkach, jakie przyjmował doktor Mirosław G. Kolejne sygnały napływające do Centralnego Biura Antykorupcyjnego są sprawdzane. Z zeznań świadków wyłania się przerażający obraz działalności ordynatora. Wyceniał pacjentów niczym sprawny handlowiec. A potem bezwzględnie targował się o pieniądze. Zawsze spotykał się z rodziną chorych. Mógł to robić tylko on sam. Inni lekarze nie mieli do tego prawa. Doktor G. szczegółowo wypytywał rodziny o dochody, mówił, że operacja będzie skomplikowana. Sugerował od razu, że np. za jej przyspieszenie czy konieczne badania trzeba będzie zapłacić - opowiada osoba związana ze śledztwem. Potem następowała kolejna rozmowa…
Gdy trafiał na bogatych, życzył sobie za przeszczep serca nawet 70 tys. złotych. Od mniej zamożnych nie pogardził sumą i kilkuset złotych. Rodzinie ubogiego rolnika zaproponował wyprowadzenie krowy z obory na sprzedaż. Prokuratorzy badają, czy doktor G., jak krążą pogłoski, przeprowadzał operację nawet wtedy, gdy wiedział, że pacjent jej nie przeżyje, bo za każdą płacili mu: Narodowy Fundusz Zdrowia i rodzina chorego. Prowadzący śledztwo przyznają, że najprawdopodobniej doktor G. usłyszy jeszcze nowe zarzuty. Poza zabójstwem i wielokrotnym łapownictwem może być oskarżony o to, że domagał się seksu za operację czy opiekę nad pacjentem. Seks w takiej sytuacji to też korupcja, bo to czerpanie korzyści osobistych - mówią biegli. Nie ma dnia, żeby media nie przynosiły kolejnej sensacji o kardiochirurgu o „złotych rękach”, który nazywany jest teraz przez prasę hieną i rzeźnikiem. Przypomnijmy, że w trakcie procesu „łowców skór” do lekarzy przylgnęło przezwisko „pavulony”. To nie jest śmieszne. To tragiczne, bo lekarz i pacjent są na siebie skazani. A pacjentami jesteśmy wszyscy, choroby się nie wybiera.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W obronie uczciwych lekarzy

Reklama

Zaniepokojona ferowaniem wyroków przez dziennikarzy zanim zapadnie werdykt sądu, Naczelna Izba Lekarska wydała oświadczenie, w którym potępia przypadki postępowania lekarzy sprzeczne z Kodeksem Etyki Lekarskiej, naruszające ogólne zasady współżycia między ludźmi, a szczególnie takie, które mają charakter przestępstw. Jednak też samorząd lekarski sprzeciwia się nieprzestrzeganiu poszanowania godności człowieka, którego wina nie została jeszcze udowodniona, ogłaszaniu wyroków przed zakończeniem postępowania prokuratorskiego, przenoszeniu odpowiedzialności na całe środowisko lekarskie. Naczelna Izba Lekarska podkreśla, że takie praktyki uderzają nie tylko w dobre imię zdecydowanej większości uczciwych lekarzy, ale także w podstawy zaufania chorych ludzi, którzy powierzają lekarzom swoje zdrowie i życie. Po tak histerycznie przedstawionych doniesieniach chorzy zaczynają się bać.
Lekarz to zawód najwyższego zaufania społecznego. Coś w rodzaju misji czy posłannictwa. Zdrowie stawiamy najwyżej w hierarchii wartości, mówiąc, że jest bezcenne. Podczas świąt czy jubileuszy życzymy bliźniemu przede wszystkim zdrowia. Tymczasem cena ochrony zdrowia nie przekłada się na priorytety w budżecie państwa. Służba zdrowia jest w Polsce od lat niedofinansowana. Tak jak za czasów Gomułki, który podobno twierdził, że do skromnej pensji lekarze sobie dorobią „pod stołem”, wynagrodzenia białego personelu są śmiesznie niskie w stosunku do pracy, którą wykonują, ratując zdrowie i życie. Żałośnie małe w stosunku do pensji pracowników banków, urzędników państwowych i samorządowych. Wprowadzenie reformy służby zdrowia i wydzielenie z podatku 7,5 proc. od naszych dochodów na składkę zdrowotną, która urosła potem do 9 proc. (z czego 1,5 proc. płacimy już ekstra z własnej kieszeni), i dotacje budżetowe - to ciągle za mało w stosunku do potrzeb. Żyjemy przecież coraz dłużej, postęp w medycynie w procedurach wysokospecjalistycznych napędza koszty, a społeczeństwo mamy głęboko podzielone pod względem zasobności portfela. Prawie 5 mln ludzi żyje w Polsce poniżej minimum biologicznego przeżycia. Tych ludzi nigdy nie będzie stać na łapówki. Przy obecnej skali korupcji zostaną pacjentami gorszej kategorii. Żyjemy w kraju, w którym nawet emeryci o najniższych dochodach mają odciąganą składkę zdrowotną i płacą za leki najdrożej w Europie.

Do korupcji trzeba dwojga

Psychologowie twierdzą, że kupowanie sobie przez pacjenta lepszej opieki i uwagi lekarza jest czymś, co wynika z natury człowieka, bo chce się być zdrowym za każde pieniądze. Do korupcji - jak do tanga - trzeba dwojga. Ten, kto wręcza łapówkę lekarzowi w publicznej placówce służby zdrowia, zamiast wykupić świadczenie medyczne w prywatnej lecznicy, też jest przestępcą.
Socjolog - prof. Andrzej Rychard jest zbulwersowany aferą korupcyjną w szpitalu MSWiA podobnie jak inni. Ale bardziej od tej afery bulwersuje go kiepski stan polskiej służby zdrowia. - Uważam za skandal, że w kraju, który skądinąd słusznie szczyci się wciąż postępującym wzrostem gospodarczym, korzyściami z wejścia do Unii Europejskiej i generalnie nienajgorzej radzi sobie po upadku komunizmu, publiczna służba zdrowia jest praktycznie w stanie rozkładu - mówi prof. Rychard. - Nie jestem w stanie zrozumieć, jak wszystkie poprzednie ekipy rządzące, a także ekipa obecna, mogły wykazać się taką indolencją w reformowaniu tego systemu - dodaje Rychard. Rzeczywiście, trudno zrozumieć, dlaczego w Polsce zdrowie wciąż pozostaje tematem politycznym i łatwym polem manewru dla polityków obiecujących „złote góry” w okresie przedwyborczym.
Dlaczego tak trudno o konsensus i zaprzestanie politycznych niesnasek w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków. Nie ma w tym cienia przesady w sytuacji, gdy już 130 szpitali jest zagrożonych likwidacją, bo po wyrokach sądowych komornicy zajmują dłużnikom konta jak fabryce guzików. Czy tak ma się tworzyć sieć szpitali publicznych, o której się mówiło, iż powstawać powinna w rozeznaniu potrzeb zdrowotnych lokalnych społeczności? Przecież to absurd.

Śmiech przez łzy

W sytuacji kryzysu zaczyna się wzajemne oskarżanie. Szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel uważa, że przyczyną korupcji w środowisku lekarskim jest zły system opieki zdrowotnej. Jego zdaniem, aby zlikwidować patologie, potrzebne jest wprowadzenie konkurencji i sprywatyzowanie szpitali. - Wprowadzenie autentycznego właściciela, demonopolizacja instytutów i klinik wyeliminuje ludzi, którzy nie powinni być lekarzami - twierdzi Bukiel. - Dopiero wtedy działania Centralnego Biura Antykorupcyjnego będą miały sens, gdyż to, co robi CBA, to walka ze skutkami, a trzeba zlikwidować przyczyny - zauważa.
Broniące dobrej opinii środowisko lekarzy proponuje też „Czarną księgę” błędów systemu ochrony zdrowia. Przewodniczący Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie dr Andrzej Włodarczyk zapowiedział, że będzie tworzona lista przypadków śmierci i powikłań u pacjentów, które spowodowane były niedofinansowaniem służby zdrowia i jej wadliwą organizacją. - Dziś ludzie nie wiedzą, ile osób umiera na przykład dlatego, że w szpitalu zabrakło respiratora, i nikt nie wszczyna śledztwa w takich sprawach - mówi dr Włodarczyk.
Rozważając przyczyny korupcji, szef Naczelnej Izby Lekarskiej Konstanty Radziwiłł stwierdził, że najczęstszą przyczyną są sytuacje, gdy podaż jest mniejsza od popytu. Tak było za PRL-u, tak jest i teraz, w każdej dziedzinie, nie tylko w służbie zdrowia, gdzie notorycznie brakuje pieniędzy. - Chcemy naprawiać system, ale, po pierwsze, nie mamy armat - mówi Radziwiłł o brakach finansowych w systemie. Maria Ochman - szefowa Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ „Solidarność” uważa, że przyczyną korupcji jest jednak upadek etosu lekarza. - Mimo wszystko, bo lekarz to jest jedno z powołań. Tak jak stan duchowny czy nauczyciel, lekarz to jest służba. Oczywiście, można powiedzieć, że ta grupa była demoralizowana i krzywdzona przez wiele kolejnych ekip, gdy chodzi o godziwe zarobki. Można ten stan rzeczy jakoś usprawiedliwiać tym, że kolejne rządy przyzwalały na korupcję, uznając, iż nie muszą podnosić płac pracownikom, bo oni sobie „dorobią”. Maria Ochman dodaje: - Kiedyś w środowisku lekarskim osoba, która „brała”, niekoniecznie pieniądze, ale mógł to być np. mendel jajek czy gomółka sera, była skazana na pewien ostracyzm środowiska. W tej chwili na taki ostracyzm są skazani ci, którzy nie biorą. Według badań, aż 93% Polaków uważa swój kraj za skorumpowany. Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać. A jeśli śmiać, to przez łzy. I na usta cisną się słowa z „Rewizora” Gogola: „Z czego się śmiejecie! Z samych siebie się śmiejecie”.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zawiercie: Profanacja krzyża. Odcięli jego górne ramię i przemalowali na czarno

2025-04-18 15:49

[ TEMATY ]

krzyż

profanacja

Zawierciańska - źródło warte uwagi/zrzut ekranu

By dokonać tej profanacji krzyża, nieznani sprawcy musieli wdrapać się Skałę Rzędową w Zawierciu-Bzowie. To jedno z największych wzniesień w okolicy - ma 454 metry. Sprawą zajęła się policja - informuje TVP3 Katowice.

Za niszczenie mienia grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności, a za obrazę uczuć religijnych – do lat 2.
CZYTAJ DALEJ

Dlaczego godzina dziewiąta jest godziną piętnastą?

Niedziela lubelska 16/2011

Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia. Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka. Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
CZYTAJ DALEJ

Franciszek: droga Jezusa nas kosztuje w świecie, który wszystko kalkuluje

2025-04-19 00:12

PAP

„Droga Krzyżowa jest modlitwą tych, którzy są w drodze. Przecina nasze zwykłe ścieżki, abyśmy przeszli ze znużenia ku radości” - stwierdził papież Franciszek podczas Drogi Krzyżowej w Wielki Piątek w rzymskim Koloseum. Wzięło w niej udział ok. 18 tys. ludzi. Przewodniczył jej, w zastępstwie Ojca Świętego, wikariusz generalny diecezji rzymskiej, kard. Baldo Reina. Papieskie rozważania dotyczyły m.in. wolność, egoizmu, odpowiedzialności, wiary, hipokryzji, upokorzenia.

„Droga oferowana każdemu człowiekowi - podróż do wewnątrz, rachunek sumienia, zatrzymanie się na cierpieniach Chrystusa w drodze na Kalwarię” - podkreślił Franciszek i wskazał, że Droga Krzyżowa jest rzeczywiście zejściem Jezusa „ku temu światu, który Bóg kocha” (Stacja II). Jest także „odpowiedzią, przyjęciem odpowiedzialności” przez Chrystusa. On, „przybity do krzyża”, wstawia się, stawiając się „między skłóconymi stronami” (stacja XI) i prowadzi je do Boga, ponieważ Jego „krzyż burzy mury, anuluje długi, unieważnia wyroki, ustanawia pojednanie”. Jezus, „prawdziwy Jubileusz”, odarty z szat i objawiony nawet „tym, którzy patrzą, jak umiera”, patrzy na nich „jak na umiłowanych powierzonych przez Ojca”, ukazując swoje pragnienie zbawienia „nas wszystkich, każdego z osobna” (Stacja X)
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję