Reklama

Niedziela w Warszawie

Kard. Nycz: Bądźcie mocni mocą swoich talentów, pracowitości i gotowości do poświęcenia

Zarząd i pracownicy LOT-u modlili się w archikatedrze warszawskiej w 93. rocznicę powstania Polskich Linii Lotniczych.

[ TEMATY ]

archikatedra warszawska

PLL LOT

Łukasz Krzysztofka/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mszy św. przewodniczył kard. Kazimierz Nycz. W homilii metropolita warszawski zwrócił uwagę na fakt, że Kościół jest bogaty bogactwem wielu darów, wśród których najcenniejszym jest Eucharystia. - Wtedy właśnie Jezus gromadzi swój lud wokół ołtarza, karmi go swoim Ciałem i Krwią, i czyni z niego wspólnotę. Chce uczynić tę wspólnotę jeszcze bardziej – podkreślił kardynał i dodał, że wielkim bogactwem Kościoła, z którego sobie nie zdajemy nieraz sprawy, jest również Słowo Boga zapisane w Biblii oraz sakramenty święte, poprzez które Bóg obdarza nas łaską zbawienia.

- Bóg udziela nam łaski otwarcia nieba, które dokonało się w czasie Chrystusowej męki, śmierci i zmartwychwstania, a dzisiaj rozdawane jest w Kościele w sakramentach świętych. Bóg obdarza nas łaską zbawienia, abyśmy byli dość mocni do pełnienia obowiązków naszego codziennego życia – wskazał metropolita warszawski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Hierarcha zaznaczył, że jeszcze jednym wielkim bogactwem Kościoła na całym świecie jest dar ludzi w różnych narodach, krajach i językach, obdarzonych różnymi powołaniami, darami i charyzmatami. - Wszystko to sprawia w Kościele ten sam Duch Święty – Duch Ojca i Syna, Ducha Boga Trójjedynego. On jest Dawcą wszystkich darów i przemawia przez bogactwo Kościoła – podkreślił kard. Nycz.

- Nie zawsze jesteśmy tego świadomi, ale tak jest od samego początku Kościoła. Bogactwo charyzmatów, o którym pisze dzisiaj św. Paweł Apostoł w Liście do Koryntian jest faktem, o którym mówi nam nasza wiara od samego początku. Nie zawsze o tym pamiętamy. Dlatego od czasu do czasu trzeba ciągle na nowo przypominać o tym, zwłaszcza wtedy kiedy narzekamy, jesteśmy trochę malkontentami. Jak wielki i jak bogaty jest Kościół oraz jak wielkie jest bogactwo ludzi w Kościele, obdarzonych różnymi darami w tym samym Duchu Świętym. Nim zostaliśmy obdarzeni na chrzcie świętym – przypomniał kaznodzieja.

Reklama

Metropolita warszawski odwołał się do trwającego obecnie w Kościele synodu i podkreślił, że został on ogłoszony przez papieża po to, żeby przypomnieć, że jesteśmy razem na tej samej drodze. - Idziemy razem do tego samego Domu, a jest nim Dom naszego Ojca w Niebie, który On nam przygotował i którego bramy przez swoją mękę i śmierć otworzył nam Jezus. Trzeba o tym ciągle pamiętać – zaznaczył kardynał i postawił pytanie: - Dlaczego tak ważne jest, abyśmy na drodze Kościoła, która jest drogą synodalną, byli razem, rozmawiali, wysłuchiwali się wzajemnie? Bo to przecież nie jest celem samym w sobie. To jest po to, żebyśmy głośno mówili i głosili Ewangelię Jezusa, czyli przepowiadali zbawienie, ale równocześnie byśmy szli drogą zbawienia i mieli świadomość do jakiego cel i, dokąd idziemy. To właśnie nam przypomina Jezus – powiedział kard. Nycz.

Nawiązując do Ewangelii o cudzie w Kanie Galilejskiej, metropolita warszawski podkreślił, że Jezus uczynił pierwszy cud po wcieleni po to, żeby się objawiła chwała Boga i aby ludzie uwierzyli w to, że jest Mesjaszem, posłanym przez Boga. - Także Kościół, czyli my, jesteśmy Bogu potrzebni po to, by wielbić Boga, objawiać Go światu i by na tej drodze iść ku zbawieniu. Po to Jezus w Kanie Galilejskiej dokonał pięknego, nawet wzruszającego cudu, o który Go prosiła Matka Najświętsza. Jezus dał Jej do zrozumienia, że prośba nie do końca była po Jego myśli i w odpowiednim czasie. Powiedział, że jeszcze nie nadeszła jego godzina. Św. Jan bardzo często używa tego zwrotu, mówiąc o „godzinie Jezusa” – przypomniał kaznodzieja i wyjaśnił, że godzina Jezusa to przede wszystkim godzina Jego męki i śmierci, a potem zmartwychwstania. Zaznaczył, że godzinę Jezusa uobecniamy w Kościele nieustannie tyle razy, ile razy odprawia się Msza św. Przez Eucharystię wchodzimy w godzinę Jezusa.

Kard. Nycz zwrócił uwagę także na słowa Matki Bożej: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie mój Syn”. - Gdyby nie te słowa i to, że słudzy weselni wypełnili je, cudu by nie było. Cud w Kanie stał się możliwy dzięki temu, że każdy, do którego się Matka Najświętsza się odezwała zrobił to, co powinien zrobić – czyli zrobił swoje. To jest zadanie dla nas, chrześcijan – zrobić to, czego się od nas spodziewa Bóg. A spodziewa się, ponieważ po to nas stworzył i posłał na ten świat, żebyśmy świat rozwijali i czynili sobie ziemię poddaną – podkreślił kardynał i dodał, że Matka Najświętsza nam to przypomina. - Niech każdy zrobi swoje, a będzie wtedy cud, jak ten w Kanie Galilejskiej – świat będzie się rozwijał i życie będzie szło naprzód – wskazał kaznodzieja.

Reklama

Odnosząc się do 93. rocznicy powstania Polskich Linii Lotniczych LOT zaznaczył, że tak daleko wpisały się w nasze życie, iż dzisiaj trudno sobie wyobrazić istnienie świata bez samolotu, a Polski bez własnej linii lotniczej. Metropolita nawiązał także do trudnej sytuacji linii lotniczych, spowodowanych koronawirusem.

- Wiemy, że czas pandemii przyniósł wiele spustoszenia i negatywnych skutków w różnych dziedzinach życia społecznego, gospodarczego, także kościelnego. Wiemy doskonale, jak cierpią niektóre wspólnoty, które nie mogą się spotykać, ale wiemy także jakie skutki uboczne poczyniła pandemia w liniach lotniczych. Dużo mniej odbywa się lotów. Na ogólnie trudną i konkurencyjnie ciężką sytuację linii lotniczych w całym świecie jeszcze przed pandemią nakłada się jeszcze trudniejsze doświadczenie. Dlatego modlitwa za was jest tak bardzo potrzebna i ważna – podkreślił kardynał.

Metropolita warszawski życzył zarządowi i pracownikom LOT-u, aby ich dary i różnorodność były dla nich ubogacające. - Zróbcie wszystko, co macie do zrobienia – według tych darów, wszyscy razem: zarząd, pracownicy i związki zawodowe. Po to, żeby przyczynić się do roztropnego i mądrego przeżycia trudnych czasów ku przyszłemu rozwojowi. Jesteśmy przekonani, że rozwój nastąpi. Nie wyobrażamy sobie przecież, aby pandemia miała nam towarzyszyć zawsze. Obecny trudny czas musimy wszyscy przetrwać. Wszyscy za was się modlimy i prosimy, abyście byli mocni mocą swoich talentów, zdolności, pracowitości, gotowości do poświęcenia i ofiary – zaznaczył kard. Nycz i dodał, że tę moc powinniśmy czerpać z łaski Bożej, która wszystkim jest potrzebna.

Reklama

Swoją historią Polskie Linie Lotnicze LOT sięgają końca lat 20. ubiegłego wieku. W 1928 r. Wydział Lotnictwa Cywilnego w Ministerstwie Komunikacji opracował program gruntownych zmian polskiej komunikacji lotniczej. Jego celem i skutkiem była likwidacja wszystkich prywatnych firm lotniczych w Polsce. W ich miejsce 29 grudnia 1928 powołano jedno państwowo-samorządowe przedsiębiorstwo o nazwie Linje Lotnicze LOT Sp. z o.o. Faktyczną działalność nowy podmiot rozpoczął 1 stycznia 1929 r., a jego bazę stanowiło lotnisko mokotowskie w Warszawie. Pierwszą flotę stanowiło 21 samolotów pasażerskich: 15 sztuk Junkersów F 13 i 6 sztuk Fokkerów F.VIIa/1m. Od 1 stycznia 1929 realizowano loty na sześciu trasach krajowych: Warszawa–Łódź–Poznań, Gdańsk–Warszawa, Warszawa–Lwów, Warszawa–Katowice, Warszawa–Bydgoszcz, Katowice–Kraków oraz jednej międzynarodowej: Katowice–Brno–Wiedeń. 1 kwietnia 1930 uruchomiono trasę do Bukaresztu z lotniska mokotowskiego, a kolejnymi kierunkami były: Ateny, Bejrut i Helsinki.

Do wybuchu II wojny światowej PLL LOT przewoziły rocznie około 95 tys. pasażerów. Po wojnie systematycznie zwiększały liczbę z 26 tys. w 1946 r. dochodząc w 2019 r. do 10 milionów pasażerów. W roku 2020 w wyniku pandemii liczba pasażerów spadła do nieco ponad 3 mln.

2022-01-16 18:28

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Odpustowy weekend u franciszkanów [zaproszenie]

2024-05-04 08:48

ks. Łukasz Romańczuk

ks. Mariusz Szypa wypowiada słowa aktu zawierzenia

ks. Mariusz Szypa wypowiada słowa aktu zawierzenia

Franciszkanie Konwentualni z ul. Kruczej we Wrocławiu zapraszają na dwa wydarzenia, które będą miały miejsce w kościele pw. św. Karola Boromeusza. W sobotni wieczór będzie można posłuchać koncertu organowego, a w niedzielę sumie odpustowej będzie przewodniczył bp Maciej Małyga.

4 maja o godz. 19:00 rusza cykl koncertów organowych „Franciszkańskie Wieczory Muzyczne: Mater Familiae” w Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej przy ul. Kruczej we Wrocławiu. Jest to okazja do promocji muzyki sakralnej, a także kultu maryjnego. Pierwszy koncert zagra Tadeusz Barylski, który przez wiele lat posługiwał jako organista w kościele na Kruczej, a także w sanktuarium św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej. Podczas koncertu zagra m.in utwory: Johanna Sebastiana Bacha – Fantazja G-dur, Improwizację: Fantazja Regina Coeli czy Bogurodzicę. Koncert rozpocznie obchody odpustu ku czci Matki Bożej

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję