Ludzie mówią, że nie szata zdobi człowieka...
- Święta prawda. Ludzie potrafią się czasem tak „wyubierać”, że tylko litościwie odwrócić wzrok - wyjaśnia kobieta zajmująca się zawodowo gustownym ubieraniem ludzi, najczęściej zamożnych, żartobliwie nazywająca siebie doradcą odzieżowym.
Strój bowiem potrafi mówić sam za siebie. Nawet bez zgody i często świadomości odzianego. Strój wysyła otoczeniu wyraźny sygnał. Lokuje nas na drabinie społecznej, czasem potrafi określić nawet zawód. Strój świadczy nie tylko o zasobności kieszeni czy tzw. guście (rzecz względna), ale wiele o samym człowieku. Znajoma nauczycielka opowiada o swoim szoku spowodowanym widokiem wcale nienastoletnich koleżanek nauczycielek, które na dużą uroczystość w kuratorium przybyły odziane jak na dyskotekę w letniskowym kurorcie, czyli pstrokato i kuso. - Chciały być bidulki modne, a wypadły żałośnie - to komentarz świadka. Rzecz dziwna, ale głupio w tym ptasim towarzystwie czuła się osoba w skromnym kostiumie.
- Porządna firma nie będzie tolerować u siebie człowieka o niechlujnym czy niestosownym wyglądzie - tłumaczy doradca odzieżowy. - Banki określają nawet dopuszczalną długość spódnic, kolory i fasony ubrań. Elitarne szkoły wolą wprowadzić mundurki, niż zgodzić się, by ich uczniowie wyglądali jak hippisi, a uczennice jak córy Koryntu. Dzieciakom trzeba wpoić, że strój jest częścią kultury osobistej. Tego w żaden sposób nie da się wprowadzić np. w szkołach państwowych, gdzie panuje totalna samowolka.
Ubieranie się stosownie do sytuacji odchodzi w przeszłość, jak wiele spraw związanych z tzw. dobrym wychowaniem. Sweter w teatrze nikogo już nie dziwi, natomiast rozbawienie wzbudza pani w wieczorowej sukni na koncercie w filharmonii. Kto zastanawia się dziś nad tym, by swoim strojem podkreślić uroczystość spotkania rodzinnego? Kto starannie dobiera krawat tuż przed Wigilią czy obiadem świątecznym? Pytanie zdaje się zasadne w czasie, gdy karnawał i moc różnego kalibru spotkań towarzyskich dopiero przed nami.
Bo chciałabym dziś namówić wszystkich do odrzucenia na czas bliżej nieokreślony podkoszulków, dżinsów, sztruksów i wszelkich innych „badziewiarskich” strojów, noszonych na okrągło, na rzecz strojów okazjonalnych, dostosowanych do sytuacji towarzyskiej. Chciałabym namówić Państwa do ucieczki od kolejnej bylejakości, tandeciarstwa, nudnego już „luzu” w każdej dziedzinie, niedbałości, czyli tzw. tumiwisizmu w stroju, mowie, manierach. Powiedzmy głośne „nie” rozwłóczonym dzianinom na teatralnych salach, odsłoniętym brzuchom na Mszach św., przepaścistym dekoltom na pogrzebach, męskim szortom poza okazjami sportowymi, sandałom do garniturów, wymiętym podkoszulkom na rodzinnych uroczystościach itd., itp... Dbałość o strój nie jest kwestią zasobności kieszeni, nie zrujnuje naszego budżetu, to kwestia szacunku dla drugiego człowieka, własnej kultury i zwyczajnego poczucia estetyki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu