Pod hasłem: „Z Kamesznicy do Stolicy” zakończyło się 26 lipca w Warszawie X Ogólnopolskie Spotkanie „Wesele wesel”. Był to doroczny zjazd par małżeńskich, które zdecydowały
się na wesele bezalkoholowe i zachowują abstynencję. Inicjatorem spotkań i wielkim propagatorem wesel bezalkoholowych jest ks. Władysław Zązel, proboszcz z Kamesznicy koło Żywca.
- Rodzice mieli różne obawy: ludzie pomyślą, że nie mamy pieniędzy na alkohol, goście obrażą się, że nie ugościliśmy ich odpowiednio, a może w ogóle nikt nie zechce na takie wesele przyjść? My jednak
oddaliśmy wszystko w ręce Pana Boga i Maryi - wspominają Agata i Włodzimierz Wójtowiczowie, którzy mieli wesele bezalkoholowe. - Potem były życzenia i wspaniała zabawa do białego rana, a następnego
dnia do późnych godzin nocnych. Nie wiedzieliśmy, że są osoby, które zajmują się prowadzeniem zabaw na takich weselach. Toteż nie mieliśmy wodzireja i zabawy wymyślaliśmy sami z pomocą najbliższej rodziny.
Goście bawili się wybornie. Mamy świadomość tego, że tamten dzień był taki cudowny, ponieważ przeżywaliśmy go z Bogiem. To On tak pokierował naszym życiem, że trzeźwość w naszej rodzinie trwa do dnia
dzisiejszego.
Z kolei Bożena i Zbigniew Mazurowie bardzo mile wspominają swoich weselnych wodzirejów. - Byli niezawodni. Od samego początku potrafili wspaniale rozbawić gości, ucząc ich wspólnej piosenki
dla państwa młodych i poznając ze sobą rodziny. Szybko zaczęły się wspólne zabawy, konkursy, do których na początku zapraszano gości z jednej i drugiej rodziny. Później już sami włączali się z ogromnym
zaangażowaniem w kolejne gry i zabawy. Było wiele radości. Na koniec jeden z kolegów przyznał, że nie bawił się i nie wytańczył tak dobrze nawet na własnym weselu.
Okazuje się, że bez alkoholu można się też dobrze bawić, a nawet taka zabawa jest przyjemniejsza, bo odbywa się na trzeźwo. Wie o tym dobrze ks. Władysław Zązel z Kamesznicy. Ten charyzmatyczny duszpasterz
w trosce o trzeźwość swoich parafian, górali, rozpropagował ideę wesel bezalkoholowych. Zmartwiony ogromem problemów alkoholowych wydał specjalny dekret, na mocy którego wszyscy, którzy zdecydują się
na takie wesele, mają różne przywileje. Z czasem idea wesel bezalkoholowych rozszerzała się. Kolejne małżeństwa w Polsce decydowały się na takie wesele. W 1995 r. pojawił się pomysł organizowania
ogólnopolskiego spotkania małżeństw, które miały wesele bezalkoholowe.
Takie spotkania odbyły się już m.in. w: Kamesznicy, Zamościu, Częstochowie, Krakowie, Białymstoku i Ludźmierzu. W tym roku do Warszawy przyjechało ponad 700 osób. Podczas kilkudniowego spotkania odbywały
się prelekcje o tym, jak zorganizować bezalkoholowe wesele, jak promować trzeźwość w rodzinie i jak wychowywać dzieci. Odbyła się też specjalna konferencja w Sejmie RP.
Ostatniego dnia zjazdu miało miejsce w Pałacu Kultury i Nauki wielkie wesele na ponad 300 par. W pierwszej parze tańczył ks. Władysław Zązel w stroju góralskim. Nad układem choreograficznym czuwało
sześciu wodzirejów we frakach, na co dzień zajmujących się prowadzeniem wesel i zabaw. - Na weselu bezalkoholowym wodzirej musi zastąpić alkohol. Musi sprawić, żeby ludzie zapomnieli, że czegoś
brakuje na stołach - podkreśla Kazimierz Hojna, główny wodzirej warszawskiej imprezy.
Maj i czerwiec to miesiąc personalnych zmian wśród duchownych. Przedstawiamy bieżące zmiany księży proboszczów i wikariuszy w poszczególnych diecezjach.
Biskupi w swoich diecezjach kierują poszczególnych księży na nowe parafie.
Ależ skąd! Oczywiście, że lubię! Kocham przecież wszystkich ludzi. Rozumiem jednak, dlaczego padło takie pytanie. „Usprawiedliwię się” za chwilę. Wpierw powiem parę zdań o sobie.
Moje staroniemieckie imię oznacza osobę, która dokonuje wielkich i widocznych czynów gdzieś na północy (nord, czyli „północ” i beraht, czyli „błyszczący”, „jaśniejący”). W pewnym sensie byłem taką osobą. Żyłem na przełomie XI i XII wieku. Urodziłem się w Niemczech w bogatej i wpływowej rodzinie. Dzięki temu od dziecięcych lat obracałem się wśród elit (przebywałem m.in. na dworze cesarza Henryka V). Można powiedzieć, że zrobiłem kościelną karierę - byłem przecież arcybiskupem Moguncji.
Wcześniej, mając 35 lat, cudem uniknąłem śmierci od rażenia piorunem. Wydarzenie to zmieniło moje życie. Przemierzałem Europę, ewangelizując i wzywając do poprawy postępowania. Będąc człowiekiem wykształconym i jednocześnie mającym dar popularyzacji posiadanej wiedzy, potrafiłem szybko zgromadzić wokół siebie grono naśladowców. Umiałem zjednywać sobie ludzi dzięki wrodzonej inteligencji, kulturze osobistej oraz ujmującej osobowości. Wraz z moimi uczniami stworzyliśmy nowy zakon (norbertanie). Poświęciliśmy się bez reszty pracy apostolskiej nad poprawą obyczajów wśród kleru i świeckich.
Powrócę do pytania. Zapewne wielu tak właśnie myśli o mnie. Dzieje się tak, ponieważ jako arcybiskup sąsiadującej z wami metropolii rościłem sobie prawo do sprawowania władzy nad diecezjami w Polsce, które podlegały metropolii w Gnieźnie. Przyznaję, że nie było to zbyt mądre. Jako usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że kierowała mną troska o dobro Kościoła powszechnego. Wtedy na Waszych ziemiach chrześcijaństwo jeszcze dobrze nie okrzepło. Bóg jednak wezwał mnie rychło do siebie, a Stolica Apostolska przywróciła bardzo szybko arcybiskupom gnieźnieńskim przysługujące im prawa. Wszystko więc dobrze się skończyło.
W sztuce przedstawia się mnie zwykle w stroju biskupim z krzyżem w dłoni. Moimi atrybutami są najczęściej anioł z mitrą i monstrancja.
Mógłbym jeszcze sporo o sobie powiedzieć, gdyż moje życie obfitowało w wiele wydarzeń. Patrząc jednak na nie z perspektywy tylu stuleci, chcę na koniec gorąco zachęcić wszystkich do realizowania Bożych zamysłów w swoim życiu. Proszę mi uwierzyć, że nawet najgorsze rzeczy Bóg jest w stanie przemienić w dobro. One też mają sens, choć my jeszcze tego nie widzimy z niskiego poziomu naszej ludzkiej egzystencji.
- W Kościele nieustającej pomocy możemy stworzyć program duszpasterski, którego istotą będzie to, że wszyscy razem nie będziemy krążyć wokół siebie, błąkać się wokół spraw nieistotnych, ale będziemy krążyć wokół Słońca, wokół Jezusa zmartwychwstałego - powiedział bp Arkadiusz Okroj. W ingresie nowego biskupa toruńskiego do katedry uczestniczyło ponad 20 biskupów, kilkuset kapłanów, osoby konsekrowane i liczni świeccy.
W uroczystości uczestniczyli m.in. nuncjusz apostolski w Polsce abp Antonio Guido Filipazzi, kard. Ladislav Nemet z Serbii, prymas Polski abp Wojciech Polak oraz przewodniczący KEP abp Tadeusz Wojda. Obecni byli też przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, władze uczelni wyższych, a także reprezentanci Kościoła prawosławnego i ewangelicko-augsburskiego.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.