Bp Meier zauważa, że „choć Niemcy pod względem terytorialnym są małym krajem, to jednak jest to kraj uprzemysłowiony, spoczywa na nas wielka odpowiedzialność i słucha nas cały świat. To co dzieje się w Niemczech, ma również konsekwencje dla całego świata” – dodaje ordynariusz Augsburga.
„Nie jestem politykiem, ale myślę, że wiele oczu jest zwróconych na nasz kraj. Teraz my Niemcy musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby zachować stabilność. Według mnie, jeśli Niemcy będą kruche, jeśli przedłużać się będą działania polityków, jeśli będzie potrzeba miesięcy na sformowanie nowego rządu, to nie będzie to dobry sygnał dla świata, dla stosunków międzynarodowych. Bo oczywiście my Niemcy nie zawsze jesteśmy przyjaciółmi wszystkich. Niektórzy zarzucają nam, że patrzymy na innych z góry. Jednakże jesteśmy podziwiani za naszą precyzję, za pozytywne ambicje, za zdolności organizacyjne. Zawsze to powtarzam, że my Niemcy jesteśmy lepsi w organizacji, ale na przykład Włosi są lepsi w improwizacji. Zawsze potrzebujemy planów. Tymczasem w kryzysie trudno o plany, trzeba reagować, musimy być bardziej kreatywni“ – zaznaczył niemiecki biskup.
Bp Meier podkreślił, że jednym z głównych priorytetów nowego rządu musi być troska o ubogich. Inaczej grożą nam nie tylko napięcia, ale i rozłamy w społeczeństwie. Tym bardziej, że nasza niemiecka mentalność nie jest inkluzywna „et et” lecz wykluczająca: „aut aut”. Jesteśmy rygorystami – przyznaje ordynariusz Augsburga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu