Tyle jest zła wokół nas. Jak jesteśmy nieraz wobec niego bezradni! Nie zgadzamy się wewnętrznie na nie, a z konieczności zmuszeni jesteśmy je tolerować. Ale nie to jest najgorsze. Zło bowiem im bardziej jest hałaśliwe, tym szybciej się wypali. Trzeba więc odsunąć się od niego i zostawić je własnemu losowi. Odejść, odizolować je od czegoś, co może pożreć, zarazić, zniszczyć. Zło jest pustką, próżnią. Ono nie jest twórcze. Ogień gaśnie, gdy nie ma tlenu.
Inercja dobrych rozzuchwala zło
Reklama
Ale nie wolno nam na tym poprzestać. Gorsze od samej konieczności tolerowania zła jest zaniedbanie jakiegoś dobra. To jest dopiero naprawdę groźne i niebezpieczne. Ilu ludzi może cierpieć z tego powodu! Ilu oddajemy w ten sposób na żer przeciwnika! Zło rośnie w siłę, gdy ludzie nie czynią nic dobrego. Inercja dobrych rozzuchwala zło. A poza tym brak dobra osłabia siły ludzkiej duszy. Brak dobra - to puste kłosy, bez ziaren, same plewy. Chleba z nich nie upieczesz. A tylko dobro jest twórcze. Ono rodzi pożywny pokarm dla duszy. Zaniedbanie dobra poszerza pole działania zła. A zmniejsza się je i nawet likwiduje, kiedy czynimy dobro. Tak więc samo dobro okazuje się mocną tamą przed złem. Dobro, nawet czynione po cichu, odsuwa i osłabia imperium zła. Zadbanie o dobro - to metoda, jaką trzeba stosować w walce z tym groźnym przeciwnikiem. Nie wolno nam nigdy zaniechać czynienia dobra. Choćbyśmy je tworzyli po cichu, bez rozgłosu, w głębi serca pielęgnując dobrą myśl. Nigdy, do końca życia, do ostatniej chwili naszego tchu nie wolno nam zapomnieć o promocji dobra, bo tylko ono skutecznie zabezpiecza świat przed złem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kiedy srożył się polski stalinizm
Przykład? Pozwolą, drodzy Czytelnicy, że sięgnę do własnego
życia. Moja szkoła średnia - to Niższe Seminarium Duchowne, które
mieściło się na początku lat 50. ubiegłego wieku w części gmachu
Liceum im. ks. Jana Długosza we Włocławku, zlikwidowanego przez władzę
ludową w 1949 r., dzisiaj znowu odrodzonego. Po latach podziwiam
ówczesnych wychowawców, którzy rozciągnęli nad nami niejako parasol
ochronny i dbali bardzo o małą trzódkę, nadzieję mocno wykrwawionej
w II wojnie światowej diecezji włocławskiej (co drugi ksiądz poniósł
śmierć!). Wieczorem w kaplicy odmawialiśmy Psalm 90: Kto się w obronę
odda Panu swemu w tłumaczeniu Jana Kochanowskiego. Srożył się polski
stalinizm. W mieście były aresztowania żołnierzy Armii Krajowej i
księży. Prymas Stefan Wyszyński w więzieniu. Wyznaczony na Pasterza
diecezji bp Antoni Pawłowski nie mógł objąć rządów. Nasza szkoła
zagrożona w istnieniu... Ale młode usta seminarzystów powtarzały
rytmicznie strofy jedenastozgłoskowca Jana z Czarnolasu:
Kto się w opiekę odda Panu swemu
A całym sercem stale ufa Jemu.
Śmiele rzec może: mam obrońcę Boga, Nie przyjdzie
na mnie żadna straszna trwoga.
Słyszeliśmy warkot motorów ubeckich jeżdżących na ulicy
Łęgskiej, a my, tacy młodzi, sposobiący się na służbę Bożą w trudnych
czasach dalej recytowaliśmy niemal z fantazją kawaleryjską jakby
jacyś rycerze spod Grunwaldu czy Wiednia:
Będziesz bezpiecznie po żmijach zjadliwych
I po padalcach deptał niecierpliwych,
Na lwa srogiego bez obrazy wsiądziesz
I na ogromnym smoku jeździć będziesz.
I tak się stało. I żmije tamtych lat, i padalce, i lwy,
i smoki nic nam nie zrobiły. Nasi wychowawcy nie mieli możliwości
walczyć otwarcie ze złem, ale zadbali o dobro, o jego rozwój, dali
nam przykład, co należy czynić w takich sytuacjach. Uformowali w
tym duchu sporą grupę młodych ludzi, którzy później jako kapłani
poszli do wspólnot parafialnych, do punktów katechetycznych, do oaz
Ruchu Światło-Życie. To oni przenieśli nadzieję na zwycięstwo dobra
nad złem, prawdy nad fałszem, miłości nad nienawiścią.
O solidarny wysiłek pokoleń
Zadbać o dobro, rozwijać je, mówić o nim, propagować je, strzec go w swoim sercu... Czynić to każdego dnia. Zaprowadzić jakiś dobry zwyczaj, dać mu prawo obywatelstwa, choćby we własnym domu, w kręgu rodziny czy w miejscu pracy, pozwolić mu się rozwinąć - to kłaść mocne fundamenty pod gmach lepszej przyszłości... Bo jeśli czegoś sami nie możemy w życiu zrobić, to chociaż czyńmy przygotowania do tego, by kiedyś w innym czasie, inne ręce po to sięgnęły, by to podjęły, by do końca coś dobrego doprowadziły. Podobnie jak my korzystamy z dorobku minionych dziesiątków lat. Potrzebny jest więc solidarny wysiłek pokoleń do ostatecznego zwycięstwa dobra nad złem. Bądźmy mocnym ogniwem w tym łańcuchu.