Reklama

Prosto i jasno

Rozbudzone nadzieje

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nieprawdopodobnie zmasowana, a zarazem zakłamana kampania rządowa na rzecz Unii Europejskiej przyniosła efekty. Piszę zakłamana, ponieważ już w dzień po unijnym referendum premier Miller wysunął propozycję zmiany tzw. ustawy antyaborcyjnej. Jeszcze dzień przed referendum był on takiej zmianie przeciwny. Oznacza to, że jest zwykłym kłamcą. Ile w takim razie on i wszyscy euroentuzjaści nakłamali o UE? Przekonamy się o tym już wkrótce, kiedy trzeba będzie np. wprowadzić cła na wszystkie towary sprowadzane spoza państw Unii, a pieniądze odprowadzić do Brukseli. Dotyczy to tak norweskich ryb, jak i amerykańskich samolotów. Z pewnością takich informacji, dawniej skrzętnie skrywanych, pojawi się teraz mnóstwo, ale na otrzeźwienie jest już za późno. Teraz trzeba nam wybrać mądrych, narodowych polityków, wykształcić dobrych urzędników, którzy w UE wygrają coś dla Polski.
Gwoli historycznej ścisłości można podać, że według danych Państwowej Komisji Wyborczej, frekwencja w referendum unijnym wyniosła 58,85 proc. Z tych, którzy poszli do urn, akcesję poparło 77,45 proc. głosujących, przeciwko było 22,55 proc. Za Unią zagłosowało 13 516 612 osób, przeciwko - 3 936 012 osób. Oznacza to, że połowa Polaków nie wzięła udziału w głosowaniu, czyli mimo zmasowanej propagandy w niemal wszystkich mediach zagłosowali przeciwko Unii nogami. W skrócie można napisać, że referendum pokazało, iż polska demokracja jest czystą farsą. Mimo bowiem ciszy wyborczej robiono wszystko, by zachęcić do głosowania na "tak" dla Unii. Np. Lech Wałęsa pokazał w telewizji nawet kartkę z głosowaniem na "tak". W wielu innych przypadkach być może litera prawa nie została złamana, ale za słowami i telewizyjnym obrazem kryła się zwyczajna agitka. Kto wie, czy i wynik referendum nie został zaprogramowany, ponieważ do godziny 14.00 w niedzielę było 36 proc. głosów, a potem w ciągu zaledwie 6 godzin głosowało 20 proc. osób. Podobny skok obserwowaliśmy w wyborach prezydenckich na korzyść A. Kwaśniewskiego.
Co teraz? Nic, po prostu ludzie będą oczekiwali obiecanych pieniędzy, pracy, studiów zagranicznych, wyjazdów do krajów UE. Czy ktoś poniesie odpowiedzialność za rozbudzone nadzieje polskiego społeczeństwa?
Wygląda na to, że nikt. Początkowo sądzono, że referendum unijne stanie się przełomowym momentem dla rządu L. Millera. Ten jednak zagrał pokerowo, nie tylko nie zamierza odejść, ale postanowił zdyskontować wygrane referendum. Ku zdumieniu nawet własnej formacji, wpadł na pomysł głosowania w Sejmie wotum zaufania dla rządu. Czy któryś z posłów SLD odważy się głosować przeciwko niemu?
Już zresztą, nie czekając na wynik głosowania, odrzucił wcześniejsze sugestie prezydenta, aby skrócić kadencję i rozpisać wybory wiosną przyszłego roku. Przede wszystkim jednak L. Miller zabrał się do wygłaszania kolejnych obietnic, tym razem skierowanych do ludzi bogatych. Między innymi poparł podatek liniowy, a także zapowiedział, że najważniejsze decyzje ekonomiczne będą od teraz zapadały w Ministerstwie Gospodarki, a nie w Ministerstwie Finansów. Zapowiedział też powołanie pełnomocnika rządu ds. budowy dróg i autostrad. Zgłosił się ponadto jako jedyny kandydat na przewodniczącego SLD na czerwcowym kongresie.
Co do wspomnianych propozycji, zdania ekonomistów i polityków są podzielone. Wprowadzenie podatku liniowego pogorszy sytuację osób najuboższych i średnio zarabiających, ponieważ ulegną likwidacji wszystkie ulgi, także wspólne opodatkowanie małżonków. Chyba że podatek liniowy będzie obejmował wyłącznie osoby prowadzące działalność gospodarczą, a reszta podatników będzie nadal płaciła podatek progresywny. Czy powołanie pełnomocnika do budowy autostrad rozwiąże kwestię braku pieniędzy na tę inwestycję? Minister M. Pol jest nieudolny, ale akurat problem leży gdzie indziej niż w obsadzie personalnej.
Cóż, nie znam ani jednej obietnicy premiera Millera, którą by zrealizowano. Obiecywano zmniejszenie bezrobocia i łatwiejszy dostęp do edukacji. Żadne dziecko nie miało już wyjść ze szkoły głodne, likwidacja kas chorych miała usprawnić ochronę zdrowia. Okazało się, że po dwóch latach rządów lewicy i Millera 80 proc. Polaków nie ma żadnych oszczędności, zaś 25 proc. żyje poniżej minimum biologicznego. Coraz powszechniejszą praktyką stała się praca bez wynagrodzenia. W każdej niemal dziedzinie widać działania niszczące dotychczasowe osiągnięcia. Mądrzy nauczyciele twierdzą, że utrącenie reformy oświaty stało się wręcz cywilizacyjną porażką. Ekonomiści natomiast ostrzegają, że brak reformy finansów doprowadzi do zapaści budżetu. A co gorsze, przeżera ten rząd seria korupcyjnych afer. Mówi się, że przy SLD trwa już tylko elektorat stary, partyjniacki, choć i on czuje się rozsierdzony. Nie boi się o tym mówić jedynie I. Sierakowska.
Co dalej? Jak długo da się żyć samą nadzieją?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Módlmy się o pomoc Boga w przezwyciężaniu naszych słabości

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii Mk 6, 1-6.

Niedziela, 7 lipca. Czternasta niedziela zwykła

CZYTAJ DALEJ

64. Piotrkowski Męski Różaniec

2024-07-06 17:35

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Archiwum prywatne

Już po raz 64. mężczyźni z Piotrkowa Trybunalskiego i okolicznych miejscowości wzięli udział w Męskim Publicznym Różańcu. W modlitwie ulicami miasta wzięło udział blisko 60 uczestników.

CZYTAJ DALEJ

Sejmowe głosowanie za aborcją do 9 miesiąca ciąży

2024-07-07 16:25

[ TEMATY ]

sejm

aborcja

ustawa

Kodeks Karny

Kancelaria Sejmu

W tym tygodniu w sejmie do drugiego czytania trafi forsowany przez lewicę projekt ustawy nowelizacji kodeksu karnego. Postulowane zmiany to możliwość zabicia dziecka nawet w dziewiątym miesiącu ciąży, a także wykreślenie z kodeksu karania lekarzy nawet wtedy, gdy kobieta nie przeżyje aborcji.

Nadzwyczajna komisja sejmowa ds. aborcji skierowała ustawę do drugiego czytania w Sejmie zmianującą kodeks karny, by zabijanie nienarodzonych dzieci nie było w Polsce karane. Gdyby postulowane zmiany weszły w życie, to lekarze mogliby bezkarnie dokonywać aborcji na życzenie w pierwszych miesiącach ciąży, a gdy dziecko jest podejrzane o chorobę lub niepełnosprawność (np. zespół Downa), to zabić go można będzie nawet w 9 miesiącu ciąży. Z kodeksu karnego ma też być usunięty art. 154 wg. którego sprawca, który w wyniku nielegalnej aborcji doprowadziłby do śmierć kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. Tym samym lekarz, który w trakcie zabijania dziecka w pierwszym trymestrze ciąży przy okazji doprowadziłby do śmierci także jego matki, nie odpowiadałby za ten czyn karnie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję