Problematyka dobrych uczynków, czynienia dobra, bardzo przylega
do ludzkich pragnień. Właściwie nie ma ludzi, albo jest ich bardzo
niewielu, którzy by nie chcieli czynić dobra wokół siebie. Wydaje
się, że ta potrzeba jest zawarta w prawie naturalnym, bo przecież
podstawowe adagium prawa naturalnego brzmi: "Czyń dobrze, unikaj
zła". Na dobre uczynki zwraca uwagę Pan Jezus. Wszystkie Ewangelie
odnotowują, że poucza, iż mamy być miłosierni, czynić dobrze, mamy
dostrzegać ludzi, którzy potrzebują pomocy. I cały Nowy Testament
przepełniony jest dobrymi czynami Jezusa. Nawet gdy Go przyszli pojmać,
pyta, za który dobry czyn chcą Go ukarać.
Każdy katolik ma ogromne możliwości, by w swoim codziennym
życiu czynić dobro, począwszy od domowników, członków rodziny, z
którymi przebywa się najwięcej i którzy oczekują dobrych uczynków
z naszej strony. Takim dobrym uczynkiem jakże często może być uśmiech.
Są nawet takie zalecenia w niektórych terapiach: "Uśmiechaj się,
uśmiechaj się do wszystkiego, uśmiech niewiele kosztuje, a przez
niego inni ludzie stają się lepsi, stają się serdeczniejsi, twój
uśmiech powoduje, że ludziom chce się żyć i też czynić dobrze innym"
. Jest to więc kwestia życzliwego nastawienia do ludzi: radosne powitanie,
pozdrowienie, spojrzenie. Nieraz dzieci mające jakże celne spostrzeżenia
mówią: "Czemu tak na mnie brzydko patrzysz?" - i czasem zaczynają
płakać. A częstokroć ktoś ma tak dobry i serdeczny wzrok, że cieszymy
się, że go spotkaliśmy, że się do nas uśmiechnął, że obdarzył nas
swoim przyjaznym spojrzeniem. Tak właśnie mówi się często o Ojcu
Świętym Janie Pawle II, że ma takie charakterystyczne, dobre, ale
i przenikliwe, wymagające oczy, że kiedy spojrzy na człowieka, to
czuje się on jak po dobrej spowiedzi.
Są więc rzeczy najprostsze, te, które odnoszą się do
ludzkiej mimiki, ludzkiej twarzy, ludzkich rąk, do wszelakiej dobroci
wypowiadanej, która nie jest kosztowna, a rodzi dobro. Jednak prawdziwym
zwycięstwem jest czynienie dobra, które może nas kosztować, ale jest
rzeczywistym wsparciem człowieka w biedzie, niekiedy nawet uratowaniem
jego życia. Są czasem sytuacje bardzo trudne. Znam przypadek rodziny,
która adoptowała małego chłopca, którego rodzice zginęli w wypadku.
Dzisiaj chłopak jest duży i szczęśliwy i jest wielką radością dla
swoich przybranych rodziców. Jest wielu, czasem już niemłodych, rodziców,
którzy mają swoje dzieci odchowane i przyjmują rolę rodziców zastępczych.
W ten sposób doskonale wykorzystują dar swojego życia i cieszą się,
że mogą tak dużo zrobić dla drugiego człowieka.
Jest też w katolickiej nauce moralnej takie określenie:
bona superflua - dobra jakby nadwyżkowe, które nie są nam tak bardzo
konieczne, bo wystarczy nam na życie, na funkcjonowanie - te dobra
człowiek powinien przeznaczyć dla swoich biedniejszych braci. Owszem,
niech się ludzie bogacą, ale oni muszą wiedzieć, że obok żyją ludzie
bardzo biedni, z którymi trzeba się podzielić. Myślę, że jeżeli przejęłyby
się tym narody, jeżeli przejęliby się bogaci ludzie na świecie -
zupełnie inaczej wyglądałby ten świat. Widzimy, co się dzieje w Ziemi
Świętej, jak umierają głodni w krajach Afryki, jak wykorzystuje się
analfabetyzm i biedę do poszerzania różnego rodzaju stref wpływów,
czynienia poligonów doświadczalnych czy rynków zbytu broni. A świat
milczy, świat nie reaguje, a przecież dzieje się wielka krzywda.
Trzeba szukać jakiejś sprawiedliwości na świecie. Ta sprawiedliwość
mogłaby być wzorcowa, gdyby brano pod uwagę Ewangelię. Jest tam wyraźnie
powiedziane, jak i co należy czynić, by życie człowieka miało najgłębszy
sens.
W naszych czasach ludzi potrzebujących jest coraz więcej.
Trzeba im tę pomoc okazywać, ale trzeba to czynić subtelnie, delikatnie,
żeby przy okazji nie grzeszyć pychą, nie okazywać swojej nadrzędności.
Jest to bowiem dla dającego ogromna łaska, że może dać. Powinien
więc cieszyć się, że komuś jest nasza pomoc potrzebna, a my tym samym
mamy szansę przyczynienia się do wzrostu Królestwa Bożego.
Jednocześnie - z praktycznych względów - powinniśmy tak
postępować, tak nastawiać się psychicznie, żeby nie spodziewać się
wdzięczności. Wdzięczność okaże nam Pan Bóg - człowiek wierzący wie,
że prawdziwa nagroda jest od Boga.
Tak więc te nasze dobre uczynki mogą mieć bardzo duży
wachlarz, począwszy od uśmiechu, spojrzenia, aż po sytuacje niekiedy
dramatyczne, że trzeba podjąć naprawdę ogromny wysiłek, czasem nawet
graniczący z heroizmem - ale on się opłaca. Pamiętajmy, życie ludzkie
pełne dobrych uczynków jest szczęśliwe, wspaniałe. Nie daje radości
życie egoisty.
Trzeba więc cieszyć się, gdy ludzie zwracają się do nas
po pomoc, nieraz nawet nadużywając naszej cierpliwości - ale to jest
ważne, bo daje nadzieję, że jesteśmy jakoś po ludzku dobrzy, a to
już połowa naszej drogi do nieba.
Pomóż w rozwoju naszego portalu