Reklama

Benedykt XVI

Peter Seewald specjalnie dla KAI: Benedykt XVI jest ponadczasowo aktualny

Benedykt XVI jest ponadczasowo aktualny. Programem całego jego życia była miłość. Całe życie służył i służy nadal z miłością Bogu, człowiekowi i Kościołowi - zaznacza Peter Seewald, autor wydanej przez krakowską oficynę "Znak" książki pt. "Benedykt XVI. Życie".

[ TEMATY ]

Benedykt XVI

materiał prasowy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W rozmowie z KAI autor monumentalnej biografii kreśli osobisty portret Josepha Ratzingera/Benedykta XVI, charakteryzuje jego osobowość, mówi, co jest najważniejsze w jego życiu i dziele, jak jest ono ważne dla współczesnego Kościoła i świata.

Publikujemy tekst rozmowy:

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Krzysztof Tomasik (KAI): Jesteś zadowolony z polskiego wydania Twojej monumentalnej biografii Benedykta XVI?

Peter Seewald: Bardzo się cieszę. Choćby z powodu mojego podziwu i czci dla św. Jana Pawła II. Polska ma ogromne znaczenie dla zachowania wiary katolickiej. Benedykt XVI wielokrotnie to podkreślał. Jest on wielkim przyjacielem Polaków. To nie przypadek, że jego pierwsza podróż zagraniczna po Światowych Dniach Młodzieży w Kolonii zaprowadziła go do Polski, ojczyzny jego przyjaciela Karola. Na pierwszy rzut oka wydawali się zupełnie różnymi osobowościami. Jeden dobrze zbudowany i silny, wysportowany, emocjonalny, "człowiek-góra". Drugi mały i drobny, delikatny i racjonalny. Ale doskonale się uzupełniali. Walczyli o tę samą sprawę i na tych samych zasadach. Reformę Kościoła pojmowali jako odnowę, która prowadzi z powrotem do sedna wiary, a nie do jej wydrylowania.

KAI: Poświęciłeś kawał życia J. Ratzingerowi/Benedyktowi XVI. Dlaczego?

- Po prostu tak się stało, bez moich specjalnych intencji. Pierwsze moje spotkanie z ówczesnym kardynałem miało miejsce w listopadzie 1992 roku. Jako redaktor dziennika "Süddeutsche Zeitung" otrzymałem zlecenie sporządzenia portretu ówczesnego prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Niekoniecznie byłem jego fanem, a gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że z późniejszym Benedyktem XVI opublikuję cztery książki-wywiady i dużą biografię, pomyślałbym, że jest szalony. Ale życie jest czasem bardziej szalone, niż możemy sobie to wyobrazić. Ówczesny kardynał powiedział w jednej z naszych rozmów: "Życie nie składa się ze zbiegów okoliczności, lecz ktoś uprzedza moje postrzeganie, myśli i kieruje moim życiem. Mogę się temu sprzeciwiać, ale mogę też to przyjąć i wtedy uświadamiam sobie, że naprawdę prowadzi mnie «opatrznościowe» światło". I ja też w pewnym sensie podążyłem za tym światłem. Było to tak ekscytujące i ważne, że nie mogłem się temu przeciwstawić.

Reklama

KAI: Kim jest osobiście dla Ciebie Benedykt XVI, jako człowiek, kapłan, papież?

- W ciągu prawie trzydziestu lat towarzyszyłem mu jako dziennikarz i zawsze starałem się zachować zawodowy dystans. Dworska sprawozdawczość jest nic nie warta, nawet przy wielkiej sympatii. Już wtedy, gdy spotkałem go po raz pierwszy, kard. Joseph Ratzinger był, obok Jana Pawła II, najbardziej znanym człowiekiem Kościoła katolickiego na świecie i też najbardziej kontrowersyjnym, określanym epitetami: "pancerny kardynał", czy "wielki inkwizytor". Byłem nieco zaskoczony, gdy zobaczyłem, że obraz jego osoby przedstawiany w większości mediów nie był prawdziwy. W rzeczywistości była to bardzo skromna, gotowa do pomocy i ciepła osoba, pozbawiona próżności, nie demonstrująca swojej władzy. Przede wszystkim widziałem, że ten człowiek dawał przekonujące odpowiedzi na problemy naszych czasów, płynące z wiary, tradycji i własnej refleksji.

Inspirował mnie entuzjazm, z jakim występował w obronie sprawy Chrystusa, prawdziwego humanizmu i prawdy. Zawsze postrzegałem go jako człowieka myślącego nowocześnie, jako kogoś, kto jest mocno osadzony w rzeczywistości, ale nie dostosowuje się do ducha czasów, i pozostaje wobec niego krytyczny. I do tego był gotów otrzymywać nieraz za swoją postawę niezłe baty. Patrząc w kontekście osoby Benedykta XVI na wielu biskupów i księży, wydają się oni być mieszczanami i wygodnickimi. Zadowalają się instytucjonalnym katolicyzmem i chętnie poświęcają filary wiary, aby zyskać powszechną akceptację. Natomiast Benedykt XVI był zawsze kimś, kto starał się strzec ognia wiary, a nie popiołów.

Reklama

KAI: Napisałeś, że charakterystyczną cechą J. Ratzingera jest "semper idem" - "zawsze taki sam". Dla mnie Benedykt XVI jest też przykładem osoby w pełni zintegrowanej, łączącej dziecięcą wiarę z najwyższym intelektualnym i duchowym wyrafinowaniem. Tym samym może być wzorem dla współczesnego chrześcijanina, człowieka, zwłaszcza dla młodzieży.

- Kiedy Ratzinger zaczął wykładać na uniwersytecie, wszyscy zwrócili na niego uwagę. Była w tym nieznana świeżość, nowe podejście do tradycji połączone z głęboką refleksją i językiem, którego na salach wykładowych wcześniej się nie słyszało. Nie jest przypadkiem, że wiele z jego dzieł, jak na przykład "Wprowadzenie w chrześcijaństwo", stało się już dawno klasyką literatury religijnej. Z milionami wydrukowanych egzemplarzy swoich dzieł na całym świecie jest prawdopodobnie najbardziej poczytnym teologiem współczesności.

"Moim podstawowym impulsem było - powiedział w jednym z naszych wywiadów - odsłonięcie rzeczywistego rdzenia wiary pod inkrustacjami i nadanie temu rdzeniu siły i dynamizmu". Impuls ten był stałym motywem w jego życiu. Podobnie jak jego koledzy, na przykład wielki francuski teolog o. Henri de Lubac, uważał się za nowoczesnego, postępowego teologa. Poszukując znaków czasu, domagał się, aby za żadną cenę nie zdradzić tego, co jest ważne i słuszne.

Jego wielkim darem jest także niezwykła zdolność do rozplątywania spraw, wyjaśniania skomplikowanych kwestii, znajdowania tego co wspólne i najważniejsze. Nawet jego krytycy mówią o jego ostrym jak brzytwa umyśle. Jednocześnie zawsze bronił pobożności zwykłych ludzi, czym nieraz gardzą profesorowie teologii, którzy uważają się za szczególnie postępowych. Ratzinger pokazuje też "lekkość" wiary bez jej trywializowania czy obierania jej powagi. Jego pisma, oprócz wysokiego poziomu intelektualnego i duchowości, zawsze zawierają w sobie tę wspaniałą "szczelinę", która poprzez umysł dotyka serca i duszy.

Podziel się cytatem

Reklama

KAI: Swoją biografią starasz się też obalać krytyczne stereotypy jakie nagromadziły się wokół osoby Benedykta XVI. Już wspomnieliśmy epitety, którymi był określany: "pancerny kardynał", "wielki inkwizytor", "konserwatysta" itd.

Reklama

- Zastanawiałem się, dlaczego na osobie Josepha Ratzingera/Benedykta XVI skupiły się tak potężne ataki. Odpowiedź brzmi: Zawsze był tym który upomina, człowiekiem niewygodnym, który sprzeciwiał się wysiłkom, aby uczynić z Kościoła katolickiego coś w rodzaju społecznego stowarzyszenia lub przypisać mu rolę globalnego strażnika zasad etycznych, światowego etosu. Stąd jako obrońca wiary stał się celem ataków. Zaczęło się to bardzo wcześnie. Po Soborze Watykańskim II zderzyły się ze sobą dwa odmienne teologicznie i kościelno-politycznie obozy, które walczyły o suwerenność interpretacji Soboru Watykańskiego II. Ojcowie soborowi w żadnym wypadku nie uprawomocnili retoryki, która oznaczałaby sekularyzację, czy też "zeświecczenie" wiary. Ani celibat nie został zachwiany, ani nie było w perspektywie kapłaństwa kobiet itd. Niemniej jednak stało się jasne, że wraz z Soborem Watykańskim II wzmocniły się siły, które wyczuły szansę na wyrzucenie za burtę podstawowych wartości wiary katolickiej.

Reklama

W takim kontekście Ratzinger zdecydowanie promował modernizację Kościoła, którą podjął Sobór, ale był też jednym z pierwszych, którzy ostrzegali przed reinterpretacją soborowych postanowień. Aby wyeliminować jego krytyczny głos, nagle zniesławiano go jako renegata i reakcjonistę. Temu celowi służyła na przykład legenda o jego "traumie" podczas studenckiej rewolty w 1968 r., o której mówiono, że zmieniła go z postępowego teologa w skrajnego konserwatystę. Ta historia nie ma jednak nic wspólnego z prawdą. Nie było ani "traumy" Ratzingera, ani punktu zwrotnego. Jego stanowisko nie różni się od tego, które zajmował przed Soborem. "Folwark zwierzęcy" George'a Orwella bardzo dobrze opisuje taki proces, w którym nowa władza stara się wyeliminować siły opozycyjne, wprowadza nowe słowa, nową interpretację programu i nowe obrazy, przede wszystkim głównego wroga, który za wszystko ponosi winę, także za to, że po wszystkich koniecznych ulepszeniach nie wszystko idzie jak należy.

Reklama

KAI: Co dla Ciebie jest najważniejsze w życiu i dziele Benedykta XVI?

- Można by dużo na ten temat mówić. Być może jego wierność zasadom i autentyczność. W swoich wysiłkach naśladowania Chrystusa, nigdy nie dał się skusić, aby zrobić coś, co sprzeciwia się przesłaniu Jezusa. Zawsze starał się swoim kierowanym świętością życiem, świadczyć o Jezusie. Oczywiście przy wszystkich ludzkich słabościach, które również jako papież posiadał. Nawiasem mówiąc wśród protestantów można znaleźć takich, którzy widzą w nim "latarnię morską", według której mogą obrać kierunek. Ewangelicki proboszcz Kościoła Chrystusa w Rzymie Jens-Martin Kruse po wspólnej wieczornej liturgii 14 marca 2010 roku podkreślił, że Benedykt XVI rozumie wielkie pytania i tematy naszych czasów. Kto spotyka się z papieżem, spotyka chrześcijanina, który w centrum nie stawia siebie samego ani swojego urzędu, lecz Chrystusa, "i to w sposób przekonujący i czyniący go wzorem wiary także dla luteran".

Reklama

Jan XXIII, w przemówieniu na otwarcie Soboru, stwierdził, że Kościół nigdy nie może odejść "od świętego dziedzictwa prawdy przekazanej przez Ojców", a jednocześnie musi uwzględniać "teraźniejszość, nowe warunki i formy życia nowoczesnego na świecie, które otwarły nowe drogi dla apostolstwa katolickiego". To jest to, co Joseph Ratzinger wziął sobie do serca, o to walczył od początku, nie tylko jako "teologiczny żółtodziób", ale przez całe swoje życie.

KAI: Dlaczego dzieło Ratzingera/Benedykta XVI jest tak ważne dla współczesnego Kościoła i świata? Jest uważany za wielkiego diagnostę nowoczesności, kryzysu chrześcijaństwa, kultury i cywilizacji na Zachodzie.

- W swoim osobistym doświadczeniu Ratzinger analizuje doświadczenie historyczne od początku XX wieku do epoki cyfrowej. On zna sytuację Kościoła w różnych epokach: Kościoła ludowego, Kościoła prześladowanego w czasach nazistowskiej i komunistycznej dyktatury i Kościoła w kryzysie, takim jakim go teraz przeżywamy.

Zawsze był budowniczym mostów, który promował ponowne odkrycie Ojców Kościoła, pomógł kształtować Sobór Watykański II, ale także zwalczał herezje okresu posoborowego. Ratzinger nie tylko pisał historię Kościoła, ale także kształtował debatę społeczną. To nie przypadek, że jest zaliczany do największych myślicieli naszych czasów. Niektórzy już o nim mówią jako o Doktorze Kościoła nowoczesności.

Podziel się cytatem

Reklama

Pokazał, że religia i rozum nie są sobie przeciwstawne, że to właśnie rozum jest gwarancją uchronienia religii przed popadnięciem w obłąkańcze fantazje i fanatyzm. Przede wszystkim jednak wszyscy wiedzieli, że to, co głosi, być może nie jest dla wielu wygodne, ale z pewnością odpowiada nauce Ewangelii i tradycji Kościoła.

Reklama

Sądzę, że w ostatecznym rozrachunku spuścizna Benedykta XVI nie dotyczy przeszłości, ale przyszłości. Z czasu pontyfikatu pozostanie przede wszystkim jego trylogia o Jezusie. Żaden z jego poprzedników na katedrze Piotrowej nie odważył się podjąć takiego zadania, a wręcz nikt nie nadawał się do tego lepiej. Jego chrystologia stała się pilnie potrzebna w obliczu niszczenia, fałszowania obrazu i przesłania Jezusa. Jego wielkim ostrzeżeniem jest to, "aby Słowo Boże, w swej wielkości i czystości, było zachowane przeciwko wszelkim próbom jego dopasowania i rozmydlenia". Wskazał na wiele problemów, które trzeba rozwiązać, a które jednak nie zostaną rozwiązane, "jeśli Bóg nie znajdzie się ponownie w centrum naszego życia i jeśli człowiek nie będzie czynił siebie samego miarą wszystkich rzeczy".

Reklama

KAI: Jakiego Kościoła pragnie Benedykt XVI, który chce, aby zwracano się do niego po ustąpieniu z papieskiego urzędu: "Ojciec Benedykt"? Przypomnijmy, że przybrał imię Benedykta nawiązując do "papieża pokoju" Benedykta XV oraz patrona Europy i założyciela zakonu benedyktynów, św. Benedykta z Nursji. Jaka jest jego wizja Kościoła Ojca Benedykta?

- Ratzinger już wcześniej stawił czoła wyzwaniom coraz bardziej zsekularyzowanego świata i wniósł istotny wkład w debatę społeczną. Już w 1958 roku w broszurze pod tytułem "Nowi poganie i Kościół" domagał się "delaicyzacji" Kościoła, co prawie kosztowało go karierę. Jego zadaniem jest nie dopasowywanie się do świata, ale wewnętrzna odnowa wiary. Teraz i w przyszłości będzie to kwestia zachowania sedna wiary autentycznych katolików, do którego będą mogli dołączyć inni. W swojej wizji przyszłości Ojciec Benedykt mówi o Kościele, który znów stanie się mały i mistyczny, który jako "wspólnota wiary" musi odnaleźć z powrotem swój język, swój światopogląd i głębię tajemnicy wiary w Jezusa. Tylko wtedy bowiem może on rozwinąć swoją pełną sakramentalną moc.

Reklama

Pisał: "Kościół ma swoje światło od Chrystusa" i ostrzegał: "Jeśli nie przejmie tego światła i nie przekaże go dalej, będzie tylko pozbawioną blasku grudką ziemi". Nie chodzi tu tylko o sam Kościół, ale o ludzi. Społeczeństwo, szczególnie świata Zachodu, aby godnie i normalnie żyć, jest zdane na wodę ze źródeł, a ona płynie do niego ze źródeł chrześcijaństwa. Widzimy na przykładzie strasznych doświadczeń XX wieku, co grozi, kiedy chrześcijański światopogląd i chrześcijańska etyka zostaną wyrugowane z naszego życia.

KAI: Napisałeś monumentalną biografię, która wydawać by się mogło wyczerpuje temat "Benedykta XVI". Czy na pewno wiemy już wszystko o papieżu Ratzingerze?

- Kiedy podąża się jego drogą, zastanowi na jego dziełem i działalnością jako papieża, wyłania się zupełnie nowy obraz jego osobowości, ale również historyczne znaczenie tego człowieka, choćby na przykład w kwestii znaczącego wkładu w prace Soboru. Zawsze sądzono, że kariera byłego profesora teologii szła gładko i jego droga pozbawiona była upadków. Jednak widać na niej wiele wzlotów i upadków, z dramatami, które prowadziły nawet na skraj przepaści. Stawiano go jako nową gwiazdę na niebie teologii, a równocześnie robiono z niego niebezpiecznego modernistę.

Reklama

Na przykład spójrzmy na aferę wokół Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X. Odpowiedzialną za rozpętanie tej afery, która kładzie się pewnym cieniem na pontyfikacie Benedykta XVI, była kampania oparta na manipulacji, co udowadniam w mojej książce. Opowiadam także o zdrowotnych problemach Ratzingera. Mało kto wiedział na przykład, że zanim został wybrany na papieża, potrzebował rozrusznika serca i nie widział na lewe oko z powodu zwyrodnienia plamki żółtej.

Podziel się cytatem

Reklama

KAI: Czego osobiście nauczyłeś się od swojego Mistrza - Ojca Benedykta, a co chciałbyś przekazać dalej?

Reklama

- Ratzinger jest człowiekiem, który myśli radykalnie i wierzy radykalnie, ale zawsze starał się być wyważony, chronić wiarę przed upolitycznieniem i nie trafiać na pierwsze strony ani prawicy, ani lewicy. Ten, kto zna historię Kościoła, wie że prawdziwymi reformatorami byli zawsze ci, którzy nie dzielili, lecz łączyli. Nie uważam, aby za zacofaną osobę uważać tę, która próbuje zachować źródłowe kody wiary Chrystusa. A tak to dokładnie wygląda dzisiaj. Orędzie Jezusa jest źródłem, z którego nie możemy zrezygnować, tak jak nie możemy zrezygnować ze źródeł życia pochodzących z natury. "Stworzenie jęczy - mówił papież Benedykt XVI - a marnotrawienie stworzenia rozpoczyna się tam, gdzie nie uznajemy już żadnej instancji ponad sobą, lecz widzimy jedynie siebie samych; rozpoczyna się tam, gdzie nie istnieje już żaden wymiar życia po śmierci, gdzie w tym życiu musimy zagarnąć wszystko i mieć jak najbardziej intensywne życie, gdzie musimy posiadać tyle, ile się da".

Niestety głos Ratzingera był wielokrotnie traktowany podobnie jak głos wołającego na pustyni, którego słów nikt nie słyszał albo nie chciał słyszeć. Pozostaje on jednak wielkim mędrcem Kościoła, mistrzem duchowym, który może nas nauczyć sztuki życia. Dla niego ważne było ukazywanie osobowego Boga, z którym można i trzeba mieć osobistą relację, aby być naśladowcą Chrystusa. "Odważmy się żyć stylem życia Jezusa Chrystusa - zachęcał - miejmy odwagę żyć wiarą. Nie dajmy się zwieść myśleniu, że chrześcijaństwo jest przestarzałe lub nieaktualne! Przestarzałe i nieudane są materialistyczne modele życia, wszystkie próby zbudowania modelu życia bez Chrystusa. Chrystus to nie tylko wczoraj i dziś, On jest także jutrem, ponieważ do Niego należy wieczność".

Reklama

KAI: Czy Ojciec Benedykt przeczytał Twoją biografię?

- Pokazałem mu wcześniej kilka rozdziałów, aby mógł wyrobić sobie zdanie. Napisał do mnie: "Tak jak okazuje się, że jest Pan historykiem historii najnowszej, tak okazuje się, że jest Pan żywym narratorem mojej osobistej historii". Nie mogę powiedzieć, czy podobają mu się wszystkie rozdziały. Moim celem było stworzenie możliwie szeroko otwartego dostępu do nie dającego się zastąpić dzieła Benedykta XVI oraz zabranie czytelnika w historyczną, duchowo pasjonującą i wzbogacającą podróż. Podkreślę z mocą: programem całego jego życia była miłość. Całe życie służył i służy nadal z miłością Bogu, człowiekowi i Kościołowi. Benedykt XVI jest ponadczasowo aktualny.

Rozmawiał Krzysztof Tomasik (KAI)

***

Peter Seelwald (rocznik 1954), był redaktorem i publicystą w niemieckich tygodnikach “Der Spiegel”, „Stern” oraz w magazynie dziennika „Süddeutsche Zeitung”. Obecnie jest niezależnym publicystą, mieszka w Monachium. Jest autorem kilku książek o kardynale Josephie Ratzingerze, m.in. wywiadów-rzek "Sól ziemi" i "Bóg i świat" na temat chrześcijaństwa i Kościoła katolickiego u progu XXI wieku oraz opublikowanego w 2010 roku wywiadu z Benedyktem XVI pt. „Światłość świata. Papież. Kościół. Znaki czasu” i w 2016 r. wywiadu z papieżem seniorem pt. "Benedykt XVI. Ostatnie rozmowy". Wszystkie te książki stały się bestsellerami na całym świecie, zostały również wydane w Polsce.

2021-04-12 13:39

Ocena: +6 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

List Apostolski w formie «motu proprio» porta fidei ogłaszający Rok Wiary

1. „PODWOJE WIARY” (por. Dz 14, 27) są dla nas zawsze otwarte. Wprowadzają nas one do życia w komunii z Bogiem i pozwalają na wejście do Jego Kościoła. Próg ten można przekroczyć, kiedy głoszone jest Słowo Boże, a serce pozwala się kształtować łaską, która przemienia. Przekroczenie tych podwoi oznacza wyruszenie w drogę, która trwa całe życie. Zaczyna się ona chrztem (por. Rz 6, 4), dzięki któremu możemy przyzywać Boga zwracając się do Niego jako do Ojca, a kończy wraz z przejściem poprzez śmierć do życia wiecznego, które jest owocem zmartwychwstania Pana Jezusa, który wraz z darem Ducha Świętego, pragnął włączyć w Swą własną chwałę tych, którzy w Niego wierzą (por. J 17, 22). Wyznawanie wiary w Trójcę Świętą - Ojca, Syna i Ducha Świętego - jest równoznaczne z wiarą w jednego Boga, który jest miłością (por. 1 J 4, 8): Ojca, który w pełni czasów posłał swego Syna dla naszego zbawienia; Jezusa Chrystusa, który w tajemnicy Swej śmierci i zmartwychwstania odkupił świat, Ducha Świętego, który prowadzi Kościół poprzez wieki w oczekiwaniu na chwalebny powrót Pana.

2. Od początku mojej posługi Następcy Piotra przypominałem o potrzebie odnalezienia drogi wiary, aby ukazać coraz wyraźniej radość i odnowiony entuzjazm spotkania z Chrystusem. W homilii podczas Mszy św. na początku mojego pontyfikatu powiedziałem: „Kościół jako całość, a w nim jego pasterze muszą tak jak Chrystus wyruszyć w drogę, aby wyprowadzić ludzi z pustyni ku przestrzeni życia, ku przyjaźni z Synem Bożym, ku Temu, który daje nam życie — pełnię życia”1. Zdarza się dość często, że chrześcijanie bardziej troszczą się o konsekwencje społeczne, kulturowe i polityczne swego zaangażowania, myśląc nadal o wierze jako oczywistej przesłance życia wspólnego. W rzeczywistości, założenie to nie jest już nie tylko tak oczywiste, ale często bywa wręcz negowane2. Podczas gdy w przeszłości można było rozpoznać jednorodną tkankę kulturową, powszechnie akceptowaną w swym odniesieniu do treści wiary i inspirowanych nią wartości, to obecnie wydaje się, że w znacznej części społeczeństwa już tak nie jest, z powodu głębokiego kryzysu wiary, który dotknął wielu ludzi.

3. Nie możemy się zgodzić, aby sól zwietrzała, a światło było trzymane pod korcem (por. Mt 5, 13-16). Także współczesny człowiek, jak Samarytanka przy studni, może na nowo odczuć potrzebę pójścia, aby słuchać Jezusa, który wzywa nas do wiary w Niego i zaczerpnięcia z jego źródła, wytryskującego wodą żywą (por. J 4, 14). Musimy na nowo odkryć smak karmienia się Słowem Bożym, wiernie przekazywanym przez Kościół i Chlebem życia, danymi jako wsparcie tym, którzy są Jego uczniami (por. J 6, 51). Nauczanie Jezusa, w rzeczywistości nadal rozbrzmiewa w naszych dniach z tą samą mocą: „Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki”(J 6, 27). Pytanie stawiane przez tych, którzy go słuchali jest również tym samym, jakie my stawiamy: „Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?” (J 6, 28). Znamy odpowiedź Jezusa: „Na tym polega dzieło [zamierzone przez] Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał” (J 6, 29). Wiara w Jezusa Chrystusa jest więc drogą do osiągnięcia zbawienia w sposób ostateczny.

4. W świetle tego wszystkiego postanowiłem ogłosić Rok Wiary. Rozpocznie się on dnia 11 października 2012 r., w pięćdziesiątą rocznicę otwarcia Soboru Watykańskiego II, a zakończy się w uroczystość Naszego Pana Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, 24 listopada 2013 roku. 11 października 2012 r. upłynie także dwadzieścia lat od opublikowania Katechizmu Kościoła Katolickiego, tekstu promulgowanego przez mojego poprzednika, błogosławionego papieża Jana Pawła II3, aby ukazać wszystkim wiernym siłę i piękno wiary. Dokument ten, autentyczny owoc II Soboru Watykańskiego, był postulowany przez Nadzwyczajne Zgromadzenie Synodu Biskupów w 1985 roku jako narzędzie w służbie katechezy4 i powstał dzięki współpracy całego episkopatu Kościoła katolickiego. Właśnie w październiku 2012 r. zwołałem Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów na temat Nowa ewangelizacja dla przekazu wiary chrześcijańskiej. Będzie to dobra okazja do wprowadzenia całej wspólnoty kościelnej w czas szczególnej refleksji i ponownego odkrycia wiary. Nie po raz pierwszy Kościół jest wezwany do celebrowania Roku wiary. Mój czcigodny poprzednik, Sługa Boży Paweł VI ogłosił podobny w 1967 roku dla upamiętnienia męczeństwa Apostołów Piotra i Pawła w 1900 lat od ich najwyższego świadectwa wiary. Chciał, aby był to uroczysty moment, aby w całym Kościele było „prawdziwe i szczere wyznanie tej samej wiary”. Chciał on też między innymi, aby ta wiara była potwierdzona w „sposób indywidualny i zbiorowy, wolny i świadomy, wewnętrzny i zewnętrzny, pokorny i szczery”5. Myślał, że w ten sposób cały Kościół będzie mógł podjąć „wyraźną świadomość wiary, aby ją ożywić, oczyścić, aby ją umocnić i potwierdzić oraz ją wyznać”6. Wielkie wstrząsy, które miały miejsce w owym roku, uczyniły jeszcze bardziej wyraźnym zapotrzebowanie na uroczystość tego rodzaju. Zakończyła się ona „Wyznaniem wiary Ludu Bożego”7, aby zaświadczyć jak bardzo istotna treść, która od wieków stanowi dziedzictwo wszystkich wierzących, musi zostać potwierdzona, zrozumiana i pogłębiona nieustannie na nowy sposób, aby dać konsekwentne świadectwo w innych warunkach historycznych, niż w przeszłości.

5. Pod pewnymi względami, mój czcigodny poprzednik postrzegał ten Rok jako „konsekwencję i wymóg posoborowy”8, dobrze zdając sobie sprawę z poważnych trudności tego czasu, zwłaszcza w odniesieniu do wyznawania wiary i wierności jej poprawnej interpretacji. Sądzę, że inauguracja Roku wiary w związku z pięćdziesiątą rocznicę otwarcia Soboru Watykańskiego II może być dobrą okazją, aby zrozumieć teksty pozostawione przez ojców soborowych, które zdaniem błogosławionego Jana Pawła II „nie tracą wartości ani blasku. Konieczne jest, aby były należycie odczytywane, poznawane i przyswajane jako miarodajne i normatywne teksty Magisterium, należące do Tradycji Kościoła. Dzisiaj, po zakończeniu Jubileuszu, szczególnie mocno odczuwam powinność ukazywania Soboru jako wielkiej łaski, która stała się dobrodziejstwem dla Kościoła w XX wieku: został on dany jako niezawodna busola, wskazująca nam drogę w stuleciu, które się rozpoczyna”9. Chcę też mocno podkreślić to, co powiedziałem na temat Soboru kilka miesięcy po moim wyborze na Następcę Piotra: „Jeśli go odczytujemy i przyjmujemy w świetle prawidłowej hermeneutyki, może on być i coraz bardziej stawać się wielką mocą służącą zawsze potrzebnej odnowie Kościoła”10.

6. Odnowa Kościoła dokonuje się także przez świadectwo, jakie daje życie wierzących: poprzez samo swoje istnienie w świecie chrześcijanie są faktycznie powołani, aby rozjaśniać Słowo prawdy, jakie pozostawił nam Pan Jezus. Właśnie Sobór w Konstytucji dogmatycznej Lumen gentium, stwierdził: „podczas gdy Chrystus, «święty, niewinny, niepokalany» (Hbr 7,26), nie znał grzechu (2 Kor 5,21), lecz przyszedł dla przebłagania jedynie za grzechy ludu (por. Hbr 2,17), Kościół obejmujący w łonie swoim grzeszników, święty i zarazem ciągle potrzebujący oczyszczenia, podejmuje ustawicznie pokutę i odnowienie swoje. Kościół «wśród prześladowań świata i pociech Bożych zdąża naprzód w pielgrzymce», zwiastując krzyż i śmierć Pana, aż przybędzie (por. 1 Kor 11,26). Mocą zaś Pana zmartwychwstałego krzepi się, aby utrapienie i trudności swe, zarówno wewnętrzne, jak zewnętrzne, przezwyciężać cierpliwością i miłością, a tajemnicę Jego, choć pod osłoną, wiernie przecież w świecie objawiać, póki się ona na koniec w pełnym świetle nie ujawni”11.

Rok wiary, w tej perspektywie jest zaproszeniem do autentycznego i nowego nawrócenia do Pana, jedynego Zbawiciela świata. W tajemnicy Jego śmierci i zmartwychwstania Bóg objawił pełnię miłości, która zbawia i wzywa ludzi do nawrócenia i przemiany życia poprzez odpuszczenie grzechów (por. Dz 5, 31). Dla apostoła Pawła ta Miłość wprowadza człowieka do nowego życia: „Przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca” (Rz 6, 4). Dzięki wierze to nowe życie kształtuje całą ludzką egzystencję na radykalnej nowości zmartwychwstania. Na miarę jego wolnej dyspozycyjności, myśli, uczucia, mentalność i zachowania człowieka powoli są oczyszczane i przekształcane, na drodze, która nigdy tu na ziemi w pełni się nie realizuje. „Wiara, która działa przez miłość” (Ga 5, 6) staje się nowym kryterium inteligencji i działania, które przemienia całe życie człowieka (por. Rz 12, 2, Kol 3, 9-10, Ef 4, 20-29, 2 Kor 5, 17).

7. „Caritas Christi urget nos” (2 Kor 5, 14): miłość Chrystusa wypełnia nasze serca i pobudza nas do ewangelizacji. Dzisiaj, tak jak wówczas, wysyła On nas na drogi świata, aby głosić Jego Ewangelię wszystkim narodom ziemi (por. Mt 28, 19). Poprzez swą miłość Jezus Chrystus przyciąga do Siebie ludzi z każdego pokolenia: w każdym czasie zwołuje on Kościół, powierzając mu głoszenie Ewangelii, z nakazem, który zawsze jest nowy. Z tego względu także dziś potrzeba bardziej przekonującego zaangażowania kościelnego na rzecz nowej ewangelizacji, aby na nowo odkryć radość w wierze i odnaleźć entuzjazm w przekazywaniu wiary. Zaangażowanie misyjne wierzących, które nigdy nie może słabnąć, czerpie moc i siłę w codziennym odkrywaniu Jego miłości. Wiara bowiem rośnie, gdy przeżywana jest jako doświadczenie otrzymanej miłości i kiedy jest przekazywana jako doświadczenie łaski i radości. Sprawia ona, że życie wiernych wydaje owoce, ponieważ poszerza serca w nadziei i pozwala na dawanie twórczego świadectwa: otwiera w istocie serca i umysły tych, którzy słuchają, na zaproszenie Pana, aby przylgnęli do Jego słowa, by stali się Jego uczniami. Wierni, stwierdza św. Augustyn „wzmacniają się przez wiarę”12. Święty Biskup Hippony miał słuszny powód, aby wyrazić się w ten sposób. Jak wiemy, jego życie było ciągłym poszukiwaniem piękna wiary, dopóki jego serce nie znalazło spoczynku w Bogu13. Jego liczne pisma, w których wyjaśniał znaczenie wiary i prawdy wiary, pozostają aktualne do naszych dni jako dziedzictwo niezrównanego bogactwa i pozwalają nadal tak wielu ludziom poszukującym Boga w znalezieniu właściwej ścieżki, aby osiągnąć „podwoje wiary”.

Tak więc tylko przez wiarę wiara rośnie i umacnia się; nie ma innej możliwości posiadania pewności co do swego życia, jak tylko przez coraz większe powierzenie siebie w ręce tej miłości, którą odczuwa się jako coraz większą, ponieważ swoje źródło ma w Bogu.

8. Z tej radosnej okazji pragnę zachęcić braci biskupów całego świata, żeby zjednoczyli się z Następcą Piotra w tym czasie duchowej łaski, jaki daje nam Pan, by upamiętnić cenny dar wiary. Chcemy obchodzić ten Rok Wiary w sposób godny i owocny. Trzeba zintensyfikować refleksję na temat wiary, aby pomóc wszystkim wierzącym w Chrystusa w stawaniu się bardziej świadomymi i ożywić ich przywiązanie do Ewangelii, zwłaszcza w okresie głębokich przemian, jaki ludzkość przeżywa obecnie. Będziemy mieli okazję do wyznawania wiary w zmartwychwstałego Pana w naszych katedrach i kościołach całego świata; w naszych domach i rodzinach, aby każdy silnie odczuł potrzebę lepszego zrozumienia i przekazywania przyszłym pokoleniom odwiecznej wiary. Wspólnoty zakonne oraz parafialne, wszystkie stare i nowe rzeczywistości eklezjalne znajdą w tym roku sposób, aby uczynić publicznym wyznanie Credo.

9. Pragniemy, aby ten Rok rozbudził w każdym wierzącym aspirację do wyznawania wiary w jej pełni i z odnowionym przekonaniem, z ufnością i nadzieją. Będzie to też dobra okazja, by bardziej celebrować wiarę w liturgii, zwłaszcza Eucharystii, która „jest szczytem, do którego zmierza działalność Kościoła, i jednocześnie... źródłem, z którego wypływa cała jego moc”14. Jednocześnie pragniemy, żeby świadectwo życia ludzi wierzących było coraz bardziej wiarygodne. Zwłaszcza w tym Roku każdy wierzący powinien ponownie odkryć treść wiary wyznawanej, celebrowanej, przeżywanej i przemodlonej15, i zastanowić się nad samym aktem wiary.

Nie przypadkiem w pierwszych wiekach chrześcijanie musieli nauczyć się Credo na pamięć. Było ono ich codzienną modlitwą, aby nie zapomnieć o zobowiązaniu przyjętym wraz ze chrztem. Słowami pełnymi znaczenia przypomina o tym św. Augustyn, kiedy w jednej z homilii na temat redditio symboli, przekazania Credo mówi: „Symbol świętej tajemnicy, który otrzymaliście wszyscy razem i który wyznaliście jeden po drugim, jest słowami, na których opiera się, jak na stałym fundamencie, wiara Matki-Kościoła, a fundamentem tym jest Chrystus Pan... Otrzymaliście więc i powtarzaliście to, co wiernie powinniście naśladować, co w duszy i sercu zawsze powinniście przechowywać, co powinniście na łożach waszych odmawiać, o czym myślicie na placach i miejscach publicznych, o czym także i podczas posiłków waszych nie zapominajcie, strzeżcie tego w sercu, chociaż ciało zasypia”16.

10. Chciałbym w tym miejscu nakreślić zarys programu, który pomoże w głębszym zrozumieniu nie tylko treści wiary, ale wraz z nimi, także aktu, którym zdecydujemy się na całkowite powierzenie się Bogu, w pełnej wolności. Istnieje w istocie głęboka jedność między aktem, którym się wierzy a treścią, której dajemy nasze przyzwolenie. Apostoł Paweł pozwala na wejście w tę rzeczywistość, kiedy pisze: „Sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia” (Rz 10, 10). Serce wskazuje, że pierwszy akt, którym dochodzi się do wiary jest darem Boga i działaniem łaski, która przekształca osobę aż do głębi jej serca.

W tym względzie szczególnie wymowny jest przykład Lidii. Św. Łukasz opowiada, że Paweł, kiedy był w Filippi, udał się w szabat, by głosić Ewangelię niektórym kobietom; była wśród nich Lidia a „Pan otworzył jej serce, tak że uważnie słuchała słów Pawła” (Dz 16, 14). Ważny jest sens zawarty w tym wyrażeniu. Św. Łukasz uczy, że znajomość treści, w które należy wierzyć nie wystarcza, jeżeli następnie to serce, autentyczne sanktuarium człowieka, nie jest otwarte na łaskę, która pozwala mieć oczy, aby spoglądać na głębię i zrozumieć, że to, co zostało przepowiedziane jest Słowem Bożym.

Z kolei „wyznawać ustami” wskazuje, że wiara oznacza zaangażowania i publiczne świadectwo. Chrześcijanin nigdy nie może myśleć, że wiara jest sprawą prywatną. Wiara jest decyzją na to, żeby być z Panem, aby z Nim żyć. To „bycie z Nim” wprowadza do zrozumienia powodów, dla których się wierzy. Wiara, właśnie dlatego, że jest aktem wolności, wymaga również odpowiedzialności społecznej za to, w co się wierzy. Kościół w dniu Pięćdziesiątnicy ukazuje z całą oczywistością ów wymiar publiczny wiary i głoszenia jej bez lęku każdej osobie. Jest to dar Ducha Świętego, który uzdalnia do misji i umacnia nasze świadectwo, czyniąc je śmiałym i odważnym.

Samo wyznanie wiary jest aktem zarówno osobistym jak i wspólnotowym. Pierwszym podmiotem wiary jest faktycznie Kościół. W wierze wspólnoty chrześcijańskiej każdy otrzymuje chrzest, skuteczny znak wejścia do ludu wierzących, aby zyskać zbawienie. Jak stwierdza Katechizm Kościoła Katolickiego: „«Wierzę» - to wiara Kościoła wyznawana osobiście przez każdego wierzącego, przede wszystkim w chwili chrztu. «Wierzymy» - to wiara Kościoła wyznawana przez biskupów zgromadzonych na soborze lub, bardziej ogólnie, przez zgromadzenie liturgiczne wierzących. «Wierzę» - mówi także Kościół, nasza Matka, który przez swoją wiarę odpowiada Bogu i który uczy nas mówić: «Wierzę», «Wierzymy»...”17.

Jak można dostrzec znajomość treści wiary jest istotna, by wydać swą zgodę, to znaczy, aby w pełni, rozumem i wolą zgadzać się z tym, co proponuje Kościół. Znajomość wiary wprowadza w pełnię tajemnicy zbawczej objawionej przez Boga. Udzielona zgoda oznacza więc, że kiedy się wierzy, w sposób wolny przyjmuje się całą tajemnicę wiary, bo gwarantem jej prawdy jest sam Bóg, który objawia się i pozwala poznać swą tajemnicę miłości18.

Z drugiej strony, nie możemy zapominać, że w naszym kontekście kulturowym wielu ludzi, choć nie rozpoznają w sobie daru wiary, szczerze poszukuje ostatecznego sensu i definitywnej prawdy o swym istnieniu i świecie. To poszukiwanie jest autentyczną „preambułą” wiary, gdyż kieruje ludzi na drogę, która prowadzi do tajemnicy Boga. Sam ludzki rozum nosi w istocie wrodzoną potrzebę tego, „co wartościowe, nieprzemijalne”19. Wymóg ten stanowi nieustannie zachętę, trwale wpisaną w serce człowieka, aby wyruszyć w drogę i znaleźć Tego, którego byśmy nie poszukiwali, gdyby nie wyszedł już nam na spotkanie20. Wiara zaprasza nas właśnie na to spotkanie i w pełni otwiera.

11. Cenną i niezbędną pomocą w uzyskaniu dostępu do systematycznej wiedzy na temat treści wiary jest dla wszystkich Katechizm Kościoła Katolickiego. Jest to jeden z najważniejszych owoców II Soboru Watykańskiego. W Konstytucji Apostolskiej Fidei depositum nie przypadkiem podpisanej w trzydziestą rocznicę otwarcia II Soboru Watykańskiego, papież Jan Paweł II napisał: „Katechizm przyczyni się w znacznym stopniu do odnowy całego życia kościelnego,.... Uznaję go za pewną normę nauczania wiary, jak również za pożyteczne i właściwe narzędzie służące komunii eklezjalnej”21.

Właśnie w tej perspektywie Rok wiary powinien wyrazić wspólne zobowiązanie do ponownego odkrycia i studium podstawowych treści wiary, które znajdują w Katechizmie Kościoła Katolickiego swą systematyczną i organiczną syntezę. Staje się tutaj faktycznie widoczne bogactwo nauczania, jakie Kościół przyjął, strzegł i oferował na przestrzeni dwóch tysiącleci swej historii. Od Pisma Świętego do Ojców Kościoła, od mistrzów teologii po świętych, którzy przeszli przez wieki, Katechizm przedstawia trwałą pamięć tak wielu sposobów, w których Kościół rozważał swą wiarę i dokonał postępu doktrynalnego, aby dać wiernym pewność w ich życiu wiary.

W samej swojej strukturze, Katechizm Kościoła Katolickiego przedstawia rozwój wiary, poruszając nawet wielkie kwestie życia powszedniego. Strona po stronie, odkrywa się, że to, co jest przedstawione, nie jest jakąś teorią, ale spotkaniem z konkretną Osobą, która żyje w Kościele. Po wyznaniu wiary następujące wyjaśnienie życia sakramentalnego, w którym Chrystus jest obecny, działa i nadal buduje swój Kościół. Bez liturgii i sakramentów, wyznanie wiary nie miałoby skuteczności, gdyż zabrakłoby łaski, która wspiera świadectwo chrześcijan. Podobnie, nauczanie Katechizmu na temat życia moralnego nabiera swego pełnego znaczenia, jeżeli umieszczane jest w kontekście wiary, liturgii i modlitwy.

12. Z tego względu Katechizm Kościoła Katolickiego może być prawdziwym narzędziem wspierania w wierze, zwłaszcza dla tych, którzy troszczą się o wychowanie chrześcijan, tak istotne w naszym kontekście kulturowym. W tym celu poprosiłem Kongregację Nauki Wiary, o zredagowanie w porozumieniu z kompetentnymi dykasteriami Stolicy Apostolskiej Noty, która ma dać Kościołowi oraz wiernym pewne wskazania, jak przeżyć ten Rok Wiary w sposób najbardziej efektywny i właściwy, w służbie wiary i ewangelizacji.

Wiara bowiem poddana jest bardziej niż w przeszłości szeregowi pytań, które wypływają ze zmiany mentalności, która zwłaszcza dzisiaj, redukuje obszar pewności racjonalnej do osiągnięć naukowych i technologicznych. Jednakże Kościół nigdy nie bał się ukazywać, że między wiarą a prawdziwą nauką nie może być konfliktu, ponieważ obie, choć różnymi drogami, zmierzają do prawdy22.

13. Niezmiernie ważne będzie w tym Roku przypomnienie historii naszej wiary, w której przeplatają się niezgłębiona tajemnica świętości i grzechu. Podczas, gdy pierwsza z nich ujawnia ogromny wkład, jaki wnieśli mężczyźni i kobiety we wzrost i rozwój wspólnoty poprzez świadectwo swego życia, to druga musi prowokować w każdym szczere i trwałe dzieło nawrócenia, by doświadczyć miłosierdzia Ojca, który wychodzi na spotkanie każdego człowieka.

W tym okresie będziemy kierować swój wzrok ku Jezusowi Chrystusowi, „który w wierze przewodzi i ją wydoskonala” (Hbr 12, 2): w Nim znajduje wypełnienie wszelka udręka i tęsknota ludzkiego serca. Radość miłości, odpowiedź na dramat cierpienia i bólu, moc przebaczenia w obliczu otrzymanej obelgi i zwycięstwo życia nad pustką śmierci, wszystko znajduje swoje dopełnienie w tajemnicy Jego Wcielenia, Jego stawania się człowiekiem, dzielenia z nami ludzkiej słabości, aby ją przekształcić mocą Jego zmartwychwstania. W Nim, który umarł i zmartwychwstał dla naszego zbawienia, znajdują pełne światło przykłady wiary, które naznaczyły te dwa tysiące lat naszej historii zbawienia.

Przez wiarę Maryja przyjęła słowa Anioła i uwierzyła w zwiastowanie, że stanie się Matką Boga w posłuszeństwie swego oddania (por. Łk 1,38). Nawiedzając Elżbietę wzniosła swoją pieśń pochwalną do Najwyższego, za cuda, jakich dokonywał w tych, którzy się Jemu powierzają (por. Łk 1,46-55). Z radością i drżeniem urodziła swego jedynego Syna, zachowując nienaruszone dziewictwo (por. Łk 2,6-7). Ufając swemu oblubieńcowi, Józefowi uszła z Jezusem do Egiptu, aby uratować Go przed prześladowaniami Heroda (por. Mt 2, 13-15). Z tą samą wiarą szła za nauczającym Panem i pozostała z Nim aż do Golgoty (por. J 19, 25-27). W wierze cieszyła się owocami zmartwychwstania Jezusa i zachowując w swoim sercu wszelkie wspomnienia (por. Łk 2, 19:51), przekazała je Dwunastu zgromadzonym z Nią w Wieczerniku, aby otrzymać Ducha Świętego (por. Dz 1, 14; 2, 1-4).

Ze względu na wiarę apostołowie zostawili wszystko, aby pójść za Nauczycielem (por. Mt 10, 28). Wierzyli w słowa, którymi zapowiadał Królestwo Boże obecne i realizujące się w Jego osobie (por. Łk 11,20). Byli w komunii życia z Jezusem, który ich nauczał, pozostawiając im nową regułę życia, przez którą byliby po Jego śmierci rozpoznawani jako Jego uczniowie (por. J 13,34-35). Przez wiarę poszli na cały świat, wypełniając polecenie niesienia Ewangelii wszelkiemu stworzeniu (por. Mk 16,15) i bez jakiejkolwiek obawy głosili wszystkim radość zmartwychwstania, którego byli wiernymi świadkami.

Ze względu na wiarę uczniowie utworzyli pierwszą wspólnotę zgromadzoną wokół nauki Apostołów, na modlitwie, w Eucharystii, dając do wspólnej dyspozycji, to co posiadali, aby przyjść z pomocą potrzebom braci (por. Dz 2, 42-47).

Z powodu wiary męczennicy oddali swe życie, by zaświadczyć o prawdzie Ewangelii, która ich przekształciła i uzdolniła do osiągnięcia największego daru miłości, przebaczając swoim prześladowcom.

Ze względu na wiarę kobiety i mężczyźni poświęcili swoje życie Chrystusowi, pozostawiając wszystko, aby żyć w prostocie ewangelicznego posłuszeństwa, ubóstwa i czystości - konkretnych znakach oczekiwania na Pana, który się nie spóźnia. Z powodu wiary tak wielu chrześcijan podjęło działania na rzecz sprawiedliwości, aby uczynić konkretnym słowo Pana, który przybył, aby głosić wyzwolenie z ucisku i rok łaski dla wszystkich (por. Łk 4,18-19).

Ze względu na wiarę na przestrzeni wieków mężczyźni i kobiety każdego wieku, których imię jest zapisane w Księdze Życia (por. Ap 7, 9, 13, 8), wyznali piękno pójścia za Panem Jezusem, tam gdzie byli wzywani, żeby dać świadectwo swojego bycia chrześcijanami: w rodzinie, w życiu zawodowym, publicznym, w wypełnianiu charyzmatów i posług, do których byli powoływani.

Ze względu na wiarę żyjemy także i my: przez żywe rozpoznawanie Pana Jezusa obecnego w naszym życiu i w historii.

14. Rok wiary będzie również dobrą okazją do wzmocnienia świadectwa miłosierdzia. Przypomina nam św. Paweł: „Trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość” (1 Kor 13,13). Apostoł Jakub stwierdzał w słowach jeszcze mocniejszych, które zawsze pobudzały chrześcijan: „Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!» - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków”(Jk 2,14-18).

Wiara bez miłości nie przynosi owocu, a miłość bez wiary byłaby uczuciem nieustannie na łasce i niełasce wątpliwości. Wiara i miłość potrzebują siebie nawzajem, tak że jedna pozwala drugiej, by mogła się zrealizować. Niemało chrześcijan rzeczywiście poświęca swoje życie z miłością samotnym, znajdującym się na marginesie lub wykluczonym, jako tym, do których trzeba pójść jako pierwszych i najważniejszych, których trzeba wesprzeć, ponieważ właśnie w nich odzwierciedla się oblicze samego Chrystusa. Dzięki wierze możemy rozpoznać w tych, którzy proszą o naszą miłość oblicze zmartwychwstałego Pana. „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40): te Jego słowa są ostrzeżeniem, którego nie wolno zapominać i nieustannym wezwaniem, aby ponownie ofiarować tę miłość, którą On troszczy się o nas. A wiara, która pozwala nam rozpoznać Chrystusa jest tą samą Jego miłością, która pobudza, aby spieszyć Jemu z pomocą za każdym razem, kiedy czyni się naszym bliźnim na drodze życia. Umocnieni wiarą, patrzymy z nadzieją na nasze zaangażowanie w świecie, oczekując „nowego nieba i nowej ziemi, w których będzie mieszkała sprawiedliwość” (2P 3, 13; por. Ap 21,1).

15. Doszedłszy do końca życia, apostoł Paweł prosi swego ucznia Tymoteusza, by „zabiegał o wiarę” (2 Tm 2,22) z tą samą stałością jak kiedy był młodym człowiekiem (por. 2 Tm 3, 15). Uważamy, że ta zachęta skierowana jest do każdego z nas, aby nikt nie był leniwy w wierze. Jest ona towarzyszką życia, która pozwala nam dostrzegać nieustannie na nowo cuda, jakich Bóg dla nas dokonuje. Wiara nastawiona na uchwycenie znaków czasu w chwili obecnej, zobowiązuje każdego z nas, abyśmy stawali się żywym znakiem obecności Zmartwychwstałego w świecie. Współczesny świat potrzebuje dziś szczególnie wiarygodnego świadectwa tych, których umysły i serca oświecone są Słowem Bożym i zdolni są otworzyć serca i umysły tak wielu ludzi na pragnienie Boga i prawdziwego życia, które nie ma końca.

„Oby słowo Pańskie rozszerzało się i rozsławiało” (2 Tes 3,1): oby ten Rok wiary coraz bardziej umacniał naszą więź z Chrystusem Panem, gdyż tylko w Nim jest pewność przyszłości i gwarancja prawdziwej i trwałej miłości. Niech słowa apostoła Piotra rzucą ostatnie spojrzenie na światło wiary: „Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa. Wy, choć nie widzieliście, miłujecie Go; wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie, a ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały wtedy, gdy osiągniecie cel waszej wiary - zbawienie dusz”(1 P 1, 6-9). Życie chrześcijan zna doświadczenie radości oraz cierpienia. Jak wielu świętych doświadczało samotności! Jak wielu wiernych, także w naszych czasach, doświadcza milczenia Boga, podczas gdy chciałoby usłyszeć Jego pocieszający głos! Doświadczenia życia, pozwalając na zrozumienie tajemnicy Krzyża i uczestniczenie w cierpieniach Chrystusa (por. Kol 1, 24), są wstępem do radości i nadziei, którym przewodzi wiara: „ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny” (2 Kor 12, 10). Wierzymy z całą pewnością, że Pan Jezus pokonał zło i śmierć. Powierzamy się Jemu z tą pewną ufnością: On obecny wśród nas, zwycięża moc Złego (por. Łk 11, 20) a Kościół, widzialna wspólnota Jego miłosierdzia trwa w Nim jako znak ostatecznego pojednania z Ojcem.

Ten czas łaski zawierzamy Mace Bożej, nazwanej „błogosławioną, która uwierzyła” (Łk 1, 45). Benedykt XVI - papież

W Rzymie, u Świętego Piotra, dnia 11 października roku 2011, w siódmym roku mojego pontyfikatu.

CZYTAJ DALEJ

Św. Marek, Ewangelista

[ TEMATY ]

św. Marek

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Marek (A. Mirys, Tyczyn, XVIII wiek)

Św. Marek (A. Mirys, Tyczyn, XVIII wiek)
CZYTAJ DALEJ

Fascynacja Słowem Bożym

2024-04-25 17:41

Paweł Wysoki

Laureaci ze swoimi katechetami. Od lewej: ks. Grzegorz Różyło, Łucja Bogdańska, Izabela Olech-Bąk, Karina Prokop i Paweł Wawer

Laureaci ze swoimi katechetami. Od lewej: ks. Grzegorz Różyło, Łucja Bogdańska, Izabela Olech-Bąk, Karina Prokop i Paweł Wawer

Łucja Bogdańska z „Biskupiaka” wygrała etap diecezjalny 28. edycji Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję