Reklama

Ks. Hajduga, kapelan szpitalny i poeta: z pandemii wszyscy wyjdziemy zranieni

„Wszyscy wyjdziemy z tej pandemii zmienieni. Czy bliżej Boga? Boję się, że nie” - mówi KAI ks. Jerzy Hajduga, kapelan szpitalny, poeta i inicjator Teatru Kotłownia. – Obawiam się odejścia młodych od Kościoła. Trzeba zacząć jakby od nowa, od małych grup – stwierdza duchowny z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej.

[ TEMATY ]

pandemia

Karol Porwich/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Publikujemy treść rozmowy:

Wanda Milewska (KAI): Czego pacjenci oczekują od kapłana w trudnym pandemicznym czasie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Jerzy Hajduga: - Tak, to jest bardzo trudny czas. Szpital w Drezdenku przemieniony został na covidowy. Przed posługą trzeba ubrać się w odpowiedni strój – kilkuwarstwowy, zabezpieczający przed zakażeniem wirusem. Pamiętam pierwsze wejście w takim „kosmicznym” ubraniu. Prowadziła mnie pielęgniarka, która również była nie do rozpoznania, oznajmiając chorym moją obecność.

KAI: Jaka była ich reakcja?

- Pacjenci są wystraszeni, udzielam tylko sakramentu namaszczenia chorych. Przypominam sobie jedną z ostatnich sal, w której leżało dwóch mężczyzn. Jeden z nich nie chciał przyjąć sakramentu, a gdy wychodziłem, usłyszałem: „ Ksiądz nie ma co robić?”

KAI: Co Ksiądz odpowiedział?

- Nic. Zrozumiałem, że jest to naprawdę trudny czas, także na rozmowy z księdzem, gdy nie ma obok najbliższej rodziny. Obowiązuje zakaz odwiedzania, więc dla wielu chorych jest to sytuacja przytłaczająca, bo pozostał tylko ksiądz, kojarzony ze śmiercią. Ani się nie chce żyć, ani umierać. Możliwość kontaktu z rodziną pozostaje jedynie przez telefon lub internet.

KAI: Czy zauważył Ksiądz zmiany w postawach ludzi wywołane pandemią, czy wartościują życie, skłaniają się do Boga?

- Ludzie bardzo się zmieniają, zresztą ja też. Wszyscy wyjdziemy z tej pandemii zmienieni. Czy bliżej Boga? Boję się, że nie. Jest mniej ludzi w kościele, najgorzej z obecnością dzieci i młodzieży. Nie ma ich w szkole, nie ma na Mszach św.

KAI: Obecnie młodzież zamknięta przed komputerami zaczyna tracić nadzieję. Czy ma ksiądz receptę dla młodego człowieka?

- Jest to trudny do wyobrażenia czas. Rośnie pokolenie „zdalne”. Nie chcę się silić na poradę. Mogę tylko

zapewnić, że modlę się w intencji młodzieży.

KAI: Jaki był Księdza dom rodzinny? Czy brał Ksiądz pod uwagę bycie kimś innym niż kapłanem?

Reklama

- Mój dom z dzieciństwa, to matka z trójką synów, z których ja byłem najmłodszy oraz ojciec zarabiający na życie. Mieszkał z nami także brat mamy. Pamiętam pokój z książkami aż do sufitu i babcię, z którą chodziłem do kościoła, a potem czas gdy zacząłem bawić się w księdza. W pokoju budowałem ołtarz, brat był ministrantem. Ale oczywiście nie wszystkie moje zabawy były tak pobożne. Nawet przez jakiś czas, będąc w szkole średniej przestałem chodzić do kościoła. Więcej mnie było w kawiarniach, a w Krakowie takich miejsc nie brakuje.

Potem pojawiły się pierwsze publikacje wierszy i radość z włączania się do grup poetyckich. Piękny czas, mile wspominam. I… zmęczenie tym wszystkim. Po drodze w Krakowie mijałem wiele kościołów, zacząłem częściej wstępować dla ciszy. I pierwsza spowiedź po latach. Moi bliscy układają sobie życie, albo popełniają samobójstwo. Mam 28 lat, wstępuję do klasztoru. Mama się cieszy, tata mniej.

W sumie lata formacji upłynęły szybko, by stanąć jako kapłan przed ołtarzem. Ale już bez oczekującej mamy, która umiera dwa miesiące przed moimi święceniami. Długo miałem żal do Boga, a Bóg stawał mi się bliski, coraz bliższy.

KAI: Od kiedy ksiądz pisze wiersze?

- Myślę, że od dziecka, a rozpisałem się w szkole średniej. Wtórowały mi pierwsze przyjaźnie i publikacje na łamach pism młodzieżowych „Na przełaj” i „Radaru”.

KAI: Czyli aktywność na tym polu jest księdzu potrzebna?

- Bardzo, jak oddech. Wtedy biorę pióro do ręki i czuję się w żywiole. Dopiero po jakimś czasie, po wyjęciu z szuflady, zamieniam się w pierwszego czytelnika.

KAI: Kiedy nachodzą księdza „poetyczne” myśli? Czy chodzi w nich o przekazywanie świadectwa wiary?

- One chyba same nie wiedzą, i to jest twórcze również dla mnie. U mnie ten przekaz jest pośredni, nie piszę wprost. Chcę być czytany również przez osoby słabej wiary, nie narzucam się ze swoim kapłaństwem.

Reklama

KAI: Czym jest pisanie w trudnym czasie?

- Ten czas był i jest dla mnie twórczy. Piszę więcej, a nawet wydałem tomik pod znamiennym tytułem „Uważaj na siebie”. Tutaj się pochwalę, ten tomik został nominowany do Lubuskiego Wawrzynu Literackiego 2020.

KAI: Czy czegoś Ksiądz się boi?

- Raczej obawiam się – odejścia młodych od Kościoła. Trzeba zacząć jakby od nowa, od małych grup. Nowe wyzwania, którym trzeba podołać z mocą Bożą.

KAI: A co sprawia radość?

- Jak zwykle małe gesty, dzisiaj ze strony młodzieży jeszcze ukłony na ulicy.

KAI: Jest Ksiądz inicjatorem Teatru Kotłownia...

- To cudowne miejsce w podziemiach kościoła, w miejscu starej kotłowni. Na moich oczach wyremontowane i przysposobione do spotkań teatralnych. Grają aktorzy zawodowi z pobliskiego Teatru im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wlkp. Scena kameralna, widownia na 40 osób. Premiery, spektakle, ale także wieczory autorskie. Już piąty rok działamy, niestety od roku z obostrzeniami związanymi z pandemią.

Rozmawiała Wanda Milewska

***

Ks. Jerzy Hajduga urodził się 30 marca 1952 r. w Krakowie. W 1980 r. wstąpił do Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich, siedem lat później przyjął święcenia kapłańskie. Jest duszpasterzem chorych w szpitalu w Drezdenku w diecezji zielonogórsko – gorzowskiej. Z jego inicjatywy powstał Teatr Kotłownia, który znajduje się w podziemiach kościoła pw. Przemienienia Pańskiego. Opublikował kilkanaście tomów wierszy m.in. „Nawrócenie św. Augustyna”, „Rozerwanie nieba”, „Zatrzymać z czasu chwile”. W 2019 r. został Honorowym Obywatelem Gminy Drezdenko.

2021-02-21 17:31

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: nic nie zastąpi relacji nauczyciela z uczniem

[ TEMATY ]

Watykan

uczniowie

nauczyciele

pandemia

O powrót do konkretnych i realnych międzyosobowych relacji w czasach naznaczonych przez doświadczenie separacji apeluje watykańska Kongregacja Edukacji Katolickiej. W liście do kościelnych szkół i uniwersytetów odnosi się m.in. do społecznych i ekonomicznych problemów, które towarzyszą pandemii.

Watykańska dykasteria zauważa, że szkolnictwo na całym świecie szybko zareagowało na pandemiczne obostrzenia, uruchamiając zdalne nauczanie. Jego powodzenie jest jednak zależne od dostępności odpowiedniej techniki. Z tego względu, jak podają międzynarodowe organizacje, ok. 10 mln uczniów zostanie pozbawionych w najbliższych latach wszelkiego nauczania.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: ogłoszono program papieskiej wizyty w Weronie

2024-04-29 11:54

[ TEMATY ]

papież

papież Franciszek

Werona

PAP/EPA/ANDREA MEROLA

Nazajutrz po wizycie duszpasterskiej w Wenecji, Stolica Apostolska ogłosiła oficjalny program wizyty papieża w Weronie w dniu 18 maja.

Franciszek wyruszy helikopterem z Watykanu o godz. 6.30, by wylądować w Weronie o godz. 8.00.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję