Wyjątkowo podła publikacja
Reklama
Dziennikarze różnych opcji politycznych, od przedstawicieli Zarządu
Głównego SDP, Gazety Polskiej i Radia Plus po Politykę, Rzeczpospolitą
i TVP, ostro napiętnowali publikowany w Gazecie Wyborczej wywiad
usprawiedliwiający brutalną napaść na dziennikarkę Życia przez grupę
Romów. Jak pisano w liście dziennikarzy (Życie z 15 kwietnia): "
Z najwyższym zdumieniem i oburzeniem przeczytaliśmy wywiad Lidii
Ostałowskiej z prof. Lechem Mrozem, opublikowany w Gazecie Wyborczej,
dotyczący znanego przypadku brutalnego pobicia dziennikarki Życia
przez grupę Romów. Rozmówca Gazety wyraźnie sugeruje w nim, że dziennikarka
Życia sama jest sobie winna, bo pisząc o nadużyciach jednej z romskich
organizacji, <naruszyła granice ich świata, zmąciła jego ład wewnętrzny&
gt;, czym dała prawo, by ocenić ją według cygańskich reguł, stosowanych
wobec członków społeczności łamiących wewnątrzgrupową lojalność.
Dziennikarka Gazety ani redakcja w żaden sposób nie skomentowały
tego rodzaju sugestii. Co więcej, z wypowiedzi Lidii Ostałowskiej
można wywnioskować, że Dorota Kania brała udział w <nagonce>
na jednego z przywódców Romów (...). Dla każdego, kto zna przebieg
wydarzeń i teksty Doroty Kani, jest oczywiste, że są to sugestie
krzywdzące i niesprawiedliwe, a usprawiedliwianie przez największą
w Polsce gazetę użycia przemocy odwoływaniem się do wewnątrzklanowej
lojalności nie wymaga komentarza. Właśnie tak tłumaczą się członkowie
gangów. Publikacja w tej formie jest czymś wyjątkowo podłym, szczególnie
że dotyczy osoby, która pełniąc swoje dziennikarskie zadania, zapłaciła
za to cenę zdrowia i stała się obiektem brutalnej napaści. Dorota
Kania została skopana i poturbowana, bo pisała niewygodną prawdę.
Dziś, w tydzień po tym wydarzeniu, nie może pracować i leczy się.
Swoją publikacją Gazeta sponiewierała ją jeszcze raz".
Przypomnijmy, że udzielający Gazecie Wyborczej wywiadu prof.
Lech Mróz, kierownik Katedry Etnologii i Antropologii UW, stwierdził
m.in.: (GW z 14 kwietnia br.) "Podstawowa zasada cygańskości
- romanipen - to lojalność. Spory rozstrzygamy między sobą (...).
Rękoczyny to naturalny sposób rozwiązywania sporów w obozowisku cygańskim&
quot;.
Miłośnik rękoczynów, będący profesorem UW, dodał też odpowiednie,
ideologiczne wyjaśnienie, jak należy zachowywać się "poprawnie
politycznie" wobec mniejszości narodowych, mówiąc: "Do
mniejszości trzeba podchodzić z pokorą". Najwidoczniej ta postawa
szczególnie mocno odpowiada organowi Michnika, który niejednokrotnie
już posuwał się do oszczerczych ataków na polską większość w jej
stosunkach z jakimikolwiek mniejszościami narodowymi, od Żydów po
Ukraińców i Romów.
Usprawiedliwianie w Gazecie Wyborczej brutalnego pobicia
dziennikarki w imię "lojalności" aż nadto kojarzącej się
z mafijną zasadą "omerta" (nakaz milczenia) wywołało rozliczne
protesty. Postawę Gazety oprotestował dyrektor Centrum Monitoringu
Wolności Prasy - Andrzej Goszczyński w liście otwartym do Gazety
Wyborczej. Postępowanie redaktorów Gazety Wyborczej zostało potępione
również m.in. przez Bronisława Wildsteina w Nowym Państwie (tekst
W obronie Cyganów, 28 kwietnia), Haralda Kittela w Życiu (tekst Powiało
mrozem, 15 kwietnia), Filipa Mechesa z kwartalnika Fronda (w Życiu
z 19 kwietnia), Waldemara Żyszkiewicza w Tygodniku Solidarność (Kuszenie
mniejszości?, 21 kwietnia ) i Anny Poppek w Tygodniku Solidarność (Raczej straszno, 28 kwietnia).
Komentując wywiad Gazety Wyborczej z prof. Mrozem, red.
Poppek pisała o interlokutorze, który winą za pobicie obarczył samą
pobitą dziennikarkę: "Nic dziwnego, że oberwała - argumentuje
ów pan - bo przez swą niemądrą dociekliwość złamała jakieś tam cygańskie
tabu. Konkluzja: mniejszość cygańska żyjąca w Polsce kieruje się
swoimi własnymi zasadami postępowania, które my, Polacy, a przyszli
Europejczycy, powinniśmy honorować, choćby miały być sprzeczne z
obowiązującym u nas kodeksem karnym. Jeśli usiłujemy naginać wolnych
Romów do przestrzegania polskiego, skostniałego prawa, nie zasługujemy
na miano cywilizowanego narodu".
Szczególnie znamienne w całej sprawie jest postępowanie
fetowanego jako arcy-Europejczyka Adama Michnika. Jak komentowała
red. Poppek, naczelny Gazety Wyborczej odmówił podpisania się pod
apelem środowiska dziennikarskiego domagającego się szybkiego ukarania
winnych linczu na dziennikarce, zagrażającego wolności słowa. Zamiast
tego Wyborcza opublikowała omawianą powyżej wyjątkowo podłą publikację.
Brednie antypolonizmu
Ostatnio coraz częściej spotykamy się z różnymi wybrykami antypolonizmu,
na które ciągle brak reakcji przedstawicieli władz. Szczególnie jaskrawym
przejawem świadomego antypolonizmu był publikowany 6 marca w niemieckim
tygodniku Der Spiegel wywiad z prof. Yehude Bauerem, jednym z najważniejszych
historyków słynnego izraelskiego instytutu Yad Vashem. W liście do
Rzeczpospolitej (z 27 marca) Polak z Oklahomy (USA) - Grzegorz Ciach
Norman komentował: "W wywiadzie tym prof. Bauer użył zwrotu &
lt;polskie obozy zagłady> (<der Vergasung von Juden in polnischen
Vernichtunslager Chelmno>), mającego wybitnie antypolski charakter.
Zwroty tego typu zniekształcają prawdę o holocauście i wspomagają
działania neonazistowskich rewizjonistów. Pojawiają się one dość
często w prasie amerykańskiej i kanadyjskiej i są zawsze energicznie
dementowane przez tutejszą Polonię. Ze względu na wysoką rangę i
międzynarodowy autorytet prof. Bauera, w tym wypadku najbardziej
pożądana byłaby oficjalna reakcja władz polskich. Niestety, polskie
MSZ nie reaguje na nasze listy o tym incydencie".
Całą sprawę uważam za wręcz obrzydliwą. Prof. Yehuda Bauer
jest jednym z kilku najwybitniejszych żydowskich badaczy historii
holocaustu Żydów, i to w szerokim kontekście międzynarodowym. Jego
świadome wystąpienie ze zwrotem fałszującym odpowiedzialność za holocaust
Żydów i zrzucającym ją na Polaków jest szczególnie wymownym przykładem
coraz dalej posuniętego wybielania Niemców kosztem Polski. Szczególnie
oburzające i wymowne zarazem jest milczenie polskiego MSZ-u. Czy
chodzi o względy osobistej przyjaźni prof. Geremka z prof. Bauerem?
O innym wybryku antypolonizmu napisała Małgorzata Rutkowska
w artykule pt. Antypolski skandal w Naszym Dzienniku (z 26 kwietnia). Otóż na stronie internetowej Muzeum Tolerancji Szymona Wiesenthala
w Los Angeles hasło "endecja" ozdobiono znakiem graficznym
swastyki, "mającym w intencji autorów strony być symbolem rozpoznawczym
polskiego ruchu narodowego". Red. Rutkowska komentuje: "
Przypisywanie członkom i sympatykom Narodowej Demokracji ideologii
nazistowskiej, która kosztowała nasz Naród niewypowiedziany ogrom
cierpień i miliony ofiar, wśród których było jakże wielu narodowców,
jest skandaliczną prowokacją". Na wspomnianej stronie internetowej
znalazła się również potwarz wymierzona w Armię Krajową. Przedstawiono
ją jako organizację, która "wielokrotnie występowała przeciwko
Żydom".
Zdumiewa nagminny brak reakcji przedstawicieli polskich
władz na tego typu jaskrawe przejawy antypolonizmu. Co gorsza, nierzadko
antypolskie kłamstwa za granicą wspierane są przez "eksport&
quot; podobnych kłamstw z Polski. Jaskrawy przykład tego typu opisała
Teresa Kuczyńska w tekście Utracona cześć profesora Tycha (Tygodnik
Solidarność z 7 kwietnia). Nawiązała tam do tez wykładu dyrektora
Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie - Feliksa Tycha,
który wystąpił w Bonn z wykładem: Niemcy, Żydzi i Polacy. Holocaust
i jego następstwa. Profesor Tych, zaproszony do Niemiec na wykłady
przez Fundację Friedricha Eberta i Towarzystwo Niemiecko-Izraelskie,
już w zaproszeniach zaakcentował jako tezę przewodnią to, że: "
Holokaust nie dokonał się w próżni. Zbrodnia na narodzie żydowskim
została dokonana w obecności polskiej ludności". Teresa Kuczyńska
pisze: "Właśnie obojętnością Polaków na zagładę Żydów prof.
Tych tłumaczył niemieckim elitom fakt, iż tak wielu Żydów mogło zostać
w czasie wojny wymordowanych. To także tej obojętności przypisuje
on tak nikły udział Polaków w ratowaniu Żydów. (...) Tezy Tycha podchwycili
dyskutanci. Jedni podkreślali zgubny wpływ polskiego Kościoła na
pobudzanie antysemityzmu Polaków, inni zwrócili uwagę na naszą wrodzoną
ksenofobię, w tym szczególnie polskiej wsi. (...) Niektórzy z obecnych
na wykładzie Polaków wysłali do polskiej ambasady w Niemczech, na
ręce ambasadora Andrzeja Byrta, protesty. Napłynął także protest
do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie ze strony wysokich
urzędników polskich przedstawicielstw w Niemczech. Wyrażają w nim
zaskoczenie, że dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, instytucji
państwowej, utrzymywanej z publicznych pieniędzy, dyskredytuje za
granicą kłamliwymi insynuacjami własny kraj. Insynuacjami rozpowszechnianymi
na obszarze państwa, które dokonało Holokaustu".
Szkodzące Polsce insynuacje obecnego dyrektora Żydowskiego
Instytutu Historycznego są tym bardziej oburzające w zestawieniu
z licznymi żydowskimi świadectwami z przeszłości, podkreślającymi
daninę krwi, jaką zapłacili Polacy za ratowanie Żydów. Przypomnijmy
choćby teksty nieżyjącego już, niestety, od lat b. dyrektora Żydowskiego
Instytutu Historycznego - Szymona Datnera (zwłaszcza jego głośną
książkę Las sprawiedliwych), Klary Mirskiej, autorki książki W cieniu
wielkiego strachu, Andrzeja Wróblewskiego wywiad-rzekę Być Żydem,
Stefana Chaskielewicza Ukrywałem się w Warszawie, Juliana Hirszfelda
Historia jednego życia, teksty Juliana Aleksandrowicza, Izaaka Lewina,
Józefa Lichtena i innych. Fałszującemu historię prof. Tychowi radzę,
by wpisał sobie do sztambucha piękne słowa Klary Mirskiej, Żydówki,
która wprawdzie wyemigrowała z Polski po marcu 1968 r., ale zawsze
broniła prawdy o narodzie polskim, pisząc m.in: "Zebrałam wiele
zeznań o Polakach, którzy uratowali Żydów, i nieraz myślę: Polacy
są dziwni. Potrafią być zapalczywi i niesprawiedliwi. Ale nie wiem,
czy w jakimkolwiek innym narodzie znalazłoby się tylu romantyków,
tylu ludzi szlachetnych, tylu ludzi bez skazy, tylu aniołów, którzy
by z takim poświęceniem, z takim lekceważeniem własnego życia, tak
ratowali obcych".
By służyć Polsce
Niewiele było w ostatnich miesiącach równie ważnych tekstów, jak publikowany na łamach dodatku Rzeczpospolitej + Plus - Minus z 22 kwietnia szkic Bohdana Cywińskiego Inteligencji nekrologi przedwczesne. Jest to pełen pasji tekst na rzecz obrony tradycyjnych wartości wśród inteligencji, idei służby Narodowi. Cywiński ostrzega: "bez ludzi rodem z Żeromskiego, bez ośmieszanych tylekroć Siłaczek, Judymów i Gajowców, ta cała Polska okaże się przestrzenią nie do zniesienia, brudnym i chamskim targowiskiem, z którego niedobitki ludzi uczciwych i przyzwoitych będą musiały uciekać. (...) Rzut oka na mapę świata przekonuje mnie, że Polska bezpieczna nie jest i długo jeszcze nie będzie. W minimalnym stopniu zmienia to przynależność do NATO i minimalnie może to poprawić Unia Europejska. Faktu tego nie zmienią też deklaracje żadnych - jak wiadomo, zawsze prawdomównych - prezydentów świata. Nie do mnie ich mowy o najrozmaitszych gwarancjach. Tym bardziej jednak widzę potrzebę zachowania i uznania dla wartości obywatelskiej służby - właśnie służby inteligenta, który potrafi mobilizować otoczenie i potrafi uczynić posterunkiem każde miejsce, w które rzuci go los. Sądzę więc, że wierni swym dawnym mitom i wartościom inteligenci są nadal Polsce potrzebni, więcej - że ich obecność i aktywność będzie dla niej czynnikiem decydującym. Pozostaje pytanie ostatnie: czy się tacy znajdą?".
Pomóż w rozwoju naszego portalu