Reklama

Wiara

Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka: pomysł referendum ws. aborcji jest niedorzeczny

Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka przypomina, że władze PiS nadal nie wypowiedziały się w sprawie referendum o aborcji, które proponuje wicepremier Jarosław Gowin. – Ta zwłoka jest zaskakująca. Pomysł pana Gowina jest niedorzeczny. Jeśli dojdzie do referendum, będziemy mieć nową wojnę – mówi Wojciech Zięba, lider organizacji pro-life. Jak dodaje, o sprawach życia nie mogą decydować obywatele w referendum, gdyż prawo naturalne w żadnym wypadku nie może być przedmiotem głosowania.

[ TEMATY ]

ochrona życia

Iwona Ochotny

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W grudniu 2020 r. Jarosław Gowin w wywiadzie udzielonym dla jednego z portali w odpowiedzi na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego o wykreśleniu tzw. przesłanki eugenicznej z Ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży zaproponował, by głos w sprawie aborcji oddać Polakom. „Po tym, gdy naruszono tzw. kompromis aborcyjny z 1993 r., którego byłem i jestem zwolennikiem, być może nie ma już innej drogi jak tylko referendum; należałoby dobrze przemyśleć pytania i wówczas oddać głos Polakom” – powiedział w wywiadzie.

Referendum jako instrument stanowienia prawa jest charakterystyczny dla demokracji bezpośredniej, w której ogół uprawnionych do głosowania członków wspólnoty decyduje w powszechnym głosowaniu o ważnych dla nich sprawach.

Podziel się cytatem

W demokracji pośredniej nie ma tradycji podejmowania decyzji poprzez referenda, a większość decyzji podejmowana jest przez wybieranych na określoną kadencję przedstawicieli. Wyjątkiem są referenda lokalne lub referenda ogólnokrajowe w najważniejszych sprawach państwowych (zmiana Konstytucji, przystąpienie do ważnych umów międzynarodowych mających wpływ na znaczącą zmianę funkcjonowania danego państwa np. referendum przed przystąpieniem do Unii Europejskiej).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Szwajcaria – kropla drąży skałę

Reklama

Jednym z państw europejskich, które ma długą tradycję podejmowania decyzji na drodze referendalnej, jest Szwajcaria. W ciągu 200 lat zorganizowano tu 300 referendów ogólnokrajowych (na około 500 przeprowadzonych łącznie na całym świecie). Na tym przykładzie można dokładnie prześledzić historię kampanii prowadzącej do liberalizacji prawa aborcyjnego. Prawo to próbuje się obecnie wprowadzać także w innych krajach według tego samego, sprawdzonego w Szwajcarii schematu.

W Szwajcarii liberalizacja prawa aborcyjnego zajęła aktywistkom ze Szwajcarskiego Stowarzyszenia na Rzecz Dekryminalizacji Aborcji trzy dekady i cztery ogólnokrajowe kampanie referendalne. Od 1942 r. na terenie tego kraju przerywanie ciąży było możliwe tylko wtedy, gdy zagrożone było zdrowie kobiety, a za nielegalne przerywanie ciąży groziła kara więzienia do 5 lat dla lekarza i do 3 lat dla matki dziecka.

Prawo to zostało zliberalizowane dopiero po 60 latach, jednak kampania na rzecz legalizacji aborcji na życzenie zaczęła się wiele lat wcześniej. Jej główną inicjatorką i reżyserką została socjalistka Anne-Marie Rey. Namówiła ona swojego ojca, ginekologa, do wykonania aborcji jej pierwszego dziecka w latach 60. XX w. i od tego czasu stała się zagorzałą zwolenniczką aborcji na życzenie. Stowarzyszenie, które założyła, wykorzystało do kampanii na rzecz liberalizacji prawa aborcyjnego toczący się spór o przyznanie praw wyborczych kobietom w Szwajcarii.

Reklama

Referenda w obu sprawach odbyły się w 1971 r. Kobiety uzyskały prawa wyborcze, natomiast pomysł aborcji na życzenie przepadł w głosowaniu z kretesem. Kolejna próba poddania pod głosowanie sprawy aborcji została przedstawiona w parlamencie w 1976 r., lecz ponownie została odrzucona. Zorganizowane rok później referendum miało sprawić wrażenie, że kobiety zgadzają się na kompromis – aborcja na życzenie miała być legalna, ale tylko do 12. tygodnia ciąży. I tym razem Szwajcarzy byli przeciwni takiej zmianie – w referendum swój sprzeciw wyraziło 51,7 proc. głosujących.

Po trzeciej przegranej wnioskodawczynie postanowiły skupić się na intensywnym lobbowaniu za zmianą prawa. Sprzyjały temu przemiany społeczne zachodzące w społeczeństwie szwajcarskim w tamtym czasie: w 1981 r. wpisano równość płci i równą płacę do Konstytucji Szwajcarii, a w 1985 r. uchwalono równe prawa w rodzinie dla kobiet i mężczyzn.

W latach 70. i 80. poszczególne kantony zaczęły liberalizować prawo lub odstępowały od wymierzania kar w sprawach o aborcję (ostatni wyrok karny zapadł w Szwajcarii w 1988 r.). W dużych miastach takich jak Zurych, Genewa czy Lozanna, z łatwością można było znaleźć lekarza, który wykonywał aborcję. Aktywistki przedstawiały aborcję jako niezbędną pomoc potrzebującym kobietom, podkreślały, że jest ona nowoczesnym rozwiązaniem prawnym, rozpowszechnionym zagranicą i że takie przepisy znakomicie się sprawdziły w innych krajach, ograniczając liczbę aborcji, zmniejszając skutki i koszty leczenia kobiet po nieudanych aborcjach.

Równocześnie aktywistki wyolbrzymiały liczbę aborcji dokonywanych nielegalnie (od 20-50 tys. a nawet 70 tys. rocznie, gdy w rzeczywistości, po legalizacji aborcji w 2002 r. liczba aborcji wykonanych w ciągu roku w całym kraju wynosiła około 12 tys.). Podkreślały niebezpieczeństwo nielegalnych aborcji dla kobiety – choć same podały się tzw. zabiegom w sterylnych warunkach pod nadzorem wykwalifikowanych lekarzy.

Reklama

Taka wieloletnia propaganda i starannie przygotowana kampania referendalna doprowadziły w 2002 r. do zalegalizowała w Szwajcarii aborcji na życzenie do 12. tygodnia ciąży. Za taką zmianą opowiedziało się wówczas aż 72,2 proc. głosujących.

Warto podkreślić, że żadna z kampanii pro-life, przeprowadzonych w formie kampanii referendalnych w Szwajcarii, nie znalazła wymaganego poparcia: ani w 1985 r. referendum „za prawem do życia”, ani w 2002 r. referendum o „pomoc dla matki i nienarodzonego dziecka”, ani w 2014 r. w sprawie wyłączenia finansowania aborcji ze środków publicznych.

Referendum staje się więc znakomitym narzędziem do liberalizacji prawa. Przeprowadzenie kampanii wzmacniającej prawo do życia lub nawet pozytywnej pomocowej kampanii dla mamy lub dziecka jest praktycznie niemożliwe.

Irlandia – niemożliwe stało się możliwe

Warto przeanalizować także liberalizację prawa aborcyjnego w Irlandii, w tym pamiętne referendum z 2018 r. W tym tradycyjnie katolickim kraju obowiązywała jedna z najbardziej pro-life’owych ustaw w Unii Europejskiej. Wprowadzone w drodze referendum w 1983 r. prawo zakazywało nie tylko aborcji w każdym wypadku, ale również informowania o możliwościach dokonania nielegalnej terminacji czy wyjazdach zagranicznych w tym celu. Za nielegalny tzw. zabieg groziło dożywocie.

Reklama

W 1992 r. rozpoczęto kampanię na rzecz zmiany prawa. Motywem do tego stała się sprawa gwałtu na 14-letniej dziewczynce. W tym samym roku odbyło się referendum, podczas którego zaproponowano trzy poprawki do Konstytucji. Irlandczycy zgodzili się na dwie: zniesiono zakaz turystyki aborcyjnej oraz zakaz informowania o legalnych „usługach” w innych państwach. Zatem poprawki umożliwiały zabicie dziecka za granicą. Odrzucono natomiast możliwość aborcji w sytuacji zagrożenia, że kobieta może popełnić samobójstwo.

W 2012 r. w szpitalu w Galway zmarła obywatelka Indii Savity Halappanavar. W 17. tygodniu ciąży udała się do szpitala z bólem i zaczęła ronić. Odmówiono jej aborcji. Kobieta zmarła na posocznicę. Warto podkreślić, że kobieta nie umarła w wyniku braku dostępu do aborcji, ale w wyniku poważnych zaniedbań personelu medycznego szpitala oraz zaawansowanej choroby – posocznicy. Jednak jej śmierć zapoczątkowała debatę o konieczności zmian w prawie.

W 2013 r. zliberalizowano prawo i dopuszczono przerywanie ciąży w sytuacji zagrożenia życia matki. Do przerwania ciąży wymagana była zgoda dwóch lekarzy. Obniżono także wymiar kary: z dożywocia do kary więzienia do lat 14.

25 maja 2018 r. Irlandczycy odpowiedzieli na pytanie referendalne: „Czy zgadzasz się na wprowadzenie 36. poprawki do konstytucji?”. Trzydziesta Szósta Poprawka miała oznaczać usunięcie Ósmej Poprawki, która stanowiła, że poczęte dziecko w łonie matki ma pełne prawa człowieka i obywatela. Premier Leo Varadkar, z wykształcenia lekarz, zapowiadał, że opowie się za zmianą przepisów – dotychczasowe określał jako „zbyt restrykcyjne”.

Reklama

Nowe prawo aborcyjne miało dawać możliwość przerwania ciąży do 12 tygodni od poczęcia bez podania powodu, po konsultacji z lekarzem; prawo do aborcji do 24. tygodnia ciąży w przypadku poważnego zagrożenia życia lub zdrowia kobiety, a także poważnego uszkodzenia płodu, które może doprowadzić do jego śmierci przed lub wkrótce po narodzinach; oraz nieograniczone czasowo prawo do przerwania ciąży w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia kobiety lub śmiertelnego uszkodzenia dziecka.

Choć według różnych sondaży z początku maja 2018 r. na „tak” miało zagłosować ok. 44-45 proc. społeczeństwa, a aż 17-18 proc. było niezdecydowanych, to według oficjalnych wyników za liberalizacją dostępu do aborcji opowiedziało się aż 66,4 proc. głosujących. To, co się wydarzyło, premier Leo Varadkar nazwał „kulminacją cichej rewolucji, którą Irlandia przeżywa w ostatnich 10-20 latach. Ludzie powiedzieli, że chcą współczesnej konstytucji dla współczesnego kraju i zaufali kobietom, że podejmą właściwe decyzje dotyczące ich własnego zdrowia”.

Zdaniem Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia, na „sukces” grup proaborcyjnych wpłynęły rosnąca utrata zaufania wobec Kościoła, wspomniana śmierć Savity Halpanavaar, która wskutek zaniedbań lekarzy zmarła na sepsę, aktywność proaborcyjnych polityków oraz wieloletnia strategia ruchów feministycznych, obficie finansowanych m.in. przez George’a Sorosa i jego Fundację Otwarte Społeczeństwo (OSF).

Reklama

Organizacje pro-life miały „pod górkę” nie tylko z powodu nierównej walki finansowej. Facebook i Google ogłosiły, że „zawieszają” publikację treści związanych z referendum w trosce o „uczciwy przebieg głosowania”. Oficjalnie blokada dotyczyła wszelkich – a więc również proaborcyjnych – treści. Jednak w sytuacji, gdy większość tradycyjnych mediów oraz rząd agitowało za liberalizacją przepisów, ofiarą cenzury internetu padli głównie pro-liferzy.

Warto pamiętać, że kamieniem milowym irlandzkich trendów było przeprowadzenie w 2015 r. pierwsze na świecie referendum w sprawie legalizacji małżeństw jednopłciowych.

W pierwszym roku obowiązywania w Irlandii nowych przepisów pozwalających na praktycznie nieograniczone przerywanie ciąży, pozbawiono życia 6666 nienarodzonych dzieci.

Zdaniem Wojciecha Zięby, prezesa Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka, analiza kampanii referendalnych w Irlandii i Szwajcarii pokazuje, po jakie narzędzia manipulacji sięgają środowiska proaborcyjne. - Niestety, trzeba stwierdzić, że narzędziem tym może być nawet samo referendum – rozpoczynając od ułożenia pytania sugerującego odpowiedź, a kończąc na nierównej walce finansowej i nierównym dostępie do mediów – mówi Zięba.

- Z ujawnionej wewnętrznej korespondencji fundacji OSF George’a Sorosa dowiadujemy się, że zwycięstwo zwolenników aborcji w Irlandii, a więc „w państwie, gdzie obowiązują jedne z najbardziej restrykcyjnych przepisów antyaborcyjnych, wpłynie na pozostałe kraje katolickie, takie jak Polska, i dostarczy dowodu, że zmiany, nawet w najbardziej konserwatywnych społeczeństwach, są możliwe” – cytuje prezes PSOŻC.

Reklama

„Czy właśnie na tym zależy Jarosławowi Gowinowi, który proponuje referendum w sprawie aborcji? Ten pomysł jest niedorzeczny. Dyskusja o aborcji ma sens tylko wtedy, gdy jest rzetelna, uczciwa. Widzieliśmy, że na ulicy nie rozmawia się w oparciu o argumenty. Proponując referendum w tak drażliwej sprawie, Jarosław Gowin naraża nas na kolejną falę agresywnych protestów oraz na kolejną dawkę manipulacji. Realizacja tej propozycji doprowadzi do wojny między zwykłymi obywatelami, Kościołem, ruchami pro-life oraz zwolennikami aborcji, wprowadzi kolejne niepotrzebne podziały, sprawi, że czarne marsze, które wygasają, wybuchną ze zdwojoną siłą” – argumentuje Wojciech Zięba.

Co więcej – dodaje - o sprawach życia nie mogą decydować obywatele w referendum, gdyż prawo naturalne w żadnym wypadku nie może być przedmiotem głosowania. To politycy, jako reprezentanci społeczeństwa, muszą imiennie wziąć odpowiedzialność za podejmowane przez siebie decyzje, a nie zrzucić winę oraz odpowiedzialność na społeczeństwo, które grupy proaborcyjne wcześniej nakarmią swoją kłamliwą propagandą: że dziecko nienarodzone niby nie czuje bólu, że aborcja niby nie ma żadnych negatywnych konsekwencji dla matki itp.

Zdaniem Zięby, zaskakujące w propozycji Jarosława Gowina jest też to, że „wywiad, w którym o niej opowiada, jest dla niego okazją do wychwalania świętości i wielkości Jana Pawła II”.

Podziel się cytatem

- Papież „Jest i będzie wielki. Największy w polskich dziejach. I wielki w dziejach Kościoła” – mówi polityk dla jednego z portali. Zapomina, że ten sam papież był wielkim obrońcą życia człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci. Podczas pielgrzymki do Polski w 1979 r. mówił: „I życzę, i modlę się o to stale, ażeby rodzina polska dawała życie, żeby była wierna świętemu prawu życia. Jeśli się naruszy prawo człowieka do życia w tym momencie, w którym poczyna się on jako człowiek pod sercem matki, godzi się pośrednio w cały ład moralny, który służy zabezpieczeniu nienaruszalnych dóbr człowieka. Życie jest pierwszym wśród tych dóbr. Kościół broni prawa do życia nie tylko z uwagi na majestat Stwórcy, który jest tego życia pierwszym Dawcą, ale równocześnie ze względu na podstawowe dobro człowieka” (Nowy Targ, 8 czerwca 1979 r.). A może zdaniem pana Gowina o wielkości Jana Pawła II świadczy to, że miał poczucie humoru i lubił kremówki…? – zastanawia się Wojciech Zięba.

Prezes organizacji pro-life zaznacza na koniec: „Jedynym wyjściem załagodzenia obecnych niepokojów społecznych jest publikacja przez rząd Mateusza Morawieckiego orzeczenia TK z 22 października 2020 r. oraz znaczące zwiększenie pomocy państwa dla niepełnosprawnych”.

2021-01-12 12:04

Oceń: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zabijać czy leczyć?

Współczesna nauka ucięła dyskusje, czy poczęte, a nie narodzone dziecko jest człowiekiem. Także polska konstytucja chroni ludzkie życie, aczkolwiek nie udało się dopisać słów: „od poczęcia do naturalnej śmierci”. Czy obecnie da się zmienić prawo na tyle, by umożliwić większą ochronę ludzkiego życia, a konkretnie, aby niepełnosprawność nie była przyczyną zabijania dzieci w łonach matek? W minionym tygodniu Sejm debatował nad projektem klubu Solidarnej Polski, aby w obecnej Ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży usunąć jeden wyjątek - aborcji eugenicznej, czyli dopuszczającej zabicie dziecka w przypadku, gdy dotknięte jest ciężką, nieuleczalną chorobą albo wadą rozwojową. Argumentowano to tym, że skoro obecnie postęp medycyny pozwala na ratowanie 22-tygodniowych wcześniaków, to tym bardziej nie powinniśmy pozwalać na aborcję ze wskazań eugenicznych. Co więcej, badania prenatalne powinny być sprofilowane na zdiagnozowanie i leczenie ewentualnych chorób, a nie być wyrokiem śmierci. Według sprawozdania Rady Ministrów, w 2010 r. w Polsce legalnie dokonano 641 aborcji. Ale aż 614 dzieci straciło życie dlatego, że podejrzewano u nich chorobę genetyczną, czy - jak kto woli - „nieodwracalne upośledzenie płodu”. Można mieć pewność, że w rzeczywistości ze względu na przesłankę eugeniczną w majestacie prawa giną dzieci, które mogą i powinny liczyć na specjalistyczną pomoc lekarską po porodzie. Dlatego słusznie padły w Sejmie słowa, że zabijanie tych najsłabszych dzieci, jeszcze nienarodzonych, podejrzewanych o choroby, jest udoskonaloną realizacją wizji Adolfa Hitlera, który dążąc do stworzenia czystej rasy, nie wahał się zabijać ludzi słabych, starych i chorych. Według obowiązującej ustawy, można obecnie legalnie dokonać aborcji np. na dojrzałym płodzie z zespołem Downa w 24. tygodniu życia. Kto jest za utrzymaniem tego zapisu w ustawie, niech ma odwagę i powie to rodzicom żyjących dzieci z zespołem Downa. Te dzieci w medycynie są zwane dziećmi Bożymi. Wszystkie bez wyjątku są kochane miłością bezgraniczną i szczerą przez rodziców i rodzeństwo. Tej miłości nikt i nic nie może zabijać. A w ogóle, jak można odbierać fundamentalne prawo do życia bezbronnemu dziecku z powodu jego choroby? Wprost przeciwnie - należy je otoczyć wszechstronną i najlepszą opieką. Można być pewnym, że jeśli nie będziemy respektować fundamentalnego prawa do życia, inne prawa nie będą miały już żadnego znaczenia. Zabijać czy leczyć? - przed takim pytaniem stanęli polscy posłowie, z których większość deklaruje się jako katolicy. Nie będą musieli tym razem głosować za całkowitym zakazem aborcji, a jedynie za uchyleniem zapisu, który jest wyjątkowo nieludzki. Jak słyszałem, w klubie Platformy Obywatelskiej, od której zależy los ustawy, nie będzie dyscypliny partyjnej. Jej posłowie głosować będą więc zgodnie ze swoim sumieniem. Dlatego pragnę im przypomnieć, że bł. Jan Paweł II w praktycznych działaniach zalecał parlamentarzystom: „Jeśli nie byłoby możliwe odrzucenie lub całkowite zniesienie ustawy o przerywaniu ciąży, parlamentarzysta, którego osobisty absolutny sprzeciw wobec przerywania ciąży byłby jasny i znany wszystkim, postąpiłby słusznie, udzielając swego poparcia propozycjom, których celem jest ograniczenie szkodliwości takiej ustawy i zmierzających w ten sposób do zmniejszenia jej negatywnych skutków na płaszczyźnie kultury i moralności publicznej. Tak postępując bowiem, nie współdziała się w sposób niedozwolony w uchwalaniu niesprawiedliwego prawa, ale raczej podejmuje się słuszną i godziwą próbę ograniczenia jego szkodliwych aspektów” („Evangelium vitae”, 73). Niestety, zbyt wielu posłów katolików zachowuje postawę Piłata - umywają ręce, uważając się za strażników kompromisu, aprobujących tzw. mniejsze zło, a w rezultacie skazując bezbronne, podejrzane o chorobę nienarodzone dzieci na śmierć. Podejrzane - to słowo należy podkreślić, ponieważ dzisiaj medycyna przeprowadza skomplikowane operacje serca u dzieci w łonie matki, leczy wady wrodzone i ciężkie choroby. Podobnie też cokolwiek fałszywie wygląda nasza radość z paraolimpijczyków, którzy zasypali nas gradem medali! Ale jak widać, dla wielu posłów niepełnosprawność może być przepustką do paraolimpiady, ale też i do śmierci. Co jeszcze ważne, to poselskie głosowanie będzie miało również wpływ na przyjęcie innych ustaw bioetycznych, w tym o in vitro. A punktem wyjścia do dyskusji o in vitro jest właśnie eugenika, czyli sztuczna selekcja ludzkich zarodków. Czy i w tym przypadku posłowie postawią na zgniły kompromis?
CZYTAJ DALEJ

Jezus jest naszym lekarzem, chcącym uleczyć zranione serca

2025-06-12 09:34

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Pixabay.com

Rozważania do Ewangelii Mt 9, 9-13.

Piątek, 4 lipca. Dzień powszedni albo wspomnienie św. Elżbiety Portugalskiej
CZYTAJ DALEJ

Prezydent podziękował żołnierzom i funkcjonariuszom za ochronę wschodniej granicy Polski

2025-07-04 20:11

[ TEMATY ]

straż graniczna

żołnierze

Prezydent Andrzej Duda

PAP/Artur Reszko

Prezydent RP Andrzej Duda na spotkaniu z żołnierzami oraz funkcjonariuszami policji i Straży Granicznej służącymi na granicy polsko-białoruskiej, 4 bm. w przygranicznej miejscowości Jaryłówka.

Prezydent RP Andrzej Duda na spotkaniu z żołnierzami oraz funkcjonariuszami policji i Straży Granicznej służącymi na granicy polsko-białoruskiej, 4 bm. w przygranicznej miejscowości Jaryłówka.

Prezydent Andrzej Duda, podczas piątkowej wizyty na polsko-białoruskiej granicy, podziękował służącym tam żołnierzom i funkcjonariuszom Straży Granicznej oraz policji za niezwykle bohaterską obronę nie tylko granicy Rzeczypospolitej Polskiej, ale także granicy Unii Europejskiej i strefy Schengen.

Andrzej Duda wizytował w piątek polsko-białoruską granicę w Podlaskiem. Był na granicy przy zaporze, a następnie spotkał się w Jaryłówce z żołnierzami i funkcjonariuszami pełniącymi służbę na tej granicy. W spotkaniu wzięli też udział m.in.: wiceminister MON Paweł Bejda, wiceminister MSWiA Czesław Mroczek, komendant główny SG gen. dyw. Robert Bagan, Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Maciej Klisz i zastępca komendanta głównego policji Rafał Kochańczyk.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję