Reklama

Kochać życie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jan Paweł II w encyklice o obronie życia „Evangelium vitae” skierował do ludzkości słowa: „Potrzebna jest powszechna mobilizacja sumień i wspólny wysiłek etyczny, aby wprowadzić w czyn wielką strategię obrony życia”.
Ks. Tomasz Kancelarczyk - inicjator i niezmordowany od wielu lat orędownik marszów w obronie życia w Polsce, przypomniał te bardzo ważne słowa. - Ilekroć je powtarzam, ilekroć zgłębiam, ciągle widzę głębię myśli naszego ukochanego Ojca Świętego. I widzę, jak wiele możemy od niego się nauczyć. Aby jeszcze bardziej, mocniej i skuteczniej bronić tych, którzy obronić się nie mogą - powiedział w niedzielę Zesłania Ducha Świętego podczas Mszy św. w intencji obrony życia, w słupskiej świątyni mariackiej NMP Królowej Różańca Świętego. - W tej wojnie w obronie życia każdy z nas należy do wielkiej armii życia. Armii stojącej w obronie najsłabszych nienarodzonych. (...) Niezwykle ważne jest to, że wasz słupski „Marsz dla Życia” zorganizowano w dniu uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Odwołujecie się do mocy Ducha Świętego. Aby w tej walce nie być silni swoją siłą, ale siłą Pana Boga. Prośmy Ducha Świętego, aby każdy z nas był silniejszy. Abyśmy potrafili wyjść z naszego „wieczernika” i walczyć w obronie najsłabszych, nie tylko poczętych nienarodzonych, ale też chorych, niepełnosprawnych, umierających. W tym będzie nasza wielkość, jeżeli potrafimy schylić się nad tymi, którzy są słabi i mali w oczach tego świata. Potrzebna jest moc tego Ducha Świętego - podkreślił ks. Tomasz.
W świątyni Mariackiej pw. NMP Królowej Różańca Świętego Eucharystii w intencji obrony życia przewodniczył ks. kan. Zbigniew Krawczyk, dziekan dekanatu Słupsk-Wschód, w koncelebrze z ks. Lucjanem Huszczonkiem, dziekanem dekanatu Słupsk-Zachód, ks. ppłk. dr. Eugeniuszem Łabiszem, kapelanem Garnizonu Słupsk, ks. dr. Andrzejem Wachowiczem, diecezjalnym duszpasterzem rodzin, i ks. Tomaszem Kancelarczykiem ze Szczecina oraz słupskimi kapłanami: ks. kan. Władysławem Stec Sala, proboszczem parafii św. Józefa Oblubieńca NMP, i ks. Piotrem Domarosem, wikariuszem parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego. - Wszyscy kapłani odprawiają Mszę św. w intencji życia, aby było chronione. Żeby nie było zagrożone - powiedział dziekan ks. kan. Krawczyk.
Po Mszy św. kapłani modlili się o dary Ducha Świętego dla każdego uczestniczącego w tej Mszy św.
W tę samą niedzielę ulicami Słupska przeszedł II Słupski „Marsz dla Życia” zorganizowany przez parafię św. Maksymiliana Marii Kolbego i słupski oddział Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”. W kolorowym korowodzie maszerowały tysiące słupszczan, a także wiernych z innych podsłupskich miejscowości. Marsz zgromadził liczne grupy młodzieży, osoby niepełnosprawne, całe rodziny z dziećmi. Z placu przed świątynią św. Maksymiliana Marii Kolbego przy Wzgórzu Maksymiliana wyruszył marsz na ponad 3-kilometrową trasę głównymi ulicami Słupska - Piłsudskiego, Jana III Sobieskiego, Szczecińską, Hugo Kołłątaja, Wojska Polskiego, Henryka Sienkiewicza i Grodzką, aż na Stary Rynek w centrum słupskiego grodu. Za tytułowym transparentem „Przytul mnie, mamo” uczestnicy marszu nieśli tekst encykliki Jana Pawła II „Redemptor hominis”, przepisany - słowo w słowo - na materiale długości 200 m. Obok pięknych flag biało-czerwonych flagi z logo „Civitas Christiana”, Bractwa Małych Stópek czy też napisy „Jesteśmy za życiem”. Szczególne 48 flag przygotowała młodzież z Nowogardu, z napisem „Kocham życie” w 48 różnych językach całego świata. Tyle flag z tym napisem to wyraz tego, że obrona życia jest potrzebą nie tylko naszego kraju, ale całego świata.
Stary Rynek w centrum słupskiego grodu zamienił się w miejsce pełne transparentów, białych balonów z logo Bractwa Małych Stópek wielobarwnych chorągwi. Wśród wielu atrakcji festynu obrony życia znalazł się także zatańczony na Starym Rynku pierwszy polonez przyjaciół życia, do którego poprowadził ks. Piotr Domaros w parze z Sylwią Smolińską z Diakonii Tańca.
- Trzeba przywrócić życiu Boga. Kiedy odetnie się życie od źródła życia Pana Boga, zaczyna się błąkać. Zaczyna się gubić w świecie. I wystarczy przyjrzeć się, ile jest takich błąkających ludzi. Tu chodzi o to, żeby ukazać kierunek - Bóg jest źródłem i szczytem. Jest klamrą spajającą to, co na początku u poczęcia. I to, co na końcu, kiedy On to życie przyjmuje na nowo. Przyjmuje już u siebie - mówi ks. Piotr Domaros, główny inicjator akcji marszów w Słupsku. Drugi słupski „Marsz dla Życia” stanowił zwieńczenie szeregu wydarzeń w słupskim grodzie, trwających cały poprzedni tydzień. Wydarzenia te służyły życiu w różnych jego aspektach, żeby objąć całość. I powiedzieć człowiekowi, żeby żył i rósł. Przez trzy dni (21-23 maja) w kościele św. Maksymiliana Marii Kolbego głosił konferencje ojciec benedyktyn Karol Meisner, lekarz psychiatra. Uznany znawca tematyki rodzinnej i małżeńskiej mówił o wartości życia w odniesieniu do rodziny i o rodzicielstwie.
23 maja w słupskim ratuszu odbyła się konferencja otwarta „NaProTechnologia - szansa leczenia niepłodności”. W konferencji skierowanej do środowiska medycznego, ginekologów, lekarzy i pielęgniarek, ale też do radców rodzinnych i wszystkich, którzy powinni być tym zainteresowani, wysłuchano m.in. referatów dr Ewy Ślizień-Kuczapskiej z warszawskiej Kliniki ProFamilia2000 oraz ks. dr. hab. Piotra Kieniewicza z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W dniach 25-27 maja odbyły się IV Słupskie Warsztaty Liturgiczno-Muzyczne, które prowadził Piotr Pałka, kompozytor krakowski, dyrygent wielu zespołów chóralnych, śpiewak, współpracownik Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego, autor hymnu „Nie lękajcie się”.
Słupski tydzień dla życia zakończył w niedzielny wieczór na Starym Rynku uliczny spektakl teatralny. Jedyny profesjonalny w Polsce ewangelizacyjny Teatr „A” z Gliwic w rock-operze „David” przedstawił historię króla Dawida ze Starego Testamentu. Historię jego życia, jego relacji z Bogiem, historii jego grzechów i łaski Pana Boga w jego życiu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Każde cierpienie połączone z Chrystusowym krzyżem umacnia

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Graziako

Rozważania do Ewangelii Mt 11, 25-30.

Poniedziałek, 29 kwietnia. Święto św. Katarzyny ze Sieny, dziewicy i doktora Kościoła, patronki Europy

CZYTAJ DALEJ

Spotkanie proboszczów świata: chcemy usłyszeć, jak Jezus nadal działa dzisiaj

2024-04-30 11:06

[ TEMATY ]

synod

proboszczowie

kard. Mario Grech

Karol Porwich/Niedziela

- Nie przybyliście tutaj, by otrzymać nauczanie czy wykład nt. synodalności. Jesteście tutaj, by opowiedzieć nam swoją historię, ponieważ historia każdego z was jest ważna - mówił kard. Mario Grech otwierając spotkanie „Proboszczowie dla synodu”. Odbywa się ono w połowie drogi między kolejnymi sesjami Synodu Biskupów nt. synodalności i w pewnej mierze jest odpowiedzią na pojawiający się zarzut, że głos kapłanów odpowiedzialnych za wspólnoty parafialne został dotąd niewystarczająco wysłuchany.

Dostrzec Bożą obecność w naszych historiach

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję