Pierwszą katechezę poświęconą osobie św. Józefa zatytułowałem „Józef - wzór mężnej wiary”. Oparłem ją na pięknej katechezie bł. Jana Pawła II, która została wygłoszona 17 marca 2002 r. na Placu św. Piotra w Watykanie. Ojciec Święty ukazał wówczas św. Józefa wsłuchanego w słowo Boga, a to słuchanie doprowadziło go do postawy posłuszeństwa Bogu, a w konsekwencji do świętości. W tej samej katechezie papież, posługując się terminologią biblijną, nazwał św. Józefa „człowiekiem sprawiedliwym”. To określenie znajdujemy w Ewangelii św. Mateusza: Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym… (Mt 1, 19). Jan Paweł II, używając tej nazwy, chciał wyjaśnić, na czym polega „bycie sprawiedliwym” i jak taką postawę może przyjąć każdy, kto chciałby naśladować św. Józefa. Stąd znajdujemy w katechezie wytłumaczenie: Sprawiedliwy jest bowiem ten, kto się modli, kto żyje wiarą i stara się czynić dobro w każdej konkretnej sytuacji życiowej. Wiara karmiąca się modlitwą - oto najcenniejszy skarb, jaki przekazuje nam św. Józef. Po przeczytaniu tych dwóch krótkich zdań, łatwo możemy się zorientować, jak dojść do postawy „józefowej sprawiedliwości”. Akcent położony jest przede wszystkim na modlitwę, która pozwala żyć wiarą i czynić dobro oraz karmi naszą wiarę.
Chcąc naśladować św. Józefa, najpierw zapytajmy się, co wiemy o Jego modlitwie? Wertując stronice Biblii, nie znajdziemy jasnego określenia, które by np. zaczynało się zdaniem: Józef mąż Maryi modlił się rano, a także… To byłoby chyba za łatwe. Nie oznacza to jednak, że nic nie wiemy. Można by oczywiście powołać się na Ewangelię św. Łukasza (1, 41-50) i delektować się Józefem, który wraz z najbliższymi zmierza na święta do Jerozolimy. Do tej sytuacji jeszcze wrócimy.
Chcę zwrócić naszą uwagę na inną kwestię. Św. Józef miał wielkie szczęście przez wiele lat przebywać pod jednym dachem z Jezusem Chrystusem. Wychowując potomka urodzonego przez swoją żonę Maryję, wychowywał Syna Bożego, Boga, który przyjął ludzkie ciało. Stąd miał szczęście adorowania Jezusa Chrystusa. Józef wraz z Maryją byli pierwszymi, którzy trwali z Nim w tak bliskiej relacji. Adorować, to utrzymywać z Bogiem bardzo bliski kontakt.
Ojciec Święty Benedykt XVI tłumaczył to słowo podczas Światowych Dni Młodzieży w Kolonii, wskazując, że „jest to kontakt usta-usta, pocałunek, uścisk, a więc miłość”. Św. Józef trwał w tej relacji jako Opiekun Zbawiciela i przez to miał okazję do tej szczególnej modlitwy, którą dziś określamy adoracją. To prowadziło go do owocnego, pięknego życia na ziemi i doprowadziło go przez głęboką wiarę do szczęści wiecznego.
Czy mamy możliwość naśladować św. Józefa? Jak najbardziej i to codziennie. Wielką łaską jest dla nas dar Jezusa, który jest Eucharystią. Syn Boży pozostawił siebie na ziemi w Eucharystii. Możemy karmić się Jego Ciałem, ale także możemy go adorować. Żywy, realnie, prawdziwie obecny Jezus Chrystus jest w każdym tabernakulum, w każdej świątyni na świecie. O każdej porze dnia można iść, ugiąć swoje kolana i delektować się możliwością bycia w Jego obecności. Trzeba często oddawać swoją siłę Jezusowi, by prowadził nasze życie. Trwanie przed Najświętszym Sakramentem powoduje, że nasza codzienność nabiera innego wymiaru, nasze czyny stają się owocniejsze i nigdy nie będzie nam brakowało czasu. Bóg zawsze nam go odda, kierując naszym doczesnym wędrowaniem. Nie żałujmy czasu na adorację i każdą minutę spędzoną na niej traktujemy jak minutę spędzoną w raju. Publiczne oddawanie czci Najświętszemu Sakramentowi jest potrzebą naszych czasów. Jest konieczne, by uratować społeczeństwo. Społeczeństwo umiera, ponieważ zatraciło źródło prawdy i miłości. Zanika życie rodzinne. Ludzie izolują się, koncentrują się na sobie, chcą być samowystarczalni. Rozpad jest bardzo bliski.
Ale społeczeństwo odrodzi się, nabierze sił, kiedy wszystkie jego członki na powrót przyłączą się do Emmanuela, uginając swoje kolana przed Panem. Jako ilustracja niech nam posłuży przykład, który mnie osobiście zauroczył. Usłyszałem o tym, oglądając film „Kolumbia - świadectwo dla świata”. Film opowiada o przemianie, jaka dokonuje się w sponiewieranej grzechem Kolumbii, znanej światu z działalności gangów handlujących narkotykami. Jednak od dziesięciu lat zachodzą tam wielkie zmiany za przyczyną wybranych władz, które naród kolumbijski ofiarowały Sercu Jezusowemu i uczą zmęczonych ludzi zginać kolana przed Bogiem. W filmie ukazana jest również niezwykła sytuacja. W 2002 r. w przededniu wyborów prezydenckich w Kolumbii marksistowscy partyzanci porwali kandydującą na urząd prezydenta kobietę. Wybory wygrał wówczas mężczyzna Álvaro Uribe Vélez, który postanowił, że owa kobieta musi zostać uwolniona. Podjęto trzy zbrojne akcje, które nie przyniosły efektu. Zdecydowano wówczas, że z armii kolumbijskiej zostanie wybranych dwunastu najbardziej pobożnych żołnierzy. Poproszono ich, by przez miesiąc trwali w tej intencji przed Najświętszym Sakramentem. Po upływie tego czasu udali się do bazy terrorystów i bez żadnego wystrzału, bez żadnych ofiar przywieźli ową kobietę i kilkunastu innych zakładników do stolicy Kolumbii. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Może uczynić wszystko, nawet to, co wydaje się nierealne.
Uginajmy często przed nim swoje kolana, a dostąpimy nieprawdopodobnej łaski. Bądźmy sprawiedliwi i pobożni na wzór św. Józefa, bo to najlepsza życiowa inwestycja. Czas spędzony na adoracji nigdy nie jest czasem straconym. To czysty zysk.
Pomóż w rozwoju naszego portalu