Reklama

Złoty jubileusz kapłaństwa na złotych łanach

Dobroć jest czymś zaraźliwym... Dobroć to nie potok słów czy wielki wysiłek. Dobroć przede wszystkim wyraża się w wyrozumiałości, uprzejmości, serdeczności i gotowości niesienia pomocy innym. Dobroć jest zwiastunem miłości. Do współistnienia na świecie potrzebni są dzisiaj tacy ludzie, którzy znając swoją ograniczoność i słabości, niestrudzenie, nie tracąc pogody ducha, podejmują się nowych zadań i wyzwań. Mają tę siłę, by powiedzieć sobie „nie” i nie poddawać się, ale iść zawsze do przodu. Tajemnica ich oddziaływania na innych tkwi w prostocie, skromności i dobroci właśnie. Te trzy rzeczy nic nie kosztują, a ich wartość jest nieoceniona. Pięćdziesiąt lat kapłaństwa to dobry moment, by na chwilę zatrzymać się i przyjrzeć osobie Jubilata, którym jest ks. prał. Józef Szczypta - proboszcz parafii św. Józefa na Złotych Łanach i dziekan dekanatu Bielsko-Biała III

Niedziela bielsko-żywiecka 15/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. JANUSZ KUCIEL, MAŁGORZATA KLINOT: - Pięćdziesiąt lat kapłaństwa to piękny jubileusz. Jak z perspektywy tego czasu Ksiądz Prałat patrzy dzisiaj na swoje kapłaństwo?

KS. PRAŁ. JÓZEF SZCZYPTA: - Ks. Jan Twardowski napisał kiedyś: „Świadomość tego, że jestem pięćdziesiąt lat księdzem, całe okrągłe pół wieku, jest wielkim przeżyciem... Jakże to wzruszające, że Pan Bóg był taki łaskawy, dobry, przebaczający, wyrozumiały i tak długo cierpliwy dla mnie…”. Myślę, że ten świątobliwy kapłan obdarzony talentem pisarskim, prostymi słowami trafnie dotknął prawdy o złotym jubileuszu kapłaństwa. Jak dzisiaj na to patrzę…? Bł. Jan Paweł II w szczególnych sytuacjach stawiał sobie i słuchaczom pytanie: „Cóż powiedzieć?” i udzielał stosownej odpowiedzi. Cóż więc ja mogę powiedzieć po pięćdziesięciu latach kapłaństwa? Chyba powtórzę tę zasadniczą znaną prawdę, że kapłaństwo to wielka tajemnica. Oczywiście, nie tak wielka jak tajemnica Wcielenia, Eucharystii czy tajemnica widzenia Boga twarzą w twarz - po śmierci… Ale na pewno jest tajemnicą Bożego wezwania, tajemnicą Jego łaski i naszej ludzkiej odpowiedzi.

- Służba Bogu i ludziom jest szczególnym powołaniem. W jaki sposób Ksiądz odkrył je w sobie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Już w liceum w Nowym Targu miałem szczęście zetknąć się z drogim i kochanym księdzem śp. Stanisławem Balem. Był gorliwym i dobrym katechetą szkół średnich. W trudnych latach po wojnie wydzierżawił część domu, w którym wielu chłopców znalazło dach nad głową i mieli możliwość zdobywania wiedzy w szkole średniej. Czterech z nich zostało kapłanami. Widząc jego pracę i zaangażowanie wśród młodzieży i dorosłych, dostrzegałem jego piękną i ofiarną postawę życia kapłańskiego. Niestety po trzech latach mojego pobytu słynną „bursę” ks. Bala władze komunistyczne zamknęły. Przez rok mieszkałem w domu prywatnym i tu na katechezie przykościelnej spotkałem mądrego i bardzo dzielnego śp. Ks. Stanisława Kudelskiego. Z jego pomocą na nauce religii, a potem w prywatnych spotkaniach odkrywałem powoli Boże wezwanie.

- Seminarium krakowskie wykształciło i uformowało wielu kapłanów. Czy rozpoczynając studia teologiczne w tym właśnie miejscu czuł ksiądz ducha, jaki emanował stąd przez dziesiątki lat?

- Do dziś pamiętam słowa Jezusa wypisane w naszej seminaryjnej kaplicy w języku łacińskim: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał”. Wspólna i prywatna modlitwa w połączeniu z wcześniej zacytowanymi słowami, konferencje ojców duchownych i Księdza Rektora, wykłady księży profesorów pomagały w wewnętrznej formacji. Mocno przeżywałem kolejne odejścia kolegów rocznikowych. One zawsze pobudzały do osobistej refleksji i jeszcze bardziej przynaglały do głębszego odkrywania powołania kapłańskiego.

Reklama

- W dniu 17 czerwca 1962 r. przyjął Ksiądz święcenia kapłańskie z rąk bp. Karola Wojtyły. Jak Ksiądz wspomina tę chwilę?

- Radośnie i smutno. Radośnie - bo już święcenia kapłańskie. Smutno - bo w czasie ostatnich rekolekcji przed święceniami zmarł niespodziewanie nasz abp Eugeniusz Baziak. Na wszystkich zaproszeniach prymicyjnych widniało jego nazwisko.

- Decyzją swoich przełożonych został Ksiądz posłany do parafii Niegowić. Jaki ślad w pamięci neoprezbitera zostawiła praca w tej wspólnocie?

- Po pięćdziesięciu latach można jedynie mówić o śladach w pracy duszpasterskiej. Konfesjonał, ołtarz i nieustanne wyjazdy do różnych wiosek na katechezę. Oczywiście, odbywała się ona w domach prywatnych. Dobrzy ludzie udostępniali swoje mieszkania - w dwóch, pamiętam, były zwykłe klepiska. Dojazdy furmankami - nieraz kilkukilometrowe. Dzieci i młodzież - sama radość! Trudno nawet porównywać z dzisiejszymi. Drugi szczegół to ciągłe „gratulacje”, że pracuję i mieszkam tam, gdzie pracował ks. Karol Wojtyła.

- Dąbrowa Narodowa, Andrychów i Kraków-Salwator to kolejne parafie, w których pełnił Ksiądz posługę duszpasterską. Gdyby Ksiądz w kilku zdaniach opowiedział o formach pracy w tych miejscach?

- Po dwóch latach w Niegowici przyjechałem do Dąbrowy Narodowej. Religijność braci górniczej była słaba. Do księdza odnosili się właściwie, ale życie sakramentalne pozostawiało wiele do życzenia. W porównaniu z dorosłymi, dzieci i młodzież chętnie brały udział w przyparafialnej katechezie. Andrychów i Kraków-Salwator to już parafie o innym profilu religijnym. Ogromna rzesza wiernych była związana z Kościołem. Wszędzie jednak katecheza odbywała się w trudnych warunkach lokalowych. W Krakowie, w porównaniu z poprzednimi parafiami, miałem więcej zajęć duszpasterskich niż katechezy.

- Złote Łany, nowe osiedle w Bielsku-Białej jest miejscem, w którym Ksiądz podejmuje trudne obowiązki: proboszcza i budowniczego kościoła. Jak Ksiądz przyjął decyzję biskupa i czy bał się tego wyzwania?

- Podczas katechezy usłyszałem od Księdza Proboszcza słowa: „był pilny telefon z Kurii, Ksiądz Kardynał prosi o spotkanie”. Pomyślałem, dlaczego mnie wołają?, przecież odznaczenie mi nie grozi, a może jakaś reprymenda? A tu od razu po przywitaniu słyszę: „Jest takie osiedle w Bielsku-Białej, nazywa się Złote Łany, chciałbym, żeby ksiądz tam poszedł…”. Przybyłem w czerwcu 1976 r. Wróciłem jednak w strony rodzinne, bo nie miałem gdzie zamieszkać. Na parafii w Białej, do której należał teren Złotych Łanów, nie było miejsca. W ręce trzymałem pismo podpisane przez Księdza Kardynała: „Mając na uwadze dobro duchowe wiernych oraz ułatwienie pracy parafialnej, powierzamy wydzielonemu Zespołowi Duszpasterskiemu parafii Opatrzności Bożej w Bielsku-Białej całość duszpasterstwa parafialnego na terenie nowego osiedla Złote Łany. Tymczasem ośrodkiem tego duszpasterstwa będzie kościół Zgromadzenia Córek Bożej Miłości w Bielsku-Białej. Duszpasterze w miarę możności winni zamieszkać na terenie osiedla Złote Łany”. Pierwsze mieszkania zdobyłem już po dziesięciu miesiącach, na następne dwa trzeba było poczekać. Ale i te stały się własnością przyszłej nowej parafii.

- Z jakimi trudnościami w czasach systemu komunistycznego borykał się Ksiądz w trakcie tworzenia wspólnoty parafialnej i budowy kościoła?

- Te mieszkania, o których mówiłem wcześniej, były tylko małym wstępem, aby na osiedlu można było zbudować odpowiednie salki, a później kościół. Musieliśmy zmontować 124 delegacje wiernych, trzeba było silnego głosu „solidarności”. Nękaliśmy władze Polski Ludowej najczęściej w Urzędzie Wojewódzkim w Bielsku-Białej, ale nie zapomnę wyjazdów do Warszawy - do Komitetu Centralnego i do Urzędu Rady Ministrów. Podziwiałem tych ludzi, którzy wraz z nami narażali się na przeróżne szykany i kary. Co jakiś czas wspominałem o tym kard. Karolowi Wojtyle. Pamiętam, że jak był w naszym mieście już jako papież Jan Paweł II, na spotkaniu przy kościele NSPJ powiedział o nas: „Chciałbym wspomnieć o jeszcze jednym wydarzeniu, przez które wasze miasto głęboko zapisało się w mojej pamięci - Złote Łany. Parafia św. Józefa na Złotych Łanach była ostatnią, w której dane mi było jako metropolicie krakowskiemu odbyć wizytację kanoniczną przed wyborem na Stolicę Piotrową w Rzymie w roku 1978. A była to parafia szczególna. Pamiętam do dnia dzisiejszego dramatyczne zmaganie z władzami państwowymi o jej powstanie. Pamiętam jak wielką ilością ofiar i poświęceń trzeba było zapłacić za powstanie tej parafii, zarówno ze strony duszpasterzy, jak i wiernych. Budowałem się wówczas ich wiarą i postawą. Wspominam o tym dlatego, że problem miejsca dla Boga w życiu człowieka i w życiu ludzkiej społeczności jest zawsze aktualny i zawsze otwarty”.

- Parafia św. Józefa to wspólnota, za którą Ksiądz jest odpowiedzialny już 36 lat. Radości i smutki, rozczarowania i sukcesy to codzienność życia również kapłańskiego. Na koniec naszego spotkania prosimy, by Ksiądz przytoczył jakąś jedną historię tej właśnie codzienności życia.

- Wspomnę znamienną historię jednej z delegacji do wojewody. Zawsze przyjeżdżaliśmy do Urzędu Wojewódzkiego wcześnie rano, by jak najprędzej dostać się do wojewody. Mimo tych zabiegów, za każdym razem przyjmowani byliśmy na samym końcu. Kiedy w południe rozdzwoniły się dzwony w różnych bielskich kościołach, ktoś spośród grupy zaproponował: odmówmy Anioł Pański. Głośno odmówiliśmy tę modlitwę pod drzwiami wojewody. W krótkim czasie przyjechała Milicja Obywatelska. Mimo iż byli w dość bojowym nastroju, nikogo nie zatrzymali. Ale skutek był. Od tego dnia zawsze byliśmy przyjmowani jako jedni z pierwszych, aby broń Boże nikt pod drzwiami wojewody nie odważył się ponownie modlić.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Wytrwajcie w miłości mojej!

2024-05-03 22:24

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Agata Kowalska

Wytrwajcie w miłości mojej! – mówi jeszcze Jezus. O miłość czy przyjaźń trzeba zabiegać, a kiedy się je otrzymuje, trzeba starać się, by ich nie spłoszyć, nie zmarnować, nie zniszczyć. Trzeba podjąć wysiłek, by w nich wytrwać. Rzeczy cenne nie przychodzą łatwo. Pojawiają się też niezmiernie rzadko, dlatego cenić je trzeba, kiedy się wreszcie je osiągnie, trzeba podjąć starania, by w nich wytrwać.

Ewangelia (J 15, 9-17)

CZYTAJ DALEJ

Warszawa/ W sobotę rozpoczyna się w parafiach peregrynacja relikwii rodziny Ulmów

2024-05-04 07:58

[ TEMATY ]

relikwie

peregrynacja

Marzena Cyfert

Relikwie bł. Rodziny Ulmów

Relikwie bł. Rodziny Ulmów

W sobotę w parafiach archidiecezji warszawskiej i diecezji warszawsko-praskiej rozpoczyna się peregrynacja relikwii błogosławionej rodziny Ulmów - Józefa i Wiktorii i ich siedmiorga dzieci zamordowanych przez Niemców w 1944 r. za ratowanie Żydów. Potrwa do 18 maja.

Peregrynacja rozpocznie się 4 maja w bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela na Starym Mieście, gdzie o godz. 19.00 mszy św. będzie przewodniczył kard. Kazimierz Nycz.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję