Reklama

Nasza Matka w nowe szaty odziana

Niedziela toruńska 50/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

JOANNA KRUCZYŃSKA: - Jak długo trwała renowacja katedry z zewnątrz?

DR LUCYNA CZYŻNIEWSKA: - Renowacja zewnętrzna trwała ok. 10 lat, bo zaczęło się od drobnych spraw, a mianowicie od remontu pokryć dachowych prezbiterium, zewnętrznych ścian zakrystii oraz krucht - południowej i północnej.

KS. PRAŁ. MAREK RUMIŃSKI: - To były prace wstępne niejako zapowiadające przyszłość. Wśród nich wymieniać należy choćby renowacje przeprowadzone przez Irenę i Jana Bulderbergów, Jana Tajchmana Juniora, Henryka Wegnera czy śp. prof. Janusza Krausego. Dzisiaj mówimy o zakończeniu programu kompleksowego, ministerialnego, który rozpoczęto w 2005 r.

L.C. - To był olbrzymi projekt. W jego trakcie nie wracaliśmy do wcześniej odrestaurowanych elementów, które były wykonane poprawnie.

Reklama

M.R. - Prace remontowe wykonane w latach 2005-11 scalały i uzupełniały te wcześniejsze i dotyczyły trzech podstawowych rzeczy: dachu, okien witrażowych i elewacji. Jest to olbrzymi zakres prac, a tym samym duży nakład kosztów. Dachy były pierwsze. Dla zobrazowania ogromu przedsięwzięcia wystarczy przytoczyć, że do zabezpieczenia i naprawy więźby dachowej i wymiany pokrycia dachowego w trzech nawach głównych korpusu katedry oraz nad kaplicami zużyto 60 pozycji różnych materiałów, ponad 70 tys. sztuk zabytkowej dachówki „mnich - mniszka”, którą przywieziono 14 dużymi ciężarówkami. Zostało to wciągnięte na wysokość ponad 30 m. Dla porównania ta ilość dachówki wystarczyłaby do pokrycia dachów ok. 30 domów jednorodzinnych. Wykonano i zamontowano ponad 7 tys. kg obróbek blacharskich z blachy miedzianej, z czego można ułożyć chodnik o szerokości 67 cm i długości ponad 2 km. Wbudowano 170 m3 drewna, czyli 250 dużych drzew o wysokości 15 m. Pracował sztab ludzi, bo dachy rozpoczęliśmy 10 sierpnia, a zgodnie z umową z ministerstwem prace te należało zakończyć do 5 listopada. Następnie zajęto się oknami, których jest 16, oraz elewacją (6,5 tys. m2) wraz z detalami architektonicznymi. Warta wspomnienia jest również konserwacja zegara flisaczego.

- Z czym było najwięcej problemów?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

L.C. - Właściwie problemy pojawiały się co chwilę. Przy pracach konserwatorskich, mimo wcześniej przeprowadzonych badań, nigdy nie można być pewnym, co się zastanie w odnawianym elemencie. I tak np. w przypadku maswerków nie wiadomo było, czy się odkryje same ryty, czy się odkryje kolory, a jeśli kolory, to jakie? Wszystko to omawialiśmy na rozlicznych spotkaniach w szerszym gronie specjalistów z wielu dziedzin, głównie konserwatorów zabytków i historyków sztuki. Problem również stanowiło odwodnienie i odsolenie elementów kamiennych i ceglanych, dopasowanie kształtu cegieł, zamówienie cegieł w cegielni, zamówienie właściwego kamienia na uzupełnienie cokołu, wykruszenie spoin i wymiana ich na właściwe. Na dachu mieliśmy problem z odpowiednim zaizolowaniem pod dachówką, aby woda nie przesiąkała. Wyreperowaliśmy więźbę dachową, zabezpieczyliśmy ją przed owadami i pożarem. To były prace wymagające logistycznego podejścia. Osobnym kłopotem było to, że kradziono nam rury rynien spustowych. W przypadku okien musieliśmy zadecydować, jakiego szkła użyć do ich rekonstrukcji. Zupełnie skruszone były metalowe wiatrownice, trzeba było również częściowo wymienić laski kamienne i maswerki w oknach.

Reklama

M.R. - Moim zamysłem było powołanie komisji konserwatorskiej, a więc utworzenie grupy specjalistów, którzy nam, proboszczom - laikom w tej dziedzinie - udzielą wsparcia i profesjonalnej porady. I takie komisje powstały. Katedralna Komisja Konserwatorska została powołana dekretem Księdza Biskupa w 2001 r. To ona określiła stan wieży katedralnej, który był katastrofalny. Przez tyle wieków nikt nie przewidział, że dziura, która była w sklepieniu wieży, będzie miała wpływ na jej statykę. Dodatkowo w przypadku wystąpienia jakiegoś konkretnego problemu również zbiera się komisja - grupa ludzi, która w danej sytuacji jest najbardziej w stanie pomóc. Oczywiście, dr Lucyna Czyżniewska zawsze w tych pracach uczestniczy i dodatkowo protokołuje. Ważne, byśmy mieli osoby, które troszczą się i robią to z pasją.

- Jakie jest grono osób zaangażowanych w renowację katedry?

Reklama

M.R. - Moje z serca płynące podziękowania kieruję do członków dwóch komisji konserwatorskich, zarówno Katedralnej Komisji Konserwatorskiej powołanej przez Biskupa Andrzeja, jak i komisji powołanej przeze mnie na czas realizacji zadania. Obie troskliwie czuwały nad przebiegiem prac, służyły mi zawsze radą i pomocą, na bieżąco rozstrzygały wszystkie problematyczne kwestie. To dzięki nim nie czułem się pozostawiony sam z tym ogromem zdań i mogłem liczyć na fachowe wsparcie na wszystkich etapach prac. W skład komisji wchodziły: prof. Elżbieta Pilecka, prof. Jadwiga Łukaszewicz, dr Lucyna Czyżniewska i Mirosława Romaniszyn - miejski konserwator zabytków. Dziękuję prof. Janowi Tajchmanowi i prof. Marianowi Arszyńskiemu, Samborowi Gawińskiemu - wojewódzkiemu konserwatorowi zabytków, diecezjalnemu konserwatorowi zabytków ks. prał. Stanisławowi Kardaszowi oraz naszemu sekretarzowi, dyrektorowi Muzeum Diecezjalnego ks. Jackowi Kwiatkowskiemu.
Najpierw musiał być ktoś, kto miał ideę, bo dla katedry trzeba było stworzyć kompleksowy plan prac konserwatorskich. Należało to również opracować organizacyjnie, bowiem to jest świątynia i życie duszpasterskie musiało trwać. Ważne było przestrzeganie zasad bezpieczeństwa. I tutaj znowu Bóg nad nami czuwał, bo nikomu nic się nie stało. W ekipie konserwatorskiej i budowlanej, a więc w grupie pracujących bezpośrednio przy renowacji było przeszło 30 osób.

- Skąd środki na realizację tak wielkiego projektu konserwatorskiego?

M.R. - Środki pochodziły głównie z trzech źródeł: z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Województwa Kujawsko-Pomorskiego w tym z regionalnego Programu Operacyjnego, gminy Toruń i ze środków własnych parafii. Swój udział mieli również sponsorzy prywatni, część kwot pochodziła ze zbiórek i datków. Bogu należy dziękować i ta modlitwa musi być głęboka.
Możliwość pozyskania środków na dotychczasowych warunkach skończyła się. W tej chwili ministerstwo ma do dyspozycji 83 mln. zł, można składać wnioski na prace konserwatorskie w całej Polsce. Jest jedno „ale”: ministerstwo dofinansuje projekty do 50%, czyli w naszym przypadku nie zrobilibyśmy ani dachu, ani elewacji, bo udział ministerstwa w pracach renowacyjnych wynosił przeszło 70%. To był dla nas ostatni dzwonek.

- W 2013 r. przewidywany jest koniec prac we wnętrzu katedry. Czy są jeszcze jakieś prace renowacyjne w planach?

Reklama

L.C. - Na pewno pozostały posadzki, o których będziemy musieli podyskutować. To jest złożony problem, bo co zrobić z posadzkami istniejącymi? Część z nich to epitafia, a ok. 20% to są cementowe wklejki wszelkiego rodzaju. Poza tym wydostanie istniejącej posadzki to wprowadzenie do katedry sprzętu ciężkiego, gdyż płyty są dużych rozmiarów. To łączy się z kurzem i drganiami, które mogą zaszkodzić już odnowionym elementom. Zastanawialiśmy się, czy nie położyć czegoś na obecną posadzkę… W tej kwestii pewnie jeszcze niejedna komisja się zbierze. Do odnowienia pozostaną również epitafia oraz krypty.

M.R. - W moim zamyśle jest, aby na zakończenie prac we wnętrzu katedry w 2013 r. powstał ołtarz jako dziękczynienie bł. Janowi Pawłowi II za czujność i błogosławieństwo nad pracami. Kiedy zmarł Ojciec Święty, przyszła mi do głowy myśl, by w każdą pierwszą sobotę miesiąca w katedrze odbywało się nabożeństwo dziękczynne za dar Jana Pawła II i z prośbą o jego rychłą beatyfikację i kanonizację. I trwamy na modlitwie. Regularnie w te soboty na Mszy św. o godz. 18 zbiera się ta sama grupa ludzi z Torunia. Po Eucharystii przechodzimy pod pomnik Ojca Świętego, gdzie odmawiamy Różaniec, śpiewamy Apel Jasnogórski i „Barkę” oraz zapalamy znicze. Nieustannie proszę Ojca Świętego, by czuwał nad naszymi pracami. I czuwa cały czas! Proszę zauważyć: to są prace na wysokościach, bardzo niebezpieczne. Nikomu nic się nie stało. A więc mamy za co dziękować. Co do dalszych prac istotne jest jeszcze utworzenie krypty biskupów toruńskich oraz zajęcie się renowacją organów.

- Zatem w tej chwili należy czekać na szczęśliwe zakończenie rozpoczętych prac oraz znalezienie siły i środków na renowację tych elementów, o których tu powiedzieliśmy…

M.R. - Żyjemy nadzieją, że to się uda. Pragnę też dodać, że bez pomocy i wsparcia Biskupa Andrzeja w różnych kwestiach pomyślne ukończenie tych prac nie byłoby możliwe. Ksiądz Biskup 11 lat temu zaufał mi i powierzył mi troskę o katedrę. To dla mnie zaszczyt i jednocześnie wyzwanie, bo nie do końca zdawałem sobie sprawę z tego, co tu mnie czeka. Oprócz odpowiedzialności za życie duszpasterskie poniosłem również brzemię odpowiedzialności za trwałe zabezpieczenie dobra kościelnego, jakim jest katedra. Początki były trudne, ale poznałem wielu wspaniałych ludzi, dzięki którym możliwe było zrobienie wszystkiego tego, co dzisiaj widzimy. Jadąc od strony Wisły, można to zobaczyć: katedrę - matkę kościołów toruńskich - piękną i niejako ubraną w nową suknię.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Leon XIV: pokój to sprawiedliwość dla wszystkich, tak uczył Jan Paweł II

2025-05-30 12:36

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Pokój buduje się wspólnotowo, poprzez troskę o sprawiedliwe relacje między wszystkimi – powiedział Leon XIV na audiencji dla ruchów i stowarzyszeń, które przed rokiem zorganizowały w Weronie Arenę Pokoju. Odwołując się do nauczania Jana Pawła II, Papież podkreślił, że pokój jest dobrem niepodzielnym: albo jest on udziałem wszystkich, albo nikogo.

Jak przypomniał Leon XIV, w Arenie Pokoju wziął udział papież Franciszek. „Przy tej okazji ponownie podkreślił, że budowanie pokoju zaczyna się od opowiedzenia się po stronie ofiar, dzieląc ich punkt widzenia. Ta perspektywa jest nieodzowna, aby rozbroić serca, spojrzenia, umysły i potępić niesprawiedliwości systemu, który zabija i opiera się na kulturze odrzucenia” – powiedział Ojciec Święty.
CZYTAJ DALEJ

Wniebowstąpienie kończy to, co zapoczątkowało Wcielenie

2025-05-29 09:04

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Monika Książek

Wniebowstąpienie kończy to, co zapoczątkowało Wcielenie. Chrystus, który narodził się w Betlejem, przyjmując naszą ludzką naturę, lecz bez grzechu, wraca teraz do Siebie, skąd przyszedł. Wniebowstąpienie jest dokończeniem misterium paschalnego, a więc dzieła odkupienia.

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jeruzalem. Wy jesteście świadkami tego. Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni w moc z wysoka». Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce, błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba. Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jeruzalem, gdzie stale przebywali w świątyni, wielbiąc i błogosławiąc Boga.
CZYTAJ DALEJ

Błogosławione w Braniewie – bolesne męczennice komunizmu

2025-05-30 19:30

[ TEMATY ]

Braniewo

siostry katarzynki

beatyfikacjia

Red

Miały od 26 do 64 lat. Ginęły po kolei – w ciągu kilku miesięcy 1945 roku. Dlatego, że do końca pozostały z dziećmi - sierotami, z pacjentami w szpitalu, z osobami starszymi, które nie miały rodzin ani opieki. Z tymi wszystkimi, którzy nie byli w stanie się bronić ani uciekać przed Armią Czerwoną, która brutalnie wkroczyła wtedy na Ziemię Warmińską. Czy można zrozumieć postępowanie sióstr katarzynek?

Pracowały na całej Warmii, w różnych domach zakonnych i w różnych miejscach: domach dziecka, szpitalach, ośrodkach opieki. Gdy żołnierze sowieccy zaczęli zajmować te ziemie, ludzie zaczęli się masowo ewakuować. Nie mogło być na tych ziemiach dzieci, które nie miały rodziców, chorych bez własnych rodzin czy najstarszych mieszkańców. Takich osób nie opuściły jednak siostry katarzynki. Mimo że były przez czerwonoarmistów bite, gwałcone, torturowane – na przykład w szpitalnej piwnicy, gdzie szukały schronienia wraz ze swymi podopiecznymi. Te, które zostały wtedy z pacjentami, były wielokrotnie wykorzystywane przez Sowietów. Niektóre więziono, a potem zesłano w głąb ZSRR. Pracowały w łagrach, zmarły z wycieńczenia. Siostra, która zorganizowała ewakuację dzieci – zgromadziła je w grupie na dworcu kolejowym, sama zaś poszła szukać dla nich wody i pożywienia. Żołnierz Armii Czerwonej zastrzelił ją, gdy tylko wyszła na zewnątrz. Były siostry, które zginęły wskutek ciągnięcia ich za samochodem po ulicach Kętrzyna. Po zajęciu Gdańska przez Sowietów pod koniec marca 1945 r. rozpoczęły się mordy, grabieże i gwałty na miejscowej ludności. Ofiarą napaści padły też siostry katarzynki, które znalazły się w mieście po przymusowej ewakuacji macierzystego domu w Braniewie. Jak podaje KAI, 58-letnia siostra Caritina Fahl, nauczycielka i ówczesna wikaria generalna Zgromadzenia, ze wszystkich sił starała się bronić młodsze siostry przed gwałtem. Została straszliwie pobita, zmarła po kilku dniach. Takie były ich losy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję