Kiedy 21 czerwca br. zostaną ogłoszone wyniki konkursu, będzie wiadomo, czy Lublin ma szansę uzyskać tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 r. I choć oczekiwanie, wyznaczane symbolicznie przez klepsydrę stojącą przed miejskim ratuszem, staje się coraz bardziej nerwowe, nikt nie ma wątpliwości, że Lublin jako miasto spotkania kultur i narodów, otwarte i przyjazne każdemu, zasługuje na to, by być w centrum uwagi całej Europy.
Aby uzyskać tytuł należy nie tylko przejść szereg procedur, ale także spełnić określone warunki. Lublin jest już w ścisłym finale konkursu i złożył drugą, uzupełniającą część aplikacji. Jak mówi Włodzimierz Wysocki, zastępca i pełnomocnik prezydenta miasta ds. Europejskiej Stolicy Kultury, jest ona uzupełnieniem pierwszej aplikacji i „zawiera odpowiedzi na szereg szczegółowych pytań zadanych przez organizatorów konkursu, dotyczących spraw takich jak organizacja, budżet, zagwarantowanie budżetu i program artystyczny, jaki będzie realizowany w 2016 r.”. Jednak przed miastem i jego mieszkańcami jeszcze wiele pracy. Bo tu nie chodzi o to, żeby wygrać i pochwalić się tytułem przed innymi. Ważne jest, aby jedność, jaka się wypracowuje we wspólnym działaniu mieszkańców, grup społecznych, insytucji i regionów, przetrwała bez względu na werdykt i stała się dla Lublina przestrzenią dla rozwoju. Lubelskie starania o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, nakierowane na rozwijanie i umacnianie komunikacji oraz nawiązujące do tradycji miasta, odbywają się pod hasłem „Miasto w dialogu”. Otrzymanie tytułu w roku poprzedzającym 700. rocznicę nadania Lublinowi praw miejskich, staje się więc symboliczne. Tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016, może przyczynić się do przypomnienia światu, że Lublin przez stulecia był europejskim ośrodkiem kultury i nauki. A co więcej, znalezienie ciągłości dla tej tradycji we współczesnych warunkach, może przyczynić się do pozbycia się kompleksów względem innych polskich miast.
Jestem dumna, że stąd pochodzę
Starania Lublina o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 r. wspierają nie tylko mieszkańcy, ale także osoby ze świata kultury, nauki i polityki. Są wśród nich m.in.: honorowi obywatele Lublina - Norman Davies, Rita Gombrowicz, Andrzej Nikodemowicz, rektorzy wszystkich wyższych uczelni, artyści, a także pasterze Kościoła, w tym administrator archidiecezji lubelskiej bp Mieczysław Cisło. - Mamy niewątpliwie tytuł do tego, żeby Lublin był Europejską Stolicą Kultury, dlatego że to niezwykłe miasto, z racji swojej historii, wielokulturowości, wielonarodowości, ale także z racji tego, co reprezentuje dzisiaj jako miejsce spotkań kultur i narodów - podkreśla administrator. Jego słowa potwierdzają lublinianie, którzy ochoczo odpowiedzieli na zaproponowane inicjatywy, podejmowane w ramach starań o ten honorowy tytuł. Jednak tym, co jest najważniejsze, jest nie tylko to, że lublinianie potrafią zjednoczyć się we wspólnym działaniu dla swojego miasta, ale także to, że Lublinem się chwalą i że go kochają. - Tu się urodziłam, tu przyszły na świat moje dzieci i tu chcę umrzeć. Najpiękniejsze lata spędziłam w Lublinie i wszystko co mam, jest związane z tym miastem. Tu wykładał bł. Jan Paweł II i jestem dumna, że stąd pochodzę - podkreśla p. Halina sprzedająca kwiaty „na murku”. A siedzący na ławce na Placu Litewskim starszy pan dodaje: - Przez całe życie byłem kierowcą. Byłem w wielu miastach na świecie, ale dla mnie Lublin jest najpiękniejszy miejscem na ziemi. Tu zawsze z przyjemnością wracałem i tu jestem naprawdę u siebie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu