Reklama

Szukajmy Jezusa

Szukajmy w Piśmie Świętym poznania Boga, poznania Chrystusa, Jego nauk, Jego woli, Jego życia

Niedziela toruńska 1/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Każdego roku 6 stycznia przeżywamy uroczystość Objawienia Pańskiego, w Polsce nazywaną też świętem Trzech Króli. Ukazuje nam ona ludzi zapatrzonych w dany im przez Boga znak gwiazdy, którzy szukają Jezusa; szukają gorliwie, wytrwale, bez zwracania uwagi na trud i przeszkody, wyczuwając zagrożenia i roztropnie je omijając.
Św. Mateusz napisał w Ewangelii: „Oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony Król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przyszliśmy oddać Mu pokłon». (...) A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, postępowała przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę” (Mt 2, 1-11).
Już prorok Izajasz mówił, że „ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan, i Jego chwała jawi się nad tobą. I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu” (Iz 60, 2-3).
Sługa Boży Jan Paweł II wyjaśnia: „Cała liturgia mówi dziś o światłości Chrystusa, o tej światłości, która zajaśniała w noc Bożego Narodzenia. Ta sama światłość, która doprowadziła pasterzy do betlejemskiej stajenki, w dniu Objawienia wskazuje drogę Mędrcom przybyłym ze Wschodu, aby oddać pokłon Królowi żydowskiemu, i jaśnieje wszystkim ludziom i narodom, pragnącym odnaleźć Boga”.
„Przykład tamtych Mędrców - mówi Benedykt XVI - jest zaproszeniem dla nas, byśmy otwarli umysły i serca na Chrystusa i ofiarowali Mu w darze swoje poszukiwanie. Wszystkim ludziom naszych czasów chciałbym dziś powtórzyć: Nie bójcie się światłości Chrystusa! Jego światłość to blask prawdy. Wszystkie narody ziemi pozwólcie, by was oświecił, pozwólcie, by otoczył was swoją miłością, a znajdziecie drogę wiodącą do pokoju!”.
Uderza nas dziś to słowo: poszukiwanie. Co to znaczy: szukać? Zdajemy sobie sprawę, że w naszym codziennym życiu wciąż czegoś szukamy. Mamy tyle problemów - poszukujemy ich rozwiązania… tyle pytań - szukamy odpowiedzi na nie… Szukamy dobrobytu materialnego… Tak często szukamy pracy… Zawsze z nadzieją, że znajdziemy, bo to wydaje się nam ważne. Ale czy jest najważniejsze?
Pismo Święte opowiada o Maryi i Józefie szukających 12-letniego Jezusa - i znaleźli Go w świątyni. Dla nich Jezus był najważniejszy. Dla Trzech Mędrców ze Wschodu nowo narodzony Król żydowski był najważniejszy. Uczmy się od nich, z jaką pilnością i wytrwałością trzeba szukać Jezusa, aż się Go znajdzie. Właściwie człowiek przez całe życie poszukuje Jezusa, nawet o tym nie wiedząc. Szukamy Go, bo pragniemy miłości - a On jest Miłością; bo pragniemy Prawdy - a On jest Prawdą; bo kochamy życie - a On jest Życiem.
Bł. Maria Karłowska woła: „O, człowieku, czego szukasz dla szczęścia? Szukaj Boga, bo On twoim szczęściem i radością! Dzieciątko rozkoszne - Synu Maryi Panny, Ty wszystkim się stajesz dla duszy, tylko Ciebie szukającej! Naucz mnie szukać Cię wszędzie, zawsze i w każdej czynności! Jedno niech mam na myśli, jedno w sercu - znaleźć i posiąść Jezusa! Przenieśmy się myślą do żłóbka i do stajenki, z Trzema Królami szukajmy Chrystusa. Miły Jezus jako Syn Boży przyjął na siebie postać sługi, aby pouczyć człowieka, jak ma urządzić życie, żeby znalazł Boga i szczęśliwość. Dlatego Jezus, Bóg Człowiek objawiony, stał się osią życia ludzkiego”.
Matka Karłowska zachęca: „Nieustannym twym wysiłkiem powinno być od rana do wieczora, wszędzie i we wszystkim szukać Pana Boga i podobać się Jemu. Panie, otwórz mi oczy i zapal serce, bym Cię wszędzie widziała i kochała!”. Błogosławiona woła z radością: „Nareszcie Cię znalazłam - w prawdzie, bo gdzie prawda, tam Bóg, którego miłuje moja dusza! Znalazłam Cię w miłości - bo Ty jesteś Miłością, a miłość dopomaga wszelkiemu dobru i nigdy nie mówi: dosyć!”. Matka Maria zachęca nas wszystkich: „Wytrwajcie więc w łasce Bożej, a wtedy On sam objawiać się wam będzie coraz jaśniej i poznacie, jakim jest wasz Bóg!”.
Nie ustawajmy w szukaniu, a gdyby nam na chwilę zaginął gdzieś w wirze tego świata, spójrzmy w swoje serce, duszę swoją: tam Go zawsze znajdziemy, jeśli tylko ta nasza wewnętrzna świątynia jest ozdobiona łaską jak darami Trzech Króli. Błogosławiona z Jabłonowskiego Wzgórza mówi, że „nie ma na świecie większego szczęścia, jak czyste sumienie”.
Prośmy Świętą Bożą Rodzicielkę, aby wyjednała nam łaskę wytrwałości, wierności i pokory, żeby każda chwila naszego życia była szukaniem Boga i pełnieniem Jego woli. Obecny rok duszpasterski zachęca nas do życia w komunii z Bogiem. W tej komunii ogromnie ważne są właśnie dwa słowa: szukać i znaleźć. Bo jeśli nie będę szukać - nie znajdę, a jeśli nie znajdę - jakże rozpoznam mego Boga? Jeżeli nie rozpoznam - jakże dojdę do komunii z Nim?
Bł. Matka Maria wzywała: „w i przykładów z niego płynących, i według nich twórzmy swój sąd i sumienie. Gdy poznamy Chrystusa, to On skarbem naszym się stanie!”. A jeśli stanie się naszym skarbem, to już nigdy Go nie opuścimy, nie rozłączymy się z Nim i nasze życie będzie prawdziwie w komunii z Bogiem i Panem naszym. Wtedy powtarzać będziemy z Matką Karłowską: „Jezusa chcę, a nic więcej! Połączenie z Bogiem stanowi moją siłę, nadzieję i moją chwałę!”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nożownik zabił lekarza w szpitalu w Krakowie. "To niezadowolony pacjent"

2025-04-29 14:30

[ TEMATY ]

szpital

Kraków

lekarz

pacjent

nożownik

Adobe Stock

Nie żyje lekarz krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego. Został zaatakowany we wtorek, ok. godz. 10.30. Do gabinetu, w którym lekarz badał pacjentkę, wtargnął 35-letni mężczyzna i zaatakował lekarza nożem. Napastnika ujęła ochrona, mężczyzna jest w rękach policji.

Lekarza nie udało się uratować. Informację o jego śmierci potwierdziła minister zdrowia we wpisie na portalu X.
CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne. Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej. Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia. Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie. Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy. Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską. Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej". Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała! Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła. Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża. Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: W nierozerwalnej sieci

2025-04-30 09:19

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

Adobe.Stock

Na pół wieku przed Chrystusem armia Cezara dotarła do brzegów Egiptu. Gdy zajął się ogniem Pałac Królewski, nie trzeba było długo czekać, by w płomieniach stanęła największa biblioteka starożytnego świata, założona trzy wieki wcześniej przez Ptolemeusza I Sotera.

Ogień pożarł ponad czterdzieści tysięcy woluminów. Spłonęła biblioteka, ale nie spłonął geniusz ludzkiej myśli, który nadal kwitł w egipskiej Aleksandrii. Dzięki niemu chrześcijanie pierwszych wieków usiłowali rozwikłać znaczenie dość zagadkowego wydarzenia, które rozegrało się po zmartwychwstaniu Jezusa, nad brzegami Jeziora Galilejskiego. Na słowo Jezusa apostołowie zarzucili sieci.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję