Reklama

Nawiedzenie relikwii serca św. Jana Marii Vianneya

Podróż serca

Niedziela częstochowska 48/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z okazji Roku Kapłańskiego pojawiła się inicjatywa pielgrzymowania po świecie serca św. Jana Marii Vianneya - proboszcza proboszczów świata. Inicjatorzy nawet nie przypuszczali, że sam Święty Proboszcz będzie organizował plan tego nawiedzenia i w bardzo celowy sposób będzie w swoich relikwiach odwiedzał miejsca szczególnie potrzebujące jego wsparcia. Jedną z pierwszych diecezji na trasie nawiedzenia była diecezja Boston w USA. Tamtejszy Kościół, poraniony aferami obyczajowymi wśród kapłanów bardzo potrzebował odbudowy wiary w świętość kapłaństwa. Relikwie serca św. Jana Marii przyniosły więc czytelne orędzie i czytelne duchowe wsparcie: „kapłaństwo może być święte i w każdych okolicznościach jest bardzo potrzebne dla zbawiania świata”. Relikwie nawiedziły też Hiszpanię, gdzie zatoczyła się wielka fala laicyzacji i zaczęły odnawiać się mocne nastroje antyklerykalne, o których wspominał Benedykt XVI podczas swojej ostatniej wizyty w tym kraju. Proboszcz z Ars znów miał więc ważną misję, aby przypomnieć sens posługi kapłanów we współczesnym świecie. A potem była m.in. Irlandia i to znów w bardzo trudnym kontekście zawirowań w tamtym Kościele.

Dlaczego Częstochowa?

Nikt w jakiś bardzo świadomy i zamierzony sposób nie planował tej peregrynacji. W kwietniu br. odbywała się diecezjalna pielgrzymka do Ars pod przewodnictwem pasterza częstochowskiej archidiecezji abp. Stanisława Nowaka. W Ars było wtedy prawie wszystko oprócz serca Świętego Proboszcza. Specjalna kaplica była pusta, a w miejscu zabytkowego relikwiarza widniała kartka z informacją, że serce Jana Vianneya jest aktualnie w Irlandii. I wtedy właśnie ktoś zaproponował, żeby kolejnym miejscem wędrówki relikwii stała się Polska - Częstochowa i Kielce. Jakie szczególne zamiary miał Święty Proboszcz wobec Kościoła częstochowskiego? Dziś, po peregrynacji relikwii, wszyscy już je znamy. Nawiedzenie odbyło się niemal w przededniu wielkich misji ewangelizacyjnych i peregrynacji Krzyża Świętego. Proboszcz z Ars przybył więc do archidiecezji częstochowskiej, żeby ją przygotować do tego czasu łaski, żeby zwrócić uwagę, że na pierwszej linii nowej ewangelizacji stoją kapłani i od ich duchowej i moralnej odnowy zależy owocowanie tego wielkiego duchowego przedsięwzięcia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Wyższe Seminarium Duchowne i Jasna Góra

Peregrynacja zaczęła się 12 listopada br. Pierwszą stacją było Wyższe Seminarium Duchowne. Na powitaniu serca św. Jana Marii Vianneya zgromadziła się cała wspólnota alumnów, wychowawców i profesorów pod przewodnictwem abp. Stanisława Nowaka oraz biskupów pomocniczych Antoniego i Jana. Ksiądz Arcybiskup z wielkim wzruszeniem witał relikwie Świętego w imieniu całego Kościoła częstochowskiego. Następnym punktem było nabożeństwo Słowa Bożego z wielkim wołaniem do Boga o świętość kapłanów, powołania kapłańskie i uświęcenie ludu Bożego. Z seminarium wyruszyła procesja na Jasną Górę. Serce św. Jana Marii Vianneya stanęło przed cudownym obliczem Pani Jasnogórskiej. „Maria to drugie imię Proboszcza z Ars, ale nie tylko z metryki, ale z miłości do Matki Bożej. Maryja, jak sam o tym mówił św. Jan Vianney, była jego pierwszą miłością” - wyznał w Apelu abp Nowak. Rzeczywiście, chwila była wyjątkowa i symboliczna. Święty, który całą swoją parafię i wszystkich pielgrzymów zawierzał Niepokalanemu Sercu Maryi, w znaku swoich relikwii zaczął swoje pielgrzymowanie po archidiecezji od zawierzenia Maryi. Pierwsza noc obecności relikwii serca Proboszcza z Ars wypełniona była modlitwą w kościele seminaryjnym. Pobyt relikwii w seminarium zakończyła Msza św. Ksiądz Rektor w homilii przypomniał słowa św. Jana Marii, że „kapłaństwo to miłość serca Jezusowego, to zdolność do codziennego umierania z miłości do Boga”.

Wieluń - Kolegiata

Wieluń przywitał serce św. Jana Marii Vianneya niespotykanym o tej porze wiosennym słońcem. W imieniu kapłanów i wiernych ziemi wieluńskiej relikwie Świętego Proboszcza przyjmował ks. prał. Marian Stochniałek. Mszy św. przewodniczył bp Jan Wątroba, który w homilii wskazał na szczególną miłość Proboszcza z Ars do Eucharystii i sakramentu spowiedzi. „Była w nim jakaś wielka świadomość prawdziwej obecności Boga w Eucharystii. Często na swoich kazaniach kręcił się i odwracał w stronę tabernakulum mówiąc, że On tam jest” - przypomniał bp Jan. Kapłani wieluńscy gorąco się modlili o swoją świętość i nowe powołania kapłańskie ze swoich parafii. Po Mszy św. rozpoczęły się godziny modlitwy do Boga w obecności relikwii św. Jana Marii. Swój czas na ich uczczenie miały dzieci szkolne i młodzież. Do Wielunia z tej okazji przyjechała głównie młodzież oazowa z tego regionu. Wiernie przed relikwiami duchową straż pełniły Siostry Antoninki.

Reklama

Mzyki - Z wizytą u siebie

Od sobotniego popołudnia relikwie zawitały do Mzyk. Święty Proboszcz mógł poczuć się u siebie, bo Mzyki to nasze polskie Ars - sanktuarium św. Jana Marii Vianneya. Pewnie z tego względu cały czas wypełniony był adoracją Najświętszego Sakramentu. Serce Jana Marii stało obok ołtarza, a wierni uwielbiali Boga obecnego w Eucharystii. To jeszcze jedno przypomnienie, że św. Jan nie chce koncentrować na sobie, ale pragnie przyprowadzić nas do Jezusa. Rozważania podczas adoracji prowadził kustosz miejscowego sanktuarium ks. Tomasz Nowak. Przez cały czas z wiernymi modlił się abp Stanisław Nowak. Wygłosił on konferencję do kapłanów i do zgromadzonej z całego regionu młodzieży. Kulminacyjnym punktem była Msza św. pod przewodnictwem Metropolity Częstochowskiego. Wszyscy pielgrzymi po modlitwie mogli tradycyjnie już posmakować gotowanych ziemniaków, ulubioną potrawę św. Jana. Cała społeczność Mzyk dziękowała Bogu za Rok Kapłański, w którym Mzyki stały się celem pielgrzymowania dla kilku tysięcy ludzi.

Noc u św. Wojciecha

W nocy z 13 na 14 listopada serce św. Jana trafiło znów do Częstochowy, do parafii św. Wojciecha. Na powitanie wyszedł tutejszy proboszcz ks. prał. Stanisław Iłczyk w wielką grupą młodych ze Służby Liturgicznej. Właściwie to młodzi zgotowali u św. Wojciecha serdeczne i bardzo duchowe powitanie. Ks. Patrick Giraud, który z ramienia sanktuarium z Ars opiekował się relikwiami, nie mógł wyjść z zachwytu, że tylu młodych modli się przed sercem Proboszcza. O północy odprawiono nocną Mszę św., a cała wizyta na Tysiącleciu zakończyła się niedzielną poranną Mszą św. Przez cały czas z ust wierny wydobywało się wołanie o świętość kapłanów i nowe powołania.

Reklama

Radomsko - Parafia Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski

Do Radomska relikwie trafiły w niedzielę, 14 listopada. Wprowadził je do świątyni proboszcz parafii Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski ks. prał. Roman Szecówka. Wszyscy, którzy przychodzili na niedzielną Mszę św. mogli przyklęknąć i pomodlić się w obecności serca św. Jana Marii Vianneya. To były setki wiernych na trzech Mszach św. Okolicznościowe kazania głosił ks. dr Andrzej Przybylski, rektor seminarium, który wraz z ekipą kleryków na całej trasie peregrynacji opiekowali się relikwiami. „Po co nam kult relikwii? Dlaczego Kościół pozwala, aby części ludzkiego ciała wędrowały po świecie? - pytał kaznodzieja. - Jest w tym znak tego, że nie ma świętości bez oddania, bez podporządkowania Bogu swojego ciała. Proboszcz z Ars oddał dla Boga wszystko, również swoje ciało”. Kolejny raz na drodze nawiedzenia najliczniejszą grupę stanowili młodzi, którzy przyjechali do Radomska m.in. z Kiełczygłowa, Makowisk, Stobiecka. Na pożegnanie serce św. Jana Vianneya nieśli kapłani pracujący w tutejszej parafii.

Sanktuarium Rozprzańskiej Matki Życia

Chyba nikt w Rozprzy tego się nie spodziewał. Było wiadomo, że na rocznicę koronacji przyjadą ważni goście, było oczywiste, że na tym święcie pojawi się Ksiądz Arcybiskup, ale nikt chyba nie spodziewał się wizyty Świętego. Jan Maria Vianney w relikwiach swojego serca stanął przed Rozprzańską Matką Życia. Uroczyście relikwie powitała asysta na czele z kustoszem sanktuarium ks. kan. Wiesławem Płomińskim. Powitanie trwało godzinę i było pięknym dialogiem ludzi współczesnych ze zmarłym ponad 150 lat temu świętym kapłanem. Ludzie świeccy śpiewali pieśni i czytali myśli św. Jana Marii Vianneya. Po południu uroczystej Mszy św. przewodniczył abp Stanisław Nowak. Metropolita Częstochowski mocno podkreślił, że życie jest darem Boga i nie można go niszczyć. Metropolita Częstochowski nawiązał też do rozpoczynającej się od Niedzieli Chrystusa Króla peregrynacji Krzyża Świętego i misji ewangelizacyjnych. „Chodzi w nich właśnie o to, żebyśmy mieli w sobie życie Boże. I tego chce nas uczyć Maryja i ten Święty Kapłan. To Boża Opatrzność sprawiła, że przed tym wielkim zrywem ewangelizacyjnym całej diecezji przygotowuje nas i wzmacnia św. Jan Maria Vianney”. Msza św. w Rozprzy była imponującym czasem modlitwy. Wielki kościół był wypełniony po brzegi, a prezbiterium pełne było kapłanów. Po Mszy św. aż do Apelu trwała modlitwa grup i osób indywidualnych. „Niektórzy ani na chwilę nie wyszli z kościoła. Byli tu przez te całe sześć godzin, żeby jak najlepiej wykorzystać ten czas łaski” - stwierdził z radością Kustosz sanktuarium.

Częstochowa - Noc w Nazarecie i ostatnie godziny w Częstochowie

W nocy z 14 na 15 listopada serce św. Jana Marii Vianneya trafiło do kaplicy Sióstr Nazaretanek przy ul. Dąbrowskiego. Siostry przez całą noc czuwały i modliły się za kapłanów i o nowe powołania kapłańskie i zakonne. W poniedziałkowy poranek serce Proboszcza z Ars przybyło do częstochowskiej archikatedry. „Nie podobna było pomyśleć, żeby te relikwie nie znalazły się w tym miejscu - stwierdził podczas Mszy św. Metropolita Częstochowski. - Archikatedra to przecież miejsce gdzie rodzą się kapłani. Ta posadzka katedry jest miejscem, na którym kładą się krzyżem młodzi ludzie, powołani do służby kapłańskiej. (…) Chcemy więc w tym miejscu prosić św. Jana Marię Vianneya, aby wyprosił świętość dla kapłanów naszej archidiecezji, aby zawsze posadzka tej katedry mogła być usłana nowymi kapłanami, żeby nam ich nigdy nie zabrakło, żebyśmy mogli się dzielić powołaniami z krajami, w których już od dawna brakuje księży”. Z archikatedry, w procesji relikwie serca zostały przeniesione do Niższego Seminarium Duchownego przy ul. Piotrkowskiej. W imieniu wspólnoty seminaryjnej relikwie przywitał rektor ks. dr Jerzy Bielecki. W modlitwie uczestniczyli uczniowie, nauczyciele, pracownicy seminarium, a także Rycerze i Damy Grobu Bożego. Centralnym momentem obecności relikwii w Niższym Seminarium była Msza św., której przewodniczył Metropolita Częstochowski. W południe nastąpiło pożegnanie z relikwiami św. Jana Marii Vianneya.
Możemy wierzyć i być pewni, że serce Proboszcza proboszczów świata wyprosi u Serca Jezusowego wielką miłość świeckich i samych kapłanów do tajemnicy kapłaństwa.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Chcemy zobaczyć Jezusa

2024-05-04 17:55

[ TEMATY ]

ministranci

lektorzy

Służba Liturgiczna Ołtarza

Pielgrzymka służby liturgicznej

Rokitno sanktuarium

Katarzyna Krawcewicz

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

4 maja w Rokitnie modliła się służba liturgiczna z całej diecezji.

Pielgrzymka rozpoczęła się koncertem księdza – rapera Jakuba Bartczaka, który pokazywał młodzieży wartość powołania, szczególnie powołania do kapłaństwa. Po koncercie rozpoczęła się uroczysta Msza święta pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. Pasterz diecezji wręczył każdemu ministrantowi mały egzemplarz Ewangelii św. Łukasza. Gest ten nawiązał do tegorocznego hasła pielgrzymki „Chcemy zobaczyć Jezusa”. Młodzież sięgając do tekstu Pisma świętego, będzie mogła każdego dnia odkrywać Chrystusa.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 5.): Ile słodzisz?

2024-05-04 22:24

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat. prasowy

W czym właściwie Maryja pomogła Jezusowi, skoro i tak nie mogła zmienić Jego losu? Dlaczego warto się Jej trzymać, mimo że trudności wcale nie ustępują? Zapraszamy na piąty odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski opowiada o tym, że czasem Maryja przynosi po prostu coś innego niż zmianę losu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję