Fakt pustego grobu przytaczano od początku jako jeden z "dowodów"
zmartwychwstania Chrystusa. Według relacji Ewangelistów, Maria Magdalena
oraz inne niewiasty, które udały się w wielkanocny poranek do grobu
Jezusa, stwierdziły, że kamień zagradzający do niego wejście był
odsunięty, a złożone w nim przed trzema dniami ciało zniknęło. To
samo wkrótce stwierdzili dwaj uczniowie Jezusa, Piotr i Jan. Pusty
grób nie mógł jednak stanowić wystarczającego dowodu faktów, o jakich
zaistnieniu wnet będą z przekonaniem obwieszczać całemu światu. Sam
w sobie był argumentem kruchym, którego siłę dowodową przyćmiły wydarzenia,
jakie wkrótce po odkryciu pustego grobu nastąpiły, ale o którym nie
zapomniano. W pierwszych bowiem godzinach owego popaschalnego dnia
był faktem rzucającym nowe światło na osobę i misję Jezusa.
Stwierdzenie nieobecności ciała Jezusa w grobie Maria Magdalena
usiłowała początkowo wytłumaczyć sobie przeniesieniem go przez właściciela
grobu w inne miejsce. Natomiast reakcją uczniów na wieść o braku
ciała Jezusa w grobie, o spotkaniu Go żywego przez niewiasty oraz
na rozpowszechniane już pogłoski o wykradzeniu Go przez uczniów dla
szerzenia wieści o Jego zmartwychwstaniu był strach przed oskarżeniem
o profanację grobu i niecną mistyfikację. Dwaj z nich opuszczają
spiesznie z tego powodu Jerozolimę, nie wiedząc, co o tym sądzić.
Inni ukryli się w zamkniętym pomieszczeniu, dyskutując o zaistniałych
faktach.
Zanim nastąpił ich dalszy, niezwykły ciąg, zanim zmartwychwstały
Jezus wieczorem pojawił się pośród nich, mieli wystarczająco dużo
czasu, by przeanalizować to, czego byli dotąd niewątpliwie naocznymi
już świadkami.
Od początku zrozumiano, że zmartwychwstanie Jezusa, choć
było powrotem do życia, nie było powrotem do uwarunkowań ziemskiego
życia. Świadczyły o tym niezwykłe właściwości Jego ciała. Niewątpliwie,
jeżeli miało miejsce, stawało się koronnym dowodem mesjańskiej misji
Jezusa i nakazywało spojrzeć dogłębniej na Jego przedziwne związki
z Przedwiecznym. Jeżeli relacjonowane przez niewiasty fakty były
prawdziwe, to zapowiadały rewizję całej dotychczasowej wiedzy o Najwyższym,
o Jego relacjach z człowiekiem, o zgotowanej przez Niego człowiekowi
chwale i godności.
W pierwszych więc godzinach owego pierwszego dnia tygodnia
zdumieniu uczniów Jezusa towarzyszyło nade wszystko niedowierzanie
dotyczące usłyszanych od niewiast oraz od Piotra i Jana relacji.
Szukano wyjaśnień dla tych faktów, które były pewne. Należał do nich
fakt nieobecności ciała Jezusa w grobie, do którego je złożono, ale
także i fakt tego, co w nim odkryto, postrzeżono, doświadczono. Zdumiewająca
była w nim bowiem nie tylko obecność "jaśniejących blaskiem" młodzieńców,
ale i układ pogrzebowych chust i opasek, w jakie zawinięto ciało
Jezusa podczas pogrzebu.
Niewiasty twierdziły, że na grobowym kamieniu, na którym
złożono martwe ciało ukrzyżowanego Jezusa, leżały chusty i opaski,
użyte do jego obwinięcia, według pogrzebowego zwyczaju żydowskiego.
Ich położenie zastanawiało, wywoływało najwięcej komentarzy, było
intrygujące. Ten dziwny układ chust i opasek spostrzegli także Piotr
i Jan, którzy po alarmie Marii Magdaleny szybko udali się do wykutej
w skale grobowej groty, w której złożono ciało Jezusa. Św. Jan w
swej Ewangelii stwierdza, że układ opasek i chusty sprawił, że już
wówczas uwierzył w zmartwychwstanie Jezusa. Ewangelista tak opisuje
swoje spostrzeżenia i doświadczenie:
Maria Magdalena po odkryciu pustego grobu udała się szybko
do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła
do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono». Wyszedł
więc Piotr i ów drugi uczeń i udali się do grobu. Biegli obydwaj
razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do
grobu. A kiedy tam zajrzał zobaczył leżące płótna, jednak nie wszedł
do grobu. Nadszedł wkrótce Piotr idący za nim. Wszedł on do wnętrza
grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie,
leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu.
Wtedy wszedł do grobu i ów drugi uczeń. Ujrzał i uwierzył. Dotąd
bowiem nie rozumieli Pisma, które mówi, że On miał powstać z martwych (
por. J 20, 1-9).
Włoski publicysta Vittorio Messori w swojej książce Mówią,
że zmartwychwstał (wydanej w 2001 r. także po polsku) proponuje za
ks. Antonio Persili nieco inne odczytanie greckiego oryginału przytoczonego
wyżej fragmentu Ewangelii św. Jana. Jego długi wywód zawarty na stronach
176 do 205 postaram się skreślić w bardziej zwięzłych zdaniach. Nie
wyrażając osądu odnośnie do słuszności tego odczytu, pragnę zwrócić
tylko uwagę na jego zaistnienie.
Otóż ks. A. Persili, bogaty w znajomość języka greckiego,
a także w wiedzę o żydowskich zwyczajach pogrzebowych, wskazał w
greckim, oryginalnym tekście powyższej relacji wyrażenia, które należałoby
odczytać inaczej niż czynili to dotychczasowi jej tłumacze na współczesne
języki. Dotyczy to zwłaszcza tego, co "ujrzeli" i "przeżyli" w grobie
Piotr z Janem, a co spowodowało, że obaj "uwierzyli" już wówczas
w zmartwychwstanie Jezusa.
Przebieg pogrzebowych obrzędów odnośnie do ciała Jezusa
- według ks. Persili - był następujący: Ze zwoju płótna, zakupionego
przez Józefa z Arymatei, odcięto kilkumetrowy całun, w który zawinięto
ciało Jezusa, kładąc je plecami na jednej jego części i nakrywając
przez głowę dalszym jego kawałkiem. Następnie obwinięto, obwiązano
je opaskami. Obwijaniu zwłok towarzyszyło nasycanie płócien wonnymi
olejkami. Tradycja utrzymuje, że czynności owijania i namaszczania
dokonano przed wykutym w skale grobem, a dopiero potem złożono je
w grobowej niszy na kamiennej ławie i ponownie nasycono pachnidłami.
Jan, który przybiegł pierwszy, zaglądając nieśmiało do grobu
- zdaniem ks. Persili - ujrzał tylko tę część całunu i opasek, w
które ciało było spowite, a które leżały na miejscu nóg. Nie wchodząc
w głąb grobu, nie dostrzegł natomiast chusty przykrywającej miejsce
głowy. Dopiero kiedy za Piotrem wszedł do grobowej groty, ujrzał
także i chustę.
Układ opasek, a zwłaszcza układ chusty zrobiły na obu uczniach
niesamowite wrażenie. Opaski spoczywały na grobowym kamieniu "oklapnięte",
zwiotczałe, nieco sfalowane, gdyż nadal otaczały spoczywający w nich
pusty już całun. Sprawiały wrażenie spłaszczonego kokonu. Tak bowiem
należy tłumaczyć opisujące stan opasek greckie słowo keimai - płasko
rozpostarte, oklapnięte. Polskie więc tłumaczenie tego greckiego
słowa przez "leżące" nie oddaje bynajmniej pełnej treści przekazu
o przeżyciu, jakie stało się udziałem Jana i Piotra w grobowej komorze.
Nie ujrzeli oni bowiem "leżących płócien", jak chce większość tłumaczeń,
lecz płótna spłaszczone, płasko rozpostarte. Kiedy owijały ciało,
były nim wypełnione, a teraz leżały puste, wyzbyte swej poprzedniej
zawartości. Nadto opaski były nierozplątane, nienaruszone, nieodwinięte
z całunu i tym układem zwracały natychmiast na siebie uwagę, zastanawiały
i wywoływały pytania o przyczynę takiego ich stanu. Nikt nie mógł
bowiem opróżnić całunu, zachowując taki ich nienaruszony układ.
Wrażenie spotkania z Tajemnicą potęgował jeszcze bardziej
kształt, forma leżącej na miejscu twarzy Jezusa chusty. Jan zauważył
to zjawisko, dopiero kiedy wszedł za Piotrem do wykutego w skale
grobu. Możliwe, że Piotr uderzony kształtem chusty wskazał ją Janowi
i obaj patrzyli zdumieni na coś, co mogło się zdarzyć tylko w tym
grobie. Bowiem zdaniem ks. Persili, chusta położona na głowie Jezusa,
a właściwie ją przedtem otulająca, bynajmniej nie leżała oklapnięta,
nie była spłaszczona jak opaski owijające pusty całun. Jej forma
była tak zaskakująca, że Jan do jej opisania użył aż kilkunastu słów.
I znów musimy odwołać się do tłumaczenia, jakie proponuje
ks. Persili. Powyższy bowiem polski przekład tego tekstu (a także
i inne) deformują - jego zdaniem - zawarty przez Jana Ewangelistę
przekaz. Chusta bowiem nie "leżała zwinięta na oddzielnym miejscu",
lecz nadal na tym samym, tylko posiadała niezwykły kształt. Uważne
wczytanie się w grecki oryginał odsłania przed nami fakt, który sprawił
niesamowite wrażenie na obu uczniach. Posłuchajmy ks. Persili: "Nieszczęśliwe
tłumaczenie niszczy cudowny ślad, jaki Ewangelista z wielką troskliwością
uwypuklił oraz opisał zwięźle i wyraziście. Ten przekład zawiera
trzy błędy, które przekręcają świadectwo Jana". Zauważa następnie,
że dla opisania dostrzeżonego zjawiska Ewangelista używa greckiego
określenia alla choris entetyligmenon, co jego zdaniem bynajmniej
nie znaczy "oddzielnie zwiniętą", lecz że w przeciwieństwie do opasek "
znajdowała się w od-
miennej pozycji", tak jakby coś owijała, choć w niej nic
nie było. Chusta, zdaniem ks. Persili, nie była bowiem spłaszczona,
oklapnięta na grobowym kamieniu (tak jak opaski), lecz jakby pełna,
nadal coś owijająca. Jej niezwykły układ, jedyny w swoim rodzaju,
był wyzwaniem do siły ziemskiej grawitacji. Zawierał jakby ślad tego,
co wydarzyło się tutaj przed chwilą. Odbiór tego zjawiska rodził
niezwykle silne przeżycie. Ono to spowodowało natychmiastowy akt
wiary Jana, a niewątpliwie i Piotra, w zmartwychwstanie Jezusa.
Przyznajemy, że tłumaczenie ks. Persili - choć dla większości
biblistów jest propozycją trudną do przyjęcia - rozjaśnia sens stwierdzenia
św. Jana, że skoro "ujrzał" opaski i chusty - "uwierzył". Jeżeli
zauważył tę propozycję taki publicysta, jak Vittorio Messori warto
o niej także wiedzieć. Przy okazji V. Messori zauważył, iż zmartwychwstanie
Jezusa nie polegało na tym, że "wyszedł" On z grobu tak jak wychodzi
się z pokoju, że Jezus uwielbiony w swym człowieczeństwie przez Ojca
Niebieskiego nie potrzebował uwalniać się nawet ze śmiertelnych płócien,
ponieważ z ich wnętrza "wkroczył", został przeniesiony wprost w wymiar
chwały przynależnej Najwyższemu. I jako Pan życia, "zasiadający po
prawicy Wszech-
mocnego", objawił się swoim uczniom. Taką prawdę głosili
światu pierwsi jej świadkowie, którzy wraz z Janem, Piotrem i niewiastami,
doświadczając tego wieczoru i w następujące dni spotkań ze Zmartwychwstałym "
uwierzyli", że Jezus w pełni swego człowieczeństwa "został wzięty
do nieba i zasiadł po prawicy Ojca Niebieskiego", dzieląc z Nim Jego
Chwałę, Moc i Panowanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu