21 kwietnia 1966 r. kard. Stefan Wyszyński otrzymał telegram
od Ojca Świętego Pawła VI, w którym Papież zawiadomił o niemożności
udziału w uroczystościach milenijnych. Niech komentarzem do tego
faktu będą zapiski Księdza Prymasa:
Dziś rano otrzymałem depeszę od Ojca Świętego, który
z żalem podaje do wiadomości, że przybyć nie może na Jasną Górę,
chociaż gorąco tego pragnie. Według informacji otrzymanych dwoma
kanałami, wprost od Ojca Świętego, Papież w dniu 17 marca 1966 zwrócił
się przez swoich "familiares" do ambasadora Willmana z tym, że chce
przybyć do Polski na 3 maja, pragnie sprawy ustalić, prosi więc o
przyjazd Prymasa Polski. Na to otrzymał dnia 21 kwietnia 1966 odpowiedź
- podwójne "nie": 1) Prymas do Rzymu nie może przyjechać; 2) przyjazd
Ojca Świętego nie jest wskazany. Racja odmowy jest ta, że Prymas
Polski organizuje społeczeństwo przeciwko władzy państwowej i źle
przedstawia Polskę za granicą; że zaprosił Ojca Świętego bez porozumienia
się z Rządem. - Na to usłyszał odpowiedź wysłannika Papieża, że nie
jest prawdą, jakoby Prymas Polski zapraszał Papieża do Polski, gdyż
Papież sam chce przyjechać do Polski i sprawa ta miała być dopiero
omawiana w styczniu br., lecz Prymas Polski nie otrzymał paszportu.
Arcybiskup Samore złożył protest przeciwko oświadczeniu p. Ambasadora,
gdyż wie, że Prymas Polski nigdy nie działał na szkodę Polski. -
Oświadczenie p. Willmana jest niezgodne z tym, co usłyszał ode mnie
dwa razy, raz w maju 1965 r., a drugi raz w obecności arcybiskupa
Kominka. Był dobrze poinformowany o sytuacji, w oczywisty sposób
mijał się z prawdą.
Kilka dni później, 30 kwietnia, Prymas Tysiąclecia raz
jeszcze wrócił w swoich zapiskach do sprawy nieobecności Papieża
na Jasnej Górze.
Droga (do Częstochowy - przyp. ks. A. J.) spokojna. Jest
czas na rozważania o tym, "co stało się w krainie naszej". Szczególnie
kontrastowo wypada przyjęcie p. Gromyki na Watykanie i stanowisko
p. Gomułki, zabraniającego Papieżowi przyjazdu do Częstochowy. Kontrast
jest niemal tragiczny. Chyba trzeba powiedzieć, że polityka euroazjatycka
jeszcze raz wystawiła tyłem do wiatru naiwnego Polaka. Znając sprawy
zakulisowe, mogę powiedzieć, że przyjęcie pana Gromyki na Watykanie
musiało być ustalone już wcześniej i chowane w tajemnicy, specjalnie
pieczołowicie przez ZSRR. Musiał też istnieć nacisk na Gomułkę, by
nie wpuścił Papieża do Polski. Moskwa nie mogła się dać zdystansować,
nie mogła pozwolić na to, by z bloku socjalistycznego pierwsi Polacy
spotkali się z Papieżem we własnym kraju. Oni gotowi są zaprosić
Papieża do Moskwy, byleby tylko wpierw nie był w Polsce. Tej gry
pan Gomułka zapewne nie odczytał. Przyjął "nakaz" Moskwy i dopuścił
do znieważenia Papieża odmową wjazdu. W jego osobie - zniewagi Narodu
katolickiego, który nie może przyjąć Papieża, chociaż był on przyjmowany
przez państwa niekatolickie, zniewagi całego świata katolickiego,
którego Głowie - po raz pierwszy w dziejach współczesnych - odmówiono
przyjazdu, którego tak pragnął. - Przez ten akt p. Gomułka rzucił
cień na stosunki w Polsce i ugodził "w Polską rację stanu".
Zapewne są to domysły, ale rzucające się w oczy swoją
oczywistością, gdy zestawi się dwa bliskie fakty: Poznań i Moskwa
- Watykan. Polska mówi "nie" - Papieżowi, a Papież mówi "tak" - Moskwie.
Gomułka nie wpuszcza, a Papież przyjmuje. Gomułka zamyka drzwi, a
Papież je otwiera. Kto ma rację, czy Gomułka, czy Gromyko? Czy to
jest znak samodzielności Gomułki, czy też znak naiwności? - Ostatnio
prasa żonglowała zarzutem, że Prymas działa na szkodę polskiej racji
stanu. A co robi p. Gomułka? Jeżeli p. Gromyko może jechać do Watykanu,
to czemu Papież nie może jechać do Polski?
Pomóż w rozwoju naszego portalu