„Jest zakątek na tej ziemi, gdzie powracać każdy chce, gdzie króluje Jej Oblicze, na Nim cięte rysy dwie”. Do tego Oblicza od 12 lipca br. pielgrzymowała XIX już Szczecińska Pielgrzymka Rowerowa na Jasną Górę organizowana przez Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii im. św. Brata Alberta. W tym roku rozpoczęliśmy kolejną nowennę modlitewną o świętość rodzin.
Pątnicy wyruszyli sprzed pomnika Jana Pawła II na Jasnych Błoniach w Szczecinie. Stamtąd po porannej modlitwie udaliśmy się na szlak pielgrzymi, na którym pierwszą stacją była katedra św. Jakuba Apostoła. Mszę św. rozpoczynającą pielgrzymkę w imieniu abp. Andrzeja Dzięgi sprawował bp Marian Błażej Kruszyłowicz. W słowie Bożym podkreślił istotę pielgrzymowania oraz wskazał na postać św. Brunona z Kwerfurtu, patrona dnia. Na zakończenie Eucharystii wszystkim pielgrzymom z serca pobłogosławił na trud dążenia do sanktuarium jasnogórskiego. Po Mszy św. ks. Paweł Ostrowski, dyrektor pielgrzymek, wręczył rowerzystom kamizelki odblaskowe od Zachodniopomorskiej Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Podczas wyjazdu z katedry Ksiądz Biskup poświęcił rowery. Kolejną stacją naszej drogi było sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na os. Słonecznym. Przez wstawiennictwo Matki Bożej prosiliśmy dobrego Boga o błogosławieństwo na całą trasę, polecaliśmy Jej pośrednictwu intencje, które wieźliśmy w sercach. Pierwszy etap - do Barlinka - był niezmiernie trudny. Sebastian Świłpa, inicjator i twórca pielgrzymki rowerowej ze Szczecina, stwierdził, że był to najtrudniejszy dzień w historii wszystkich pielgrzymek. 13 lipca z Barlinka udaliśmy się do Rokitna. Trasa była łatwiejsza ze względu na korzystniejsze warunki atmosferyczne. W sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej w Rokitnie wieczorna Eucharystia była Mszą św. prymicyjną neoprezbiterów, którzy na pielgrzymce rowerowej rozeznawali swoje powołanie. Ta Msza św. była zakończeniem 9-letniej nowenny o powołania kapłańskie i zakonne. Środę rozpoczęliśmy również Mszą św. w Rokitnie i wyruszyliśmy do Obry, Jażyńca i Kiełkowa. 15 czerwca z Obry udaliśmy się do Góry. Mszę św. sprawowaliśmy w sanktuarium Matki Bożej Ucieczki Grzeszników w Wieleniu Zaobrzańskim. Również tam ks. Roman Rostkowski, naczelny kapelan pielgrzymki, ks. Adam Krzykała, ks. Marcin Duda, ks. Bartosz Adamiak, ks. Paweł Niewiadomski, ks. Marcin Miczkuła oraz miejscowi kapłani pełnili w konfesjonałach posługę jednania. W piątek z Góry udaliśmy się do Trzebnicy, do sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej. W bazylice trzebnickiej we Mszy św. uczestniczyliśmy w sobotę przed wyjazdem. Sobota była trudnym dniem, bowiem musieliśmy pokonać Wzgórza Trzebnickie, a etap dzienny wynosił ponad 100 km. Tuż przed Kluczborkiem, do którego zmierzaliśmy, trafiliśmy na nawałnicę. Pomimo trudnych warunków szczęśliwie dotarliśmy do naszych noclegów. Za to Bogu niech będą dzięki. Niedziela 18 lipca była ostatnim dniem naszego pielgrzymowania. Przy bardzo sprzyjających warunkach pogodowych na Jasną Górę wjechaliśmy o godz. 14. Była to chwila bardzo wzruszająca dla wszystkich pielgrzymów, szczególnie zaś dla tych, którzy po raz pierwszy na rowerach dotarli do Matki Bożej Jasnogórskiej. Mszę św. kończącą naszą pielgrzymkę oraz I Rowerową Pielgrzymkę Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej sprawował w Kaplicy Cudownego Obrazu bp Paweł Cieślik. Podczas Eucharystii polecaliśmy dobremu Bogu wszystkie intencje, które wieźliśmy przez tydzień w swoich sercach. Homilię wygłosił ks. Roman Rostkowski. Mówił o wyobraźni miłosierdzia, dzięki której mogliśmy pielgrzymować, która otwierała serca i domy napotkanych osób. Na zakończenie Mszy św. za pielgrzymowanie podziękował bp P. Cieślik. O godz. 21 odśpiewaliśmy przed tronem Królowej Polski: „Jestem, pamiętam, czuwam”. Tą modlitwą zakończyliśmy XIX Szczecińską Pielgrzymkę Rowerową na Jasną Górę.
Patrząc z perspektywy 7 dni pielgrzymowania, można powiedzieć, że była to najtrudniejsza pielgrzymka, ze względu na warunki pogodowe. Rozpoczęło ją 260 pielgrzymów, a zakończyło 240, którzy pokonywali trasę w 17 grupach. W sumie pokonaliśmy ponad 600 km. Najstarszy uczestnik miał 77 lat, najmłodszy 11. W pielgrzymce wzięło udział 6 kapłanów, diakon i kleryk.
To jednak nie wszyscy, ponieważ w pielgrzymce brało udział o wiele więcej uczestników, których nie sposób policzyć. Na pewno są to tysiące osób. Każdy etap pielgrzymki to setki napotkanych rodzin, które przyjmowały nas do swoich domów, otwierały dla nas swoje serca. To dzięki wielu kapłanom: proboszczom i wikariuszom oraz świeckim mogliśmy pokonać trasę pielgrzymki, pokrzepiając się na ciele i duszy. To oni organizowali dla nas noclegi, to oni przygotowywali poczęstunki na postojach, aby pielgrzymów pokrzepić, to oni przez wiele dni wspierali nas swoją modlitwą podczas Eucharystii i nabożeństw. Za ten wielki przejaw wyobraźni miłosierdzia w imieniu organizatora oraz wszystkich pielgrzymów mówię serdeczne „Bóg zapłać”!
„W naszych czasach bogatych w nowe sztuczne, obliczeniowe, przewidywalne inteligencje tajemnica męki i śmierci Chrystusa proponuje nam inny rodzaj inteligencji: inteligencję Krzyża, która nie kalkuluje, ale kocha; która nie optymalizuje, lecz daje siebie” - powiedział kaznodzieja Domu Papieskiego, o. Roberto Pasolini OFM Cap w bazylice św. Piotra w Watykanie w czasie Liturgii Męki Pańskiej w Wielki Piątek. Przewodniczył jej w imieniu papieża Franciszka kard. Claudio Gugerotti, prefekt Dykasterii do spraw Kościołów Wschodnich.
Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego.
Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia.
Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka.
Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
Franciszek: droga Jezusa nas kosztuje w świecie, który wszystko kalkuluje
2025-04-19 00:12
tom /KAI
PAP
„Droga Krzyżowa jest modlitwą tych, którzy są w drodze. Przecina nasze zwykłe ścieżki, abyśmy przeszli ze znużenia ku radości” - stwierdził papież Franciszek podczas Drogi Krzyżowej w Wielki Piątek w rzymskim Koloseum. Wzięło w niej udział ok. 18 tys. ludzi. Przewodniczył jej, w zastępstwie Ojca Świętego, wikariusz generalny diecezji rzymskiej, kard. Baldo Reina. Papieskie rozważania dotyczyły m.in. wolność, egoizmu, odpowiedzialności, wiary, hipokryzji, upokorzenia.
„Droga oferowana każdemu człowiekowi - podróż do wewnątrz, rachunek sumienia, zatrzymanie się na cierpieniach Chrystusa w drodze na Kalwarię” - podkreślił Franciszek i wskazał, że Droga Krzyżowa jest rzeczywiście zejściem Jezusa „ku temu światu, który Bóg kocha” (Stacja II). Jest także „odpowiedzią, przyjęciem odpowiedzialności” przez Chrystusa. On, „przybity do krzyża”, wstawia się, stawiając się „między skłóconymi stronami” (stacja XI) i prowadzi je do Boga, ponieważ Jego „krzyż burzy mury, anuluje długi, unieważnia wyroki, ustanawia pojednanie”. Jezus, „prawdziwy Jubileusz”, odarty z szat i objawiony nawet „tym, którzy patrzą, jak umiera”, patrzy na nich „jak na umiłowanych powierzonych przez Ojca”, ukazując swoje pragnienie zbawienia „nas wszystkich, każdego z osobna” (Stacja X)
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.