Reklama

Chcę być blisko każdego człowieka

Niedziela sandomierska 24/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Krzysztof Sudoł: - Ekscelencjo, cofnąć się w czasie o dwadzieścia pięć lat oznacza przywołanie białostockiej katedry i chwili, kiedy diakon Krzysztof Nitkiewicz wypowiada przed abp. Edwardem Kisielem i zgromadzonymi tam wiernymi swoje „adsum”. Korzenie tego słowa sięgają rodzinnego domu, środowiska szkolnego, parafialnego, które kształtowało Księdza Biskupa. Czy mógłby Ksiądz Biskup podzielić się swoimi wspomnieniami?

Bp Krzysztof Nitkiewicz: - Święcenia w białostockiej katedrze miały dla mnie wymiar szczególny, a to dlatego, że katedra była moją parafią rodzinną i w tamtym dniu stawałem nie tylko wobec całej diecezji, ale i wobec wspólnoty wiernych, z którą łączą mnie więzy przyjaźni. Dlatego było to ogromne przeżycie o podwójnym niejako wymiarze. Dodatkowo potęgował to fakt, że z bp. Edwardem Kisielem byłem związany bardzo mocno: jako klerycy pełniliśmy wszystkie funkcje w domu biskupim, począwszy od funkcji gospodarczych - pomagaliśmy w pracach domowych - po funkcje liturgiczne. Na dowód tego mogę dodać, że przez lata seminaryjne ani razu nie jadłem wieczerzy wigilijnej z moimi rodzicami, przybiegałem później do domu rodzinnego. Wieczerzę spożywaliśmy z Biskupem i księżmi parafii katedralnej: do stołu z Księdzem Biskupem zasiadało ponad 20 osób. Bp Kisiel to był święty biskup i w Białymstoku do dzisiaj wszyscy wspominają go właśnie w ten sposób. Pochodził z Wileńszczyzny i był typową wschodnią duszą - jak to często określa się ludzi z tamtych terenów - z rodziny i o nazwisku niezwykle zasłużonym dla tamtych miejsc. Przebywanie w jego obecności bardzo wiele mnie nauczyło i bardzo dużo mi dało. W związku z tym święcenia przeżywałem jeszcze bardziej, bo udzielał mi tego sakramentu człowiek, z którym byłem tak bardzo mocno związany.
Mówiąc o archidiecezji białostockiej, należy zauważyć, że jest to archidiecezja mająca swoje korzenie w archidiecezji wileńskiej, a więc jest diecezją o silnym rysie miłosierdzia: Matka Boża Miłosierdzia z Ostrej Bramy, święta s. Faustyna mająca w Wilnie swoje objawienia, ks. Michał Sopoćko, jej spowiednik, którego byłem postulatorem w jego procesie beatyfikacyjnym. Rys miłosierdzia najpełniej chyba opisuje specyfikę mojej rodzinnej diecezji, a także i specyfikę tego regionu Polski.
Okres seminarium związany był także z wydarzeniem, które wywarło mocny wpływ na moją postawę. Była to służba wojskowa w Bartoszycach.

- Ta sama jednostka, w której służył błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Tak! Gdy idzie o ks. Jerzego Popiełuszkę, miałem to szczęście, że jako diakon odbywałem praktykę w rodzinnej miejscowości ks. Jerzego, w Suchowoli i tam spotkałem się z nim w ostatnich dniach jego życia, jakiś miesiąc przed jego śmiercią. Byłem wtedy świadkiem rozmowy ks. Stanisława Suchowolca i ks. Jerzego, w której ks. Popiełuszko odważnie mówił o swojej misji, o służeniu prawdzie, bo tego potrzebują wierni, tego potrzebuje Kościół. Kilka miesięcy później po jego męczeńskiej śmierci widziałem jego zmasakrowane ciało w prosektorium białostockim. Teraz cieszę się ogromnie, że niejako w przeddzień mojego jubileuszu święceń kapłańskich Kościół ogłasza go błogosławionym.

- Często kapłańskie powołanie rodzi się z „zapatrzenia” na księży, którzy dla młodego człowieka stają się wzorem. „Ja też chciałbym tak jak on” - nieraz słyszy się od seminarzystów, którzy wspominają budzenie się ich powołania. Wspominał Ksiądz Biskup wielką postać abp. Kisiela, spotkanie z bł. ks. Jerzym Popiełuszką. Którzy księża pokazali Księdzu Biskupowi drogę do Chrystusa wołającego „Pójdź za Mną”?

- Pochodzę z rodziny bardzo religijnej, w której były powołania do zakonu Ojców Kapucynów. Ogromną rolę w kształtowaniu mojego powołania kapłańskiego, obok środowiska rodzinnego, odegrał ks. Jerzy Miklaszewski, mój prefekt z Liceum. Kapłan niezwykle światły, wykształcony - studiował w Rzymie na Instytucie Orientalnym, ekspert sztuki kościelnej, o głębokiej duchowość opartej na Ośmiu Błogosławieństwach. Później, podczas pracy w Kongregacji Wschodniej i związanych z nią wyjazdów do Rumunii, Albanii i na Ukrainę spotykałem nieraz kapłanów, którzy w komunistycznych więzieniach spędzili dziesiątki lat swojego życia. Świadectwo ich życia również wpłynęło na moją postawę kapłańską. Niezapomnianym pozostaje dla mnie świadectwo kard. Alexandru Todea, który z powodu wylewu nie mógł opowiedzieć okrucieństwa rumuńskich więzień, lecz śpiewał z pamięci całą liturgię mszalną. Strażnicy nieraz szukali w jego celi ksiąg liturgicznych, a on po delegalizacji Kościoła greckokatolickiego miał wszystko w głowie, znał na pamięć.

Reklama

- Przeżywanie srebrnego jubileuszu święceń kapłańskich u schyłku Roku Kapłańskiego jest też znakiem i wyznacza Jubilatowi pewne zadania. Jakie marzenia i plany towarzyszą sandomierskiemu ordynariuszowi odpowiedzialnemu za powierzony mu Kościół?

- Wezwania, które przychodzą, rodzi zawsze dana chwila. Przynosi je życie. Mój srebrny jubileusz święceń kapłańskich związał się z tą straszliwą wielką powodzią, która dotknęła wiele regionów diecezji. I to jest teraz podstawowym wezwaniem, żeby cały Kościół sandomierski przyszedł z pomocą tym ludziom, żeby z tego wielkiego zła rodziło się jakieś dobro. Wierzę w Opatrzność Bożą, wierzę w miłosierdzie Boże, że ono nas nie zostawia samych, że pomoże tym biednym ludziom, przeżywającym wielkie życiowe dramaty. Innym problemem mocno rysującym się w czasie mojej posługi biskupiej staje się sytuacja mieszkańców tych ośrodków, w których zamykane są zakłady, gdzie ludzie tracą pracę, a rolnicy nie mają rynku zbytu dla swoich produktów i znajdują się w trudnych sytuacjach. Trzeba być blisko tych ludzi, zapewnić im opiekę, pomóc im w znalezieniu swojego miejsca poprzez kursy specjalistyczne, katechezę, warsztaty. Chcę być blisko ludzi, blisko każdego człowieka. To pragnienie bliskości jest wynikiem moich korzeni, taka jest „wschodnia dusza”, bratająca się łatwo z każdym człowiekiem i oddająca się całkowicie innym.

- W jubileusz święceń wpisuje się pierwsza rocznica nominacji prał. Krzysztofa Nitkiewicza na biskupa sandomierskiego przez Ojca Świętego Benedykta XVI. Jak z perspektywy roku wspomina Ksiądz Biskup ten bardzo intensywnie przeżyty czas? Odwiedził już Ksiądz Biskup prawie wszystkie parafie diecezji, poznał kapłanów, problemy miast, miejscowości. Można już pokusić się o pewną refleksję.

- Ten okres przeżyłem bardzo owocnie, bardzo dobrze. Przyznam, że trochę się obawiałem, jak to będzie po ponad 20 latach pracy w rzymskiej kongregacji. Jednak znalazłem tutaj życzliwość księży, mój nowy dom. Nie wygasły dawne przyjaźnie włoskie: znajomi i przyjaciele dzwonią, są blisko, nie zapomnieli, pomagają. Nawiązała się współpraca szkoły dzieci autystycznych w Sandomierzu ze specjalistami od autyzmu z Rzymu. Mocny jest kontakt harcerzy z diecezji z włoskimi skautami. To wszystko na pewno będzie rodzić wielkie i dobre owoce. Odwiedziłem większość parafii w diecezji, czy to z racji odpustów, czy udzielania sakramentu bierzmowania, a od września rozpoczyna się wizytacja każdej parafii, która będzie trwała cztery dni. To więc doskonała okazja, żeby jeszcze bardziej poznać diecezję, ludzi, którzy ją tworzą. Dodać należy, że sam Sandomierz jest bardzo urokliwym miastem, do którego przyjeżdża wiele osób ze świata kultury, nauki, sztuki, polityki - to także okazja do nawiązywania wielu nowych znajomości, kontaktów i patrzę z wielką wiarą i optymizmem w nadchodzące nowe wyzwania i zadania.

- Dlatego niech wiarę i optymizm Czcigodnego Jubilata przenika nieustannie błogosławieństwo Boże i opieka Matki Miłosierdzia. Ad multos annos, Księże Biskupie.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Za nami doroczna pielgrzymka Przyjaciół Paradyża

2024-05-05 19:17

[ TEMATY ]

Przyjaciele Paradyża

Wyższe Seminarium Duchowne w Paradyżu

Karolina Krasowska

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Modlą się o nowe powołania i za powołanych, a także wspierają kleryków przygotowujących się do kapłaństwa. Dziś przybyli do Wyższego Seminarium Diecezjalnego na doroczną pielgrzymkę.

5 maja odbyła się diecezjalna pielgrzymka „Przyjaciół Paradyża" do Sanktuarium Matki Bożej Wychowawczyni Powołań Kapłańskich w Paradyżu. Spotkanie rozpoczęło się od Godzinek o Niepokalanym Poczęciu NMP i konferencji rektora diecezjalnego seminarium ks. Mariusza Jagielskiego. Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. – Gromadzimy się przed obliczem Matki Bożej Paradyskiej jako rodzina Przyjaciół Paradyża w klimacie spokoju, wyciszenia, refleksji i modlitwy, ale przede wszystkim w klimacie ofiarowanej miłości, o której tak dużo usłyszeliśmy dzisiaj w słowie Bożym – mówił na początku homilii pasterz diecezji. – Dziękuję wam za pełną ofiary obecność i za to całoroczne towarzyszenie naszym alumnom, kapłanom i tym wszystkim wołającym o rozeznanie drogi życiowej, dla tych, którzy w tym roku podejmą tę decyzję. Nasza modlitwa podczas Eucharystii jest źródłem i znakiem pewności, że jesteśmy we właściwym miejscu, bowiem Pan Jezus jest z nami i gwarantuje owocność tego spotkania swoim słowem, mówiąc „bo, gdzie są zebrani dwaj lub trzej w Imię Moje, tam Jestem pośród nich”.

CZYTAJ DALEJ

Nowy gwardzista szwajcarski: Dano nam solidne wprowadzenie

2024-05-06 12:49

[ TEMATY ]

Gwardia Szwajcarska

Włodzimierz Rędzioch

W kwietniu skończył 23 lata, w poniedziałek 6 maja będzie jednym z 34 Szwajcarów, którzy wezmą udział w ceremonii zaprzysiężenia Gwardii w Watykanie. Jan Wetter pochodzi z Toggenburga we wschodnim szwajcarskim kantonie St. Gallen. Radio Watykańskie zapytało go, dlaczego zdecydował się dołączyć do papieskiej gwardii.

Lubi grać w tenisa i biegać. Wziął nawet udział w biegu w Wiecznym Mieście. Doświadczenie i codzienne życie w Gwardii Szwajcarskiej są według Jana Wettera bardzo zróżnicowane. "Jestem bardzo wysportowany, kiedy jestem poza domem", mówi Radiu Watykańskiemu. Wieczorem lubi wyjść "na posiłek, z przyjaciółmi, do baru, klubu".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję