Reklama

Jest spełniona i szczęśliwa

Niedziela małopolska 18/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wśród osób wyróżnionych w ostatniej edycji plebiscytu Miłosierny Samarytanin znalazła się p. Lucyna Kopeć, pielęgniarka z oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Bonifratrów w Krakowie. - Gdy zadzwoniono do mnie z tą informacją, myślałam, że to żart - wspomina. - Do dziś nie wiem, kto mnie zgłosił. Czuję się skrępowana, bo uważam, że robię to, co lubię, i w żaden sposób nie wyróżniam się w pracy na oddziale, gdzie wszyscy bardzo serdecznie przyjęli moje wyróżnienie i gratulowali mi.

Żona, mama i pielęgniarka

Reklama

Prywatnie Lucyna Kopeć jest, jak podkreśla, szczęśliwą żoną oraz mamą trojga dorosłych już dzieci - Grzegorza, Przemka i Oli. Do rodziny należy również synowa, Madzia. To szczęście rodzinne ma, zdaniem wyróżnionej, wpływ na pracę zawodową. - Pielęgniarką zostałam 34 lata temu - opowiada. - Po ukończeniu szkoły podstawowej zdecydowałam się kontynuować naukę w liceum medycznym. Chociaż byłam wtedy bardzo młoda, uważam, że podjęłam właściwą życiową decyzję. Czuję się spełniona i szczęśliwa. Od początku małżeństwa miałam wsparcie w Marianie, moim mężu. Gdy przed laty, przychodząc po dyżurze w pogotowiu ratunkowym, opowiadałam z płaczem o ludzkich tragediach, mąż namawiał mnie, abym zrezygnowała z pracy, bo, jego zdaniem, było to dla mnie bardzo obciążające. Potem jednak zrozumiał, że inaczej nie umiem. Zaakceptował mój sposób na życie. - Muszę dodać, że mama jest postrzegana przez rodzinę, przyjaciół, współpracowników jako osoba wyróżniająca się radością życia - przekonuje Aleksandra, córka Lucyny Kopeć. - Cechuje ją dobroć, uczynność, niezwykła szczerość. Mama piecze pyszne ciasta, a po nocnym dyżurze potrafi spędzić cały dzień na górskim szlaku, bo chodzenie po górach to jej pasja. Ponadto charakteryzuje ją pozytywne spojrzenie na świat, a nade wszystko promienny uśmiech i ogromne poczucie humoru, którym potrafi zarażać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W zespole niezwykłych ludzi

Od 10 lat Lucyna Kopeć pracuje w Szpitalu Bonifratrów na stanowisku pielęgniarki anestezjologicznej. Do jej zadań należy przygotowanie pacjenta do znieczulenia, pomoc lekarzowi w przeprowadzeniu znieczulenia, opieka nad chorym w czasie jego pobytu na bloku operacyjnym. - To bardzo duża odpowiedzialność, bo i zagrożeń jest wiele - wyjaśnia. - U pacjenta może wystąpić zaburzenie oddychania, krążenia, krwawienie, ból. Trzeba natychmiast reagować.
80 proc. czasu, który chory spędza w szpitalu, przebywa pod opieką pielęgniarek. Nasi pacjenci to osoby wymagające intensywnego nadzoru po zabiegach operacyjnych oraz chorzy, u których wystąpiły różne powikłania. Często nieprzytomni, z zaburzeniami krążenia, oddychający za pomocą respiratorów. Pielęgnowanie takich osób to ciężka fizyczna praca. Dbanie o higienę, potrzeby fizjologiczne, zmiany pozycji ciała, wykonywanie zleconych przez lekarzy zabiegów, podawanie leków i ciągła obserwacja, aby uchwycić istotne, niepokojące objawy i zgłosić lekarzowi pełniącemu dyżur. Wśród naszych pacjentów jest wielu po amputacjach kończyn, trzeba więc ich przekonać, przy całym nieszczęściu, jakie ich spotkało, że można i warto nadal żyć. Są takie osoby, które same sobie nie poradzą, i trzeba im poświęcić więcej czasu, niż to przewiduje umowa o pracę. I tak postępuje większość pielęgniarek. Muszę dodać, że miałam szczęście trafić na oddział, o którym w krakowskim środowisku mówi się, że to zespół ludzi niezwykłych. Ktokolwiek do nas trafi i tu pracuje, to w żadnym innym miejscu nie będzie się czuł tak dobrze. Myślę, że ta atmosfera, wzajemna życzliwość jest wyczuwana również przez pacjentów i ich rodziny, i że to daje im poczucie bezpieczeństwa.

Powołanie i profesjonalizm

Moja rozmówczyni uważa, że do zawodu pielęgniarki szczególnie predysponowane są kobiety, że mogą się w nim spełniać, pomagając chorym, wspierając ich, opiekując się nimi, niosąc im ulgę w cierpieniu. Przyznaje, że najtrudniejsze dla niej jest, gdy nie może pomóc choremu, gdy nic już nie da się zrobić, gdy odchodzi człowiek, zwłaszcza młody. - Tych trudnych momentów, pomimo niezwykłego postępu medycyny, jest wiele - mówi. - Najgorsza w tym wszystkim jest bezsilność. Często przy wykonywaniu pracy pojawia się refleksja, że Pan Bóg stawia przed nami różne trudne zadania po to, abyśmy mogli coś z siebie dać innym, abyśmy stawali się lepszymi ludźmi.
Wyróżniona pielęgniarka przekonuje, że w pracy ważne jest z jednej strony powołanie i związane z nimi: empatia, dobroć, serdeczność, czułość... Jednak wszystko to powinno być wsparte profesjonalizmem. - Trzeba w sobie mieć to coś, żeby być z ludźmi chorymi przez całe życie - przyznaje. - Ale równie ważne są zawodowe kompetencje, które sprawiają, że wykonuje się obowiązki najlepiej, jak to jest możliwe. Kiedyś usłyszałam takie powiedzenie, że jeśli wybierze się zawód, który się lubi, to nie przepracuje się ani jednego dnia. I tak sobie myślę, że możliwe jest praktyczne zrealizowanie tego stwierdzenia, gdy zawodowe powołanie wesprze się profesjonalnym przygotowaniem.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Matka Carlo Acutisa: świętość jest widoczna w życiu codziennym

2025-08-26 19:03

Vatican Media

Na krótko przed kanonizacją swojego syna Carla Acutisa (1991-2006), której dokona papież Leon XIV 7 września w Rzymie, matka przyszłego świętego, Antonia Salzano Acutis, mówiła o jego duchowym dziedzictwie, powołaniu i podobieństwach do młodego Pier Giorgio Frassatiego (1901-1925), który również dostąpi chwały ołtarzy. „Obaj przyjęli Chrystusa do swojego życia - napełnili się Chrystusem” - powiedziała w wywiadzie dla amerykańskiego portalu internetowego „National Catholic Register”.

Zbliżająca się kanonizacja jest „ukoronowaniem długiej drogi” - nie tylko dla niej, ale dla stale rosnącej liczby młodzieżowych grup modlitewnych na całym świecie, które powołują się na Carla - wyznała Salzano. „Wiemy, że Carlo jest świętym - teraz Kościół oficjalnie to potwierdzi”. Fakt, że jej syn będzie kanonizowany razem z Frassatim, nie jest - jej zdaniem - zbiegiem okoliczności, lecz „znakiem od Boga”: „Obaj pochodzili z zamożnych rodzin, obaj kochali Eucharystię, ubogich i Maryję Dziewicę - to czyni ich wzorami do naśladowania dla dzisiejszej młodzieży”.
CZYTAJ DALEJ

Tak hucznie świętowali zaślubiny, że aż zniszczyli fasadę katedry. Teraz staną przed sądem

2025-08-26 07:30

[ TEMATY ]

ślub

Włochy

Neapol

młoda para

dawna katedra

świece dymne

usunięcie szkód

Adobe Stock

Nowożeńcy zniszczyli fasadę dawnej katedry w Vico Equense

Nowożeńcy zniszczyli fasadę dawnej katedry w Vico Equense

Postawieniem zarzutu zniszczenia zabytku zakończył się huczny ślub pod Neapolem. Gdy młoda para pozowała do zdjęć przed dawną katedrą, odpalone zostały na jej cześć kolorowe świece dymne, w wyniku czego zniszczono fasadę gmachu. Na mocy ustawy sprawcy takich czynów muszą sfinansować usunięcie szkód.

Lokalne media z regionu Kampania na południu Włoch podają, że do zdarzenia, które wywołało oburzenie, doszło w miejscowości Vico Equense na Półwyspie Sorrentyńskim.
CZYTAJ DALEJ

Szukamy w Maryi miłości

2025-08-26 23:47

ks. Łukasz Romańczuk

W uroczystość Najświętszej Maryi Panny Matki Bożej Częstochowskiej swoje święto ma parafia na wrocławskim Zalesiu. Tego dnia na odpust przybywa pielgrzymka piesza z Wielkiej Wyspy. Eucharystii przewodniczył ks. Roman Maryński z Metropolitalnego Sądu Duchownego.

Tego dnia czytana jest Ewangelia mówiąca o weselu w Kanie Galilejskiej oraz początku działalności Jezusa. - Dziś musimy wrócić myślą do Kany Galilejskiej i do wydarzeń, kiedy to po raz pierwszy na tych ziemiach człowiek usłyszał słowa: “Ja Ciebie chrzczę: W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. - To wtedy zaczęła się ta niezwykła historia. Nie po to, aby się tym chlubić, ale żeby pomimo doświadczenia i przeszłości odnajdywać elementy, które są źródłem prawdziwej nadziei. Był to początek, a później powstało tyle miejsc naznaczonych obecnością Matki Bożej. Poprzez różne wydarzenia, wiele z nich nie zostało zapisanych, a te co zostały zapisane są po to abyśmy uwierzyli, jak pisze św. Jan Apostoł - mówił ks. Maryński.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję