Reklama

Chcę zrobić karierę jako mąż i ojciec

Niedziela toruńska 51/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tomasz Strużanowski: - Swoją najnowszą płytę zaczynasz od wyrazu „zapragnąłeś”. Pozwól zatem, że złapię Cię za słowo i zapytam: Dlaczego zapragnąłeś nagrać płytę z kolędami?

Tomek Kamiński: - Odpowiedź jest prosta - zawsze pragnąłem nagrać płytę z kolędami, tylko do tej pory nie było to możliwe z bardzo prozaicznego powodu: braku pieniędzy na takie przedsięwzięcie. Zazwyczaj wydaję swoje płyty w oparciu o budżet domowy; tym razem jednak uzyskałem znaczącą pomoc ze strony Urzędu Marszałkowskiego województwa kujawsko-pomorskiego, zwłaszcza ze strony marszałka województwa Piotra Całbeckiego. Płyta będzie dołączana do życzeń świątecznych, wysyłanych przez urząd do ważnych osobistości z Polski.

- Krążek zawiera 7 utworów: pierwszy i ostatni to Twoje kompozycje, pozostałych 5 to znane powszechnie kolędy. Czym się kierowałeś przy ich wyborze? I dlaczego tylko 5 kolęd?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Bo są to kolędy, które gram podczas koncertów w grudniu i styczniu, co bardzo ułatwiło kwestię nagrań studyjnych.

- Dlaczego grasz wtedy właśnie te kolędy, a nie inne?

Reklama

- Może dlatego, że to właśnie je najlepiej zapamiętałem z dzieciństwa? Może dlatego, że właśnie te najbardziej lubię? Płyta jest stosunkowo krótka, bo trwa tylko nieco ponad 28 minut. Znam wiele płyt, na których wykonawcy wypowiedzieli się od strony artystycznej w kilku utworach, po czym dodali kilka „wypełniaczy”, aby osiągnąć limit tradycyjnych 40-45 minut. Chciałem nagrać 7 utworów - i tyle nagrałem.

- Co chciałeś wypowiedzieć w piosenkach Twojego autorstwa?

- Tworzą one coś w rodzaju nawiasu. Pierwsza, jeśli ktoś będzie łaskaw wsłuchać się w tekst, mówi o tym, dlaczego Pan Jezus przyszedł na ziemię, dlaczego urodził się wśród nas. Bo chciał wejść w doświadczenie życia ludzkiego, życia każdego z nas; bo chciał poznać i poczuć, jak się radują, troszczą, smucą… Ostatni utwór, „Miłowaniem serca w nas obudzisz”, mówi o ludzkich stronach świętości. O tym, że chociaż Maryja wiedziała, iż urodziła Kogoś, kto przeznaczony jest do dzieła zbawienia świata, to przecież chciała się zachować jak ziemska matka i okryć swojego Syna kołderką miłości i w ten sposób na chwilę zasłonić od trudów, które miały na Niego spaść.

- Z kim współpracowałeś przy nagrywaniu tej płyty?

- Płyta została nagrana w Bydgoszczy. Większość muzyków, którzy mi w tym pomogli, pochodzi z tego miasta, stanowiącego skupisko wspaniałych artystów. W nagraniu wzięli udział znakomici jazzmani: Piotr Olszewski (gitary), Grzegorz Nadolny (gitara basowa), Piotr Biskupski (perkusja) oraz kameraliści z kwartetu smyczkowego „Intermezzo”.

- Jak oceniasz płytę od strony muzycznej?

Reklama

- W pewien sposób dokonuję powrotu do tego, co robiłem w szkole muzycznej. Z wykształcenia jestem skrzypkiem, wychowałem się na muzyce klasycznej. Choć w późniejszych latach skierowałem się bardziej w stronę jazzu czy bluesa, to jednak teraz coraz bardziej wracam do korzeni, czyli do klasyki. Może to się wiąże z tym, że robię się coraz starszy i głośnie dźwięki coraz bardziej mnie drażnią (śmiech).

- Płyta ukaże się w czasie, kiedy ludzie przygotowują się do świąt Bożego Narodzenia. W hipermarketach trwają one od listopada. Czym są święta dla Ciebie i Twojej rodziny?

- To, co się dzieje w sklepach, nie ma nic wspólnego ze świętami Bożego Narodzenia. Są kraje, gdzie już nawet sama nazwa Boże Narodzenie tak niektórych drażni, że zamieniono ją innymi, spełniającymi wymogi „poprawności politycznej”. Mam nadzieję, że w Polsce nigdy nie dojdzie do takiej sytuacji. Tym niemniej, trzeba odważnie mówić, że są to święta, które upamiętniają narodziny Jezusa, Syna Boga. Tak brzmi tytuł pierwszego utworu: „Jeszua ben Adonai”. Z drugiej strony, ów Syn Boga to zarazem człowiek, który bez żadnej taryfy ulgowej wszedł w nasz los, we wszystkie jego trudy i udręki aż po śmierć - i sprostał temu zadaniu, pozostając wolny od grzechu, czyniąc wyłącznie dobro. Takie też przesłanie niosą te święta. Dobro powinno się rodzić w każdym z nas; nie raz do roku, od święta, lecz codziennie.

- Czy czujesz się spełniony jako muzyk, artysta? Czy odczuwasz zadowolenie z drogi, którą wybrałeś?

Reklama

- W swoim życiu dotknąłem bardzo różnych branż muzycznych. Zacząłem od długiego, kilkunastoletniego związku z muzyką klasyczną, co dokonało się w szkole muzycznej. Z perspektywy kilkudziesięciu lat zawodowego grania muszę przyznać, że te lata dały mi niesamowite przygotowanie warsztatowe. Dziś tak to oceniam - korzenie klasyczne są niezwykle ważne. One budują wrażliwość, która bardzo pomaga w tworzeniu, a także we współpracy z dobrymi muzykami. Obecnie doceniam również i te zajęcia, które mi wówczas, kilkunastoletniemu chłopakowi, wydawały się straszliwie nudne. Potem nastąpiły fascynacje muzyką jazzową i bluesem. Z jednej strony wydaje mi się, że wówczas traktowałem życie zabawowo; z drugiej - chyba dobrze, że działo się to wtedy, gdy miałem 17-20 lat, bo znam osoby, które w ten sposób podchodzą do życia, mając dzisiaj lat 40-50.
Kolejnym etapem stała się twórczość autorska - coś, o czym zawsze marzyłem. Jako muzyk lubię zmieniać dziedziny zainteresowań, czerpać z różnych gatunków. I czuję się spełniony! Mam wyjątkowo komfortową sytuację, gdyż nie tylko komponuję muzykę, lecz także piszę słowa. Słowa są najważniejsze. Muzyka to oprawa, to sposób, aby ułatwić słowom dotarcie do słuchacza. Gdybym przez godzinę stał i mówił młodym o tym, jak bardzo trzeba się starać o mądrą miłość, to prawdopodobnie szybko bym ich zanudził. Kiedy im o tym samym przez godzinę śpiewam, oni słuchają.

- Nie jesteś ulubieńcem kolorowych czasopism. Dobrze Ci z tym?

Reklama

- Tak czy owak, nie pojawiałbym się tam. „Bywanie” to bardzo ciężka praca. Ci ludzie muszą spotykać się w swoich koteriach, w tych samych lokalach, płacić tam za drinka 150 zł, jeździć - we własnym gronie - na wczasy do popularnych miejscowości, kupować najnowsze modele samochodów… Nie mówię tego uszczypliwie, stwierdzam tylko pewne fakty. Nie mam takiego charakteru. Mnie by to zmęczyło po jednym dniu. Nie potrafię zabiegać o przychylność dziennikarzy, redaktorów. Nie jestem medialny. Od ponad 20 lat żyję z jedną żoną, staram się pielęgnować życie rodzinne - co ciekawego można o mnie napisać?
Często uczestniczę w koncertach, podczas których ludzie mówią świadectwa o swoim nawróceniu. Zwykle punktem wyjścia są straszliwe uwikłania: satanizm, alkohol, seks, narkotyki, przestępstwa. Jeśli mówię, że wychowałem się w rodzinie katolickiej, że owszem, przeżywałem okres, kiedy moja wiara była letnia, ale nigdy jej nie utraciłem, że moja żona jest jedyną kobietą mego życia - to czuję, że nie trafiam, nie przekonuję, nie pociągam. Wyczuwam rezerwę nie tylko ze strony młodzieży przychodzącej na koncerty. Dozgonność związku małżeńskiego, trwanie w decyzji, że chcemy być razem na zawsze, na dobre i na złe, co więcej - wznoszenie wzajemnej miłości na coraz wyższy poziom, choć czas pierwszych uniesień już dawno minął, przestają budzić zdumienie, zachwyt, uznanie.

- Czym zatem jest dla Ciebie kariera?

- Kariera? Chcę ją zrobić przede wszystkim jako mąż i ojciec rodziny. Z tego, a nie z liczby koncertów czy sprzedanych płyt, kiedyś rozliczy mnie Pan Bóg.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pierwszy portrecista Maryi

To właśnie temu Ewangeliście – jak chce legenda – zawdzięczamy pierwszy wizerunek Panny Maryi, którego schemat powtarzał się następnie przez stulecia. Św. Łukasz był nie tylko zdolnym malarzem, ale także doskonale wykształconym lekarzem i historykiem... Jest także autorem jedynej daty istniejącej w Ewangeliach

Jak wielką wagę przywiązywano w dawnych wiekach do obrazowania prawd wiary niepiśmiennym na ogół ludziom, mogą świadczyć zapisy w statucie jednego z XIV-wiecznych cechów malarskich, któremu patronował św. Łukasz: „Z łaski Boga jesteśmy ilustratorami dla tych prostych ludzi, którzy nie potrafią czytać o tych wszystkich rzeczach jakie stały się dzięki cnocie i świętej wierze...”. Wedle legendy, aby na wieki utrwalić piękno Najświętszej Matki Zbawiciela, pierwsi chrześcijanie poprosili św. Łukasza, towarzysza podróży apostolskich św. Pawła, aby namalował on wizerunek Maryi. Ewangelista spełnił prośbę pobożnych i ponoć na deskach stołu, przy którym jadała Święta Rodzina namalował pierwszy maryjny wizerunek. Na jego podstawie powstawały później dziesiątki kopii przypisywanych świętemu. Mówiono, że Łukasz takich wizerunków namalował kilkadziesiąt. Był to typ Madonny „wskazującej drogę”, czyli tzw. Hodegetrii.
CZYTAJ DALEJ

Oddał życie za świętość małżeństwa

2025-10-18 18:33

[ TEMATY ]

kanonizacja

Peter To Rot

Vatican Media

bł. Peter To Rot

bł. Peter To Rot

Jutro kanonizacja siedmiorga błogosławionych. Wśród nich jest rodowity mieszkaniec Papui-Nowej Gwinei: Peter To Rot. Świadomie oddał życie za wiarę i świętość małżeństwa – mówi polski biskup misyjny Dariusz Kałuża MSF. Podkreśla, że Papuasi od dawna uznają bł. Petera za świętego. W każdym kościele znajduje się jego wizerunek, a o wstawiennictwo proszą go zwłaszcza małżonkowie.

Bp Kałuża przypomina, że przyszły święty zginął w czasie II wojny światowej za japońskiej okupacji. Najeźdźcy zachęcali Papuasów, by wyprali się chrześcijaństwa i powrócili do dawnych wierzeń. Przywrócili też zniesioną pod wpływem misjonarzy poligamię. Peter To Rot jako katechista ostro się temu sprzeciwiał, potajemnie przygotowywał też młodych do małżeństwa, chrzcił dzieci, przynosił Komunię do chorych. Japończycy już wcześniej internowali bowiem europejskich misjonarzy.
CZYTAJ DALEJ

Powierzyły życie Oblubieńcowi

2025-10-18 20:03

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

W sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ostrowcu Świętokrzyskim odbyła się dziś uroczystość błogosławieństwa trzech wdów, które postanowiły na stałe poświęcić swoje życie Chrystusowi.

Obrzędu dokonał Biskup Sandomierski Krzysztof Nitkiewicz podczas Mszy świętej koncelebrowanej przez ks. kan. dr. Marka Kumóra, kustosza sanktuarium, księży z dekanatu oraz kapłanów towarzyszących duchowo nowo konsekrowanym wdowom.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję