Reklama

Duchowni diecezji chełmińskiej (31)

Wierny do końca

28 października mija 69. rocznica pierwszej zbiorowej egzekucji dokonanej przez Niemców w Barbarce na mieszkańcach Torunia i powiatu. Wśród ofiar znaleźli się także: ks. Roman Gdaniec z Czarnowa, ks. Stanisław Główczewski z Kaszczorka i ks. Jan Pronobis z Grębocina

Niedziela toruńska 43/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przypomnijmy drogę życiową jednego z nich. Takich kapłanów zapewne miał na myśli bp Stanisław W. Okoniewski, mówiąc przed śmiercią na portugalskim wygnaniu (1 maja 1944 r.) do swojego kapelana: „Miałem w diecezji dobrych księży”.
Jan Pronobis urodził się 13 grudnia 1899 r. w Lubiewie w dekanacie świeckim. Było to gniazdo rodu zasłużonego dla Pomorza, który w drugiej połowie XIX stulecia wydał oprócz niego dwóch kapłanów: Wojciecha (1878-1939) i Aleksandra (1890-1950). Pierwszy, stryj Jana, proboszcz w Swarzewie, sprawował pieczę nad sanktuarium Matki Bożej Królowej Polskiego Morza (jego sylwetka w „Głosie z Torunia nr 35/2007). Drugi, jego dalszy krewny po mieczu, autor poczytnej „historii Pomorza” wydanej w 1930 r., był proboszczem w Mokrem k. Grudziądza, gdzie znajduje się darzony szczególnym nabożeństwem wizerunek Matki Bożej (jego sylwetka - „Głos z Torunia” nr 37/2007).
Jan Pronobis zgodnie z rodzinną tradycją uczył się w chełmińskim męskim gimnazjum klasycznym. Trafił tam na czas szczególnie nasilonej germanizacji i represji po toruńskim procesie filomatów z 1901 r. (gimnazjalistów z Chełmna było najwięcej). Ruch filomacki, choć osłabiony, tlił się jednak, a duch polski wyróżniał tę szkołę na tle innych tego typu placówek na Pomorzu. Ostatnie gimnazjalne lata przypadły Jankowi na czas wojny, która już w drugim roku trwania wyrwała z ław szkolnych 80 jego starszych kolegów. Rok przygotowań do matury to w Chełmnie czas nadziei na powrót do odrodzonej Polski, a także niepewności i dwuwładzy: niemieckiej administracji i polsko-niemieckiej Rady Robotników i Żołnierzy.
Mury Seminarium Duchownego w Pelplinie, do którego Jan Pronobis wstąpił w 1919 r., nie odgrodziły go od zamętu tamtego czasu. W maleńkiej stolicy diecezji także odbyło się kilka wieców patriotycznych, wygłaszano odczyty z historii i literatury polskiej, toczyły się polemiki na łamach „Pielgrzyma” i „Westpreussisches Volksblatt”. „Wszystko to musiało się przecież odbić głośnym echem o stare mury katedry i seminarium!” - napisał jego historyk ks. Franciszek Manthey. Seminarium roku 1919 gwałtownie zmieniło swoje oblicze, gdy na korytarzach zastukały podbite gwoźdźmi buty żołnierskie, tu i ówdzie zapachniało tytoniem. Większość seminarzystów zamieniła przecież sutanny na mundury polowe. Na frontowe obyczaje nakładały się niesnaski pomiędzy Polakami i Niemcami. Zrządzeniem Opatrzności wicerektor i ojciec duchowny (a od 1920 r. rektor) ks. Konstantyn Dominik, późniejszy biskup sufragan, doskonale potrafił godzić zwaśnionych i łagodzić koszarowe obyczaje (jego sylwetka - „Głos z Torunia” nr 7/2007). Taką szkołę polityczno-żołniersko-duchową, pełną napięć i kontrastów, naznaczoną do tego zimnem i głodem, z trzema językami wykładowymi (polskim, niemieckim i łaciną), przeszedł Jan Pronobis.
17 czerwca 1923 r. stanął przed biskupem chełmińskim Augustynem Rosentreterem gotów do świeceń kapłańskich. Razem z nim weszło w życie duszpasterskie 47 prezbiterów z tego pierwszego powojennego kursu. Wyrosły z niego takie kapłańskie znakomitości, jak niezwykle zasłużony dla diecezji ks. inf. Franciszek Jank, proboszcz parafii bł. ks. S. W. Frelichowskiego (jego sylwetka - „Głos z Torunia” nr 6, 7/2008) i ks. Szymon Dreszler, kompozytor, profesor muzyki w pelplińskim seminarium. Ks. Manthey nazwał kurs Jana Pronobisa wielkim, a ks. Dominik, ojciec duchowny przyszłych kapłanów, krótko przed święceniami powiedział w seminaryjnej kaplicy: „Wielu z was zostanie męczennikami”. Proroctwo ukochanego przez nich „Dominiczka”, którego już wtedy seminarzyści uważali za świętego, miało się spełnić. Chciałoby się rzec: niestety, ale nie nam oceniać zrządzenia Boskiej Opatrzności… Ks. Jana Pronobisa i jego 19 konfratrów czekały tortury i męczeńska śmierć w zbiorowych egzekucjach i za drutami lagrów. Trzech pośród nich: ks. Józef Mańkowski, ks. Paweł Prabucki i ks. Piotr Sosnowski od 1994 r. oczekuje wyniesienia na ołtarze, tak jak i ten, który przygotowywał ich do służby przed ołtarzem i przepowiedział ich gehennę.
2 dni po świeceniach Ksiądz Jan odprawił Mszę św. prymicyjną w Swarzewie, ówczesnym gnieździe rodzinnym. Znad Zatoki Puckiej, zgodnie z wolą ordynariusza diecezji, udał się na placówkę wikariuszowską w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Panny Marii w Toruniu. Rok później został profesorem w Collegium Marianum w Pelplinie. Po 2 latach zamieszkał w Wejherowie: „Z dniem 30 XII 1926 r. Najprz. Ks. biskup Dr Okoniewski (…) zamianował prefektem konwiktu i zarazem prefektem gimnazjalnym (…) ks. Jana Pronobisa…” - czytamy w księdze wpisów Collegium Leoninum. Uczył zatem religii i łaciny w Gimnazjum Klasycznym im. Króla Jana III Sobieskiego i kierował małym seminarium duchownym. Gimnazjaliści przygotowywali się tam do studiów teologicznych w Pelplinie, przechodząc stosowną formację duchową. „Leoninum” dało Polsce i Pomorzu znakomitych duchownych - uczonych, pisarzy, proboszczów, a także świeckich działaczy społecznych. Bp Okoniewski celowo powierzył kierowanie tą ważną placówką młodemu kapłanowi z patriotycznej rodziny i 2-letnim doświadczeniem pedagogicznym zdobytym w prestiżowym Collegium Marianum w miejsce ks. Hugona Panskego sprzyjającego Niemcom i niechętnego Polsce. Ks. Pronobis, który kierował „Leoninum” do 1 września 1929 r., „w przeciwieństwie do poprzednika był człowiekiem o łagodnym usposobieniu i liberalnym podejściu do reguły konwiktu” - ocenia ks. Jażdżewski, autor monografii konwiktu. „Wprowadził różne udogodnienia i pewien luz” - czytamy we wspomnieniu jego wychowanka, ks. Zygmunta Jutrzenki-Trzebiatowskiego, który uwydatnił dwie charakterystyczne cechy Księdza Jana: talent organizacyjny i łagodne usposobienie. Kapłan czystego serca („Błogosławieni czystego serca… [Mt 5, 8]” to dewiza, jaką umieścił na pierwszej stronie obrazka prymicyjnego) był też człowiekiem gołębiego serca, który nie czuł się dobrze w warunkach rygoryzmu wychowawczego, na którym opierał się system pedagogiczny „Marianum” i „Leoninum”.
Darem Opatrzności okazał się dla ks. Pronobisa dekret biskupi z 1 stycznia 1930 r., którego mocą z rozległej parafii św. Mikołaja w Papowie Toruńskim została wydzielona Kuracja Grębocin, a on sam został jej proboszczem tytularnym. Stało się to z inicjatywy Józefa i Gertrudy Chrzanowskich, właścicieli folwarku i cegielni w Grębocinie, którzy zaproponowali postawienie własnym sumptem świątyni, by z pomocą Kościoła podnieść z upadku moralnego i ocalić od germanizacji mieszkańców wsi. „Polski Grębocin lat międzywojennych był obrazem nędzy i rozpaczy” - pisze Stanisław Giziński, znawca tematyki (por. St. Giziński - „Niepospolici znad Drwęcy”, Toruń 2004). Z tysiąca mieszkańców miejscowości (dane z 1928 r.) większość stanowili bezrobotni. Tylko nieliczni właściciele dużych gospodarstw byli w stanie się utrzymać; niektórych zatrudniali niemieccy właściciele ziemscy, a reszta - według obliczeń St. Gizińskiego ok. 70% - „pozostawała bez chleba i pracy”. Skutkiem tej sytuacji było m.in. pijaństwo, deprawacja i kradzieże. W dodatku zależność od niemieckich pracodawców ewangelików i zachęty miejscowego pastora sprawiały, że Polacy zaczęli odwiedzać kościół protestancki. W tej sytuacji bp Okoniewski, który znał Józefa Chrzanowskiego jako mecenasa Diecezjalnych Dzieł Misyjnych, chętnie przystał na jego propozycję. Pieczę duszpasterską nad przedsięwzięciem powierzył młodemu księdzu prefektowi z Wejherowa, stawiając przed nim zadanie o wiele trudniejsze niż repolonizacja placówki oświatowej. Wymagało to determinacji i niepospolitych zdolności organizacyjnych.
Ks. Pronobis zamieszkał w szkole, gdzie jedną izbę zamienił na mieszkanie, a inną, większą, na kaplicę. Z miejsca ruszyły prace przy budowie kościoła. Zasługą Księdza Jana była wielka mobilizacja parafian i sprawne kierowanie budową. Już na Pasterkę 1932 r. zwołały parafian 3 dzwony zakupione do świątyni oddanej do użytku jesienią. 30 października 1935 r. kościół parafialny św. Teresy od Dzieciątka Jezus konsekrował bp Okoniewski. W tym samym czasie ruszyła budowa domu katolickiego, który wkrótce stał się ośrodkiem życia religijno-kulturalnego. Pani Chrzanowska reżyserowała przedstawienia z udziałem mieszkańców wsi i kierowała występami nowo założonego chóru. Oprócz tego odbywały się seanse filmowe i odczyty. Organizowano zabawy dla dzieci i dorosłych, oczywiście, bezalkoholowe. Korzystając z mecenatu państwa Chrzanowskich, proboszcz grębocki z właściwą sobie konsekwencją realizował więc plan pracy u podstaw. Jednym z jego etapów było założenie ochronki dla dzieci, którą prowadziły specjalnie sprowadzone 3 siostry zakonne. „Z inicjatywy ks. Pronobisa powstały stowarzyszenia katolickie, które skupiały znaczną część społeczności Grębocina” - pisze Kazimierz Przybyszewski. „Gdyby nie tragizm wojny, Grębocin pod przewodnictwem ks. Pronobisa stałby się perłą katolicyzmu - polskości - kultury” - ocenia Stanisław Giziński, który dodatkowo podkreśla kolejny aspekt jego pracy społecznej: aktywnie pełniona funkcja honorowego prezesa Ochotniczej Straży Pożarnej. Remiza strażacka miała się wkrótce stać pierwszym etapem golgoty czekającej tego młodego kapłana…
Niemcy zajęli Pomorze już w pierwszym tygodniu wojny. Proboszcz Grębocina jednak zdążył z pomocą strażaków zakopać kościelne dzwony. (W podobnych okolicznościach jego stryj, Ksiądz Wojciech, ocalił w Swarzewie przed rabunkiem cudowną figurę Matki Bożej). Później nie zaprzestał głoszenia patriotycznych kazań i dla umocnienia ducha wątpiących intonował „Rotę”, choć zdawał sobie sprawę z tego, że miejscowi Niemcy śledzą jego każdy krok i słowo, i są żądni rewanżu za repolonizację Grębocina. Choć narastała groza, nie zdecydował się na opuszczenie swoich parafian, nadal odprawiał Msze św. Po jednej z nich we wtorek, 17 października 1939 r., został aresztowany w kościele i zabrany do remizy strażackiej, gdzie miejscowi Niemcy bili go do utraty przytomności. Nazajutrz skatowanego księdza dostarczyli do toruńskiego Fortu VII. „Dla większego upokorzenia pędzili go pieszo ustawionego między dwiema brykami z wymierzonymi lufami karabinów. Osłabł i upadł. Wówczas rzucili go do powózki” - opisuje jego drogę krzyżową Stanisław Giziński. Według rodzinnej relacji za księdzem podążała jego matka z córką Martą. W pewnym momencie Ksiądz Jan zwrócił się do siostry, prosząc, by opiekowała się mamą…
Ks. Pronobis był jednym z ok. 1,3 tys. więźniów zamkniętych w kazamatach fortu, „szczególnie niebezpiecznych wrogów Rzeszy”: urzędników, nauczycieli, prawników, ziemian i księży. Tych ostatnich było 39, w tym 33 z diecezji chełmińskiej, a wśród nich ks. Franciszek Mitręga, proboszcz parafii matki - Papowa Toruńskiego (zmarł w 1940 r. w obozie Sachsenhausen) i ks. Stefan Wincenty Frelichowski, późniejszy męczennik Dachau. Po wojnie najmłodsza siostra przyszłego błogosławionego, Marcjanna, wspominała, że paczkę z jedzeniem dla uwięzionego brata przekazała za pośrednictwem ks. Jana Pronobisa.
W sobotę, 28 października 1939 r., został wywieziony wraz z 130 współwięźniami do odległego o 7 km lasu w Barbarce. Wtedy jeszcze oprawcy nie zalewali gipsem ust swych ofiar, więc Ksiądz Jan, tak jak inni boso prowadzony z ciężarówki w stronę dołów śmierci, zaintonował pieśń „Kto się w opiekę”. 10 dni później zginął w zbiorowej egzekucji w piaśnickim lesie jego stryj, Ksiądz Wojciech. W tym czasie aresztowano ks. Aleksandra Pronobisa, który całą wojnę przeżył za drutami lagrów.
W 1959 r. parafianie umieścili w przedsionku świątyni tablicę upamiętniającą dzieło i ofiarę ks. Jana Pronobisa, pierwszego proboszcza Grębocina. Także ulica prowadząca do kościoła nosi jego imię.

Autor dziękuje: Pani Krystynie Tomaszewskiej za podzielenie się wspomnieniami o Bohaterze artykułu i udostępnienie związanych z nim cennych pamiątek rodzinnych; Panu dr. Stanisławowi Gizińskiemu za pomoc w ustaleniu faktów

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Matka Boża Pocieszenia w Czermnej

2024-10-30 20:50

[ TEMATY ]

rozważania różańcowe

Red

Matko, pociesz nas – zawierzamy Ci nasze „trudne dziś” a także „niepewne jutro”, prowadź nasz Naród przez codzienność tak, jak prowadziłaś go przez wiele bolesnych dziejów. Bądź nam nadal Królową i Matką, naszym Pocieszeniem i naszą Orędowniczką. Pełni dziecięcej ufności wołamy do Ciebie:

Matko Pocieszenia, życia strzeż i zdrowia, Od powietrza, wojny, ognia i przednowia, O przeżegnaj, jak kraj długi, Nasze prace, nasze pługi; Ustrzeż bytu i imienia, Święta Matko Pocieszenia, nie opuszczaj nas.
CZYTAJ DALEJ

Life Site News: Twórca watykańskiej maskotki "Luce" to także projektant zabawek erotycznych dla dorosłych

2024-10-31 13:21

[ TEMATY ]

Watykan

Materiały organizacyjne

Nie słabną kontrowersje wokół maskotki o nazwie „Luce”, jaką dla Watykanu na Rok Jubileuszowy zaprojektował Simone Legno, włoski twórca marki Tokidoki. Okazuje się, że firma współpracowała także z brytyjskim producentem zabawek erotycznych Lovehoney. Podobnie jak nowa maskotka, wraz z towarzyszącymi jej dodatkowymi maskotkami o imionach Fe, Xin i Sky, erotyczne zabawki są inspirowane japońską estetyką kiczu – podaje portal „Life Site News”. Firma Tokidoki promowała też miesiąc gejowskiej „Dumy” materiałami podobnymi w stylu do watykańskich maskotek.

Lovehoney zainicjowała we współpracy z Tokidoki nową serię swoich erotycznych produktów w październiku 2016 r. Pooneh Mohajer, współzałożycielka Tokidoki, stwierdziła wówczas, że nowy projekt ma na celu promowanie „znaczenia zdrowia seksualnego i ogólnego dobrego samopoczucia”. Docelowy klient to dla obu firm osoby w wieku od 18-30 ze względu na popularność w tej grupie kultury japońskiej.
CZYTAJ DALEJ

Przez miłość czynioną na ziemi wygrali niebo

2024-10-31 23:30

Marzena Cyfert

Święci przeszli w korowodzie do w kościoła NMP Królowej Pokoju na Popowicach

Święci przeszli w korowodzie do w kościoła NMP Królowej Pokoju na Popowicach

W Wigilię uroczystości wszystkich świętych odbywają się bale, ulicami idą korowody świętych. Wierni trwają na modlitwie i uwielbieniu.

Radosny korowód świętych przeszedł m.in. z Kozanowa na Popowice. Świętowanie rozpoczęło się Eucharystią w parafii św. Jadwigi na Kozanowie.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję